Witajcie.
Rudy, nie zrozumia³e¶ mnie kompletnie. Albo ja Pokraka. Jedno z dwóch.
Tak siê sk³ada, ¿e wewn±trz he³mu zazwyczaj jaka¶ bañka mi siê pa³êta. I te¿ nie lubiê kiedy kto¶ mnie w g³owê trafi. Na szczê¶cie na razie nie by³y to ciosy, które maj± trzy ³by zerwaæ za jednym ciêciem... Jako¶ nie mam ochoty na wstrz±s mózgu. A zdanie Pokraka rozumiem tak, ¿e lepiej uderzaæ w he³my albo tarcze ni¿ w nieos³oniête lub s³abo chronione czê¶ci cia³a. I chyba nie chodzi³o Pokrakowi o to, ¿eby waliæ siê po he³mie broni±, która ma niszczyæ tarcze, tylko uderzaæ w³a¶nie tam, gdzie pancerz praktycznie wszyscy normalni uczestnicy bitew maj± raczej dopracowany. My¶lê, ¿e chodzi³o mu ogólnie w³a¶nie o miejsca opancerzone. Ale to ju¿ on sam musi siê wypowiedzieæ... Tak ja to w ka¿dym razie rozumiem i pod tym rozumieniem w³a¶nie siê podpisujê.
Piszesz, ¿e masz lat 17 i skupiasz siê na rozwi±zaniach niesi³owych. Przyjmujê, ze oznacza to brak d±¿enia do rozwalenia przeciwnika definitywnie. To siê bardzo chwali. Ale z moich obserwacji wynika, ¿e jeste¶ w takim razie chlubnym wyj±tkiem. Bo osoby p³ci mêskiej w tym piêknym wieku s± zazwyczaj naprawdê ma³o opanowane... Nie twierdzê(powtarzam to raz jeszcze), ¿e jak kto¶ ma lat kilkana¶cie, to m³ody i g³upi. Ale twierdzê, ¿e ³atwiej poddaje siê emocjom. Nie twierdzê te¿, ¿e jak kto¶ ma lat dwadzie¶cia kilka, to automatycznie jest odpowiedzialny i ma wyobra¼niê. Niestety tak nie jest. Czym skorupka... Zreszt± co ja bêdê klawiurê klepa³. Poobserwuj sobie ludzi na imprezach. I nie tyle ze strony technicznej, ile ze strony zachowania siê podczas walki. Zgadzam siê z Pokrakiem, ¿eby bitwa by³a "piêkna i ciê¿ka"
, ale pamiêtajmy, ¿e to ma byæ zabawa, nie rze¼nia. Tyle chyba na temat wieku. Pewnie to nie wszystko, co da siê powiedzieæ, ale je¶li bêdziemy siê zastanawiali siê nad tym czy dwudziestolatkowie s± bardziej odpowiedzialni ni¿ nastolatkowie czy te¿ na odwrót, to zacznie to przypominaæ dyskusjê nad wy¿szo¶ci± ¶wi±t Bo¿ego Narodzenia nad ¶wiêtami Wielkiej Nocy. A pewnie jest po prostu tak, ¿e w argumentach nas obu jest tyle samo s³uszno¶ci.
Pozdrawiam.
Draco Argenteus.
Feniksie, tak sobie pomysla³em chwilê o tych systemach walki, poczyta³em posty
z forum dotycz±cego zas³on statycznych i doszed³em do wniosku, ¿e jednak masz sporo racji...
Problem w tym, ¿e kiedy jeszcze co¶ robi³em aktywnie, to podstaw± by³ Zab³ocki. Tego mnie uczyli, co prawda z elementami zbiæ w okresie pó¼niejszym, ale pierwsze pó³ roku treningów z pewnym 'bardzo starym bractwem' (bo sali nam u¿yczali) to by³y w³a¶nie statyczne zas³ony. Potem ju¿ w trakcie przerwy w dzia³alno¶ci dorwa³em jakie¶ traktaty i kumpla szermierza i przez chwilê robi³em szermierkê sportow± (floret), niestety zbyt krótko... No i okazuje siê, ¿e obecnie ju¿ nie tylko systemu Zab³ockiego ucz± na treningach... Czyli jednak sprawdziæ siê nie da zdolno¶ci do obrony rzeczywi¶cie.
Przypuszczam, ¿e mimo to mozna dokonaæ oceny pod k±tem psychiki. Ale z drugiej strony mog± trafiæ siê ludzie, którzy s± spokojni jeden na jeden, a na bitwie ich ponosi... Có¿, okazuje siê, ¿e nie ma prostych rozwi±zañ. A wielka to zaiste szkoda...
