Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: IV Turniej na Dworze Konrada Mazowieckiego
> Inne > Kalendarium 2012
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Jarek z Tarnowa
Dziêkujê wszystkim za ów turniej ^^ Gratulujê finalistom wszystkich konkurencji i mam nadzijê, ¿e spotkamy siê za rok smile.gif

I pytanie: Czy kto¶ znalaz³ karwasz ³uczniczy z cienkiej skóry utwardzanej woskiem pszczelim?
[Edit. komu gratulujê? finalistom. Finalist± to mog³a zostaæ jedna osoba. A. ¯uk]
BoskiMisza
Witam serdecznie!

W koñcu po zakoñczeniu turniejowego maratonu, chcia³em dodaæ parê s³ów od organizatora.
Pierwsze co, to DZIÊKUJÊ WAM WSZYSTKIM!!!
Wielkie dziêki za przybycie, za wspóln± zabawê i za to, ¿e uda³o siê nam wytrzymaæ ten upa³.

Dziêkujê wszystkim dowódcom i sêdziom za ogarnianie obozów oraz pomoc w sêdziowaniu konkurencji.

Co do uwag, to jedyne pretensje mam do osób, które siê zapisa³y, a pó¼niej siê nie pojawi³y. Na szczê¶cie dziêki temu ominê³a nas klêska g³odu, ale niestety ominê³a nas uczta w sadzie, bo obawiali¶my siê, ¿e siê nie pomie¶cimy. Ale nadrobimy to za rok.

W sumie wg mnie, na imprezie by³o oko³o 300 osób i da³o radê, wiêc jeszcze kilka duszyczek wiecej, kwitn±cy sad powinien pomie¶ciæ.

Brawa wielkie za bitwê!!! Z boku wygl±da³a ¶wietnie, a przy okazji wszyscy siê pilnowali i nikt do nikogo nie mia³ pretensji. Co do opcji aby by³a wcze¶niej, bez ognia itp, to ju¿ teraz odpowiadam, ¿e nie ma szans! Na pierwszej swojej bitwie, przez dym prawie nic nie widzia³em, dostawa³em joby od ruskich, jakiemu¶ go¶ciowi obok p³onê³a tunika i by³o rewelacyjnie!!!!
Wojna to piek³o, a jak komu¶ te warunki nie odpowiadaj± to przyko mi, ale nic nie zmianiamy.

To chyba tyle tego chaotycznego posta.

Raz jeszcze dziêkujê Wam wszystkim za wspóln±, ¶wietn± zabawê i zapraszamy za rok!
Postaramy siê, aby by³o jeszcze lepiej!

Pozdrawiam
Misza
Thelin
Witam!
Gratuluje organizatorom kolejnego udanego turnieju!

Bitwa w tym roku trzyma³a poziom, oby za rok wysz³o jeszcze wiêcej ¶wieckiego rycerstwa. Odno¶nie bitwy(nie odbierajcie tego jako zaczepki) chcia³bym podziêkowaæ rycerzowi ¶wieckiemu za to, ¿e r±bn±³ mnie w kark na szczê¶cie dotrwa³em do koñca bitwy ale w niedziele na pi±tki przez to ju¿ nie da³em rady wyj¶æ. Moja jedyna pro¶ba aby ów rycerz nastêpnym razem kontrolowa³ swoje ciosy. Tak czy siak dziêki za udan± bitwê !

Szczególne podziêkowania dla Hufca Szpitalnego oraz Hufca Templariuszy za klimat i wspólnie spêdzony czas.

