Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: Technika walki
> Ogólne kategorie (bez podzia³u na epoki) > Szermierka
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6
Adsumus
wykasowany.
pedro
No ja bym się nie zgodził. W walce na trafienie można walczyć do 1,3,5,10 i ilu się chce, co moim zdaniem mówi więcej o umiejętnościach szermierczych niż tłuczenie się na czas. Pisałem już wyżej o lorikowej modyfikacji tego systemu względem zasad sportowych. Sądzę też, że w treningu ten system ma mocne strony - popełniony błąd, brak uwagi, odsłonięcie się kończy się natychmistową karą w postaci trafienia i uznania go, co pozwala łatwiej taki błąd zauważyć i go potem skorygować. Nie jest też tak, że u nas walczy się tylko w ten sposób. Oczywiście tłuczemy się też bez przerw, ale wtedy jest to walka dla przyjemności, która nie daje informacji o zwycięstwie.
Przypominam, że mówię o broni XVII-wiecznej i możliwe jest, że różnice poglądą wynikają w jakimś stopni ze stosowania różnych broni i różnych ochraniaczy.
Faktem jest, że walka do jednego trafienia wcale nie pokazuje kto jest lepszy, ale walcząc do pięciu już można mieć jakieś pojęcie, ba nawet do trzech.
Pozdrawiam.

P.S. Wtyczko, ja nie chce być komandosem tylko dobrze się bawić i doskonalić w sztuce fechtunku. Wole się uczyć techniki, szybkości i panowania nad ciałem niż odporności na ból, zmęczenie i dyscypliny.
Woo
Chciałem przypomnieć wszystkim, że w Lorice ćwiczymy szermierkę na zasadzie pojedynków, a nie na zasadzie ciemnych zaułków. Dlatego nazywamy fechtunek Sztuką. Dlatego staramy się nie dostać za wszelką cenę. I dlatego walczymy do jednego trafienia. Staramy się też, jak pisał Pedro, osłonić przed ciosem zadanym już po udanym trafieniu, żeby przeciwnik miał szansę zauważyć dziurę i przemyśleć sprawę.

Nie widzę sensu w wielkiej dyspucie między Loriką a resztą świata nad zasadnością tłuczenia się do n trafień (gdzie n>1), czy na czas i kto więcej, gdyż to już wykracza poza ramy Sztuki Fechtunku (czyli - w moim rozumieniu - szermierki pojedynkowej), a zakrawa na rąbaninę. Tak samo nie mają sensu debaty nad walkami miecz kontra floret. Nie o to nam w tym wszystkim chodzi. Zajmujemy się dwoma innymi aspektami i nasze Kung-Fu jest po prostu inne.

Walka na zasadach innych niż pojedynek także się u nas zdarza. Owszem, tłuczemy się na przykład do 3ch trafień (strasznie niszczy się rapiery), trzech na trzech, albo i każdy z każdym. Ale to już są "zabawy z bronią", a nie Sztuka Fechtunku.

pozdrawiam
£ukasz P³aza
Ano ka¿dy siê bawi w to co lubi. Naszczê¶cie jeste¶my doro¶li cool.gif i nie bêdziemy siê raczej wyzywaæ na pojedynki na 5kg "pó³toraki" ¿eby udowodniæ kto ma wiêksze cohones hehehe.gif . Ale pospieraæ siê mo¿na, to tylko internet.
Zreszt± uwa¿am ¿e ka¿dy powinien sprubowaæ jednego i drugiego - poprostu ¿eby sobie pojêcie wyrobiæ.
Feniks
Cieszê siê, Woo, ¿e jasno i wyra¼nie powiedzia³e¶, czym siê zajmujecie. Mo¿e to trochê rozja¶ni sytuacjê.

¯eby nie by³o niedomówieñ - za³o¿enia znanych mi traktatów równie¿ opieraj± siê na zasadzie trafiæ i nie zostaæ trafionym. W koñcu co to za frajda wygraæ np. z obciêt± rêk±. Obopólne trafienia to partactwo, a nie walka. Sparring - jak ju¿ mówi³em - jest dla mnie æwiczeniem, dlatego osobi¶cie sugerujê stosowanie ró¿nych metod sparringów i set-sparringów, ¿eby æwiczyæ ró¿ne rzeczy.

Z t± Sztuk± to mo¿e bym nie przesadza³, ale przecie¿ Kunst des Fechtens, oryginalna niemiecka nazwa na to, co robi³ Liechtenauer, to te¿ nic innego jak sztuka fechtunku/walki. Wiêc mo¿e po prostu dla niektórych jest to Sztuka Fechtunku, a dla innych sztuka walki. I tyle. icon_cool.gif
Monika ksf
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006) *
O ja również dostałem kiedyś floretem w nos, a dokładnie do nosa shocked.gif . Takie pchnięcie zastopuje nawet takiego wariata jak ja- no ale to wyszło raz tylko.

He, he, nawet sobie nie wyobrażasz, gdzie można drutem w czasie sparingu dostać, jak się za bardzo do przeciwnika zbliżysz i zrobisz jakąś ekstra "karatecką" akcję ;). Ale pięknie, bawiłeś się bronią kolną bez maski (nieważne, że to rachityczny i wielce giętki floret). A teraz sobie wyobraź, jak obrywasz "na gołą klatę" długą na ponad metr, szywną i ostrą klingą od przeciwnika pikującego z wyskoku w twoją szyję, pachę, ramię (ręki trzymającej broń). Mnie ostatnio kumpel oszczędził, jak udało mu się "wyjść" na taką pozycję (sparując oczywiście na broń treningową). W ostatniej chwili zatrzymał rękę. Podziękowałam mu za to. To niczym się nie różniło od sytuacji, gdyby wymierzył we mnie odbezpieczoną broń i w przypływie szlachetności nie pociągnął za spust ;).
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006) *
W realnym starciu pewnie walka trwała by jakieś 10s, ale i tak nie była by przerywana po trafieniu dunno.gif . W 10 s. można człowieka poszatkować. Jezeli wolicie możemy stoczyć 10 10s pojedynków, byle bez przerywania. No i zwarcie jest elemętem walki, bez niego to tak samo realne jak walka bez sztychów.
Cała żecz w nieprzerywanej walce polega na tym że należy zadać taki cios by po nim móc władować bezkarnie całą serie, bo przeciwnik jest oszołomiony albo wije się z bólu - to niestety walka jest nie balet tongue.gif .

Tylko jest małe ale, o ktorym zapominasz. Walczysz w grubej kufaji i blachach. Jak ktoś wypłaci Ci strzała, w najlepszym wypadku się skrzywisz. To tak jak zabawa w walenie w kratę szermierczej maski drewnianą głowicą wastera. A co gdyby głowica była stalowa, a ty miałbyś odkrytą twarz? Nie bierzesz pod uwagę tego, że przejście do zapasów bywa czasem bardziej ryzykowne niż kontrolowanie z dystansu przeciwnika. Z zalaną krwią twarzą, może cię jeszcze dźgnąć (np przy zwarciu w szpadzie wynosi się do góry broń i sprzedaje sztych delikwentowi prosto w kark. Przy rapierze możne on operować lewakiem (czasem i rapierem). Wiesz jak wygląda wtedy starcie bez przerywania, czy wyjścia na taki dystans, by z niego kontrolować sytuację? (kontrolując, również z dystanu masz możliwość ponowienia ataku, tyle że z bezpiecznej pozycji, bo wykorzystujesz chwilę zamroczenia u przciwnika, i nie bedzie to trwło kilku sekund, bo w rapierze jest zasada: zatrzymujesz się chodź na chwilkę, obrywasz, a my przerywamy, dlatego że nie czujemy potrzeby dobijania przciwnika giętkim i zabezpieczonym puntą kawałkiem żelaza smile.gif .
Opis walki ciągłekj w rapierze ;) : On cię pcha, ty wpadasz na niego i dźgasz lewakiem, on też cię dźga lewakiem, ty poprawiasz rapierem, on, już turlając się z tobą po ziemi, dokłada lewakiem, ty zakładasz mu dżwignię, on wyje z bólu. I.... po kilka razy się uśmiercacie i ciężko ranicie. Takie działanie ma sens, ale w bitwie, jak masz przynajmniej kilku przeciwników z tyłu i przodu. A w ciemnej uliczce to się dostaje kosę w plecy.
Wracając do samych pojedynków. Były takie które trwały 2s , były i takie, gdzie sekundanci ziewali z nudów (pisze na ten temat Czajkowski). Były też takie, gdzie na dwie pojedynkujące się parki, przeżyła tylko jedna osoba, dlatego nie ma co się dziwić, że szermierka tak się wypaczyła, że wymyślono zasłonę odpowiedż ;).
CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006) *
Monika po tym pchnięciu w tważ które cię "otworzyło" przeciwnik powinien cię dokończyć ( w tej sytuacji raczej cięciami, ale to bez różnicy) inaczej w ciągu kilku sekund
Wiesz to zależy od konkretnej sytuacji, tj kto w danym ułamku! sekundy przejmuje incjatywę. Przeciez my nie sparujemy tylko do magicznego jednego trafienia. Jak idę serią, to ją kończę, gdy są na to warunki, jak przeciwnik jest na tyle głupi, że się otworzy, nie chowając za rażacym mnie przedmiotem bólu, to na niego wpadam, tłukąc gółwicą. Ale najczesciej trzymamy się nawzajem w szachu, bo po to mamy w rękach broń, by nie pozwolic zblizyć się bezkarnie przciwnikowi. Bezpieczniej jest cofać się i bronic seriami, niż pchać do zwarcia. Szczególnie w moim przypadku smile.gif.
Różnimy się tylko tym, że w czasie np 2,3,4 minutowego sparingu, przerywamy walkę, by zrobić szybkie podsumowanie sytuacji, tj pokazujemy gdzie każdy z nas oberwał dotykając to miejsce, i dając do zrozumienia, kto ten konkretny pojedynek, w trwajacym kilka minut sparringu, by wygrał. Tj ten kto stracił incjatywę, gdyby były jakieś wątpliwiści, się do tego przyznaje, ale równocześnie ten kto ją przejał, pokazuje, że nie jest czysty, bo też oberwał. A trwa to tylko kilka minut, bo to co ostatnio w Krakowie robimy, to coś niby randori tj po tych kilku minutach zmieniają się przeciwnicy, a poza tym dobrze jest chwilę sobie odpocząć i posumować straty smile.gif.
Co do tego piewszego trafienia, to nie jest tak, jak mówi Feniks, że wytwarza się fatalny nawyk. Nawyk to ma Rodryg, ale on ma prawo, bo tłucze po osiem treningów tygodniowo w konwencji do pierwszego trafienia. Jak świeci lampka, on się wyłącza. Pytanie, kto z obecnych na tym forum tyle trenuje? Ale i on sobie z tym jakoś razi. Po prostu, jak widzi, że ktoś mu chce zrobić ziazi, idąc na niego serią i nie przerywa wallki, respektując lekkie trafienie, stopuje go chamskim pchnięciem. Nie bawi się w trafianie w łapkę, tylko ładuje ci pchniecię w brzuch, albo maskę. Tylko czasem mu nieszczęśliwie zejdzie to pchnięcie z maski na gardło. I wtedy jest bardzo nieprzyjemnie. Szybko uczysz się, że nie warto szarżowac na Rodryga smile.gif i warto jego konwencję uszanować ;).

