Witam wszystkich...
Szczerze mówi±æ, nie wiem od czego zacz±æ. Nie mam zamiaru k³óciæ siê o poszczególne stwierdzenia kole¿anek i kolegów z innych grup, podarujê wiêc sobie wielopoziomowe cytaty i przedstawiê swój punkt widzenia.
Wraz z moim mê¿em, a od kilku lat tak¿e z Malwin± tworzymy trzon grupy znanej dot±d jako Chor±giew Wejhera, mniejsza tu o nazwê która ulega zmianie. W³a¶ciwie bardziej do zabrania g³osu w sprawie ¶wieciñskiej upowa¿niony jest mój m±¿, który wraz z Adamem i kilkoma innymi kolegami da³ pocz±tek tej imprezie. Jednak¿e on ju¿ wszystko, co mia³ do powiedzenia, powiedzia³ - niestety nikt lub prawie nikt go nie s³ucha³. Wiêc teraz ja pozwolê sobie zabraæ g³os.
Od samego niemal pocz±tku tej wyj±tkowej przecie¿ imprezy narasta³a niezrozumia³a wrogo¶æ pomiêdzy piechot± i konnymi. Oczywi¶cie, by³y lata lepsze je¶li chodzi o udzia³ koni, by³y lata gorsze, NIKT nie jest doskona³y. Ale niezrozumia³e jest dla mnie, dlaczego zawsze, czegokolwiek by nie zrobi³a konnica, i tak je¿d¿ono na niej jak na ³ysej kobyle. A to byli¶my zbyt statyczni, a to zbyt chaotyczni, a to by³o nas za ma³o, a to za du¿o, a to konie robi³y kupy w obozie
, a to nie by³o rzêdów czy uzbrojenia. Zawsze co¶ siê znalaz³o. Je¶li w danym roku 5 konnych by³o lepszych a 1 gorszy, to i tak widziano tego gorszego i na jego podstawie jechano ca³± konnicê. Czy my - mówiê tu tylko o naszej grupie, bo ¿ycie nauczy³o mnie nie dawaæ g³owy za innych - kiedykolwiek wypominali¶my piechocie czy artylerii, ¿e ma nie takie ciuchy, blachy czy te¿ ¿e ko³a od armaty s± zbudowane wg wzoru pó¼niejszego o kilkadziesi±t lat? Czy w ogóle o cokolwiek siê Was czepiali¶my? Nie, bo nie jest to nasz± spraw±, bo nie znamy siê na artylerii i oporz±dzeniu piechoty, bo uwa¿amy ¿e to Wasza sprawa i ¿e na pewno robicie, co mo¿ecie, ¿eby by³o dobrze.
W tym roku pierwszy raz zosta³a sformu³owana pro¶ba o zsynchronizowanie dzia³añ artylerii i koni - dla bezpieczeñstwa. Pro¶bê tê wielu z kolegów odebra³o jako nasz± chêæ wyeliminowania artylerii z bitwy, a przecie¿ nikt z nas nie mia³ tego na my¶li. Pro¶ba ta wywo³a³a taki zalew jadu w kierunku koni, ¿e a¿ trudno uwierzyæ w taki potencja³ agresji w kolegach. A przecie¿ chodzi³o tylko o dogranie ca³o¶ci. (swego czasu kolega wystrzeli³ z dzia³a wprost w mordê mojego konia z odleg³o¶ci ok 15m, oczywi¶cie zwrot na zadzie w galopie i witaj matko Ziemio, ale jako¶ go o to nie zabi³am, obieca³ poprawê i wiêcej takich przygód nie by³o, wiêc chyba mo¿na?)
Problem doje¿d¿ania koni na ostatni± chwilê by³ ju¿ dawno poruszany na zebraniach organizacyjnych. Wszyscy przyznawali racjê - i wszystko dzia³o siê dalej po staremu. A czy jest tak trudno zrozumieæ, ¿e je¶li kto¶ nie ma mo¿liwo¶ci zapoznania siê ze zwierzakiem choæby na dzieñ przed inscenizacj±, to nie mo¿na byæ pewnym niczego? Przyk³ad kolegi który z pola bitwy pojecha³ do szpitala. Przyk³ad dwóch sk±din±d spokojnych koni, które w sytuacji ekstremalnej nie pozwoli³y siê w ogóle dosi±¶æ obcym ludziom. Musicie zrozumieæ, ¿e dla wspó³czesnych koni taka inscenizacja jest sytuacj± ekstremaln±. Konie które tam widzicie, na co dzieñ robi± co¶ zupe³nie innego. Naszym koniom fundujemy co jaki¶ czas strzelanie dla przypomnienia, treningi bojowe itp. Ale to s± wyj±tki. Reszta tych zwierzaków wykazuje maksimum pos³uszeñstwa i dobrej woli, pozostaj±c na polu. 90% wspólczesnych koni nie wydzier¿y³aby i zwia³a. Dlatego wsadzanie cz³owieka na obcego konia i mówienie mu "jed¼ na bitwê i trzymaj szyk" jest absurdem! Chwa³a je¼d¼com, ¿e mimo to od 2 lat szyki mimo wszystko s± trzymane. Konie MUSZ¡ przyje¿d¿aæ w pi±tek rano. Konni MUSZ¡ mieæ dzieñ na zapoznanie siê z nimi. Je¶li kto¶ z konnych to olewa - niech nie wsiada. Ale te konie fizycznie musz± tam byæ! My od lat przyje¿d¿amy z naszymi koñmi najpó¼niej w czwartek. Robimy sobie próbne jazdy po polu bitwy. Sprawdzamy czy nie ma gdzie¶ niewidocznych dziur w ziemi, szczap drewna le¿±cych w trawie (oj, w tym roku by³o co zbieraæ). Po to, ¿eby by³o jak najlepiej, jak najpewniej. ¯eby nie baæ siê potem wypu¶ciæ konia w szar¿ê. ¯eby wiedzieæ ¿e nie polecê razem z moim koniem pod nogi innym.