Pozdrawiam


PS.: Czy kto¶ nie znalaz³ podniszczonej drewnianej miski oraz kufla na terenie obozu ? Stawiam miodek na nastêpnym Czersku dla osoby która zwróci mi te rzeczy.
skbogi
Witam to by³em ja, tak jak pisa³em na PW przepraszam stawiam miodek na nastêpnym Czersku
Ba¶ka z Koziegorynku
Czersk to turniej szczególny, jedyna taka XIII-stka smile.gif.
W tym roku przywioz³am dwie pie¶ni : o Bagricie i O Ksiêciu Konradzie. Bagi, wzór rycerza i odtwórcy, trafi³ do ballady po tym, jak zobaczy³am Go w filmie "Dawno temu w I³¿y" na I Turnieju Bardów w Piasecznie. Nie uciek³, jak recytowa³am t± pie¶ñ przy stole (wcze¶niej dosta³am od Niego pozwolenie na publiczn± prezentacjê) smile.gif.
Druga pie¶ñ ... Najpierw by³a bajka, przerobiona jesieni± zesz³ego roku na balladê. Przed turniejem wys³a³am Smokom tylko jedn± zwrotkê, teraz wrzucam ca³o¶æ. ¦piewa³am to parê razy przy ogniskach i podoba³o siê. To by³o przyjemne - us³yszeæ cytat z ballady na turnieju smile.gif.
Wrzucam oba teksty dopiero teraz, bo wcze¶niej nie mia³am czasu. Mi³ej lektury smile.gif.

"Bagricie…"

Gdy idziesz przez obóz na Czersku,
Po¶ród mieszanki ultra i mroku
Dojrzysz namiot, co niczym pochodnia
P³onie czerwieni± brody swego pana.

Oczy Jego niebieskie jak szafiry,
Broda zawstydzi Nerona odrosty,
A jakie ma w skrzyni szaty!
Dr¿yjcie z zazdro¶ci niewiasty!

Bagricie, Bagricie, Bagricie, Bagricie,
Czym¿e bez Ciebie by³oby ¿ycie?

Wiêc najpierw – cotte zwyk³e,
Oczywi¶cie lniano-we³niane.
Lecz pod nim… O Panie!
Na to trzeba wiersze nowe!

B³êkitna to szata jak niebo,
Za¶ na niej kwiaty srebrzyste,
Rêk± w³a¶ciciela wyrobione!
O! Potworna zazdro¶ci mêko!

Bagricie, Bagricie, Bagricie, Bagricie,
Czym¿e bez Ciebie by³oby ¿ycie?

O! Gdyby¿ wiêcej rycerzy
Siêga³o tak chêtnie gara i ig³y!
I nad zapa³ mi³osny oraz bojowy
Przek³ada³o literackie ³owy!

Tego dnia, gdym Ciê wspania³ym ujrza³a,
Szata blaskiem nowo¶ci b³yszcza³a.
Po paru godzinach biega³e¶ w ¶witce –
Piêkny to szacunek oddany robocie.

Bagricie, Bagricie, Bagricie, Bagricie,
Czym¿e bez Ciebie by³oby ¿ycie?

I jeszcze ta partia Ojca m±drego…
To za wiele dla serca niewie¶ciego!
I masz syna do siê podobnego…
Ja chcê mieæ ziêcia tak urodnego!

Niech dalej Twa Pani
Ma prawo do Twych …w³o¶ci.
Ja siê zadowolê ogni
Blaskiem platonicznej mi³o¶ci!

Bagricie, Bagricie, Bagricie, Bagricie,
Czym¿e bez Ciebie by³oby ¿ycie?


"O ksiêciu i syrenie"

Konrad Mazowiecki, tak, ten od krzy¿aków,
Szuka³ czystej wody i ciszy ¶ród krzaków.
W swej balii, na stolicy, cudownym Czersku
Nie chcia³ siê k±paæ, bo ba³ siê zamachu.
S³oneczko tego dnia cudnie zachodzi³o…
Spojrza³: Och! Panna! Uczucie siê zrodzi³o…
B³êkitne oczy, w³osy zielone i ogon!
Cudne cia³o, Ba³tyk, Kraków, w³adza i tron!

Kap, kap, kap, kap…
£ap szczê¶cie, ³ap!

Nazajutrz ksi±¿ê otwarcie tokuje
I panieneczkê urod± sw± czaruje.
Ju¿ chce poca³owaæ J± i tym za¶lubiæ,
Lecz bociek zechcia³ tu siê wtr±ciæ.
Zakrzykn±³ ptak: On k³amie! Pragnie korony!
Pomy¶la³ ksi±¿ê: Zdrajco! Jeste¶ zgubiony!
Panna za³ka³a, ogonem zamachnê³a,
Ksiêcia dosiêg³a, zaklê³a… Odp³ynê³a.