Pozdrawiam.
Draco Argenteus.
Draco, bardzo sie ciesze, ze chcialo Ci sie przeczytac tamten temat. Jak wiec widzisz, sprawa nie jest wcale taka prosta
i rodzi wiele kontrowersji.
Wszystko tak naprawde sprowadza sie do tego, zeby w trakcie walki nie tylko bic
ale tez myslec
a to juz dla czesci za duzo
Nic to. Swiata nie zmienimy. Mozemy tylko popracowac nad soba
Ależ oczywiście, że mi się chciało czytać tamte posty. Nawet dokładniej niż z tego tematu, bo wczoraj zauważyłem, że w sprawie wygrzewu ktoś już przede mną postulował robienie testów. Podobno roztargnienie to cecha twórczych umysłÃ³w i tym się pocieszam
...
Temat zasłon statycznych jest bardzo interesujący i będę często zaglądał do tamtych postów. W końcu jeśli ktoś chce być historykiem ze specjalnością średniowieczną, to powinien swoją wiedzę pogłębiać
Do wygrzewu wracając: ręce opadają. Każde z nas ma trochę inne stanowisko w tej kwestii. Pomysły są niezle, tylko mało jednolite. Ale pomysł z myśleniem podczas walki to dobra rzecz. Może mi się uda przy odrobinie wysiłku
. W każdym razie dochodze do wniosku, że swoją własną mentalność trudno jest zmieniać. A jak tu zmienić mentalność innych? I to jest prawdziwa zagwozdka...
Pozdrawiam.
Draco Argenteus.
Witam
Coś mi się wydaje że abstra[beeep]ecie od punktu odniesienia. Mówicie o temperowaniu młodzieży, której adrenalina pali muzgi, o ściślejszych kontrolach, testach i innych duperelach. NIe kapuję. Myśle że większość z nas na początku była napalona jak byczek przed jałÃ³wką.
Trzeba sobie jednak zdawać sprawę w jaki sposób i dlaczego nam przeszło (nie wszystkim). Po pierwsze dostaliśmy dzwonki po hełmie kilka razy w życiu i wiemy co to znaczy, po drugie próbujemy stosować technikę, której się uczymy na treningach, a to wymaga chłodnego umysłu. I po trzecie myśle że wielu z nas widziało, lub nawet brało udział w kilku sytuacjach na polu w których nie chcielibyśmy się znaleść ponownie.
A z narybkiem jest odwrotnie. Nie dostali jeszcze za dużo w potylicę, niewiele umieją więc nadrabiają czym mogą, i mało widzieli.
A tak naprawdę wolę się w polu spotkać z krzyczącym leszczem niż z milczącym starym rycerzem.
Zresztą myślę że najlepsza broń na berzerkerów to własne umiejętności(których oni nie posiadają) i odwaga (nie uciekamy przecież przed szczekającym ratlerkiem). Jeżeli ktoś nie umie się bić z berzerkerami to niech się uczy a nie wygania ich z pola.
A jak umie to niech ich klepie
to dla nich najlepsza temperówka.
Ale ja to w sumie niewiele wiem
Na razie !
Myślę, że nie zrozumiałeś tematu. nie wiele osób boi się detonator boys, robiących duzo szumu i lubiących dresiarską technikę "parcia masą". Jednak boimy się, że próbując wychować takiego wariata możemy go uszkodzić. to jest problem, bo potem mnie bedą ciągać po sądach, bo ciężko zraniłem/zabiłem. Powinno być tak, że jak jest wariat, to cała grupa wojowników która widziała starcie powinna wariata pokazać organizatorom, wariat dostaje ban na turnieje np. kapitularne, i jest po sprawie. Tylko nie mówcie że to donosicielstwo! Jakbyscie widzieli faceta gwałcącego kobietę czy próbującego kogoś zamordować, to co, w sądzie byście milczeli?
Paul Shwarzhelm von Klett
No i ja dorzucę swoje trzy grosze:
Z berzerkers boys to jest tak - są dopóki nie zmądrzeją - a zmądzeją tym szybciej, im szybciej zobaczą że berserk nie daje wiele w bitwie. Idąc tym tropem jak im pokazać z4e berserk nie daje wiele w bitwie? ano technicznie ich w tej bitwie sklepać
Oczywiście nie tak, żeby potem dwa miechy w szpitalu lezeli, ale zeby zobaczyli ze ktos ich technicznie rozwalil. No i zeby potem opowiadali kolegom "kur... ja lece na kolesia na full power, a ten mnie raz pod tarcze wlaz i sie złozyłem!)
to była sprawa warchlaczków po naście lat (16, 17), jest jeszcze jedna strona medalu - berserkerzy po lat dzieścia (dwafdzieścia, trzydzieści kilka) kórzy wjeżdzają ze sztychami i walą po nieosłoniętych piszczelach. Ale o nic to pisalem w temacie Hardcore/softcore/freestyle.