CYTAT(Łukasz Płaza @ 05:02 08.11.2006) *
Pedro wszelkie minutówki nie są aż takie straszne o ile masz dobry sprzęt i trenowałeś, ale każdy ma własną definicje dobrej zabawy. Aczkolwiek zachęcam do poszerzania doświadczeń sparingowych. Ja ze swej strony obiecuje że jak Monika przywiezie rapiery to będe sparował w konwencji do pierwszego trafienia.

Tu może być problem, bo poszła mi w rapierze klinga, ten kto ją złamał, ma ultimatum, by go do Gdańska naprawić, ale nie wiadomo czy się wywiąże.

I jeszcze jedna rzecz. Nie sądzcie, że powinniśmy z pewną rezerwą pochodzić do technik z traktatów, np tych dotczących rozbrojeń, tak jak podchodzimy do wspólczesnych technik rozbrojenia przciwnika atakującego nożem?
Pozdrawiam
Feniks
CYTAT(mblade @ 20:41 10.11.2006) *
Opis walki ci±g³ekj w rapierze ;) : On ciê pcha, ty wpadasz na niego i d¼gasz lewakiem, on te¿ ciê d¼ga lewakiem, ty poprawiasz rapierem, on, ju¿ turlaj±c siê z tob± po ziemi, dok³ada lewakiem, ty zak³adasz mu d¿wigniê, on wyje z bólu. I.... po kilka razy siê u¶miercacie i ciê¿ko ranicie. Takie dzia³anie ma sens, ale w bitwie, jak masz przynajmniej kilku przeciwników z ty³u i przodu. A w ciemnej uliczce to siê dostaje kosê w plecy.


Rapier z lewakiem w bitwie? Ciekawe... jakie¶ ¼ród³a na ten temat?

CYTAT
I jeszcze jedna rzecz. Nie s±dzcie, ¿e powinni¶my z pewn± rezerw± pochodziæ do technik z traktatów, np tych dotcz±cych rozbrojeñ, tak jak podchodzimy do wspólczesnych technik rozbrojenia przciwnika atakuj±cego no¿em?


Nie, nie s±dzimy (my, feniks). To, ¿e Ty nie potrafisz tego wykonaæ, nie znaczy, ¿e oni nie potrafili. A je¶li chodzi o wspó³czesne rozbrojenia przeciwnika z no¿em, to dopytaj siê Filipiñczyków, mo¿e wiedz± co¶ o go¶ciu, który siê nazywa³ Herminio Binas (za³o¿yciel szko³y Binas Dynamic Arnis). Ten cz³owiek potrafi³ rozbroiæ ka¿dego i ze wszystkiego (tylko trochê przesadzam).
£ukasz P³aza
Hehe co do tych traktatowych rozbrojeñ to powiem ¿e mi to wychodzi icon_cool.gif . Uda³o mi siê na uniejowie dwukrotnie rozbroiæ przeciwnika, i to niez³ego (a co tam troche chwalenia nie zaszkodzi). To naprawde dzia³a - tylko trzeba siê prze³amaæ i troche zaryzykowaæ. Je¿eli mi to wychodzi to napewno potrafili to robiæ i oni.

Nie bardzo sobie wyobra¿am jak mo¿na u¿yæ efektownie szpady w zwarciu - bêdziesz mi to musia³a pokazaæ tongue.gif . W zamian zrewan¿uje siê w miare skutecznym rozbrajaniem, bo wydaje mi siê ¿e wiem w czym tkwi twój problem - konkretnie w braku wiary we w³asne mo¿liwo¶ci wynikaj±cym z ma³ej masy. Ty poprostu nie wie¿ysz ¿e uda ci siê rozbroiæ albo powaliæ du¿o zazwyczaj wiêkszego przeciwnika dunno.gif No ale to zobaczymy na miejscu.

Chmmm piszesz takie cu¶ "Jak Rodryg widzi ¿e facet siê nie zarzymuje to zamiast lekkiego pacnicia zadaje mocne pchniêcie" I w³a¶nie o to mi chodzi - tzn. po tym lekkim pacniêciu dobry zawodnik powinien go wyeliminowaæ, no ale nie walczy³em z nim.

Co do sztychów sztywn± kling± to ja zazwyczaj obrywam drewnianym wasterem - trudno o co¶ sztywniejszego, dlatego te¿ wiem jak ciê¿ko pchn±æ przeciwnika tak poprostu z akcji, on zazwyczaj czuj±c klinge zrobi ruch i broñ siê obsówa, albo nie ude¿a z pe³n± si³±. I wtedy siê jest nara¿onym na kontry. O sytuacji gdy w lewej ³apce mamy jakie¶ ostrze nie mówie - bo je¿eli obaj je maja to to jest inna walka a je¿eli tylko jeden je ma to powinien d±¿yæ do zwarcia pernamêtnie - z bliska zrobi co chce.
pedro
Po co napierniczać pchnieciem? Przeciez w teorii wbijasz je cięzarem swojego ciała w przeciwnika. To co? Trzeba się szarpać, żebyś poczuł? Tłuc cię po głowie tarczką?
£ukasz P³aza
hieh w³a¶nie o to chodzi clap.gif . Napisa³e¶ ¿e pchniêcie tak naprawde jest zabujcze gdy popiera siê je mas± cia³a. W pe³ni siê z tob± zgadzam. A teraz popatrz, je¿eli robisz pchniêcia z wypadem zw³aszcza jedn± rêk± , tak klasycznie szermierczo (przynajmniej dla mnie laika to jest klasyczne smile.gif ) to pchniêcie dzieli siê jakby na dwie fazy - pierwsze to samo trafienie, drugie to dopchniêcie sztychu mas± cia³a. Je¿eli pchniêcie jest wykonywae bezpo¶rednio to wystarczy wykonaæ odruchowy ¿ut tu³owiem - dok³adnie taki jaki robi siê tn±ca zwerhau (zabijcie nie opanowa³em jeszcze pisowni) czy jakiekolwiek mocne ciêcie boczne. Klinga broni przeciwnika "zjerzd¿a" wtedy po nas kroj±c, albo wiê¼nie w stroju. Oczywi¶cie czasem cz³owiek nie zd±¿y - bywa i tak, ale zwykle mi siê udaje, a demonem prêdko¶ci nie jestem (choæ przyznam ¿e mam instynkt wyrobiony).
Zreszt± najczê¶ciej i to siê nie zda¿a, poniewa¿ sportowcy w 80% nie popieraj± pchniêcia mas± cia³a zadowalaj±c siê "pacniêciem" i natychmiastowym cofniêciem broni które zawodników takich jak ja czy np. Gyros niepomiernie dra¿ni. Zazwyczaj potem nie kontynuuj± akcji co najwy¿ej uciekaj± krzycz±c stop! stop! nie¿yjesz. Pewnie ¿e nigdy nie walczy³em z nikim naprawde super, jak powalcze, mo¿e zmienie nastawienie dunno.gif

Z moicgh obserwacji - najpierw trzeba zadaæ jeden dwa celne ale raczej macane trafienia by odpowiednio przeciwnika ustawiæ, a potem siê go jednym dwoma naprawde mocnymi ciosami wykañcza - i to jest seria. Jerzeli którykolwiek z tych paru elemêtów zawiedzie to ta seria nic nam nie da Przyk³ad traktatowy, mój ulubiony. Otwieramy akcje zornhau (ciêcie gniewne - opadaj±ce z góry pod skosem na ramie) je¿eli nie wesz³o lub przeciwnik sparowa³ staramy siê zwi±zaæ klinge i schodzimy w du³ a potem p³ynnie do postawy wo³u z jednoczesnym sztychem mierzonym w gard³o. Taki sztych na "ustawionego" zawodnika potrafi "przytkaæ" przez czepiec kolczy i pikowaniec, i to drewnianym wasterem.

Uffff tyle pisania a nie wiem czy kto¶ zrozumia³ o co mi idzie, dlatego w³a¶nie wole zdecydowanie pokazaæ to wszystko na ¿ywo, i na ¿ywo zobaczyæ odpowied¼ ze strony dobrych szermie¿y, mo¿e wtedy zmienie zdanie. icon_cool.gif
pedro
Łukasz, ja nie jestem specjalisą, ale człowiekiem, który się dopiero uczy szpady. Przy broni typu szpada/floret, nawet huttonówka rzuty tułowiem jest niezwykle trudny. Trzeba wyczuć przeciwnika i mieć do perfekcji opanowana ruch - półwoltę, woltę, pasata di soto albo coś temu podobnego. Ta broń jest piekielnie szybka, piekielnie dokładna, jeśli wiesz jak nią kierować. Szermierz sportowy, który do nas wpada (towarzysko) potrafi kilka razy z rzędu osadzić na nadgarstku, tak, że trafienie w szyje, w oko, w serce nie byłoby dla niego trudniejsze. Na głowie cięzko osadzić, bo się z maski broń zapuntowana ześlizguje.
Cały bajer w dobrym wypadzie jest w tym, że primo - najlepiej wymanewrować przeciwnika tak, by nie mógł się cofnąc łapiąc go w swój zasięg i sekundo - zrobić wypad tak, żeby był prawie niedostrzegalny. Poza tym równie dobrze mozna dopchnąć z krokiem tyle, że wypad daje dodatkowe 40cm zasięgu. Co do śmiertelnosci - a pomysleliście, że broń można było przed wyciągnięciem obrócić w ranie powiększając uszkodzenia?
A co do ześlizgiwania się szpady. Zrób sobie eksperyment i zobacz jak ci się igła po ręce ześlizguje kiedy już zahaczy o ciało.
Te metody nie zostały wymyślone wczoraj i ludzie się na nie pojedynkowali.
Ja nie mówię o mieczu długim.
Aion
To o czym piszesz £ukasz nazywa siê in quartata, czyli zej¶cie na bok tu³owiem (strona rêki uzbrojonej) z jednoczesnym pchniêciem kiedy przeciwnik pcha nas w górne otwarcie (najlepiej jak mocno idzie do przodu) Czêsto sam to robiê na planszy, ale nie jest to takie ³atwe. Wystarczy ¿e przeciwnik zmieni cel na dolne otwarcie i po ciastkach. Widzia³em kiedy¶ na zawodach jak trener dawa³ lekcjê dziewczynie, po¶wiêcon± w³a¶nie zmianie kierunku ataku kiedy przeciwnik robi unik. Sz³o jej wy¶mienicie ;)

Co do meritum. Sportowcy nie musz± uderzaæ mocno, choæ to wcale nie znaczy ¿e nie umiej±. Tam liczy siê punkt. By go zdobyæ trzeba osadziæ sztych tak by wcisnê³a siê punta. Ka¿de mocniejsze osadzenie broni powoduje ¿e skracamy dystans, tracimy czas i utrudniamy sobie dalsz± pracê, gdyby nie dosz³o do trafienia.

Co do mocnego pchniêcia: sam "znokautowa³em" kolegê z fakultetu szermierczego pchniêciem floretu w szyjê. Wiêc nawet ultra lekk± i giêtk± broni± da siê, pytanie jednak po co? Sir Richard Burton w swoich ksi±¿kach i podrêcznikach dla wojska wrêcz odradza mocne pchniêcia, poniewa¿ s± wstanie uwiêziæ broñ w ciele przeciwnika.