Kap, kap, kap, kap…
£ap szczê¶cie, ³ap!

Konrad nakaza³ na boæka zapolowaæ.
Chcia³ paskudnego miêsa zdrajcy skosztowaæ.
Panna p³ynê³a i zmêczy³a siê znacznie,
Wreszcie zapragnê³a odpocz±æ na ³asze.
Nagle ¶wist, haczyk zapl±ta³ siê we w³osach…
I te oczy rybaka wymarzone w snach…
Ch³opak nieznanej pannie siê k³ania grzecznie:
Ja Wars, Ja Sawa… I czego tu chcieæ jeszcze?

Kap, kap, kap, kap…
£ap szczê¶cie, ³ap!

Wsta³ ranek, ksi±¿ê czochra siê i przeci±ga…
Wpada rycerz: Och! Wis³a siê odsunê³a!
Konrad nic, lecz w duchu w¶ciekle lamentuje
I jak przed biskupem uciec kombinuje.
W konfesjonale po roku siê przyznaje,
Bo zbiednia³y kler Mu spokoju nie daje.
Wnet wraz z metropoli± stolica odesz³a!
Chwa³a Czerska przez pazerno¶æ przeminê³a!

Kap, kap, kap, kap…
£ap szczê¶cie, ³ap!
Libu¹e
Je¿eli to nie miejsce na ten post, to proszê usun±æ albo przenie¶æ, ale nie chcê zak³adaæ nowego tematu.
CYTAT
Wybieramy najlepsz± imprezê - markê powiatu piaseczyñskiego promuj±c± nasz region i bêd±c± jego mark± lub mog±c± byæ ni± w niedalekiej przysz³o¶ci. Chodzi nam o wydarzenia, które wg Mieszkañców s± warte zarówno uczestnictwa, ale tak¿e jeszcze wiêkszej promocji czy samej uwagi nas wszystkich oraz oczywi¶cie dodatkowych ¶rodków finansowych i zaanga¿owania w ich organizacjê przede wszystkim lokalnych samorz±dów. Wiêcej o zabawie na: http://www.powiat-piaseczynski.info/inform...kiego,4069.html

G³osowaæ mo¿na na Facebook'u (trzeba mieæ oczywi¶cie konto): http://www.facebook.com/media/set/?set=a.4...4025&type=1

Cel jest oczywisty: promocja imprez powiatowych w¶ród mieszkañców ziemi piaseczyñskiej!

zapraszam do oddania g³osu na najlepsze Imprezy-Kandydatki!



W¶ród kandydatów jest Turniej w Czersku. G³osowanie do 30 czerwca.
BoskiMisza
Witam!

Równie¿ podpisuje siê pod pro¶b± Libuse. Pod podanym linkiem, mo¿na g³osowaæ na najlepsz± imprezê w powiecie. Czym wiêcej g³osów na Czersk, tym wiêksza szansa, ¿e lokalne w³adze w koñcu sypn± lepszym groszem, a wiêkszy bud¿et, to wiêcej atrakcji podczas turnieju bigsmile2.gif

Jak mo¿ecie, to klikajcie lajki pod zdjêciem z plakatem turnieju.

http://www.facebook.com/media/set/?set=a.4...4025&type=1

Z góry dziêkujê!

Pzdr
Misza
Gorrion
Witam wszystkich serdecznie, trafi³em na to forum przypadkiem, szukaj±c informacji o turniejach rycerskich. Na turnieju w Czersku by³em wraz z ma³¿onk± jako publiczno¶æ, ale i tak byli¶my zachwyceni :-) Tak¿e dziêkujemy wszystkim za ¶wietny klimat. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjêæ które uda³o mi siê zrobiæ:
https://picasaweb.google.com/kamil.gajownic...feat=directlink

pozdrawiam
Viator
Serdecznie dziêkujemy i pozdrawiamy!
Rzadko siê zdarza, ¿eby ludziska, którzy nas fotografuj±, przes³ali nam potem zdjêcia, nawet kiedy ich o to specjalnie prosimy - tym g³êbszy uk³on za w³asn± inicjatywê dla Pana i Ma³¿onki.
I, oczywi¶cie, zapraszamy za rok!
Zw³aszcza ¿e za ka¿dym razem jest trochê inaczej.
Viator
A oto ju¿ nie krótkie fragmenty pergaminu, a ca³a relacja znaleziona w po¿ó³k³ej ze staro¶ci kronice grodu ³om¿yñskiego, traktuj±ca o oblê¿eniu czerskiego zamku Roku Pañskiego 1233, spisana - o czym zapominaæ nie nale¿y - przez subiektywnego do bólu kronikarza na chlebie panów mazowieckich ;)

