Ja tak¿e dziêkujê serdecznie wszystkim, pocz±wszy od Organizatorów a na moich krewnych-i-znajomych z Pocztu skoñczywszy.
Jak zwykle gar¶æ uwag.
Czê¶æ publiczna:
Organizacja zaplecza, parkingów, sanitariatów - OK, zreszt± wiele siê tu ju¿ nie da poprawiæ; nie by³o gorzej ni¿ poprzednio, a go¶ci by³ wszak niez³y t³um jak na pojemno¶æ sadu i zamku.
Same pokazy na zamku - bomba, walcz±cy dali z siebie wszystko. Uwaga jedna do konnych: kurde, jeste¶cie najbardziej widoczni i odtwarzacie najbogatszych, a dwóch na czterech mia³o kolczugi jakby je mole zjad³y - we¼cie wreszcie w koñcu to "pocerujcie", ile to jest w koñcu roboty?
Pokazy pozamilitarne i ³ucznictwo konne zdominowane przez Wschód - koloryt narodów Wielkiego Stepu i rdzennej Azji przyæmiewa³ bogactwem strojów, obyczaju i ¶piewu a nawet specyficznej kuchni.
£ukasz Z³odziej z Robertem B. jako ¿ebracy i rzezimieszki, okupuj±cy zakamarki wie¿y bramnej, mimo przepêdzania co raz to przez stra¿ zamkow±, dodawali kolorytu. Ju¿ o (dokonanej po godzinach pokazów) egzekucji pierwszego z nich nie bêdê wspomina³. Jak dla mnie nasi ¿ebracy s± najlepszym dowodem na to ¿e rekonstrukcja kultury materialnej bez rekonstrukcji domniemanych zachowañ i prawdopodobnych wypowiedzi jest pusta - co by da³o samo pokazanie widzom bosego, brudnego ch³opaka w samym czepku i bieli¼nie, bez jego "gry" i tekstów?
Bhp - ¶rednio, powiem szczerze. Pojedynki - OK. Starcia grupowe - momentami lata³y po³amane miecze, no ale je¿eli siê walczy czym¶ wyciêtym z p³askiej blachy w kszta³t miecza, które to co¶ m³ota nie widzia³o (a widzia³o, owszem, szlifierkê), to i nie dziwota ¿e przy pierwszym stukniêciu w ³apce zostaje rêkoje¶æ z jelcem a "klinga" odlatuje w sin± dal. Podczas bitwy by³o najgorzej - parê osób stoj±cych na lo¿y dam, u stóp której ¶cierali siê ciê¿kozbrojni, zosta³o trafionych toporami i d³ugim mieczem podczas brania zamachu. A w naro¿niku pola (ko³o repliki tarana) walcz±cy mimo walenia po plecach najpierw przewrócili ogrodzenie, potem wle¼li a¿ na rzeczony taran i inne rekonstrukcje a w koñcu zepchnêli widzów a¿ pod ¶cianê - ma³o brakowa³o aby dosz³o do jakiego¶ wypadku. Mia³em w±tpliw± przyjemno¶æ znale¼æ siê w ¶rodku tego zamieszania z po¿yczonym aparatem foto w rêku i nie by³o mi do ¶miechu. To tak z punktu widzenia widzów.
Natomiast konferansjerka - standard Smoczej, piêknie zaaran¿owane, choæ oczywi¶cie narracja prowadz±cego ¿artobliwie-swobodna, nie sil±ca siê nawet na odtwarzanie realnego herolda - a go¶cie (w tym sporo zagranicznych nawet) zadowoleni, s± ju¿ w¶ród nich stali bywalcy. Najszczê¶liwsze dzieciaki (i kramarze sprzedaj±cy im plastikowe he³my i drewniane miecze).
Przymykaj±c oko na kramy z tandet±, u rzemie¶lników zreszt± by³o naprawdê na co popatrzeæ i co kupiæ, od klasyków (Lorifactor, Helfi, Tomal i jeszcze paru p³atnerzy) po drobne rêkodzie³o.
Nie mogê pochwaliæ natomiast wszystkich karczmarzy - zw³aszcza jestem rozczarowany sprzedawcami z, by³o nie by³o, rekonstrukcyjnego Svêt Perk, którzy or¿nêli mnie na dychê z ogonkiem i usi³owali or¿n±æ mojego ma³ego na kolejne cztery z³ote, ale to tak na chama... nie mówi±c ju¿ o menu, w którym królowa³y kartofle i frytki. Nie uszanowanko.
