Witam,
CYTAT(Torkell)
Jak je¼dziec chce to i koñ pójdzie. Tak by³o zawsze
optymisci...optymisci sa wsroood naaas
zreszta juz te wypowiedz skomentowano odpowiednio
co sie bede rozwodzic?
powiem tylko,ze ja sie wlasnie ostatnio przekonalam ,ze jednak mimo mojej najszczerszej checi kobyla zdecydowala,ze ja przeskocze przeszkode sama,co tez uczynilam
.a naprawde baaardzo chialam,zeby skoczyla jednak ze mna
.coz.z babami juz tak bywa czasem...
dobra,co do tego pola widzenia konia to juz sie widze wypowiedzieli wszyscy i dobrze napisali.pole widzenia konia wynosi niemal 360 stopni ,z pominieciem wlasnie tych 2 miejsc.1:"slepa" strefa pomiedzy oczami konia,siega ok 50 cm w przod,a dalej wszystko co jest z przodu kon widzi jako rozmazane.dosc niewyraznie.dlugosc tej slepej strefy zalezna jest od parametrow glowy konia,ukladu oczkow itp.2:strefa dokladnie za koniem.chyba wiec wszyscy juz wiemy,czemu niezdrowo jest podchodzic do konia z tylu bez uprzedzenia
.do nastepnego listu dolacze dokladny rysunek pola widzenia konia [ehh mam nadzieje,ze mnie za prawa autorskie do kryminalu nie zaciagna
].
co do tego rozjezdzania czlowieka,wbiegania na niego itp.w pierwszym liscie zauwazylam niedowierzanie,ze kon zeczywiscie tego nie zrobi.bezzasadne.kon zeczywiscie tego nie zrobi.mowie oczywiscie o koniu tak jak tam zostal on okreslony "zdrowy nietrenowany".sama bylam pare razy w sytuacji,gdzie sie o tym przekonalam na "wlasnej skorze".kon pokazywal zeby i ustawial sie w pozycji atakujacej [ktora jest zreszta niezwykle trudna dla niewprawnego oka do odroznienia od pozycji obronnej].
zawsze kon jakis metr przede mna robil piekny unik i zmienial kierunek.
poza tym takie wbieganie na czlowieka byloby dosc niezgodne z natura koni.kon jest zwierzeciem uciekajacym w przeciwienstwie do czlowieka ,ktory atakuje.
poza tym zawsze przed atakiem nastepuje seria ostrzezen,majacych w skrocie oznaczac "zabieraj sie stad,widzisz moje zeby.idz do swojej pisakownicy,nie ruszaj mojego jedzenia/moich klaczy itp,albo sie z tymi zebami zapoznasz z bliska!"
zaraz pewnie mi ktos zarzuci ,ze pare linijek wyzej napisalam ,ze kon jest zwierzeciem uciekajacym ,wiec co ja pisze o atakach.mam wiec na mysli,zeby bylo jasne,zachowania miedzy konskie.chodzi o relacje pomiedzy ogierami [starszy mlodszy ,dominujacy i podlegly,obronca/wlasciciel haremu i mlody pretendent..itp.],a takze pomiedzy klacza przewodniczka i innymi konmi w stadzie [taka klacz ustawia wszystkie inne konie z ogierem przewodnikiem wlacznie.].
co do wbiegania na jakiekolwiek ostre przedmioty mogace zrobic kuku ,wypowiadac sie bede raczej ostroznie.wiem,ze trening moze czynic cuda,ze konia mozna lamac
i stosowac inne "cud metody",ale jednak uwazam,ze instynkt samozachowawczy to najsilniejsze narzedzie w tym temacie,silniejsze od ostrego kielzna icz ostrog.
wszystkim jezdzacym znane sa chyba przypadki zwinnosci koni,tak mniejszych jak i wiekszych,i wiedza,ze nawet najbardziej rozpedzony kon moze sie w ostatniej chwili przed przeszkoda "uratowac" zgrabnym unikiem,lub po prostu sie "rozmyslic" [jak mi ostatnio
].jesli jednak jest to juz nie jeden kon a szyk w ktorym idzie ich kilkadziesiat to wiekszych szans na uniki nie ma.podejrzewam,ze nawet te wytrenowane konie sprobuja tanczyc w ostatniej chwili,zeby sie jakos wykreic,ale nie da to juz zadnego efektu...
specjalne pozdrowienia przesylam tez dziewczynie Zbyszka
,bo widac ,ze wie co mowi.a ja niejednokrotnie spotkalam sie juz z przykladami nadgorliwosci jezdzcow przed przeszkodami z tzw. "wrzucaniem " konia w przeszkode wlacznie.
tak wiec narazie koniec.
pozdroofki dla wszystkich,
Fryzyjka