***

De oppugnatum de castellum czerskianum MCCXXXIII

W miesi±cu marcu nastêpnego roku pan Gotard ze S³uszewa, wezwany przez ksiêcia Konrada by ¶ci±gn±æ wraz z lud¼mi do czerskiego grodu, umy¶lnego do £omszy do pana Krzy¶ka przys³a³, sam za¶ nie mieszkaj±c przodem ruszy³ by wszystko tak jak trzeba zarz±dziæ. Znów tedy do marszu siê sposobiæ przysz³o, ledwie po d³ugich deszczach daj±cych siê nam tej wiosny mocno we znaki drogi przesch³y a brody sta³y siê przejezdnymi. Razem z nami znad pó³nocnej granicy Mazowsza pospieszyli wojowie ze stra¿nic kasztelanii wiskiej i ca³ego wiecznie niespokojnego pruskiego pogranicza - Mazowszanie i obcy, wszyscy, którzy z jakich¶ powodów obowi±zani byli do niewdziêcznej a niebezpiecznej s³u¿by przy obronie ziem ksiêcia przed hordami pogañskich Prusów i Jaæwiêgów. Jechali¶my tedy ¶ladem pana Gotarda, o dzieñ drogi za nim, klucz±c po folwarkach i zabieraj±c na wozy spy¿ê i worki z pasz±, przygotowane przez w³odarzy na jego polecenie.

Przeprawiwszy siê z tym wszystkim nie bez trudu przez szeroko wci±¿ jeszcze rozlan± Wis³ê brodem u grodu w Jazdowie, spotkali¶my siê tam z panem Gotardem, który oczekiwa³ nas z pozosta³± czê¶ci± rycerstwa mazowieckiego, przyby³ego z innych stron dziedziny. S±dzilismy ¿e w tym miejscu przynajmniej do dnia pozostaniemy odpoczywaj±c po przeprawie, jednak nim siê skoñczy³ przegl±d chor±gwi, znalaz³ nas goniec ksi±¿êcy, przez usta którego ksi±¿ê zawiadamia³ i¿ powzi±³ wie¶ci o wej¶ciu zastêpu henrykowych zbrojnych w granice ksiêstwa szlakiem wi¶lanym. Gdy za¶ oni naprzeciw nam z po³udnia ci±gnêli w jak najgorszych zamiarach, nam ksi±¿ê nakaza³ nie mieszkaj±c ku Czerskowi pod±¿aæ, gdy¿ czas i¶cie nagli³. S³yszeli¶my bowiem i my, i¿ nieprzyjaciel pod Sandomierzem szkuty nasze w znacznej liczbie zaj±³, a gdyby chcia³ na nie wojsko za³adowaæ i wezbran± Wis³± sp³awiæ, móg³by niespodziewanym desantem podgrodzie przed naszym przybyciem zaj±æ, zamek oblec a tak szkody ksiêciu poczyniæ. Razem z panem Gotardem i pod jego znakiem tedy ruszyli¶my zaraz ku ksi±¿êcej stolicy, by na czas drogê mu zabiec a je¶li czasu na to nie stanie, gotowi wywrzeæ pomstê na onym psie ¶l±skim i jego poplecznikach.

