CYTAT(Aramis @ 13:22 24.11.2006)
Dyskusja z człowiekiem, który twierdzi, że jeśli broń treningowa nie zatrzymuje to prawdziwa nie zabija, rodzaj broni nie determinuje taktyki i techniki walki, oraz podaje jeden przykład lub serię przykładów będących próbką wybraną w nieznany sposób jako prawidłowość statystyczną - po prostu nie ma najmniejszego sensu.
Co prawda to by znaczyło, że będziemy dalej rozmawiać (horror). Ale może jakoś przeżyjemy. Bo to bardzo klarowne ujęcie sprawy.
Dyskusja zamienia się w horror, gdy nie chce się słuchać, albo wycina zdania z kontekstu, a Łukasz walczy "do wyrzygania" w pełnej płycie, i w zwiazku z tym ma trochę inną perspektywę. A dogadać się "internetowo" to się nie dogadacie, bo racja jest zarówno po jednej, jak i drugiej stronie, tylko trzeba uważnie posty oponenta czytać.
OdłÃ³żmy na bok statystyke, a skupmy sie na cechach indywidualnych. Ja preferuję defensywny sposób walki, kombinuję i czekam na błąd przeciwnika, Łukasz polega na ofensywie i potrafi zaryzykować. Wiele sztuczek Lichtenauera wymaga wręcz straceńczej odwagi, zważywszy na to, że jego rady dotyczyły walki na broń ostrą tak niebezpieczna jak długi miecz. Myslę że sposób walki i preferowanie poszczególnych technik i zachowań też zależały od cech charakteru szermierzy.
Ale może trochę zabawy. Pamietasz, Płazik, jak ruszyłeś na mnie z szableką sportową? Byłes przekonany że trafiłeś pierwszy, i nie nawet zauważyłes mojego pierwszego wyprzedzajacego trafienia. Sytuacja wygladała tak, Płazik chciał mnie wziaść na huki swoją agresją, wielkością i masą
i ruszył ostro do przodu z zamiarem wystraszenia mej niedużej osoby. Wyprzewdziłam go cięciem, on mnie ciął, ja go cięłam (tylko dlatego, że wiedziałam, że pójdzie ostro do przodu i bedzie trzeba go "na chamca" zatrzymać ). Nie kontynuowalismy, bo byłby to bez sensu.
Wnioski. Płazik się przeliczył z "zastraszeniem", bo nie wziął pod uwgę tego, że trudno podziałać na psychikę tylko szabelką sportową, z drugiej strony tak bardzo był nastawiony na agresywny atak, że gdyby to nie była sportowa zabawka tylko broń, solidnie by mnie ciął, mimo że dostał wyprzedzenie. Nie zdołaby się nawet po nim zatrzymać, bo ciął z rozpędu.
Z tym, że obrał najbardziej skuteczną na mnie strategię, bo w realu, gdyby miał w ręku ostra broń i rzucił się na mnie, dałbym mu się zastraszyć, bo tego typu przciwnik najmniej mi leży. Gdy sparujemy na broń bardziej bolesną niz szabelka sportowa, przegrywam z przeciwnikami, których się boję i których uderzenia masakrycznie odczuwam (coby nie było że takie te nasze zabawy nierealne), udaje mi sie za to wygrywac z tym, którzy "przekombinowują", lub tymi kórych się nie boję, np kobietami.
A żeby nie było że poruszam tylko przykład Płazika. Aramis chciał mi kiedys udowodnić, że postawa "szpadowa" daje przewagę w walce na noże nad pozycja "na małpkę". Za broń robiły patyczki od lizaków. No i stanął sobie w pozycji szermierczej z ręką z przodu. Pierwsze starcie skończyło się tym, że przejachałm mu krótkim na 5-7 cm patyczkiem po nadgarstku. Przy nastepnych to on mnie trafiał. Jakie z tego wnioski? Patyczek od lizaka nie zdołał zablokowac mi "psychiki", zrobiłam przedcięcie unikając pchnięcia. Ale pózniej wymiekłam, w końcu stał naprzeciwko mnie zdaje sie, że prawie stu killowy facet, który musiał pokazać, ze jego karate jest lepsze. Zapomniałm, ze mamy w ręku tylko plastikowe patyki. Już po, w domciu, zanotowałam gustowny czerwony wężyk na nadgarstku.
I tutaj taka aluzja do umiejętności szermierza, widoczna zresztą w zawodach do pierwszego trafienia (w formule następne trafienie to następne walka z inna osobą), większy odsetek wygranych przez początkującycjh szermierzy jest własnie w tej formule. Jesli zaryzykuą, mają szansę wygrać. A rutyna może okazac się zgubna.
Pozdrawiam