A trifling body-stab with the bayonet (I may add with the sword) is sufficient to disable a man; and many a promising young soldier has lost his life by burying his weapon so deep in the enemy's breast that it could not be withdrawn quickly enough to be used against a second assailant. To prevent this happening, the point must be delivered smartly, with but little exertion of force, more like a dart than a thrust, and instantly afterwards the bayonet must be smartly withdrawn." In fact the thrust should consist of two movements executed as nearly simultaneously as possible; and it requires long habit, as the natural man, especially the Englishman, is apt to push home, and to dwell upon his slouching push.

Podczas powstania Mahdiego (1885 - 1895) angielska piechota by³a uzbrojona w kiepskiej jako¶ci bagnety, które wygina³y siê przy mocnym pchniêciu i grzêz³y w ciele. Efekt opisany powy¿ej.


Pozdrawiam
Aramis
CYTAT(£ukasz P³aza @ 18:41 04.11.2006) *
Pedro ale¿ jest zapewniam ciê. Bajka polega na tym ¿e je¿eli twoje pchniêcie ma mnie powstrzymaæ a co dopiero zabiæ to nawet przy tempej broni powinno mnie zatrzymaæ, powinienem je chocia¿ poczuæ


Jak ju¿ wsta³em z pod³ogi po d³ugim i od¶wie¿aj±cym turlaniu siê ze ¶miechu nie mogê powstrzymaæ siê od odpowiedzi. Nieczêsto zagl±dam na freha, ale wpadam patrzê i weso³o jak zawsze.

Uwaga uwaga wszyscy bawi±cy siê w ASG - trafienie kulk± plastikow± w np. he³m czy te¿ kurtkê z pewno¶ci± Was nie zatrzyma a byæ moze nawet go nie poczujecie. Prosty wniosek zgodnie z logik± £ukasza P. - strza³ z prawdzwej broni z pewno¶ci± nie zrobi Wam krzywdy. Spokojnie mo¿ecie przyj±æ seriê z AK-47 "na klatê".Oczywi¶cie lepsza jest pa³ka.
Lord_Tyranus
CYTAT(£ukasz P³aza @ 00:34 11.11.2006) *
Nie bardzo sobie wyobra¿am jak mo¿na u¿yæ efektownie szpady w zwarciu


Polemizowa³by..to jasne, ¿e przeznaczeniem Szpady jest d³u¿szy dystans aby móc zaatakowaæ wypadem. Wiadmo te¿ ¿e im d³u¿sza broñ tym ciê¿ej walczy siê ni± w krótkim dystansie. Niemniej, najwiêksz± zalet± Szpady jest to, ¿e jest lekka. Przy skróceniu dystanu, przez przeciwnika wynosisz broñ nad g³owê (rêkoje¶æ oczywi¶cie, a klingê masz nadal wycelowan± w przeciwnika). Dzia³a w bardzo wielu przypadkach - przeciwnik czêsto wchodzi na twoje ostrze. To jednak nie jest technika podstawowa czy jaka¶ uniwersalna obrona, bo jak dla mnie to próba ratunku z b³êdu, jakim by³o pozwolenie przeciwnikowi na zwarcie.
Do¶wiadczony i dobry szermierz nie pozwoli Ci wej¶æ w krótki dystans w Szpadzie. Da liniê, nie pozwoli jej zbiæ (zrobi np obej¶cie) i wbiegniesz na ostrze
Lord_Tyranus
Dodając jeszcze do in quartaty..jest to technika typowo defensywa, ale podobnie jak wyprzedzenie nie jest stosowana w sposób "hmmm teraz zrobię sobie in quartatę" to raczej odruch kiedy widać że za późno na zasłonę

Choć z drugiej strony: NIGDY nie jest za późno na zasłonę. Ćwiczcie szybkość
Monika ksf
CYTAT(Feniks @ 22:30 10.11.2006) *
Rapier z lewakiem w bitwie? Ciekawe... jakieś źródła na ten temat?
Feniks, nie łap mnie za słÃ³wka.
CYTAT(Feniks @ 22:30 10.11.2006) *
Nie, nie sądzimy (my, feniks). To, że Ty nie potrafisz tego wykonać, nie znaczy, że oni nie potrafili. A jeśli chodzi o współczesne rozbrojenia przeciwnika z nożem, to dopytaj się Filipińczyków, może wiedzą coś o gościu, który się nazywał Herminio Binas (założyciel szkoły Binas Dynamic Arnis). Ten człowiek potrafił rozbroić każdego i ze wszystkiego (tylko trochę przesadzam).
I owszem, ja to potrafię w warunkach cieplarnianych na sali treningowej wykonać, jak trafię na dużo bardziej niż ja początkującego kolegę, który nie bardzo wie, o co chodzi (jakaś ładna dżwigienka). Bo jesli chodzi o wyłuskanie komuś z ręki broni, czasem jest to bardzo proste, bo dana osoba sie zagapi albo nie odczyta intencji, albo się na chwilę rozpręży, bo to przecież trening, a nie walka na śmierć i życie. Przy szpadzie jest to np szczególnie łatwe daltego że trzyma się ją często w dwóch palcach, pozostaje tylko kwestia bezpiecznego skrócenia dystansu by to zrobić, co wcale nie jest łatwe.
Co do noża, rozbrojenie jest możliwe:
Gdy masz przciwnika, który drastycznie rózni się od ciebie poziomem umiejętności. Jeśli masz cholernie dużo szcześcia, bo to raczej techniki ostatniej szansy. Każdy komandos Ci to powie smile.gif.
CYTAT(Łukasz Płaza @ 00:34 11.11.2006) *
Hehe co do tych traktatowych rozbrojeń to powiem że mi to wychodzi icon_cool.gif . Udało mi się na uniejowie dwukrotnie rozbroić przeciwnika, i to niezłego (a co tam troche chwalenia nie zaszkodzi). To naprawde działa - tylko trzeba się przełamać i troche zaryzykować. Jeżeli mi to wychodzi to napewno potrafili to robić i oni.
Weż to tylko pod uwagę, że gdyby Ci się nie udało, najwyżej by tylko zabolało.
CYTAT(Łukasz Płaza @ 00:34 11.11.2006) *
Nie bardzo sobie wyobrażam jak można użyć efektownie szpady w zwarciu - będziesz mi to musiała pokazać tongue.gif . W zamian zrewanżuje się w miare skutecznym rozbrajaniem, bo wydaje mi się że wiem w czym tkwi twój problem - konkretnie w braku wiary we własne możliwości wynikającym z małej masy. Ty poprostu nie wieżysz że uda ci się rozbroić albo powalić dużo zazwyczaj większego przeciwnika dunno.gif No ale to zobaczymy na miejscu.
Ja po prostu nie moge wejść w ostre zwarcie, ze względów zdrowotnych. A rozbroje mi się nawet na tych wielkich udawało, wystaczyło że się zagapili, niedawno nawet udało mi się wyjąc softa z ręki "filipińczykowi, jak mnie znienacka nim potraktował, takiemu 2 metry bez kapelusza, tylko... to była lightowa zabawa na treningu na zabawki dla dzieci. Co do szpady, i nie tylko, podstwowy bład jaki można zrobić przy wejsciu w zwarcie jest brak kontroli nad bronia przecwnika, jak zaczynasz przepychankę, a zapominasz, że on nadal ma broń w ręku.
CYTAT(Łukasz Płaza @ 00:34 11.11.2006) *
Chmmm piszesz takie cuś "Jak Rodryg widzi że facet się nie zarzymuje to zamiast lekkiego pacnicia zadaje mocne pchnięcie" I właśnie o to mi chodzi - tzn. po tym lekkim pacnięciu dobry zawodnik powinien go wyeliminować, no ale nie walczyłem z nim.
Ale Pałazik, weż to pod uwagę że Rodryg nie jest, jak my, amatorem! On tłucze 8 treningów tygodniowo, które w 90% składają sie ze sparingów na pchnięcia. My po prostu nie potrafimy dobrze osadzac pchnieć, on ma to opanowne do perfekcji.
CYTAT(Łukasz Płaza @ 00:34 11.11.2006) *
Co do sztychów sztywną klingą to ja zazwyczaj obrywam drewnianym wasterem - trudno o coś sztywniejszego, dlatego też wiem jak ciężko pchnąć przeciwnika tak poprostu z akcji, on zazwyczaj czując klinge zrobi ruch i broń się obsówa, albo nie udeża z pełną siłą.
A dlaczego nie uderza z pełna siłą, ani nie pcha bardziej zdecydowanie? Bo nie chce Ci tę drewnianą sztywną pałą zrobić krzywdy.

Pozdrówka
Feniks
CYTAT(mblade @ 19:31 13.11.2006) *
Feniks, nie ³ap mnie za s³ówka.


To zwracaj wiêksz± uwagê na to, co piszesz.

CYTAT
I owszem, ja to potrafiê w warunkach cieplarnianych na sali treningowej wykonaæ, jak trafiê na du¿o bardziej ni¿ ja pocz±tkuj±cego kolegê, który nie bardzo wie, o co chodzi (jaka¶ ³adna d¿wigienka). Bo jesli chodzi o wy³uskanie komu¶ z rêki broni, czasem jest to bardzo proste, bo dana osoba sie zagapi albo nie odczyta intencji, albo siê na chwilê rozprê¿y, bo to przecie¿ trening, a nie walka na ¶mieræ i ¿ycie. Przy szpadzie jest to np szczególnie ³atwe daltego ¿e trzyma siê j± czêsto w dwóch palcach, pozostaje tylko kwestia bezpiecznego skrócenia dystansu by to zrobiæ, co wcale nie jest ³atwe.


Sama sobie dajesz wskazówki, jak i kiedy mo¿na to zrobiæ. Zreszt± nie inaczej jest z innego rodzaju atakami - gdy przeciwnik siê zagapi, to go dorwiesz, gdy bêdzie czujny, obroni siê. Walka na ¶mieræ i ¿ycie tutaj raczej niewiele zmienia poza tym, ¿e zwiêksza siê poziom stresu i w zale¿no¶ci od tego, na ile sobie z nim radzisz, "znika" czê¶æ twoich umiejêtno¶ci. Po to jest sala treningowa, ¿eby sobie wyrobiæ pewne reakcje, które potem wykonuje siê bez potrzeby my¶lenia.

S± takie momenty, kiedy rozbrojenie jest najszybsz± i najbezpieczniejsz± technik±, jak± mo¿esz zastosowaæ, poniewa¿ które¶ z Was skróci³o dystans i jest ju¿ za blisko na uderzenie, a za daleko na rzut.

CYTAT
Co do no¿a, rozbrojenie jest mo¿liwe:
Gdy masz przciwnika, który drastycznie rózni siê od ciebie poziomem umiejêtno¶ci. Je¶li masz cholernie du¿o szcze¶cia, bo to raczej techniki ostatniej szansy. Ka¿dy komandos Ci to powie smile.gif.


Pewnie, ¿e lepiej jest mieæ w³asny nó¿, kord, miecz, albo cokolwiek innego. Oczywi¶cie, ¿e s± to techniki do wykorzystania tylko wtedy, kiedy nie ma innej mo¿liwo¶ci. Ale fakt istnienia licznych i ró¿norodnych sposobów rozprawiania siê z przeciwnikiem uzbrojonym w sztylet jak dla mnie ¶wiadczy o tym, ¿e ataki z u¿yciem tego narzêdzia zdarza³y siê czêsto i jako¶ trzeba by³o sobie z nimi radziæ.

