Kilka s³ów po d³ugiej przerwie
CYTAT
Bior±c pod uwagê, ¿e nauczanie Musiki w ramach quadrivium koñczy³o siê na teorii i matematyce, to o regularnej nauce ¶piewu w dzisiejszym rozumieniu nie mo¿e byæ mowy.
Nie do koñca. Artes liberales nie by³y jedyn± drog± kszta³cenia w ¶redniowieczu, to tak, jakby powiedzieæ, ¿e mamy tylko gimnazjum i liceum, a nie istniej± zawodówki, prywatne praktyki, szko³y muzyczne i ca³a reszta. Za kilkaset lat najbogatszym ¼ród³em do historii edukacji prze³omu XX/XXI w. bêd± materia³y maturalne i ten egzamin bêdzie siê jawi³ jako najwa¿niejszy, co raczej nie powinno sk³aniaæ nikowgo do wniosku, ¿e poza nim nic nie by³o.
O ile du¿a czê¶æ ¶redniowiecznej muzykografii skupia siê na powtarzaniu przez pó³ wieku (lub nawet d³u¿ej) tego samego teoretycznego materia³u, to ju¿ od czasów karoliñskich mo¿na zauwa¿yæ dosyæ du¿y nacisk na praktykê, zwi±zany zapewne z reform± liturgiczn± i potrzeb± wykszta³cenia muzyków-praktyków. Dobrym przyk³adem jest
Commemoratio brevis - typowa "¶ci±gawka" dla kantora. Gwido Gwidonem, ale robienie z niego wroga praktyki jest nieporozumieniem - w koñcu na jak± cholerê teoretykowi zapis diastematyczny? To jest typowy wynalazek usprawniaj±cy ¶piewanie, a nie grzebanie siê w obliczeniach proporcji. Edukacja muzyczna zaczyna³a siê du¿o wcze¶niej ni¿ Trivium lub równolegle. Po prostu ówczesny odpowiednik Kroloppa szkoli³ w ¶piewie liturgicznym gromadkê puerulusów, którzy nastêpnie ¶piewali w chórku dla ówczesnych odpowiedników Paetza.
Typowo praktycznym wynalazkiem jest solmizacja i - konsekwentnie- rêka Gwidona, co zreszt± potwierdza 28 rozdzia³ traktatu Hieronima z Moraw, traktuj±cy o stroju vielli (
Alius necessarius est propter laycos et omnes alios cantus, maxime irregulares qui frequenter per totam manum discurrere volunt). Ze ¶rodowiska "akademickiego" (chocia¿ ja bym nazwa³ to trochê inaczej) wywodzi siê równie¿ traktat Iohannesa de Grocheo oraz wiele tekstów
de cantu, które tak siê maj± to oklepanych
de musica jak cantor do musicusa. Wystarczy przejrzeæ TML, ¿eby zorientowaæ siê, jak du¿y nacisk na praktykê k³adzie ¶redniowieczna muzykografia.
CYTAT
publicznym graniem i ¶piewaniem nie para³y siê osoby ze szlacheckim pochodzeniem
Nie do koñca rozumiem, co oznacza "publiczne granie i ¶piewanie". Je¶li chodzi o mit "ryba³ta stoj±cego na beczce na ¶rodku rynku", to mo¿na za³o¿yæ, ¿e w ¶redniowieczu ma³o kto publiczne gra³ i ¶piewa³. Je¶li chodzi o ¼ród³a stricte literackie, to mamy ¿onglerów szlachetnego urodzenia (w
Roman de Silence czy
Aucassin et Nicolette - chocia¿ oba przyk³ady do¶æ nietypowe). By³bym jednak za uznaniem dworskiego "performansu" za "publiczne granie i ¶piewanie" (w koñcu jest wykonawca i jest publiczno¶æ) - wtedy sytuacja zmienia siê diametralnie. W dodatku dysponujemy interesuj±cymi ¼ród³ami o dworskiej edukacji muzycznej, przyk³ad:
Quant ac .vij. ans Beto sap gen violar,
E tocar citola e ricamen arpar,
E cansos dire, de se mezis trobar
(
Daurel et Beton, vv. 1419-21)
Od okcytañskich siedmiolatków nieco mniej by³y wyedukowane anglo-normandzkie m³ode damy, dla których gra na harfie i ¶piewanie
lais by³y tym samym, czym dla szanuj±cej siê XIX-wiecznej mieszczañskiej córki gra na pianinie. Dawa³o to zreszt± wdziêczn± podstawê do rozwijania fabu³y wokó³ romansu takiej damoiselli i jej "guwernera". Najlepszy przyk³ad (pewnie lepiej rozwiniêty by³ u Thomasa, ale zagin±³):
Bons lais de harpe vus apris
Lais bretuns de nostre pais(
Folie Tristan z Oxfordu, vv. 361-362)
Na podobne kawa³ki mo¿na siê natkn±æ co chwila w
Roman de Horn. O dworskich rozrywkach muzycznych sporo mo¿na przeczytaæ w
Le Roman de la rose ou de Guillaume de Dole, a nawet "prawdziwej"
Roman de la Rose. Tak samo, jak w przypadku muzykografii przyk³ady mo¿na wymieniaæ d³ugo.