Szczê¶liwie komes, który zastêpom Henryka przewodzi³, ostro¿nie sobie poczyna³, a przy tym jakowych¶ ³otrzyków na przeszpiegi ku nam pos³awszy, których dopiero poniewczasie poznali¶my byæ szpiegami jego, zwiedzia³ siê o naszym rych³ym przybyciu, jako i o wielu szlachty z po³udniowych ziem Mazowsza którzy ju¿ pierwej na zamek dotarli. Ci w³a¶nie, wzd³u¿ nadrzecznych ³±k obozuj±cy, desantowi ³acno wstrêt czyniæ by mogli, ¿e za¶ dla rw±cego nurtu ³odzie musia³yby wielkim wysi³kiem wio¶larzy do brzegu dobijaæ, l±duj±c z trudem i daleko jedna od drugiej, ³acno móg³by tym sposobem wojsko wytraciæ. To poj±wszy, ³odzi poniecha³ i chor±gwi swych nie rozdzielaj±c na noc w dogodnym miejscu siê zatrzyma³, o czym zwiadowcy ksiêciu pó¼niej donie¶li. My zasiê nic o tym nie wiedz±cy, ostatkiem si³ ku stolicy-¶my forsownym marszem bie¿eli.

Tak przeto bez dalszych przeszkód przybyli¶my po ca³ej ciê¿kiej nocy na czerski zamek i ze ¶witaniem w jego wa³y zostali¶my wpuszczeni. Zatoczywszy pospiesznie na majdan wozy z ca³ym zaopatrzeniem odetchnêli¶my z ulg±, nad wyraz zdro¿eni lecz kontenci bo i sami do czasu bezpieczni i przyjació³ naszych tako¿ bezpiecznymi na grodzie zastaj±c.

Dowódców naszych, panów Gotarda i Krzy¶ka wraz z innymi grododzier¿cami ksi±¿ê pan zaraz na komnaty dla rady wezwa³, my za¶, skoro tylko wie¶ci do nas dotar³y i¿ nieprzyjaciele nasi najwcze¶niej pod wieczór nadej¶æ zdo³aj±, namioty we wskazanym nam miejscu rozbiwszy po wiêkszej czê¶ci legli¶my w nich by choæ nieco odpoczynku zaznaæ, maj±c na to czas a¿ do nieszporu, jako ¿e zamek zastali¶my opatrzonym i gotowym do obrony tedy roboty pilnej nie by³o, przysz³o jeno czekaæ.

Gdy tylko mnisi vespera od¶piewali i ksi±dz msz± zakoñczy³, stra¿e na wie¿y okrzyknê³y nieprzyjaciela, tedy poczêli¶my siê do broni sposobiæ, a nasadziwszy he³my i chwyciwszy orê¿ wspiêli¶my siê kto móg³ na wa³y popatrzeæ jak zbli¿aj± siê wrogowie ksiêcia naszego Konrada, którzy we mgle wieczornej skryci podeszli ju¿ na strza³ z kuszy, wpierw rycerze z proporcami i wielk± chor±gwi± henrykow± a dalej najemnicy maszeruj±cy w milczeniu, dzier¿±cy w d³oniach pochodnie, za którymi sz³y wozy z wszelkim dobytkiem.

Przybyli oni w kupie tak wielkiej ¿e okr±¿ywszy wko³o wa³y i fosê, poczêli rozbijaæ obóz pod zamkiem i przygotowywaæ siê do oblê¿enia. Przyby³y liczne ich zastêpy, chor±gwie ciê¿kozbrojnego rycerstwa z Ziemi Krakowskiej i Sandomierskiej, którymi dowodzi³ pan S³awko z Tarnowa, s³yn±cy z waleczno¶ci, a tak¿e lekkozbrojni najemnicy prowadzeni do boju przez Tomasza z Lublina. Mieli oni tako¿ machiny oblê¿nicze, które wod± sp³awili na onych szkutach, do z³o¿enia przygotowane, a które wielkim strachem nape³nia³y serca za³ogi. Ksi±¿ê Konrad za¶, sam we zbroi z misternych ³usek, bogatym p³aszczu i he³mie poz³acanym, skoro swoj± za³og± i zebranymi milites wie¿e i wa³y obsadzi³, swym wiernym rycerzom, Krzy¶kowi z £omszy oraz Gotardowi ze S³uszewa przykaza³, aby dowodz±c tymi, co na majdanie ostali, przygotowali siê do obrony. W¶ród mazowieckich oddzia³ów walczyli tedy przyboczni z pocztu Krzy¶ka z £omszy - Pawe³ de Sdbicovo, Krzy¶ko z Chomiczowa i Tomasz ze ¦l±ska, a tak¿e przyboczni rycerza Gotarda. Po stronie ksiêcia Konrada stan±³ tak¿e znamienity rycerz ze ¦l±ska, Piotr z rodu Grzyma³ów, wraz ze sw± chor±gwi±. Wielu powiada³o ¿e poró¿ni³ siê on ze ¶l±skim ksiêciem Henrykiem Brodatym i postanowi³ wspomóc naszego ksiêcia, inni szemrali za¶ ¿e skuszony zosta³ z³otem. Jakie kierowa³y motywy Piotrem, nikt z nas dowiedzieæ siê nie zdo³a³, przecie przeciwko swoim pobratymcom stan±³, a przy tym prócz swoich przybocznych sprowadzi³ on tak¿e silny oddzia³ rycerzy Zakonu ¦wi±tyni, którym to skoligacone z nim rody podarowa³y ziemie pod budowê nowych komandorii.