CYTAT
We¿ to tylko pod uwagê, ¿e gdyby Ci siê nie uda³o, najwy¿ej by tylko zabola³o.


Jego tak, a tego kto to pisa³ w XV wieku?

Poza tym wydaje mi siê, ¿e nie wierzysz we w³asne si³y i negujesz w³asne do¶wiadczenia z treningu. Je¶li uda³o Ci siê samej dokonaæ rozbrojenia, to jaki masz problem?

Czasem wydaje mi siê, ¿e dla niektórych "realna walka" to jakie¶ takie s³owo-klucz. Reakcje ludzi na sytuacje wysokiego stresu s± zró¿nicowane, ale daj± siê zamkn±æ w pewnej ramie. Do czêstych efektów nale¿y m.in. utrata widzenia peryferyjnego (zastanówcie siê, jak to wp³ywa na zej¶cia w bok), zawsze nastêpuje utrata precyzyjnych zdolno¶ci ruchowych (to dla tych, co chc± pchaæ prosto w serduszko i zawsze trafiaj±) itp. Sêk w tym, ¿e wszystkim nam wydaje siê, ¿e wiemy co¶ o "realnej walce" i co by w niej wysz³o, a co by nie wysz³o.

A ilu z nas w takiej "realnej walce" by³o, hmm?

CYTAT
Ja po prostu nie moge wej¶æ w ostre zwarcie, ze wzglêdów zdrowotnych. A rozbroje mi siê nawet na tych wielkich udawa³o, wystaczy³o ¿e siê zagapili, niedawno nawet uda³o mi siê wyj±c softa z rêki "filipiñczykowi, jak mnie znienacka nim potraktowa³, takiemu 2 metry bez kapelusza, tylko... to by³a lightowa zabawa na treningu na zabawki dla dzieci.


Zastanów siê, co Ci pozwoli³o dokonaæ tego rozbrojenia i nie zwalaj tylko na lightow± zabawê. Ty ju¿ potrafisz rozbrajaæ, tylko nie chcesz siê sama przed sob± do tego przyznaæ. icon_cool.gif
radzitsu
Ja osobiscie wole sobie siedziec na sali i cwiczyc niz po****ywac non stop na forum i sprzeczac sie z ludzmi , ktorzy gadaj od rzeczy ...
Moglbym takze napisac po 15 postow za jak i przeciw rzeczom , o ktore sie tu toacza spory a sa absurdalne , i chociaz sie nie zanm na wielu z nich to kazdy bylby mega profesonalny bo banlem jest odgrywac internetowego kozaczka i znawce sztuk walk siedzac z obwislym brzucholem przed ekranem kompa i zamieniajac sale na foprum interntowe ..
Dlatego wlasnie nigdy nie lubialem sie wypowiadac na freha , za duzo tu ludzi , ktorzy jedyne w czym sa dobrzy to nabijanie postow na fourm , bo to co pisza to poprostu zenua i zal.pl ....
Zabierzcie sie za treningi lepiej a nie ****... farmazony

pozdrawiam wszystkich smile.gif
Rafa³ Pr±dzyñski
ANO ! clap.gif
Monika ksf
CYTAT(Feniks @ 09:03 14.11.2006) *
Poza tym wydaje mi siê, ¿e nie wierzysz we w³asne si³y i negujesz w³asne do¶wiadczenia z treningu. Je¶li uda³o Ci siê samej dokonaæ rozbrojenia, to jaki masz problem?
Zastanów siê, co Ci pozwoli³o dokonaæ tego rozbrojenia i nie zwalaj tylko na lightow± zabawê. Ty ju¿ potrafisz rozbrajaæ, tylko nie chcesz siê sama przed sob± do tego przyznaæ. icon_cool.gif

I tutaj trafi³es w sendo. Wyjê³am wielkiemu facetowi z rêki zabawkê, zupe³nie nie maj±c pojêcia, ¿e to robiê. Po prostu zanotow³am jakis ruch k±tem oka i natychmiast zareagowa³am. I reakcja okaza³a siê prawid³owa smile.gif. ¦mia³ siê pózniej, ¿e go rozbroi³am. Poza tym wiele osób, które regularnie trenuje szermierkê, ma podobne odruchy, tj jak co¶ upada, odruchowo ³api± przedmiot zanim upadnie.
Ci dobrzy nawet nie my¶l± o tym, co robi±, tylko skupiaj± siê na tym co robi przeciewnik, dostowuj±c swoje zachowanie do jego. Np mysl± w czasie sparringu "o, idzie na sztycha" smile.gif i odpowiednio reaguj±.
CYTAT(Feniks @ 09:03 14.11.2006) *
A ilu z nas w takiej "realnej walce" by³o, hmm?
No ja mia³am parê nieprzyjemnych sytuacji ¿yciowych, gdzie uda³o mi sie wyj¶æ obronn± rek± przez szybk± i, ca³e szczê¶cie, w³a¶ciw± reakcjê, wykorzystuj±c otoczenie, a raz po prostu mia³am w swojej g³upocie "wszystko umiej±cego kilkunastoletniego karateki" ;) du¿o szczê¶cia. Ale to nie by³y raczej syutacje walki tylko "psychologiczne" tj na wyczucie w³asciwego momentu. Np jak u¿y³am skutecznie rêki, w porê tez u¿y³am nóg, by daæ drapaka smile.gif. Jedna osoba, która mia³ watpliwa przyjemnosc "byæ", informowa³a mnie, ¿e szlak trafi³ 7 lat treningów, bo musia³a wykorzystaæ paskudne techniki. To daje troche pojêcia nad tym jak zamiast u¿ywaæ tego, co wyuczone, by zbytnio nie skrzywdziæ blizniego, dostosowujemy siê do sytuacji. Np moja siostra potraktowa³a kiedy¶ napastnika przeterminownym pojemnikiem z gazem psikaj±c mu prosto w oczy. Drugi, który by³ z nim, zj±³ siê dr±cym siê w nibog³osy kumplem, a ona da³a d³ug±.
Pozdrawiam
Monika ksf
CYTAT(radzitsu @ 09:19 14.11.2006) *
Ja osobiscie wole sobie siedziec na sali i cwiczyc niz po****ywac non stop na forum i sprzeczac sie z ludzmi , ktorzy gadaj od rzeczy ...
Moglbym takze napisac po 15 postow za jak i przeciw rzeczom , o ktore sie tu toacza spory a sa absurdalne , i chociaz sie nie zanm na wielu z nich to kazdy bylby mega profesonalny bo banlem jest odgrywac internetowego kozaczka i znawce sztuk walk siedzac z obwislym brzucholem przed ekranem kompa i zamieniajac sale na foprum interntowe ..
Dlatego wlasnie nigdy nie lubialem sie wypowiadac na freha , za duzo tu ludzi , ktorzy jedyne w czym sa dobrzy to nabijanie postow na fourm , bo to co pisza to poprostu zenua i zal.pl ....
Zabierzcie sie za treningi lepiej a nie ****... farmazony
pozdrawiam wszystkich smile.gif

No wiesz, zamiast siedzieć na sali, możesz ruszyć cztery litery i pojechać na SMDF do Gdańska, by "oko w oko" z internetowymi kozaczkami sobie pogadać. Z Krakowa, z tego co wiem, jak do tej pory, pewny jest przyjazd tylko jednej osoby, czyli mój. Tak się akurat składa, że gadamy sobie o głupotach na forum, bo każdy z nas mieszka w innym miescie, a jedyna okazja by się spotkać z ludzmi, którzy w inny sposób patrzą na szermierkę, to właśnie podobne spotkanie. Będzie okazja powalczyć na rózną broń i w różnych konwencjach. Ciekawe dlaczego osoby wyśmiewające nasze "internetowe pogaduchy" jakoś się na podobne spotkania nie fatygują. Czyżby uwazały, że są tak świetne i tak wiele wiedzą, że wystarczy im nie wychylać nosa poza własną salę treningowa i własną konwencję? Warto choćby nowe federy Aiona czy stare Marka zobaczyć w akcji, czy posparowac sobie z Saracenem lub poczuc na własnej skórze "półtorak" w wykoniu Jelonków smile.gif, nie mówiąc już o Lorice.
Pozdrawiam
pedro
CYTAT
I tutaj trafiłes w sendo. Wyjęłam wielkiemu facetowi z ręki zabawkę, zupełnie nie mając pojęcia, że to robię. Po prostu zanotowłam jakis ruch kątem oka i natychmiast zareagowałam. I reakcja okazała się prawidłowa

Czyli Moniko jesteś praktykiem, bo praktyk nie wie jak to dział, ale mu wychodzi. Teoretyk natomiast wie jak, ale nie umie twego wykonać.

Oświadczam wszem i wobec, że Monika daje ludziom żyć i nie przeszkadza w treningach. smile.gif
Woo
CYTAT(radzitsu @ 09:19 14.11.2006) *
...siedzac z obwislym brzucholem przed ekranem kompa...

Masz coś przeciwko obwisłym brzucholom? Co? Stawaj, teraz! Na ubitym Forum! Na dowolne Argumenty! cool.gif

PS. I tak ten temat to jeden wielki OT...
Feniks
Ja tam lubiê OT icon_cool.gif
Monika ksf
CYTAT(Woo @ 07:33 15.11.2006) *
QUOTE(radzitsu @ 09:19 14.11.2006)
...siedzac z obwislym brzucholem przed ekranem kompa...

Masz coś przeciwko obwisłym brzucholom? Co? Stawaj, teraz! Na ubitym Forum! Na dowolne Argumenty! cool.gif
He, he, picie piwa na czas? Co by nie było OT, z rapierem w jednej, a kuflem drugiej dłoni ;). Technika walki rapierem i pełnym/półpełnym/niepełnym kuflem. Konwencja: przegrywa ten co wiecej wylał, niz wlał smile.gif.

CYTAT(pedro @ 22:28 14.11.2006) *
OT: Już drugi raz zadzwoniłaś do Jeżola trafiając centalnie w trening.
Błagam Pedro, OT dawja na priva, bo wyjdzie na to, że nie daję ludziom życ i przeszkadzam im w prowadzeniu treningów! Niestety, przykro mi i przepraszam, ale nie posiadam planu zajęć wszystkich osób, do których dzwonię, a swoją uboga wyobrażnią nie ogarnęłam tego, ze Jeżol właśnie prowadził trening. Na drugi telefon miałam pozwolenie, tj przyjełam że bedzie juz po treningu, dzwoniąc tez z treningu.


Pozdrawiam i juz nie Ot-uję.
Lord_Tyranus
Odnosz±c siê do wypowiedzi wyjazdu do Gdañska...jasne, ¿e z Krakowa to kawa³ drogi, ale nie w tym rzecz. Chcia³em przypomnieæ ¿e na MISTRZOSTWACH POLSKI w Dawnym Fechtunku (jakby kto¶ nie pamiêta³ tu macie stronê Mistrzostw) wziê³a udzia³ Lorica, Aramis oraz Ma³opolska kompania sarmacka - klub szermierki dawnej.
A mistrzostwa to chyba presti¿owa impreza devil.gif i do tego odby³y siê na miejscu w Krakowie (s³owa w szczególno¶ci kierujê do ARMY), bo z Gdañska ludzie mieli tak samo daleko jak my mamy dzis do Niech, ale okoliczne kluby, gdzie by³y?