Jednym słowem - warchlaczki - uczyć techniką na ich własnej skórze, ale na miłość boską TECHNIKĄ!
A starych , niwuleczalnych berserków w dyby z gołą
coby było sie z czego długo a głośno śmiać
Witam
Faktycznie du¿o jest techniki w wiêkszych bitwach, a najbardziej technike widac pod Grunwaldem. Walka w szyku, za du¿o sobie nie wywijasz mieczykiem i raczej nie ma miejsca na jakies techniki, a wej¶æ komu¶ tarcz± w twarz mo¿e sk±ñczyæ sie trwa³ym uszkodzeniem cia³a. Naprawde chcia³bym zobaczyæ walke w szyku i techniczne pykanie przeciwników.
Pozdrawiam
Paul Shwarzhelm von Klett
Techniczna walka w szyku - prosze bardzo - po prostyu nie wcyhodzenie twrcza - choć to raczej mi sie wydaje historyczne - i łupanie od pasa w órę - tosie da, naprawde - przetestowalem to na wlasnej skórze. Wchodzenie tarcza na facjate jest jak najbardziej historyczne alke mnoze sie zakonczyc ytrwalym uszkodzenim ciala niestety. Napisze wiecej jjutri jak brede bardziej myslący
Witam
Wszystko zalezy jeszcze od tego co kto rozumie przez pojecie "technicznie" chodzi mi o to że stojąc w szyku tarcza w tarcze nie mamy za dużego pola do popisu bo jest ciasno i te ograniczenie nazuca taki a nie inny styl walki
Pozdrawiam
Paul Shwarzhelm von Klett
Technika walki w szyku a technika walki w bojowym czy na melach mocno się różni - ale w szyku można walczyć technicznie właśnie poprzez opanowanie TECHNIKIWALKI W SZYKU
Wiem ze to troche zamotane
ale mam nadzieje ze zrozumiesz o co mi chodzi - proste i celne cięcia wykonywane od pasa w órę - na przykład na ramię tak, by przechyliło takiego Testosteronowca i do ziemi przygięło
Pozdraviam!
Witam
A ja sie bende upiera³ dalej.
Mo¿na zaatakowaæ prosto szybko i celnie a nie technicznie tak samo jak mo¿na wolno niecelnie a technicznie. Chodzi o to ze szyk uniemo¿liwia wykonywanie pewnych technik, a udezenie proste celne w g³owe jest po prostu szybkim celnym ude¿eniem a nie zadna mega turbo technika, co wcale nie oznacza ze jest mniej skuteczna. Mysle ze to po prostu kwestia nazewnictwa.
Pozdrawiam
CYTAT(Janusz (vel Kakofoniks))
Wówczas nie należy podchodzić, a najlepiej po prostu uciec. Albo schować się za Pokrakiem albo Beńcem Â
Zostawić sprawę innym...
Chyba chciałeś napisać "
przed Pokrakiem albo Beńcem". Ale to nie po naszemu, tak się u nas nie robi...
No nie Pokrak? Pozdrówki i do zo na Iłży:-)
Paul Shwarzhelm von Klett
Tomic masz racje, to kwestja nazewnictwa... Nie będziem się spierać o to, czy gruszka to jabłko (bo to i jabłko i gruszka
) bo to do niczego nie doprowadzi. I wsio.
Pozdraviam.
nooooo to po tym co widzialem na paru imprezach (chocby grunwald) to 910 zycia jako szermierz powinno uplynac na uciekaniu i chowaniu sie:(moze sprobowac zorganizowac jakas akcje uswiadamiania ludzi jakies wyklady na ten temat czy co( chodzi mi tu o wieksze imprezy....
Dzień dobry bardzo.
Wydaje mi się, że mój przedmówca poprostu użył złego określenia. Może tu chodzić o zachowanie defensywne - nie o ucieczkę, lecz celowe wykorzystanie umiejętności fechtunku celem uniknięcia ciosów przeciwnika.