Stawi³y siê tak¿e liczne oddzia³y rycerzy z innych pomniejszych zakonów, a tak¿e, ku ich zdziwieniu i zgorszeniu, ziomkowie naszej ksiê¿nej pani przywiedli zastêp pogañskich wojowników z ziem le¿±cych poza Rusi±, a byli to przedni ³ucznicy. A choæ mówiono i¿ przybyli z chêci by pani± Agafiê broniæ, po prawdzie za z³oto walczyli, na które ten lud, jako wszyscy saraceni, okrutnie ³asy. Dla ich psiej wiary ustawiono ich na wa³ach i po¶ród czêstoko³u, ramiê w ramiê z ciurami, z dala za¶ od rycerstwa, aby zakonnym w oczy nie le¼li i do jakowych zatargów nie prowokowali. Odes³awszy swe wierzchowce stanêli tedy gdzie im kazano szczerz±c do siebie zêby w dzikim u¶miechu i wykrzykuj±c lub ¶piewaj±c co raz to w nieznanej nikomu prócz swych przewodników, przykrej dla uszu naszych mowie.

Ci w³a¶nie na rozkaz ksiêcia rozpoczêli bitwê. Gdy bowiem ksi±¿ê pan ujrza³ ¿e nieprzyjaciele w swej hardo¶ci pod sam zamek podeszli i rozpaliwszy ognisk kilka w zbytniej blisko¶ci wa³ów obozowisko nieopatrznie z przyczyny mg³y i ciemno¶ci stawiaæ poczêli, maj±c tedy swe wojsko sprawione a za bram± przyczajone i do wycieczki gotowe, ¶witu nie my¶l±c czekaæ zaraz da³ umówiony sygna³ ³ucznikom, ci za¶ ostrzeliwaæ poczêli p³on±cymi strza³ami obóz wroga, zamieszanie czyni±c tym okrutne. Zaskoczenie Ma³opolan by³o wielkie a dowodnie okaza³o, i¿ pan S³awko nie spodziewa³ siê takiego spraw obrotu, chcia³ bowiem wprzódy daæ zdro¿onemu wojsku odpocz±æ nim do bitwy dojdzie, nie tak jednak siê sta³o.