Wiêc nie mówcie, ¿e tylko siedzimy na sali. Kolejny przyk³ad G³ogów - jaki tam show by³, z fabu³±, jazd± konn± itp
Feniks
CYTAT(Lord_Tyranus @ 01:01 16.11.2006) *
Odnosz±c siê do wypowiedzi wyjazdu do Gdañska...jasne, ¿e z Krakowa to kawa³ drogi, ale nie w tym rzecz. Chcia³em przypomnieæ ¿e na MISTRZOSTWACH POLSKI w Dawnym Fechtunku (jakby kto¶ nie pamiêta³ tu macie stronê Mistrzostw) wziê³a udzia³ Lorica, Aramis oraz Ma³opolska kompania sarmacka - klub szermierki dawnej.

Mo¿e to ¶wiadczyæ niekoniecznie o lenistwie uczestników, ale o klasie imprezy... Z tego co wiem, to do zorganizowania mistrzostw potrzebna jest federacja. W przeciwnym wypadku ka¿dy Ziutek móg³by zorganizowaæ imprezkê na podwórku, nazwaæ je mistrzostwami i rozegraæ je po¶ród swoich znajomych. A potem twierdziæ, ¿e jest Mistrzem Polski.

CYTAT
A mistrzostwa to chyba presti¿owa impreza devil.gif i do tego odby³y siê na miejscu w Krakowie (s³owa w szczególno¶ci kierujê do ARMY)

Szczególnie do ludzi, którzy siê zajmuj± np. d³ugim mieczem. Co te¿ Lord_Tyranus tutaj sugeruje? Poza tym ARMA dzia³a w ca³ej Polsce, a Kraków to tylko jeden z naszych oddzia³ów (he he).

Nie je¿dzimy na Wasze imprezy. Tak samo jak Wy nie je¼dzicie na nasze. Mo¿e ma to zwi±zek z tym, czym siê zajmujemy, a mo¿e i nie.

CYTAT
Wiêc nie mówcie, ¿e tylko siedzimy na sali. Kolejny przyk³ad G³ogów - jaki tam show by³, z fabu³±, jazd± konn± itp


Uderz w stó³...
Adsumus
Mo¿na by³o wygraæ tytu³ Maestra? icon_wink.gif icon_wink.gif

CYTAT
Mo¿e to ¶wiadczyæ niekoniecznie o lenistwie uczestników, ale o klasie imprezy...


ANO ! clap.gif icon_wink.gif icon_wink.gif

A w Polsce ARMA to chyba przede wszystkim( nie wszystko, ale wiêkszo¶æ icon_wink.gif ) d³ugi miecz, sztylet i zapasy...
Aramis
CYTAT(Feniks @ 08:45 16.11.2006) *
Mo¿e to ¶wiadczyæ [...] o klasie imprezy...
Z tego co wiem, to do zorganizowania mistrzostw potrzebna jest federacja.
W przeciwnym wypadku ka¿dy Ziutek móg³by zorganizowaæ imprezkê [...]
Nie je¿dzimy na Wasze imprezy. Tak samo jak Wy nie je¼dzicie na nasze. Mo¿e ma to zwi±zek z tym, czym siê zajmujemy, a mo¿e i nie.


Niemal ca³kowicie siê zgadzam. Klasa imprezy jest zale¿na od ilo¶ci uczestników / grup. Tutaj zjawi³a siê wiêkszo¶æ grup zajmuj±cych siê powa¿nie rapierem i szpad±. A ¿e tych grup w ogóle jest w Polsce niewiele to efekt by³ jaki by³. Ja jestem zadowolony bo to krok w dobrym kierunku moim zdaniem. I jak s±dzê uczestników podobnie.

To co mówisz o mistrzostwach tyczy siê oficjalnie zarejestrowanych dyscyplin sportowych. Pod które nie podpada zarówno szermierka dawna jak i mnóstwo odmian wschodnich sztuk walk. A tam mistrzostwa s± i maj± siê dobrze - o klasie imprezy ¶wiadcz± wtedy 2 rzeczy:
a) czy jest otwarta dla ludzi z poza stylu co jest najwa¿niejsze bo wtedy mog± dokopaæ wszystkim i udowodniæ, ¿e to co robi± ma sens
b) ilo¶æ uczestników

Ostatnia rzecz odno¶nie nazwy naszych zawodów. Wiesz co ona daje? Ewentualny sponsoring imprezy (sala, nagrody itp.) co pozwala na to by kosztowa³a uczestników niewiele b±d¼ nic. ¯yjemy w komercyjnym ¶wiecie i je¶li tak trzeba, ¿eby rozwijaæ szermierkê to trudno.

Nie je¼dzicie na nasze imprezy bo po co? Jak sam mówisz nie zajmujecie siê praktycznie szpad± i rapierem i szabl± te¿ nie bardzo. My nie je¼dzimy na Wasze bo nie s± to zawody (a ju¿ na pewno nie w szpadzie czy rapierze, ewentualnie w szabli), czyli to co nas interesuje. W takim razie po co mamy to robiæ i my i Wy? Obszary zainteresowañ nam siê nie przecinaj± i tyle.
Monika ksf
CYTAT(Lord_Tyranus @ 00:01 16.11.2006) *
Odnosząc się do wypowiedzi wyjazdu do Gdańska...jasne, że z Krakowa to kawał drogi, ale nie w tym rzecz. Chciałem przypomnieć że na MISTRZOSTWACH POLSKI w Dawnym Fechtunku (jakby ktoś nie pamiętał tu macie stronę Mistrzostw) wzięła udział Lorica, Aramis oraz Małopolska kompania sarmacka - klub szermierki dawnej.

Miej pretensje raczej do Lorici, że liczniej nie przyjechała. Przecież Małopolska Kompanija się pojawiła, a z Krakowa tylko ona, bo tam sie trenuje szpadę i rapier. W Krakowskiej Armie ze szpadą lata tylko Rodryg (i okazyjnie Jarek, który był na Waszym obozie i u Was zaczynał treningi), a Rodryg ma przeróżne Barbakany itp, po za tym, o ile pamiętam, miał nawet chęć wpaść, bo poinformowałm go o Waszej imprezie (Rodryg na freha nie zagląda), ale miał coś równoległego. Poinformowałam również ludzi z MKS o Mistrzostwach, z chęcią by wpadli i w tym roku. Zresztą w całej krakowskiej Armie, jak do tej pory, rapierem zajmuję się tylko ja (i to dość kulawo), a jeśli chodzi o sportowe zabawki, zaczyna nam się zbierać spora grupka od szabli, jedyna tak licznie reprezentowana zdaje się, że na całą Polskę Południową ;), aż miło patrzeć jak się ludzie w sprzet "okupują". Krótko, tylko w krakowskiej Armie są zboczeńcy, którzy aktywnie intersują się szablą, a do rapiera dopiero się przymierzają, zadaje sie, że Marek Helman z Poznanie też się intresuje, ale rapierem sieczno kolnym. Plus standardowo długi miecz, Gliwice -kord, Poznań jeszcze dussak I to by było na tyle.
I po co mnożyć jakieś wydumane konfliky, gdy szemierka dawna w Krakowie prawie dogorywa? Do nas do Army (KKS) na salę w sobotę może wpaść każdy (z MKS np czasem mamy odwiedziny), i podejrzewam, że by wystarczyło w niej miejsca dla wszystkich, tak mało popularne to "hobby", dlatego nie mamy nic przciwko, gby wpadają również "filipińczycy" .
Pozdrawiam
Aramis
CYTAT(mblade @ 19:16 16.11.2006) *
Miej pretensje raczej do Lorici, ¿e liczniej nie przyjecha³a.
I po co mno¿yæ jakie¶ wydumane konfliky, gdy szemierka dawna w Krakowie prawie dogorywa?


Lorica przyjecha³a wystarczaj±co licznie, zreszt± jak bêd± chcieli to siê sami wypowiedz±. Dlaczego mia³bym mieæ do nich pretensje? Albo do kogokolwiek? Wszyscy raczej dobrze siê bawili, wiêc uwa¿am zawody za sukces. Naprawdê nie widzê powodu, dla którego ktokolwiek mia³by siê wtr±caæ pomiêdzy to co dzieje siê miêdzy nami a Loric±.

A co do dogorywania szermierki dawnej w Krakowie to uwa¿am, ¿e szermierka w Krakowie nie do¶æ, ¿e nie dogorywa to ma siê ¶wietnie, przynajmniej w SFA. Co do liczebno¶ci zawodników przewy¿sza nas Lorica i chyba nikt wiêcej. Coraz wiêcej ludzi æwiczy i co wa¿ne poziom æwicz±cych siê zwiêksza. Nie s±dzê, ¿eby da³o siê wszystkich upchn±æ na jednej sali bo mam ca³kiem przyzwoit± salê je¶li chodzi o rozmiar i czasem jest problem z naszymi uczniami, gdy chc± zostaæ po grupie ¶redniej jeszcze na pocz±tkuj±c±. Co zreszt± mo¿e tylko cieszyæ, im wiêcej ludzi tym ciekawiej.
pedro
Z mojej obserwacji nowego rocznika - w Warszawie - szermierka nie dogorywa. Lorikowicze się zebraili rozlepiali wlepki, ogłoszenia i wstawiali informacje na fora i jakoś nowi ludzie przyszli. Zdziwiło mnie tylko, że jakoś średnia wieku się podniosła.
Aramis
CYTAT(Feniks @ 22:30 10.11.2006) *
A je¶li chodzi o wspó³czesne rozbrojenia przeciwnika z no¿em, to dopytaj siê Filipiñczyków, mo¿e wiedz± co¶ o go¶ciu, który siê nazywa³ Herminio Binas (za³o¿yciel szko³y Binas Dynamic Arnis). Ten cz³owiek potrafi³ rozbroiæ ka¿dego i ze wszystkiego (tylko trochê przesadzam).


Przykro mi, ale tym razem bardzo przesadzasz. Nie da siê z rozs±dn± powtarzalno¶ci± (nie mówiê, ¿e przypadkiem raz na kilkana¶cie sparringów wyjdzie) rozbroiæ przeciwnika z no¿em nie otrzymuj±c przy tym mniej lub bardziej powa¿nej rany. To mit i koniec. Chyba, ¿e przez rozbrojenie rozumiemy u¿ycie w³asnego no¿a a nastêpnie odebranie rannemu / martwemu przeciwnikowi jego broni.
Rozpowszechnianie takich pogl±dów jest do¶æ szkodliwe. Jeszcze jaki¶ m³odociany adept sztuk walki czy cz³onek jakiej¶ grupy uwierzy, ¿e potrafi rozbroiæ kogo¶ z no¿em bo mu na treningu wychodzi... I skoñczy z paroma calami stali w brzuchu. Je¶li przeciwnik ma nó¿ i potrafi siê nim pos³ugiwaæ a my nie mamy broni to albo szybko uciekamy, albo jeste¶my ranni lub martwi. Nasz poziom wyszkolenia nie ma tu wiêkszego znaczenia.
I potrafiê tego dowie¶æ. Empirycznie. Mazak, bia³e ubranko dla partnera i proszê o wykazanie, ¿e siê da bez otrzymania 'trafienia' go zabraæ.
Feniks
Nie twierdzê, ¿e ka¿dy potrafi. Nawet nie twierdzê, ¿e ja potrafiê. Binas by³ go¶ciem wyj±tkowym, s³awnym w³a¶nie z tego, ¿e potrafi³ wyczuæ moment do wej¶cia. Zaskoczyæ go¶cia, obezw³adniæ. Zreszt± polecam lekturê "Filipino Martial Culture" Marka Wileya, naprawdê bardzo dobra ksi±¿ka.