Wyobraż sobie pędzące, ryczące i brzęczące 150 kilo masy. Można "uniknąć i podstawić nóżkę". Z drugiej strony jak dokonać tego cudu ekwilibrystyki w szyku? Dodatkowo nie narażając kolegów na spotkanie z "meteorytem ziejącym nienawiścią"?
Może pomóc zwykła stosowana przez nas "maszynka". Chodzi o matę do przepychania znaną z filmów o amerykańskiej odmianie piłki nożnej. Wiecie.... dociążony kołas na kółeczkach. Pchają go dwie osoby, jedna się broni kontrując naparcie.
Ustać na nogach po pierwszej szarży takiego typa, to może nie gwarantowane zwycięstwo, ale daje do myślenia.
Poza tym walka to nie tylko umiejętności techniczne ale (może przedewszystkim) sztuka zastraszenia przeciwnika. Rzadkością dziś jest spotkanie "fizola" i geniusza fechtunku w jednej osobie.
Naparcie siłowe ma na celu zastraszenie i właśnie wywołanie chęci do w.w. zachowania ofensywnego nie możliwego do wykonania w szyku. Broniący zawsze popełnia błąd..... to tylko kwestia czasu. Atak może zaskoczyć.
Żwłaszcza poprzedzony skuteczną fazą pierwszej obrony.
Inną metodą jest wpuszczenie takiego "nosorożca" do środka, zamknięcie szyku i złomotanie go na tyłach.... to tez skutkuje
.
Witam
Problem jest w tym ¿e czasem tych "nosoro¿ców" jest tyle samo. Z jednym nie ma problemu, natomiast problem zaczyna sie gdy jest ich du¿o i jeszcze s± powiedzmy dwa razy wiêksi. Wtedy trzeba na sile przeciwstawic sie si³± (i to te¿ dzia³a) wystarczy umiejêtnie sie zaprzeæ(mocno). Po to sie trenuje ró¿ne warianty zachowañ w szyku.
Pozdrawiam
CYTAT
Po to sie trenuje ró¿ne warianty zachowañ w szyku.
Dok³adnie tak. przy dobrze pracuj±cym szyku,wspieraniem 1 linii przez drug± etc. "nosoro¿ec" bedzie siê odbija³ jak pi³eczka od ¶ciany, choæby na ¶niadanie ¿ar³ wiadro sterydów.
a co w sytuacji 1/1? i nie chodzi mi tu nawet o szarze ale o stanie w miejscu i nawalanie jka dzikus z piana na ustach polaczone z zerowym opanowaniem broni
W takiej sytuacji kończy sie to zazwyczaj jednym(gdy 1 dzikus) lub dwoma mocno poobijanymi dzikusami
no nie ma co niezle mi pocieszenie,ale w takiej sytuacji lepij opuscic miecz i powiedziec ze nie ma sensu dlaej walczyc:)
Cóż - pocieszenie to to nie jest
, ale radę mam - narwańca po paluszkach - z wyczuciem, żeby nie połamać, ale zeby bolało, lub faktycznie dać sobie spokój i skończyć walkę, która nie ma sensu
Tak siê zastanawiam a po co my robimy turnieje ?? przecie¿ to w³a¶nie na nich powinno siê wy³apywaæ takich szaleñców a potem nie dopuszczaæ ich do bitwy
Zreszt± moim skromnym zdaniem zej¶æ z pojedynku z szaleñcem oddaj±c go walkowerem lecz zachowuj±c sw± sprawno¶æ cielesn± nie jest ujm± dla honoru lecz jego wymogiem.
Fakt - ujmą to nie jest, ale prawda jest taka, że większość z takich narwańców nie staje do walk turniejowych by właśnie w bitwie szukać okazji do pokazania się, bo wiedzą dobrze, że przy pojedynku 1:1 będą po prostu zlekceważeni, a w tumulcie bitewnym się pokażą
Paul Shwarzhelm von Klett
Witam! moje kolejne trzy grosze. Co zrobicie z takim panem, który podczas radosnej łupaniny w bitwie pakuje wam sztych pod żebro?
Ja spotkałem się z takim czymś raz, i odpuściłem sobie tego jegomościa. Po sekundowym namyśle stwierdziłem że nie chcę mieć sztycha w wizurze...
Ale niech go tylko spotkam na jakimkolwiek turnieju to przy świadkach rzuce mu rękawice i wyzwe na ubitą ziemię, do upadłego!