Z pocz±tku ³ucznicy strzelali prawie po ciemku, ale ogieñ wnet pocz±³ trawiæ namioty i dobytek wrogich wojsk, roztaczaj±c krwawy blask po¶ród mroku nocy. Konie pop³oszone lubo ranne poczê³y z kwikiem rozbiegaæ siê wokó³, a wlok±c i wywracaj±c wozy p³on±ce jeszcze zamêtu przyczynia³y. Chc±c tedy wykorzystaæ chaos panuj±cy w¶ród oblegaj±cych, pierwej nim wierzchowce po³api± i szyki sprawi±, póki jeno jedna linia spieszonych rycerzów krakowskich i ¿o³dactwa pod wa³ami sta³a, za tarczami skryta przed deszczem strza³, kaza³ ksi±¿ê Konrad uczyniæ wypad za wa³y. Na sygna³ dany rozwarto wrota i rycerze zakonni wypad³szy w milczeniu starli siê z oddzia³ami pana S³awka z Tarnowa. Za nimi za¶ zastêpy Krzy¶ka z £omszy i Gotarda ze S³uszewa ruszy³y z okrzykiem do walki z wrogimi wojskami najemnymi na drugim skrzydle. Ci jednak, nader liczni a przy tym maj±cy za plecami bagna nadrzeczne i strom± skarpê nie mieli dok±d siê cofaæ przeto z zaciek³o¶ci± stawili czo³a Mazowszanom. Choæ wielu pad³o, inni walczyli mê¿nie a ¿e koniuchowie i stolarze sk³adaj±cy machiny na wezwanie rzucili zaraz tê robotê a chwyciwszy topory i drzewca z obozu w sukurs im nadbiegli, wyczerpuj±ca walka po¶ród ¿aru ognia i dusz±cego dymu nie przynios³a rozstrzygniêcia. Dwukrotnie dowódcy rozkazali wycofaæ siê, udaj±c ¿e uchodz± za bramê, by naprawdê uformowaæ szyk i uderzaæ ponownie, lecz krwawa walka wydawa³a siê nie mieæ koñca.

Ksi±¿ê Konrad, nie chc±c swoich na dalsze nara¿aæ straty, widz±c z wie¿y ¿e trup ¶ciele siê na pró¿no, pos³a³ ku nam cz³eka z rozkazem, by je¶li i tym razem nie uda siê przerwaæ pier¶cienia oblegaj±cych, ca³± wycieczkê wycofaæ zabieraj±c rannych i og³uszonych, i daæ wytchnienie ludziom wewn±trz wa³ów, pozostawiaj±c do czasu obronê samej za³odze zamku. Nieszczê¶liwym trafem jednak cz³ek ów ranion zosta³ srodze zanim do pana Gotarda lub pana Krzy¶ka zdo³a³ siê w bitewnym zamêcie zbli¿yæ i s³owo ksi±¿êce powtórzyæ. Minê³y tedy jeszcze ze trzy pacierze zaciêtej rze¼by, nim ksi±¿ê poj±³ ¿e co¶ siê staæ pos³añcowi musia³o i pos³a³ ku nam innego, a ten zdo³a³ do dowódców siê przedrzeæ i rozkaz przekaza³.

Pan nasz Krzy¶ko jako do¶wiadczony wojownik poj±³ zaraz, ¿e choæ rada ksiêcia wojsko jego i pana Gotarda ocali, zarazem jednak gród na zniszczenie wystawiæ mo¿e. Tymczasem ³ucznikom saraceñskim poczê³o ju¿ strza³ zwolna brakn±æ, na zamku za¶ zapasu pocisków przydatnych dla ich ³uków nie by³o, jeno be³ty do kilku kusz wa³owych, a i tych szybko ubywa³o. A i to rozumia³, ¿e rycerze choæby za wa³ami skryci bezpieczni nie bêd±, gdy bowiem wróg pod one wa³y machiny swe zatoczy i z nich kamienie a ogniste garnce na zamek ciskaæ pocznie, st³oczeni na dziedziñcu wiêksze jeszcze straty ponie¶æ mog±, a tym przykrzejsze, ¿e nie mog±c siê przed nimi ni os³oniæ, ni orê¿em godnie po rycersku odpowiedzieæ.

Nie mog±c wszak¿e z ksi±¿êcym rozkazem siê spieraæ, postanowi³ pan nasz Krzy¶ko ostatni± tê szansê dobrze wykorzystaæ. Raz jeszcze mazowiecki hufiec uformowa³ szyk. Wojownicy s³ysz±c zagrzewaj±ce do walki okrzyki Krzy¶ka z £omszy i Gotarda ze S³uszewa, wkrótce sami poczêli dodawaæ sobie si³ i odwagi wykrzykuj±c w stronê wrogów obelgi, zwiastuj±ce rych³y koniec ich ¿ywota. A gdy ruszyli szar¿± wbijaj±c siê klinem we wrogie szeregi, uderzenie powali³o na ziemiê pierwsz± liniê najemników Tomasza z Lublina. I oto oddzia³y te poczê³y ustêpowaæ pola. Gdy zasiê nasi wy³om w linii uczyniwszy, na ty³y siê przedostali i do obozu ¶l±skiego wpadli, szala zwyciêstwa przechyli³a siê wreszcie na nasz± stronê.

