CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006)
O ja również dostałem kiedyś floretem w nos, a dokładnie do nosa
. Takie pchnięcie zastopuje nawet takiego wariata jak ja- no ale to wyszło raz tylko.
He, he, nawet sobie nie wyobrażasz, gdzie można drutem w czasie sparingu dostać, jak się za bardzo do przeciwnika zbliżysz i zrobisz jakąś ekstra "karatecką" akcję ;). Ale pięknie, bawiłeś się bronią kolną bez maski (nieważne, że to rachityczny i wielce giętki floret). A teraz sobie wyobraź, jak obrywasz "na gołą klatę" długą na ponad metr, szywną i ostrą klingą od przeciwnika pikującego z wyskoku w twoją szyję, pachę, ramię (ręki trzymającej broń). Mnie ostatnio kumpel oszczędził, jak udało mu się "wyjść" na taką pozycję (sparując oczywiście na broń treningową). W ostatniej chwili zatrzymał rękę. Podziękowałam mu za to. To niczym się nie różniło od sytuacji, gdyby wymierzył we mnie odbezpieczoną broń i w przypływie szlachetności nie pociągnął za spust ;).
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006)
W realnym starciu pewnie walka trwała by jakieś 10s, ale i tak nie była by przerywana po trafieniu
. W 10 s. można człowieka poszatkować. Jezeli wolicie możemy stoczyć 10 10s pojedynków, byle bez przerywania. No i zwarcie jest elemętem walki, bez niego to tak samo realne jak walka bez sztychów.
Cała żecz w nieprzerywanej walce polega na tym że należy zadać taki cios by po nim móc władować bezkarnie całą serie, bo przeciwnik jest oszołomiony albo wije się z bólu - to niestety walka jest nie balet
.
Tylko jest małe ale, o ktorym zapominasz. Walczysz w grubej kufaji i blachach. Jak ktoś wypłaci Ci strzała, w najlepszym wypadku się skrzywisz. To tak jak zabawa w walenie w kratę szermierczej maski drewnianą głowicą wastera. A co gdyby głowica była stalowa, a ty miałbyś odkrytą twarz? Nie bierzesz pod uwagę tego, że przejście do zapasów bywa czasem bardziej ryzykowne niż kontrolowanie z dystansu przeciwnika. Z zalaną krwią twarzą, może cię jeszcze dźgnąć (np przy zwarciu w szpadzie wynosi się do góry broń i sprzedaje sztych delikwentowi prosto w kark. Przy rapierze możne on operować lewakiem (czasem i rapierem). Wiesz jak wygląda wtedy starcie bez przerywania, czy wyjścia na taki dystans, by z niego kontrolować sytuację? (kontrolując, również z dystanu masz możliwość ponowienia ataku, tyle że z bezpiecznej pozycji, bo wykorzystujesz chwilę zamroczenia u przciwnika, i nie bedzie to trwło kilku sekund, bo w rapierze jest zasada: zatrzymujesz się chodź na chwilkę, obrywasz, a my przerywamy, dlatego że nie czujemy potrzeby dobijania przciwnika giętkim i zabezpieczonym puntą kawałkiem żelaza
.
Opis walki ciągłekj w rapierze ;) : On cię pcha, ty wpadasz na niego i dźgasz lewakiem, on też cię dźga lewakiem, ty poprawiasz rapierem, on, już turlając się z tobą po ziemi, dokłada lewakiem, ty zakładasz mu dżwignię, on wyje z bólu. I.... po kilka razy się uśmiercacie i ciężko ranicie. Takie działanie ma sens, ale w bitwie, jak masz przynajmniej kilku przeciwników z tyłu i przodu. A w ciemnej uliczce to się dostaje kosę w plecy.
Wracając do samych pojedynków. Były takie które trwały 2s , były i takie, gdzie sekundanci ziewali z nudów (pisze na ten temat Czajkowski). Były też takie, gdzie na dwie pojedynkujące się parki, przeżyła tylko jedna osoba, dlatego nie ma co się dziwić, że szermierka tak się wypaczyła, że wymyślono zasłonę odpowiedż ;).
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006)
Monika po tym pchnięciu w tważ które cię "otworzyło" przeciwnik powinien cię dokończyć ( w tej sytuacji raczej cięciami, ale to bez różnicy) inaczej w ciągu kilku sekund
Wiesz to zależy od konkretnej sytuacji, tj kto w danym ułamku! sekundy przejmuje incjatywę. Przeciez my nie sparujemy tylko do magicznego jednego trafienia. Jak idę serią, to ją kończę, gdy są na to warunki, jak przeciwnik jest na tyle głupi, że się otworzy, nie chowając za rażacym mnie przedmiotem bólu, to na niego wpadam, tłukąc gółwicą. Ale najczesciej trzymamy się nawzajem w szachu, bo po to mamy w rękach broń, by nie pozwolic zblizyć się bezkarnie przciwnikowi. Bezpieczniej jest cofać się i bronic seriami, niż pchać do zwarcia. Szczególnie w moim przypadku
.
Różnimy się tylko tym, że w czasie np 2,3,4 minutowego sparingu, przerywamy walkę, by zrobić szybkie podsumowanie sytuacji, tj pokazujemy gdzie każdy z nas oberwał dotykając to miejsce, i dając do zrozumienia, kto ten konkretny pojedynek, w trwajacym kilka minut sparringu, by wygrał. Tj ten kto stracił incjatywę, gdyby były jakieś wątpliwiści, się do tego przyznaje, ale równocześnie ten kto ją przejał, pokazuje, że nie jest czysty, bo też oberwał. A trwa to tylko kilka minut, bo to co ostatnio w Krakowie robimy, to coś niby randori tj po tych kilku minutach zmieniają się przeciwnicy, a poza tym dobrze jest chwilę sobie odpocząć i posumować straty
.
Co do tego piewszego trafienia, to nie jest tak, jak mówi Feniks, że wytwarza się fatalny nawyk. Nawyk to ma Rodryg, ale on ma prawo, bo tłucze po osiem treningów tygodniowo w konwencji do pierwszego trafienia. Jak świeci lampka, on się wyłącza. Pytanie, kto z obecnych na tym forum tyle trenuje? Ale i on sobie z tym jakoś razi. Po prostu, jak widzi, że ktoś mu chce zrobić ziazi, idąc na niego serią i nie przerywa wallki, respektując lekkie trafienie, stopuje go chamskim pchnięciem. Nie bawi się w trafianie w łapkę, tylko ładuje ci pchniecię w brzuch, albo maskę. Tylko czasem mu nieszczęśliwie zejdzie to pchnięcie z maski na gardło. I wtedy jest bardzo nieprzyjemnie. Szybko uczysz się, że nie warto szarżowac na Rodryga
i warto jego konwencję uszanować ;).
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006)
Pedro wszelkie minutówki nie są aż takie straszne o ile masz dobry sprzęt i trenowałeś, ale każdy ma własną definicje dobrej zabawy. Aczkolwiek zachęcam do poszerzania doświadczeń sparingowych. Ja ze swej strony obiecuje że jak Monika przywiezie rapiery to będe sparował w konwencji do pierwszego trafienia.
Tu może być problem, bo poszła mi w rapierze klinga, ten kto ją złamał, ma ultimatum, by go do Gdańska naprawić, ale nie wiadomo czy się wywiąże.
I jeszcze jedna rzecz. Nie sądzcie, że powinniśmy z pewną rezerwą pochodzić do technik z traktatów, np tych dotczących rozbrojeń, tak jak podchodzimy do wspólczesnych technik rozbrojenia przciwnika atakującego nożem?
Pozdrawiam