Mieszane uczucia wzbudzi³ we mnie równie¿ przedostatni pokaz teatrzyku, prezentuj±cy licznie zebranym dzieciom sztukê dla doros³ych o tym jak zorganizowaæ zdradzanie mê¿a ¿eby siê nie czepia³, zakoñczone frywoln± piosnk± (acz nie przeczê, ¿e z tekstem typowym dla XIII-w. poezji truwerów) i zachêt± do nie zwlekania z k³adzeniem dziewczyny, która wpadnie ci w oko, na pierwszym lepszym snopku, który siê napatoczy, bo okazja wam przeleci, pamiêtajcie o tym dzieci.
Co¶ nie do koñca trafne by³o chyba pozostawienie rozstrzygniêcia konkursu kulinarnego na moment rozpoczêcia uczty, przez co werdykt jury i mo¿liwo¶æ skosztowania nagrodzonych potraw umknê³a sporej czê¶ci zainteresowanych. Warto co¶ wymy¶liæ, bo sama idea rozkrêcenia "mody" na historyczn± poprawno¶æ kuchni jest doskona³a.
Czê¶æ prywatna:
W "wiosce rycerskiej" jeszcze trochê by³o za du¿o wnoszenia puszek i butelek, wje¿d¿ania autem po deadlinie i wprowadzania go¶ci w strojach XXI-wiecznych.
Poza tym kulturka, zdaje siê ¿e nawet nocne ¶piewy nie by³y w tym roku najgorsze, acz repertuar czasami zaskakiwa³
Wykonanie rockowych kawa³ków na instrumentarium ¶redniowieczne, hmm...
Nasz hufiec mazowiecki stara³ siê ¶wieciæ przyk³adem, jako jedyny by³ ogrodzony s³upkami i linami i strze¿ony przez (prawie) ci±g³± kilkuosobow± wartê przy "bramie", zero plastików na widoku, niepoprawnej ceramiki (znik³y nawet ¶l±skie kubeczki na rzecz mazowieckich), w¶ród kilku siekier, ³opat, motyk itd., które by³y w u¿yciu, nie by³o ¿adnego narzêdzia wspó³czesnego. Incydent z podwêdzeniem flagi zosta³ na szczê¶cie wyja¶niony
Poza mazowieckim wygl±da³o to ró¿nie, ale w wiêkszo¶ci nie by³o ¼le. No, by³y i wpadki - nienajlepiej wygl±da³y stosy piêciolitrowych butli z wod± przy namiotach. I lito¶ciwie przemilczê co by³o ogrodzone bia³o-czerwon± plastikow± ta¶m±...
Nie mogê nie wspomnieæ na koniec o tym, ¿e ¿ycie zweryfikowa³o negatywnie stanowisko O¶rodka Kultury w kwestii niezapraszania go¶ci z Rosji pod pretekstem ¿e rekonstruktorzy mówi±cy po rosyjsku mog± byæ nara¿eni na zaczepki i agresjê w zwi±zku z sytuacj± na Ukrainie. Otó¿ by³o mnóstwo rekonstruktorów zza wschodnich granic - z Litwy, £otwy, i zdaje siê Bia³orusi, wszyscy u¿ywali rosyjskiego (lingua franca by³ego ZSRR i jedyny jêzyk porozumienia z Polakami), wydawali po rosyjsku rozkazy podczas pokazów i wrzeszczeli do siebie w tym jêzyku na ulicy, i nikt nie spotka³ siê z jak±kolwiek agresj±, a przecie¿ nic nie wskazywa³o ¿e nie s± Rosjanami. Trudno nie uznaæ ¿e decyzja O¶rodka by³a b³êdna; niestety Smocza nie mia³a innej mo¿liwo¶ci jak tylko respektowaæ stanowisko g³ównego organizatora i w³a¶ciciela terenu i zaproszenia dla Rosjan nie zosta³y wystawione.
Mam nadziejê ¿e w przysz³ym roku ¿adne czarne chmury na horyzoncie, tak¿e politycznym, nie zak³óc± naszej wspólnej zabawy.
A zabawa by³a mimo wszystko przednia, za co raz jeszcze dziêkuje
Viator z rodzin±.