I ju¿ po wyprawie.
I mo¿e dobrze bo gorzej zorganizowanej imprezy nie potrafiê sobie wyobraziæ
Organizator naszego "turnieju" nie zdaje sobie chyba sprawy ¿e organizacja masowej imprezy niesie ze sob± konieczno¶æ zapewnienia uczestnikom pewnego minimalnego komfortu a tu co??!!
KLAPA!!!
Zaczê³o siê wcze¶nie rano w ¶rodê i od razu okaza³o siê ¿e czeka nas przemarsz przez miasto a¿ na miejsce turnieju. No dobra chcemy ruszaæ a tu siê okazuje ¿e nie zapewniono transportu gratów i ¿e musimy to wszystko zapakowaæ na plecy i sami nie¶æ
A to wszystko o suchym pysku bo jedzenie i picie ma na nas czekaæ na miejscu.
No nic poklêli¶my pod nosem za³adowali¶my manele i staramy siê jak mo¿emy by wygl±daæ dziarsko przed turystami w mie¶cie
Niestety organizator nie poinformowa³ nas ¿e do miejsca przeznaczenia jest kawa³ek drogi i tylko pierwszy kilometr wiedzie przez jakie¶ cywilizowane tereny. Coraz bardziej zmêczeni (graty ciê¿kie na 15-30 kilo
) pytamy Orga jak daleko i za ka¿dym razem otrzymujemy t± sam± lakoniczn± odpowied¼ "jeszcze kawa³ek". Z tego kawa³ka zrobi³o siê 19 kilometrów po jakich¶ straszliwych, wertepach, górkach, szyszkach i bagnach
Gdy wreszcie zbli¿yli¶my siê do miejsca festiwalu okaza³o siê
¯E ...wspania³e namioty okaza³y siê jakimi¶ szmatami na których jacy¶ szaleni cyganie rozwiesili pranie, ognisko zagas³o i trzeba by³o je na nowo rozniecaæ (oczywi¶cie nikt nie zabra³ zapa³ek
) ,¿arcie to jaka¶ straszliwa chabanina i przypada³o po kawa³ku podejrzanego sera, 2 dwa kawa³ki boczku i pó³ spalonej kie³baski na uczestnika, krystalicznie czyste ¼ród³o pe³ni³o g³ównie ³a¼ni dla dzików, zamiast przyzwoitych tojek pokazano nam najlbli¿sze chaszcze a talony na piwo zachachmêci³ organizator
Za³amali¶my siê ale dyganie z powrotem te 20 kilosów nie pasowa³o nam zbytnio, nogi bola³y, wiêc wle¼li¶my pod te wiaty i zajêli¶my siê narzekaniem na swój los i wrednych organizatorów imprez, wpuszczaj±cych ludzi w maliny.
A raczej je¿yny bo jak siê chwilkê pó¿niej okaza³o ca³e obozowisko by³o rozbite na je¿ynowym i w¶ciekle kolczastym polu
Bola³o...
Noc by³a ciê¿ka
Wiatki okaza³y siê bardzo przewiewne a dym na z³o¶æ ca³y czas nas wêdzi³. W dodatku by³o zimno, je¿yny k³u³y a jaki¶ ³okieæ albo kolano co jaki¶ czas wbija³y mi siê w brzuch. Kto to w ogóle widzia³ ¿eby cywilizowanym ludziom kazaæ nocowaæ w takich warunkach!
Rano wstali¶my ¼li, zmarzniêci i g³odni (by³ przymrozek w parze z marzn±c± mrzawk±!), tylko po to by us³yszeæ od Organizatora ¿e ze wzglêdu na liczne skargi postanowi³ przenie¶æ imprezê w bardziej sprzyjaj±ce miejsce Aha zapomnia³bym jest tylko drobna niedogodno¶æ ¿e to miejsce jest jakie¶ 10 kilometrów st±d a transport zawiód³...
Wrrrr
Poszli¶my.
Miejsce okaza³o siê jeszcze ciekawsze ni¿ poprzednie...
Wygl±da³o na to ¿e chyba kto¶ posk±pi³ by zamówiæ pogodê i dopad³ nas tam 120 kilometrowy huragan w tandemie z soczyst± ulew±. La³o siê nam na g³owy a przy uderzeniach wiatru dodatkowo podmywa³o od spodu.
Sp³ynêliby¶my do morza ale jako¶ uda³o siê zatamowaæ ten potop. Po nocy przez pó³ dnia suszyli¶my siebie i nasze wspania³e drogie historyczne stroje
Nienawidzê takiego marnotrawstwa (i plam!) bo nie po to wydawa³am kupê kasy na ubrania i inne gad¿ety ¿eby mi siê na jakim¶ zapyzia³ym turnieiku ubrudzi³y.
Organizator oczywi¶cie nie zapewni³ przyzwoitych suszarek do ubrañ o folii do pokrycia namiotów nie wspominaj±c
Zatêsknili¶my za salami gimnastycznymi, prysznicami w szatniach, szkolnymi sto³ówkami, cateringiem, cieplutkimi ¶piworami, dodatnimi temperaturami, wieczorn± uczt±, parad± przed turystami, zespo³ami "ta jujci" i wszystkimi tymi wspania³ymi rzeczami które tworz± klimat polskich turniejów rycerskich
Ogólnie to mianujê IV Piesz± Wyprawê po wyspie Wolin, "Najgorzej Zorganizowanym Festiwalem w roku 2008"
Ciê¿ko bêdzie to przebiæ
I na koniec to chcia³abym podziêkowaæ wszystkim towarzyszom niedoli za wspólne prze¿ycie tej gehenny - tylko dziêki wam siê uda³o
z pozdrowieniami
Rosamar