Próby. ACH, TE PRÓBY!!!Temat powraca co roku. Nie mam pojêcia, dlaczego nie wypalaj±. W tym roku po raz kolejny na planowanej próbie pojawi³y siê nasze konie plus kto¶ jeszcze, w tym roku akurat by³y to konie Ja¶mina (o ile pamiêtam, rok temu na planowanej ogólnej próbie spotkali¶my siê w takim samym sk³adzie). Przyjechali¶my o 19.00, nie o 16.00, gdy¿ tak ustalili¶my z Kacprem, który poinformowa³ nas ¿e o 16.00 s± planowane manewry piechoty, a o 19.00 ogólna próba. Zameldowali¶my siê wiêc o 19.00 pod obozem, i wyszed³ do nas Kacper, w mi³ych s³owach dziêkuj±c ¿e siê stawili¶my oraz przepraszaj±c, ¿e próba siê nie odbêdzie, bo jego ludzie uznali ¿e nie ma takiej potrzeby (cytujê dok³adnie, chyba ¿e mia³am omamy s³uchowe). Nie by³am pewna, czy dobrze s³yszê. W naszej konnej "bandzie" tj Wejherach by³oby to nie do pomy¶lenia. Droga Roto, w jakim ¶wietle stawiasz swego dowódcê?... Tu przyszed³ z pomoc± Hako, sam jeden oferuj±c ¿e postrzela choæ trochê z tego, co ma pod rêk±, ¿eby koniska sobie przypomnia³y zapach prochu - bardzo byli¶my za to wdziêczni. O ¿adnej odprawie o 21.00 nikt nas nie poinformowa³. A nie mo¿na nam tj Malwinie i mi zarzuciæ braku zainteresowania organizacj± imprezy, albowiem najpierw Malwina uda³a siê sama do Adama, pytaj±c o termin spotkania dowódców - okaza³o siê ¿e jest tak zarobiony, ¿e musimy sami siê zorganizowaæ. Wiêc posz³y¶my ju¿ we dwie do obozu piechoty, ok.13.00 w pi±tek, odszuka³y¶my Kacpra i ustalili¶my wieczorn± próbê. Wieczorem ok 22.00 ponownie pojawi³y¶my siê w obozie, chc±c dowiedzieæ siê wiêcej nt jutrzejszej inscenizacji. Tu natknê³y¶my siê na Bronka czyli prowadz±cego inscenizacjê, który usi³owa³ cokolwiek ustaliæ. Po rzeczowej rozmowie wróci³y¶my do siebie. Zosta³o ustalone, ¿e nastêpnego dnia tj w sobotê o 10.00 bêdzie kolejne spotkanie z dowódcami grup, aby ostatecznie przemy¶leæ i zaplanowaæ inscenizacjê, przej¶æ razem pole bitwy i ustaliæ co siê da. Na tym¿e spotkaniu obecny by³ Bronek, Piotr(o ile nie przekrêci³am imienia) i my dwie. Znowu. Po naszym pokazie, o 13.00, Malwina rozsiod³a³a konia po czym znów podrepta³y¶my do obozu na kolejne, ostatnie ju¿, ustalone spotkanie dowódców. I gdzie tu chêæ dyskusji i porozumienia? Nie wiem co powoduje kole¿ankami i kolegami z grup pieszych, ale nie mo¿na nam akurat zarzuciæ olewania imprezy i wspó³uczestników.
Kto¶ tu wspomnia³, ¿e na próbach na Grunwaldzie konni regularnie nawalaj± . I co nas to obchodzi? To nie my tam je¼dzimy (a podobno s± tam sami profesjonali¶ci, z tego co czyta³am wcze¶niejsze wypowiedzi). Natomiast brali¶my te¿ kilkakrotnie udzia³ konno w Vivat Vasa, i tam próba w przeddzieñ bitwy zawsze by³a dla konnych ¶wiêto¶ci±. Wiêc bardzo proszê nie uogólniaæ, bo zawsze mo¿na znale¼æ w historii imprez co¶ na poparcie swoich emocji, a chyba nie o to chodzi.
To na tyle na razie, wybaczcie rozwlek³o¶æ. Mam jeszcze trochê przemy¶leñ, je¶li czas pozwoli, podzielê siê nimi.