W kwestii uciekania, to chyba nie przeczyta³e¶ uwa¿nie moich postów. Mo¿e przypomnê:

"Pewnie, ¿e lepiej jest mieæ w³asny nó¿, kord, miecz, albo cokolwiek innego. Oczywi¶cie, ¿e s± to techniki do wykorzystania tylko wtedy, kiedy nie ma innej mo¿liwo¶ci."

Przy czym s±dz±c po tym, jak liczne w traktatach s± techniki walki sztylet kontra przeciwnik bez broni, w czasach mnie interesuj±cych ta opcja "nie ma innej mo¿liwo¶ci" musia³a zdarzaæ siê ca³kiem czêsto.

¯eby nie by³o ¿adnych w±tpliwo¶ci - rozbrojenia s± tylko jedn± z ca³ej rzeszy opcji mo¿liwych w walce. Celem jest tylko i wy³±cznie wyeliminowanie przeciwnika z dalszej walki. Jak ju¿ pisa³em, czasem zdarza siê, ¿e rozbrojenie jest t± w³a¶ciw± technik±, poniewa¿:
- jest odpowiedni dystans
- jest odpowiedni moment
- przeciwnik nie jest na to przygotowany

Je¶li te warunki nie s± spe³nione, rozbrojenie zawodzi, podobnie jak ka¿da inna technika wykonana na niew³a¶ciwym dystansie, w niew³a¶ciwym czasie albo przeciwko przeciwnikowi, który siê jej spodziewa.

Na markery chêtnie sobie "posparujê" przy najbli¿szym spotkaniu. To ca³kiem niez³a zabawa.
£ukasz P³aza
Aramis normalnie a¿ sk³oni³e¶ mnie do odpowiedzi po tygodniu, a ju¿ mi siê troszke temat znudzi³ hehehe.gif . A ¿e ¶wierzo jestem po spotkaiu na temat fechtunku to mam akurat doskona³± odpowied¼.
XVII wiek Anglia rapiery sieczno kolne i lewaki, d¼entelmen 1 i d¿entelmen 2 staj± do pojedynku. D¿entelmen nr 1 pcha przeciwnika w twarz "a¿ wygina siê klinga"! nastêpnie przeciwnik nr.2 trafia 3 b±d¼ 4 razy w korpus. Przeciwnik nr 1 obala przeciwnika nr 2 i zadaje mu lewakiem kilkana¶cie!! pchniêæ w gard³o i szyje. W tym czasie d¿entelmen nr. 2 obgryza mu ucho i koñczy pojedynek nokautuj±c przeciwnika ude¿eniem kosza rapieru w twarz. Koniec opisu bigsmile2.gif
A teraz staje na przeciw siebie kto¶ z twoim podej¶ciem do sprawy i kto¶ z moim, aby siê pozabijaæ ostr± broni±- czy dalej ta¿asz siê ze ¶miechu??? cool.gif. Czy raczej zaczynasz æwiczyæ obgryzanie uszu jezyk.gif

Lordzie -ad twojego zaproszenia na mistrzostwa Polski w szpadzie pojedynkowej i rapierze z lewakiem. Ja bardzo chêtnie przyjade, nawet z kolegami, pod warunkiem ¿e ty wraz z kolegami we¼miecie udzia³ w buhurcie 2007 hehehe.gif. To s± nawet swoiste "mistrzostwa europy" w tego typu walce tongue.gif ¯e was ta formu³a nie bawi? ¯e æwiczycie zupe³nie co innego?? Oj chyba to was nie powstrzyma prawda bigsmile2.gif (¿eby nie by³o to ¿art - ale z mora³em icon_cool.gif zw³aszcza apropo tego na której imprezie mo¿na pokazaæ innym ¿e "wtedy mog± dokopaæ wszystkim i udowodniæ, ¿e to co robi± ma sens")

Wymiana do¶wiadczeñ na spotkaniu wykaza³± ¿e ka¿da szko³a i ka¿dy styl ma swoje zalety. Szermierka sportowa ma ich bardzo wiele, ale nigdy nie s³u¿y³a jako najlepszy sposób zabijania ludzi. Nie taki jest jej cel. St±d nasz spór - i ja i kilka osób zwalcza do¶æ czêsty pogl±d ¿e szermierka sportowa to szczyt o¶i±gniêæ je¿eli idzie o fechtunek broni± i szermie¿ sportowy przewy¿sza w realnej walce trenuj±cych d³ugi miecz, samurajów, filipiñczyków czy zulusa z dzid± bigsmile2.gif . Bo ¿e ka¿dego z nich roz³o¿y na planszy sportowej, czy na podobnych zasadach to pe³na zgoda.

A dyskusja jest przyjemna i prowadzimy ja dla zabawy, bez zacietrzewienia mam nadzieje icon_wink.gif
Aramis
CYTAT(Feniks @ 00:16 18.11.2006) *
nie przeczyta³e¶ uwa¿nie moich postów.[...]
Przy czym s±dz±c po tym, jak liczne w traktatach s± techniki walki sztylet kontra przeciwnik bez broni, w czasach mnie interesuj±cych ta opcja "nie ma innej mo¿liwo¶ci" musia³a zdarzaæ siê ca³kiem czêsto. [...]
¯eby nie by³o ¿adnych w±tpliwo¶ci - rozbrojenia s± tylko jedn± z ca³ej rzeszy opcji mo¿liwych w walce.


Przeczyta³em, do¶æ dok³adnie. To nie by³ zarzut do Ciebie tylko do Binsa, który potrafi rozbroiæ ka¿dego ;). Nie zaznaczy³em tego do¶æ wyra¼nie, mój b³±d. Nie zgodzê siê w kwestii czêstotliwo¶ci. W aktualnych ksi±¿kach do sztuk walki (przynajmniej wielu z nich) wystêpuje wiêkszo¶æ technik, których zastosowanie jest delikatnie mówi±c ma³o realne. Nie ¶wiadczy to o niczym. Techniki rozbrojenia itp. s± dobrym æwiczeniem ogólnoruchowym bo jak twierdzi wielu zawodowych trenerów lepiej æwiczyæ pewne rzeczy w sposób swoisty dla danej dyscypliny ni¿ w sposób oderwany. Takie w³a¶nie s± rozbrojenia, pe³niejszy ruch ni¿ w innych technikach, wiêkszy problem z koordynacj±, zaanga¿owanie innych grup miê¶ni. To bardzo dobry powód, ¿eby je æwiczyæ. Ale nie ¶wiadczy zupe³nie o czêstotliwo¶ci czy nawet mo¿liwo¶ci ich wykonania w walce. A na markery bardzo chêtnie. Mam nadziejê, ¿e nam siê uda poæwiczyæ przy jakiej¶ okazji.

CYTAT(£ukasz P³aza @ 01:23 20.11.2006) *
A teraz staje na przeciw siebie kto¶ z twoim podej¶ciem do sprawy i kto¶ z moim, aby siê pozabijaæ ostr± broni±- czy dalej ta¿asz siê ze ¶miechu??? Czy raczej zaczynasz æwiczyæ obgryzanie uszu.
[...]pogl±d ¿e szermierka sportowa to szczyt o¶i±gniêæ je¿eli idzie o fechtunek broni± i szermie¿ sportowy przewy¿sza w realnej walce trenuj±cych d³ugi miecz, samurajów, filipiñczyków czy zulusa z dzid±
A dyskusja jest przyjemna i prowadzimy ja dla zabawy, bez zacietrzewienia mam nadzieje


Nie ¶miejê siê z przeciwników w walce. To nieuprzejme. To po pierwsze. Po drugie z moim podej¶ciem bêdê próbowa³ zadaæ trafienie i wycofaæ siê, zamkn±æ pozycjê albo min±æ go, pój¶ciem w przód i po skosie. Po czym sytuacja wraca do startowej, tylko, ¿e przeciwnik jest ranny. To nie jest z³a metoda...
Druga sprawa. Twój przyk³ad równie¿ niewiele daje. Mogê rzuciæ kontrprzyk³ad. Osoba z Twoim podej¶ciem staje naprzeciw szermierza sportowego, dostaje jedno pchniêcie w d³oñ, podcinaj±ce przy okazji "kable", upuszcza broñ (zupe³nie niezale¿nie od woli, adrenaliny itp, czysta reakcja organizmu) - umiera. W zamian za to w perspektywie ma zadanie kilku morderczych pchniêæ lewakiem czy te¿ czymkolwiek innym. Czy zaczniesz æwiczyæ porz±dn± walkê na dystansie czy dalej skupisz siê na odgryzaniu uszu? Jak wykaza³em argumenty tego typu s± ca³kowicie absurdalne.
Ja nie negujê walki w krótkim dystansie, nie negujê zwaræ itp. Czy je æwiczê... Ja? Co to ma za znaczenie. Kto mnie zna wie co æwiczê. Mówimy o teorii treningu. Po drugie nie zajmujê siê szermierk± sportow± na treningach SFA. Tam uczê szermierki pojedynkowej. Równie¿ rozbrojeñ, uderzeñ, zapasów. To czego broniê to techniczna walka na d³ugim dystansie, zbli¿ona do szermierki sportowej, ale ci±gle jest to szermierka dawna.
pedro
Łukasz Płaza był na SMDFie i swój przykład zaczerpnął z prelekcji Jaśka o pojedynkach. Ten konkretny został przytoczny jako ciekawostka, a nie reguła, co jest chyba oczywiste. W prelekcji tej wykazano, że pojedynki toczyły się różnie. Raz przerywano je po pierwszym zarazem ciężkim trefieniu , innym razem ktoś się poddawał, czasem ginęli tylko sekundanci, a czasem przeciwnicy obierali się nawzajem ze skóry lub ganiali z mordem w oczach i lewakiem w szyi. To tyle celem wyjasnienia, skąd Łukasz to wziął i jak to przedstawiania wyglądało.

