CYTAT
Czy naprawdê zastawa drewniana jest ma³o odpowiedni± dla mieszczan i rycerstwa??
Absolutnie nie, ale mowimy tu o sredniowieczu,gdzie w domu bylo tego troche. Sam fakt latwosci i dostepnosci materialu, technologii - cena takich naczyn byla mniejsza od glinianych, czy metalowych. Wiec bylo tego na dworze rycerzyka sporo, w mieszczanskich domach tez pewnie wiecej bylo drewna niz gliny. Dzisiaj kiedy kazdy ma jedna miche i po klopocie, raczej glina (szkliwiona, troche przegiecie, ale coz, jesli dbasz o wlasny zoladek, to nie ma wyjscia) jesli robisz za sredniowiecznego rycerza czy mieszczanina, ale kiedys na bank bylo wiecej zastawy drewnianej. Cena, wytrzymalosc, higiena to sa atrybuty drewna, gdzie w porownaniu z glina wygrywa. Glina wygrywa tylko w trwalosci, w koncu jesli bedziesz tego uzywal z glowa, to moze sluzyc cale zycie.Cena wiadomo, wytrzymalosc drewna jest wieksza na uszkodzenia mechaniczne w porownaniu z glina nie szkliwiona, higiena - patrz na dzisiejsze wyroby z gliny nie szkliwione, jesli nabierzesz do tego kaszy z sosem, lub cokolwiek innego cieklego lub z zawartoscia tluszczu, to "pory" w glinie zatkaja sie wlasnie takimi cieklymi badziewiami, ktore splywaja na dno. Nie da sie tego wyszorowac nijak, nawet parzenie wrzatkiem nic nie daje. Mam taki kubek z gliny nie szkliwionej, 3 miechy temu pilem z tego miod pitny. Mimo ze szorowalem to wiele razy plynem do naczyn, wyparzalem wrzatkiem, to nadal czuc zapach. Nadal to gdzies w tych "porach" siedzi. A teraz sobie wyobraz sredniowiecze, gdzie o szorowanie garow porzadne bylo trudno (nie wspominajac o plynie do naczyn zabijajacy bakterie). Gdyby ktos tam wlal sos, wyczyscil po lebkach i zostawil na jakis czas, to po miesiacu mamy salmonelle na bank i pewniakiem gosc, ktory by z tego cos zjadl wyciagnal by nogi. Wiadomo jesli ktos czesto wykorzystywal do goracych rzeczy, podgrzewal to wszystko w glinie, to raczej malo prawdopodobne, ale jesli ktos zostawil to na dluzszy czas, to wizyta w ustepie i to czesta murowana.W przypadku gliny nieszkliwionej wykorzystywano czasami pokrywanie wewnetrznej strony roztopiona zywica drzew iglastych lub woskiem pszczelim (wosk bardzo rzadko), ale to rzadko znjaduje sie takie gliniane szczatki z pokryciem zabezpieczajacym. Drewno prosciutko zakonserwowac, chocby tluszcz jakikolwiek zwierzecy i po sprawie, woda nie wniknie, drewno gnic nie bedzie. Szorowanie tego tez klopotu nie sprawia, wystarczyl by piach, czy popiol, coby zedrzec wierzchnia warstwe drewna podczas szorowania, gdzie wszystkie te bakterie sie rozwijaly. A ze wykorzystywano drewno czesto, to i bakterie nie mialy czasu sie zadomowic i rozwinac tak coby zaszkodzily nastepnym razem gdy ktos cos z tego je. Cos mi sie tak tez wydaje, ze o wiele powszechniejsze byly drewniane naczynia sporzadzane metoda wybierania zawartosci. Wiadomo, toczone zawsze beda okragle, wybieranie pozwala na dowolny ksztalt. No i technika, kazdy ciec majacy nozyk, mogl sobie miche zrobic wybierajac drewno, tokarka to juz nie kazdy. Ale ze tutaj o mieszczanach i rycerzykach mowimy, to moze i toczone byly popularniejsze ?? Sam nie wiem. Szkliwienie w sporej ilosci pojawilo sie na Wyspach Brytyjskich (gdzie indziej to nie wiem, gdzies ksiazke czytalem o glinianych naczyniach wlasnie w UK) gdzies w XI wieku (chodzi o wytwarzanie tego na miejscu w sporych ilosciach, bo sprowadzane tego typu naczynia z kontynentu byly juz o wiele wczesniej, podobnie produkcja na skale minimalna np dla rodow szlacheckich miejscowych). Tylko koszt takiego zabiegu byl bardzo wysoki, nawet pozniej, wiec tylko niektore z glinianych naczyn byly szkliwione. Trzeba tez dodac, ze podczas szkliwienia, mozna bylo uzyc wielu zwiazkow, wiec szkliwienie moglo byc dodatkowa ozdoba w postaci pasow roznych kolorow i jakis rysunkow latwych w miare do wykonania. Glina szkliwiona bije drewno i gline nieszkliwiona na glowe. Wytrzymalosc duza, jasne, moglo sie rozbic, ale o wiele mniej to prawdopodobne niz taka sama glina ktora czasami peka ot tak sobie - kilka mich juz stracilem, sam nie wiem jak, higiena bije drewno tez na glowe. Wystarczylo przemyc woda, wytrzec szmata i gotowe.
Nie mozna tez sie patrzec doslownie na znaleziska. Gliny od groma, ale dlatego, ze ze zniszczona nic nie mozna bylo zrobic. A drewniana micha zniszczona, czy zuzyta ponad miare, banal - do pieca/ogniska i tyle. Nawet gdyby ktos zgubil, to marne szanse ze sie w ziemi przechowalo przez 500 lat, glina moze sobie cale tysiaclecia czekac w ziemi i nic sie nie stanie.
Warto tez popatrzec na gospodynie domowe dzisiaj, szczegolnie w niektorych rejonach Polski, wioski w gorach coponiektore np. Michy gliniane tez sie uzywa, rzadko raczej, ale jednak tradycja pozostala. Tylko, ze najczesciej jako pojemnik na jablka, etc (na wigilie jest to najlepiej widoczne). Drewno juz bardzo rzadko, ale czasami tez sie da spotkac z czyms takim. I tu juz wlasnie sie wykorzystuje do cieklych rzeczy, kaszy, ziemnniakow itp. Jeszcze kilka dziesiecioleci temu byly w uzytku caly czas.
PS. To sa jedynie moje wymysly, nijak nie potwierdzone. Jedynie wziete na logike, no i troche info ktore zapamietalem z najrozniejszych zrodel, a sobie teraz tak po lebkach przypominam. Wiec moge jak najbradziej sie mylic. Oprocz tego to ja tu glownie mowie o wczesnym i rozkwicie sredniowiecza, jak bylo w poznym, to juz tutaj jestem blady z niewiedzy.