Lecz nie by³ to koniec bitwy. Bowiem dla straszliwego umêczenia tak d³ugim bojem rycerze krzy¶kowi nie byli w stanie do¶æ d³ugo ¶cigaæ cofaj±cych siê w nie³adzie w¶ród ciemno¶ci przeciwników by ich nale¿ycie rozproszyæ. Jednocze¶nie za¶ ciê¿kozbrojne rycerstwo S³awka z Tarnowa uderzy³o na zastêpy rycerzy zakonnych, broni±ce teraz bramy. Gdyby tych pobili i drogê powrotu wycieczce odciêli, mogliby jeszcze zwyciêstwo odnie¶æ. Nasi a¿ pod bramê siê cofnêli, aby wroga bli¿ej wa³ów przywabiæ, ale pociski coraz rzadziej z wie¿y pada³y niewiele krzywdy tamtym przyczyniaj±c. Los znów pocz±³ siê wa¿yæ a ci, którzy nie mogli swymi osobami w bitwie uczestniczyæ, modliæ siê poczêli o ocalenie swoje i grodu, albowiem by³a taka chwila, ¿e nawet o ratunku zw±tpili.

Jednak dziêki Bo¿ej pomocy a tako¿ surowej dyscyplinie i wprawie w wojennym rzemio¶le, rycerze zakonni odparli i ten atak k³ad±c trupem wielu rycerzy z ziemi krakowskiej, mimo ran licznych i zmêczenia ¿ywym murem stoj±c jakoby wro¶niêci w ziemiê. I wówczas to w naje¼d¼cach duch upad³ a ich armia uznawszy siê za pobit± poczê³a wycofywaæ siê spod zamkowych wa³ów. Na nic oto siê zda³y szkuty i machiny, na nic przechwa³ki i chytro¶æ henrykowa - pan S³awko choæ sam rycerz mê¿ny i prawy, spod bram mazowieckiej stolicy odszed³ jak niepyszny, zanosz±c uzurpatorowi nowinê, której wola³by nie przynie¶æ, a ten wola³by jej nie s³yszeæ.

D³ugo jeszcze trwa³o pêtanie rannych jeñców, zbieranie porzuconej broni i ³upów. Do ¶witu wojownicy ¶wiêtowali zwyciêstwo a sam ksi±¿ê nie szczêdzi³ zaszczytów i nagród dla tych, którzy stanêli w jego obronie. Spo¶ród tych, którzy wyszli bez wiêkszego szwanku, jeden pan Krzy¶ko tylko na uczcie nie by³, gdy¿ z pilnym poselstwem przez ksiêcia tej¿e godziny wyprawion, jeno z giermkiem wiod±cym luzaka i juczn± chabetê ze sprzêtami, wracaæ musia³ samowtór co koñ wyskoczy, kiedy insi siê bawili, wypoczywali i mniej lub wiêcej zas³u¿one odbierali laury, gdy przecie w¶ród wszego rycerstwa nad pana Krzy¶ka nie by³o wielu godniejszych pochwa³y. On jednak w swej skromno¶ci ani dba³ o nagrody lecz zawsze chêtnie pod±¿a³ tam, gdzie go wzywa³ obowi±zek i wierna s³u¿ba swemu ksiêciu.

Siedziba ksiêcia naszego Konrada zosta³a tedy obroniona i tego roku nie ujrzano ju¿ na Mazowszu ¿adnego z obmierz³ych jego nieprzyjació³. A sta³o siê to dziêki ofiarno¶ci i odwadze wojowników a tak¿e przemy¶lno¶ci i mêstwu dowódców, w¶ród których jak zawsze nasz pan Krzy¶ko z £omszy wiód³ prym, nie daj±c siê wyprzedziæ nikomu - a dorównaæ jeno panu Gotardowi i swym najznamienitszym przyjacio³om.

? Andrzej Pietrachowicz, Tomasz Jesionek 2012
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.