Wydaje mi się, że najczęściej opisywano pojedynki albo własne i znajomych, albo ludzi znacznych, albo pojedynki o ciekawym przebiegu. Ten opisany przez Łukasz raczej trudno nazwać typowym, a "odgryzacz ucha" zginął pierwszy, więc nie jest to technika specjalnie skuteczna.
£ukasz P³aza
Aramis chodzi³o mi o to ¿e taki przypadek siê zda¿y³ i bynajmniej nie by³ odosobniony - tak w³a¶nie wygl±da³a walka na ¶mieræ i ¿ycie. Czy twój przyk³ad te¿ mia³ miejsce? Czy przeciwnicy naprawde walczyli na ¶mieræ? Raczej nie bo inaczej ten rozbrojony skoñczy³ by przenajmniej ciê¿ko ranny dunno.gif
No jasne pojedynki bardzo czêsto koñczono po pierwszej ranie. Ale to raczej kwestia konwencji. Nawet Pasek pisze o pjedynkach raczej do pierwszej rany. Nie ka¿dy pojedynkuj±cy chcia³ siê koniecznie pozabijaæ, st±d poddania, przeprosiny itp. Ale je¿eli walcz±cy byli naprawde zdeterminowani, i naprawde za wszelk± cenê d±¿yli do eliminacji przeciwnika to zazwyczaj dochodzi³o do jaki¶ drastycznych, wielokrotnych trafieñ. Przypomne tylko Polaka który zapomnia³ zaówa¿yæ ¿e ma przebite serce i pokona³ przeciwnika, a potem umar³. Albo tego któremu ostrze przebi³o przedramie od nadgarstka do ³okcia wzd³u¿ a mimo to walczy³ dalej i wygra³. Jak pamiêtam to takich "ciekawych" przyk³adów by³o znacznie wiêcej ni¿ przypadków gdzie jeden cios zabija³ lub ciê¿ko rani³ (nie koñczy³ pojedynek - bo to bardziej kwestia determinacji walcz±cych).
Pamiêtajmy ¿e pojedynki toczono w pewnym celu i nie zawsze tym celem by³ mord, wrêcz przeciwnie czêsto lepiej by³o pokonaæ przeciwnika ale bez nara¿ania siê na zemste zy inne nieprzyjemno¶ci, st±d moim zdaniem zarówno czêsto spotykana walka do pierwszej rany oraz stosowanie broni coraz bardziej lekkiej i zadaj±cej mniejsze obra¿enia - czyli np. szpady. Z wyk³adu przypominam sobie jeszcze stwierdzenie jednego z ucz±cych ¿e szpad± nale¿y atakowaæ d³onie i twa¿ gdy¿ reszte cia³a skutecznie chroni ubranie shocked.gif . I to napisa³ cz³owiek który w takich pojedynkach uczestniczy³.

A teraz ¿eby nie wysz³o ¿e uwa¿am swoje kung fu za jedyne wspania³e bum.gif . Teraz ³atwiej mi zrozumieæ podej¶cie Loriki. No bo je¿eli toczymy taki w³a¶nie d¿entelmeñski pojedynek w którym chcemy wyja¶niæ jaki¶ spór, a nie koniecznie ¿yczymy sobie ¶mierci przeciwnika za wszelk± cene (a tak musia³a wygl±daæ wiêkszo¶æ pojedynków sformalizowanych, inaczej by na nie nie zezwalano) to ich metoda jest ¿eczywi¶cie bardzo dobra i skuteczna. Zraniæ przeciwnika a przede wszystkim samemu unikn±æ rany, je¿eli atak by³ nieskuteczny to walczymy dalej. Tak w sceneri takiego pojedynku to ma sens.
Ale nie poleci³ bym takiej metody treningowej dla kogo¶ kto chce broniæ siê przed napa¶ci± na drodze gdzie przeciwnika trzeba zabiæ by go powstrzymaæ.
Acha - ja nie neguje warto¶ci walki w pe³nym dystansie, ale¿ sk±d. Ja wyznaje zasade ¿e w walce trzeba byæ dobrym we wszystkich elemêtach, takie swoiste Mix Martial Sword Arts szczerba.gif walke w dystansie oczywi¶cie te¿.
Monika ksf
CYTAT(pedro @ 15:13 20.11.2006) *
Łukasz Płaza był na SMDFie

Ok przyklad z SMDF-u, szabla kontra wczesny mieczyk. Ja szableką po nadgarstku, Bjorn mnie po łbie, tak że zadzwoniło w uszach. On zamach, ja stoping pchnieciem w pachę które przebiło gruba skórzną kurtkę (niestety wyrwało mi się, bo tak pięknie się ustawił, a nie wzięłam poprawki na to że sapruję z kimś, kto tego na pchniecia nie robi i nie ma nawyku ucieczki przed podobnymi technikami, a moja tępo zakończona z zeszlifowanym sztychem i 8 cm wygięciem, 850 gramowa szabla wcale nie jest, mimo że na taką była robiona, bezpieczna). Gdyby to nie był sparring, w czasie którego nie chcemy sobie zrobic krzywdy, on dostaje paskudne pchniecie w pachę, ja mam rozłupana czaszkę. Mozliwość przeżycia: no zamiast pachy mogłaby byc tętnica podobojczykowa, (a wszycy którzy na SMDF byli wiedzą, co to znaczy). ale niekoniecznie, moze by tylko przeszło na wylot przebijając miesień, za to ja z robitą czaszką mozliwość przezycia niejaką mam, prawdopodobnie jako warzywko. Ciecie mogóło pójsc przez czaszke, mogło w skroń, prawdopodobnie Bjorn by nie zdołał juz poprawic, a ja przekrecić szableke mu w ranie albo dżgąć pnownie, ale też niekoniecznie. Jedna wielka niewiadoma. Ale o co mi chodzi. Gdy spotykamy przeciwnika niestandartowego, takiego którego sposobu walki nie znamy, możemy mocno sie przejechac na wyuczonych zachowaniach, przy czym mozliwośc spotkania w realu kogoś w grubych skórzanych karwaszach trzymającego ręke w "górnym zawieszeniu" elminuje skuteczną walke na przedcięcia mimo ze podobna pozycjia az się o to prosi, chyba że po takiej akcji, która odwróci uwagę przciwnika (odwróci albo i nie), kontynujemy atakiem np na głowę (ulubiona akcja Pedra smile.gif, nadgarstek-głowa). Tyle że bedący na adrealinie przeciwnik może nawet nie zauważyc że coś mu z pachy wystaje (albo siniak wyjdzie icon_wink.gif ) i z tej pozycji jest w stanie pożądnie jeszcze z rozpędu nam w łep przywalić. I co z tego, że osunie się w chwilę potem na kolana i go przytka, tak jak Ola, który podobne pchnięcie rapierem sieczno kolnym dostał. Znowu walka z atakiem i natychmiastowym wycofaniem też może być nieskuteczna (atakujący seriami Płazik). Jak się nie ma opanowanego do perfekcji długieeeeego i super szybkiego trawersu i tylko po prostej cofa, d.... zbita.
Pozdrawiam
pedro
Łukasz, troszke przekręciłeś argument o nie cieciu w korpus, bo jest tam ubranie. Chodziło tu tylko i wyłącznie o rapier sieczno-kolny, a to jest duża różnica. Rękę dobrze jest atakowac także wg niektórych systemów nożowniczych, o czym powiedział mi Bartek "ratownik-nożownik" z Poznania. Mówił o sytemach filipińkich, które i dziś są czasem stosowane w praktyce (powtarzam za Bartkiem). Tatang Ilustrisimo stosował je w czasie IIWŚ. W nożu i w broni historycznej jest to sposób na osłabienie uzbrojonej ręki z maksymalnego, czyli relatywnie najbardziej bezpiecznego dystansu. Z kolei ataki na głowę dają największe prawdopodobieństwo szybkiego zabicia przeciwnika i też są sensowne.
Blok-atak na rękę mozna znaleźć w filmika na youtube z udziałem Tatanga - mistrza filipińskiego stylu Ilustrisimo.
Mówiąc całkowicie hipotetycznie i abstrac[beeep]ąc od współczesnego prawa - gdybym miał ostrą broń w ręku i żadnego pancerza na sobie, to nie szedłbym cały czas do przodu licząc, że pierwsze trafienie mnie nie zabije. Próbował bym jak najmniej ryzykownie przetrawać, czyli albo osłabić możliwości bojowe przeciwnika (reka z bronią) albo wsadzić mu kawał żelaza w mózg lub szyje.
Aion
CYTAT(pedro @ 21:16 20.11.2006) *
Mówi±c ca³kowicie hipotetycznie i abstrac[beeep]±c od wspó³czesnego prawa - gdybym mia³ ostr± broñ w rêku i ¿adnego pancerza na sobie, to nie szed³bym ca³y czas do przodu licz±c, ¿e pierwsze trafienie mnie nie zabije. Próbowa³ bym jak najmniej ryzykownie przetrawaæ, czyli albo os³abiæ mo¿liwo¶ci bojowe przeciwnika (reka z broni±) albo wsadziæ mu kwa³ ¿elaza w mózg lub szyje.


Gdyby¶ by³ sam, napewno tak, zreszt± ja robi³bym to samo.

Pamiêtasz jak walczyli¶my trzech na trzech na sztylety? By³a tam opcja trafienia w rêkê która zmusza³a to prze³o¿enia no¿a do drugiej, ale czy ktokolwiek o tym my¶la³, kiedy z ka¿d± sekund± bali¶my siê coraz bardziej ¿e kto¶ wbije nam nó¿ w plecy? Ja przynajmniej, Arek i Szafa starali¶my siê ja najszybciej "zabiæ" (czytaj trafiæ mocno w g³owê lub korpus - to by³ warunek natychmiastowej eliminacji przeciwnika), po to by móc b³yskawicznie pomóc kolegom z dru¿yny wykoñczyæ resztê "wrogów". Mi to bardzo poszerzy³o horyzonty, i my¶lê ¿e uczynimy tak± walkê, jedn± z formu³ sparingu na sztylety.

Pozdrawiam
Aramis
CYTAT(Aion @ 20:32 20.11.2006) *
Ja przynajmniej, Arek i Szafa starali¶my siê ja najszybciej "zabiæ" (czytaj trafiæ mocno w g³owê lub korpus - to by³ warunek natychmiastowej eliminacji przeciwnika), po to by móc b³yskawicznie pomóc kolegom z dru¿yny wykoñczyæ resztê "wrogów".


Podobne wnioski wyci±gnêli¶my walcz±c u nas (czasem tak robimy dla odprê¿enia) 3-3 lub n na n ;) na szpady. Tyle, ¿e tak jest, gdy my¶lisz o zwyciêstwie "dru¿yny". W realnej walce jest niestety mo¿liwo¶æ, ¿e bêdziesz my¶la³ o prze¿yciu. W sparringu zdarza³y nam siê notorycznie samobójcze ataki najs³abszego na najsilniejszego, bo takie trafienie obopólne zapewnia³o zwyciêstwo dru¿yny "samobójcy". Zasady sparringu generuj± sposób walki i tego siê nie uniknie. Spróbujcie kiedy¶ (o ile przyjmiecie radê odemnie) walczyæ 3 na 3 przy za³o¿eniu, ¿e dru¿yna wygrywa wtedy gdy jeden z dru¿yny przeciwnej jest trafiony. Przynajmniej czasem tak powalczyæ. Lub w innej wersji gdy po jednej stronie wszyscy "prze¿yj±" a po drugiej wszyscy "zgin±". Ten drugi wariant æwiczy zarówno "krycie" jak i obronê przed samobójcami bo dru¿yna os³abiona nie maj±c szans na zwyciêstwo d±¿y do remisu. Czyli zachowuje siê jak desperaci. To te¿ mo¿e odwzorowywaæ sytuacjê realn±. Wnioski s± ciekawe.

CYTAT(£ukasz P³aza @ 16:10 20.11.2006) *
[...]tak w³a¶nie wygl±da³a walka na ¶mieræ i ¿ycie. Czy twój przyk³ad te¿ mia³ miejsce?
Acha - ja nie neguje warto¶ci walki w pe³nym dystansie, ale¿ sk±d. Ja wyznaje zasade ¿e w walce trzeba byæ dobrym we wszystkich elemêtach, takie swoiste Mix Martial Sword Arts szczerba.gif walke w dystansie oczywi¶cie te¿.