Pogl±d, ¿e w ¶redniowieczu nie istnia³a edukacja muzyczna (w znaczeniu praktycznym) jest oczywist± bzdur±, co oczywi¶cie nie przeszkadza w jego propagowaniu.
P.S. Do wypowiedzi Mlodymira
CYTAT
Wiekszosc instrumentow z tego okresu, znalezionych na dotyczacym nas obszarze, tj. rebek, fidel, gesle gdanskie, kantele czy lira to instrumenty proste, zazwyczaj pieciodzwiekowe. Z tego wzgledu sklanialbym sie (i nie tylko ja) iz praktyka spiewania niejako wrastala w praktyke gry na instrumentych, co z kolei oznaczaloby iz muzyka wczesnosredniowieczna ograniczona byla do Pentatoniki i bardziej polegala na rytmie niz wyszukanej melodii.
Ze znalezionymi przez archeologów instrumentami jest kilka problemów. Po pierwsze terminologia (np. rebek to instrument pojawiaj±cy siê pod koniec XV w. na Zachodzie i nie ma wiele wspólnego ze znaleziskami z Nowogrodu). Po drugie rekonstrukcja (zarówno samego instrumentu, jak techniki wykonawczej), która zmieni³a s³ynny "chordofon p³ocki" (który pewnie by³ prymitywnym instrumentem-zabawk±, zreszt± dlatego wyl±dowa³ w kloace) w co¶ pomiêdzy sarangi a suk± bi³gorajsk±. Po trzecie jest to materia³ ma³o reprezentatywny, który w niewielkim stopniu pokrywa siê ze ¼ród³ami niearcheologicznymi. Z tego powodu podana przez Ciebie teoria ³±cz±ca ambitus wokalny z instrumentalnym (swoj± drog± atrakcyjna i w pewnym stopniu przeze mnie wyznawana) daje nam jedynie cz±stkow± wizjê, zwi±zan± z konkretnymi znaleziskami. Je¶li chodzi o muzykê, któr± nazwaliby¶my "ludow±" czy "przedartystyczn±", to rzeczywi¶cie mo¿emy siê spodziewaæ ograniczonej skali i nacisku na epickie, tekstualne elementy. Problem w tym, ¿e pó¼niej to zanika i z pentatoniki zostaje tylko "Oj, chmielu".
Ca³kowicie zgadzam siê z Twoj± opini± co do Ars Nova. Przede wszystkim nie jest to zespó³ muzyki dawnej (nawet sami okre¶laj± siê kuriozalnie jako "zespó³ instrumentów dawnych"), ale mam jedn± uwagê:
CYTAT
Jesli chodzi o muzyke pozniejsza, wezmy na przyklad XIII wieczne Cantigas de Santa Maria, to przeciez wiele z nich bylo piesniami pielgrzymow, moznaby wiec ryzykowac stwierdzenie ze nie mogly wymagac wieloletniego treningu, gdyz byly czyms w rodzaju sredniowiecznego popu?
Chyba ju¿ parê razy pisa³em, ¿e uznawanie CSM za pie¶ni pielgrzymów jest nieporozumieniem. Pie¶ni pielgrzymów s± np. w Llibre Vermell i do CSM maj± siê nijak (nie te czasy, nie to terytorium, nie ten jêzyk, etc.), choæ wykonawcy czêsto nies³usznie ³±cz± te dwa zbiory. CSM to wyrafinowany dworski repertuar, w dodatku nie wiadomo, czy by³ w ogóle kiedykolwiek wykonywany, a je¶li by³, to raczej przez profesjonalnych muzyków.