Nie masz pojêcia czy tak w³a¶nie wygl±da³a (to s± tylko spekulacje, podobnie jak moje twierdzenia). To s± tylko opisy najciekawszych, najbardziej interesuj±cych staræ. A mój przyk³ad... Zda¿y³ siê w du¿o ³agodniejszej wersji. Nie raz mocne pchniêcie miêdzy kostki palców wytr±ca³o broñ w walce treningowej bo szpada ugiê³a siê za pó¼no. Albo trafienie szabl± w ³okieæ wy³acza³o z zabawy od razu. Trzeba walczyæ tak, ¿eby nie dostaæ ani jednego trafienia.
Na sali wychodzimy z prostego za³o¿enia. Ka¿dy atak przeciwnika mo¿e nas zabiæ, ka¿dy nasz atak mo¿e byæ nieskuteczny. St±d walka do jednego trafienia. Punktujemy pope³niony b³±d w obronie. A nie wysoce skuteczny atak. Przeciwnik otrzymuje punkt bo trafiony pope³ni³ b³±d. Mam nadzieje, ¿e w tej formie bêdzie to dla Ciebie bardziej zrozumia³e.
To, ¿e trzeba byæ dobrym we wszystkim - a kto¶ to negowa³? Bo nie zauwa¿y³em?
Feniks
Niesamowite. Nie do¶æ, ¿e rozmawiamy, to jeszcze zapraszamy siê wzajemnie na imprezy, do treningu, a nawet - o zgrozo! - czasem siê zgadzamy.

Horror.

icon_cool.gif
pedro
Ja przy tej walce grupowej na noże doszedłem do wniosku, że nie ma sensu toczyc trzech oddzielnych pojedynków. Wyszło mi, że najlepiej zaszachować swojego przeciwnika, a drugi z mojej drużyny ściąga na siebie swojego przeciwnika w ten sposób, że mogę trafić go w plecy, a mój przeciwnik jest za daleko, żeby mnie zaatakować. Wtedy już było nas 3 na ich 2.
To było coś na kształt wyciągania ofiary ze stada. Zostało nas 2 żywych wtedy, czyli całkiem niezły wynik.

A z wniosków praktycznych: Po pierwsze chyba podkradnę wam technikę wyrobu noża z gazety i namówię kogoś do zabawy na naszych sparingach. Właściwie już są chętni. Po drugie chyba mimo pewnych nieprzyjemności dobrze będzie zrezygnować z zabezpieczeń poza maską. Po prostu niektórych sztychów i cięć nie było czuć, jeśli nie ładowało ich się z całej siły w brzuch lub maskę. Niektórych przeciwników trzeba był dźgnąć w plecy 5 razy i krzyknąć "nieżyjesz!" i dotyczyło to tak samo ludzi w przeszywkach, jaki i ludzi w kurtkach szermierczych.
Monika ksf
Trzy oddzielne pojedynki? He, he. z moich doświdczeńz treningów i obozu - Szkoła Fechtunku Aramis. Pierwsza moja zabawa grupowa. Gość który stoi obok mnie, łapie mnie za łokieć i przyciąga do siebie z tekstem "Idziemy razem" (zdaje sie że wcześniej się juz tak bawił), cała nasza formacja w takie "dwójki klasowe" się błyskawicznie połączyła i migusem wygraliśmy. niestety przeciwnik przy nastepnym starciu wykorzystał tę sama strategię. Inny model: walka trójkami przy czym trójek jest kilka i kazda dla siebie wrogiem (zreszta pisałm o tym juz na freha), i trzy słabe kobiety, trzymamy sie razem, trzy szpady skieroane w kazdego przciwnika, który osmieli się podejsc, Plus manewr dystansem, by nie byc za blisko innych trójek, wycofywać się i napuszczać jedne na drugie (miałysmy nawet kolezankę lidera (sam się swoim zdecydowaniem wykreowała, a mysłmy jej słuchały), która ten dystans określała smile.gif ) . Efekt, przeżyłyśmy wszystkie, panowie wzajem się powyżynali. Innym razem przezyłam daltego,ze byłam w środku, kolezanki miały belgi, dlatego tak się mną zaopiekowały smile.gif. no nie bardzo to sie opłaciło bo póżniej wszscy na mnie polowali, bo żadna grupka nie chciała bym zaszła ich od tyłu i dźgała w plecy smile.gif, złaczyli newet siły by mnie załatwić smile.gif, nikt nie chciał bym się do niego przyłączyła. To samo jak kiedys się poswieciłam, gdy osłaniałam bok kolezanki (to juz walka wieksza grupa na grupę na treningu), by samej dostać. Wtedy myslałam o tym, ze jej pomaga, jak dostałam, stwierdziłam,ze mi się nie opłaciło bo nie "przeżyłam" ;), ona trafiła jedną osobe, ale kosztem mej osoby smile.gif. Daltego najważniejsze by nie dopuścic do rozproszenia grupy, i ZERO prywaty, i jak mówił Aramis idziemy w tróję na najsilniejszego, dlatego zgadnijcie na kogo wszyscy polowali? smile.gif Idzie się trójka na najsilniejszego by go wyelminowac na początku walki, bo pózniej bedzie nas coraz mniej i bedzie to umierkowanie osiągalne. a jak ten najsilniejszy jest indywidualistą, a my idziemy na niego grupą? Wtedy ma pecha smile.gif. No jeszcze jedna paskudna rzecz, poczekac az sie zaangazuje w pojedynek i zajść od tyłu.
pedro
Na pro¶bê Ja¶ka, któremu zje¿d¿a³o "ostrze" gazety przeciwnika na palce upgrade'owa³em gazeto-nó¿ do wersji turbo - jak widac na za³±czonym obrazku.
£ukasz P³aza
Chmmmm z t± asekuracj± w walce na ostre to widzisz nie koniecznie. Traktatowi mistrzowie zalecaj± przede wszystkim atak, defensywa jest g³upot±. I ja rozumiem takie podej¶cie. Zabij przeciwnika zanim on zabije ciebie. Raz na jaki¶ czas nawet laik potrafi trafiæ mistrza jerzeli jest zdeterminowany - wiêc po co ryzykowaæ dunno.gif , lepiej wyeliminowaæ zagro¿enie. Poza tym nigdy nie mo¿ecie byæ do koñca pewni sytuacji w realnej walce - za 5s mo¿e staæ siê co¶ co zmieni radykalnie obraz walki. Asekuracyjny styl walki to dla mnie dawanie przeciwnikowi szans na zabicie mnie.
Mam nad wami tê przewage ¿e zda¿y³o mi siê dwa razy realnie walczyæ na ostr± broñ - na no¿e. Przy czym ani ja nie trenowa³em ani moi przeciwnicy raczej te¿ nie. I w obu przypadkach wygra³em dziêki szalonej agresji i atakowi. Poprostu zaryzykowa³em trafienie, poszed³em do przodu by za wszelk± cene dopa¶æ mojego przeciwnika i go zabiæ. Tak± taktyke dyktowa³ mi przede wszystkim strach, szalone nerwy i adrenalina. I ¿eczywi¶cie raz oberwa³em no¿em w brzuch (do dzi¶ mam ma³± bliznê), ale zaówa¿y³em to dopiero w domu po 2h, za drugim razem mimo ¿e atakowa³em unikno³em obra¿eñ. Moim przeciwnikom natomiast zostawi³em paskudne szramy na czole i policzku. To by³y spore rany, po mocnych ciosach - ale ¿adna nie by³a naprawde koñcz±ca, choæ wali³em tak ¿e czu³em ostrze zje¿d¿aj±ce po czaszce. W pierwszym przypadku trafi³em ze trzy razy, dwa ciosy zatrzyma³o ubranie a dopiero trzeci w g³owe zadzia³a³. ¯eby nie by³o obie walki by³y toczone na ulicy i w obu by³em gotowy zabiæ, wiêc moge powiedzieæ ¿e toczy³em walke na ¶mieræ i ¿ycie (na szczê¶cie nikt nie zgin±³)
Aramis
CYTAT(£ukasz P³aza @ 16:02 22.11.2006) *
Chmmmm z t± asekuracj± w walce na ostre to widzisz nie koniecznie.
Mam nad wami tê przewage ¿e zda¿y³o mi siê dwa razy realnie walczyæ na ostr± broñ - na no¿e. Przy czym ani ja nie trenowa³em ani moi przeciwnicy raczej te¿ nie.


Nie masz tej przewagi, a na pewno nie nad wszystkimi. (ale FREHA to nie miejsce, przynajmniej dla mnie, na kombatanckie wspominki tego rodzaju). Jak s³usznie zauwa¿y³e¶ nie trenowa³e¶. Zgadzam siê, w przypadku osoby ca³kowicie niewyszkolonej "szaleñczy atak" bywa jedynym rozwi±zaniem, gdy ucieczka jest niemo¿liwa. Ale nie o takich osobach jak mniemam mówimy, przynajmniej ja mówiê o ludziach z do¶wiadczeniem sparringowym i wyszkoleniem.
Po drugie analogia miêdzy no¿em a broni± d³ug± jest ryzykowna i wcale nieoczywista. Ja np. uwa¿am, ¿e porównywanie tych dwóch sytuacji jest absurdalne. Sama broñ wymusza bowiem ca³kowicie inn± taktykê walki.
Feniks
Trening s³u¿y temu, aby "szaleñczy" atak sta³ siê atakiem ¶wiadomym, jednocze¶nie z zachowaniem agresji i determinacji w³a¶ciwej atakowi niewyszkolonemu.

Aczkolwiek wszystko zale¿y od konwencji, w jakiej æwiczysz.

Ja tu widzê spór dwóch konwencji:
- karanie pierwszego b³êdu
- premiowanie determinacji i agresji

Ka¿da konwencja ma swoich przeciwników i zwolenników, argumenty za i przeciw.
Monika ksf
CYTAT(Aramis @ 16:18 22.11.2006) *
Nie masz tej przewagi, a na pewno nie nad wszystkimi. (ale FREHA to nie miejsce, przynajmniej dla mnie, na kombatanckie wspominki tego rodzaju).
Łukasz zaserwował nam kombatanckie wspominki po kilku miesiącach bezskutecznego męczenia tematu w różnych miejscach na freha, jak może zawieść pojedyńczy atak.
CYTAT(Aramis @ 16:18 22.11.2006) *
Zgadzam się, w przypadku osoby całkowicie niewyszkolonej "szaleńczy atak" bywa jedynym rozwiązaniem, gdy ucieczka jest niemożliwa. Ale nie o takich osobach jak mniemam mówimy, przynajmniej ja mówię o ludziach z doświadczeniem sparringowym i wyszkoleniem.
Wniosek ze "wspominek", że różnica między przciwnikiem z nożem wyszkolonym i niewyszkolonym jest taka, że ten pierwszy wie, gdzie uderzać, by jak najszybciej wyelminować zagrożenie, ten drugi zaś uderza "intuicyjnie". Bo w skuteczne bloki w walce nożem to ja nie wierzę, (obrona dystansem tez może zawieść, szczeglnie, gdy jest mało miejsca). Co do dystansu, krav maga w wersji militarnej zaleca by pierwszym "blokiem" zwiększyć dystans do przciwnika i w ten sposób zyskać na czasie, by użyć broni palnej, przyjmując, że kontynuacja walki nożem to rosyjska ruletka. Tutaj mi się przypomina z SMDF zdaje sie, że system saya (o ile dobrze pamietam, mogłam pomylić z "podejściem kolnym"), charakteryzujący się błyskawicznym kończeniem walki przez atak na tętnice. Co do skutku podobnego ataku, film z uśpioną świnką dostatecznie podziałał na moją wyobrażnię, myślę, że nie tylko na moją.
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.