No i co z takim panem na bitwie zrobić?
szeeeerokim ³ukiem go omijaæ a potem publicznie og³osiæ ¿e inscenizacja odby³a siê nie tak jak trzeba bo ten ten i ten zachowali sie niestosownie
mysle ze wstyd przed ludzmi i spolecznoscia rr bedzie bodzcem do nauki opanowania:)
o to to to!!!!!! podpisuję się rękami i nogami
sam widziałem tą dziurę w kolczudze Paula i rzeczywiście wygląda niewesoło..... ale jeśli tego typka spotkamy to gwarantuje, że nie dostanie tylko rekawicą od Paula ale zostanie nimi zasypany....
Vivat Choragiew!!
No dobrze, ale jeśli ominiesz takiego gościa szerokim łukiem, to podejdzie do innego ry(m)cerza i jemu zapakuje sztycha. To chyba nie jest rozwiązanie... A wstyd - owszem, tylko żeby nie nastąpił za późno, już po jakimś wypadku. Ale rozumiem, że czasem nie ma wyjścia, bo jak w ferworze walki przekonać takiego, żeby zszedł z pola?
Poza tym nie sądzicie, że walka na turnieju nie jest odpowiednią metodą załatwiania takich problemów?
Tak ja to widzę.
Pozdrawiam
ja rozumiem o co Ci chodzi Biały Jeźdźcze, ale też trzeba mieć jakieś wyczucie własnych umiejętności... jeśli widzisz, że z takim oto panem nie dasz sobie rady, to odpuszczasz.... przecież nie o to chodzi, żebyś zjechał z pola bitwy w karetce, prawda?
a skoro mowa o bitwie, to jest wyjście
może nie jest zbyt ethosowe, ale skuteczne
po prostu jak zobaczysz takiego oto typka to uzgadniasz z kumplami (choćby stojącymi w szyku) koło ciebie, że każdy nie bije w "swojego" tylko wszyscy w owego ryMcerza
po czymś takim na parterze będzie miał trochę czau na przemyślenia
pozdrawiam
podejrzewam że "wygrzewowcy" zawsze się trafią. może zrobić jakaś "czarną listę" ktorą wywieszałoby się na większych zjazdach. może to byłby bodziec?
Ludzie z brakiem wyobraźni w moim środowisku też się zdażają.Nie wiem na jakiej zasadzie u was się przyjeeżdża na bitwy,ale u nas trzeba być zrzeszonym,wtedy dany pułk czy kompania przyjeżdżają na inscenizację.Za swoich ludzi z oddziału odpowiada nieformalna "szara rada",albo najwyższy stopniem.My wyznajemy zasadę,że dajemy jedną szansę na naprawę błędów,a jeśli ktos nie potrafi się bawić,to adijos <papa>
Mieliśmy u nas w garnizonie pewnego napaleńca,co zbyt często miewał ataki kinetyczne,a przeciwnika to by zatłuk kolbą swojego ćwiczebnego karabinu.Raz chłopak się nie popisał i przesadził w ataku.RR to nie gra komputerowa,gdzie ma się wielokrotność żyć
Na innej rekonstrukcji bitwy kolejny raz dał plamę (o wulgaryzmach nie wspomne),raz za dużo zamachnął się kolbą i powiedzieliśmy mu definitywnie PAPA!!!
Przez jednego takiego czlowieka w oddziałe było mnostwo waśni i kwasów,a jak od nas odszedł,to wszystko wróciło do dawnego porządku.Z tego co wiem,to w tej chwili został zalkowicie zignorowany przez środowisko.Może za jakiś czas jak zmądrzeje i okaże skruchę,to może ktoś go przyjmie,ale na pewno nie my.Odrobinę szkoda,bo miał taką fajną epokową gębę
Coż wam powiem? Zrzeszeni do ataku,zaś nadpobudliwi w odwodzie,bez prawa udziału w inscenizacji,albo na banicję z nimi,skoro nie potrafią wyznaczyć sobie granicy rozsądku w inscenizowanej walce.
POWINNIŚCIE STWORZYĆ KODEKS I PRZEPISY BEZPIECZEŃSTWA!!!!!!!!!!!
W tym waszym średniowieczny RR za duzo demokracji,gdzie pełne realia epoki????
Weźcie takiego potencjalnego "wygrzewowca",np. na Grunwaldzie,w dyby lub do klatki,kubek wody i kromkę starego chleba i na minimum 12 godzin w tym stanie.taki delikwent bylby wielką atrakcją turystyczną,kiedy prosiłby turystów o otworzenie kłodki.
Eeeeeeeeh te prośby by były tak realne,że wszyscy by myśleli,że chlopak tak dobrze gra swoją rolę
Miłej zabawy Panie i Panowie.Czekam na ewentualną relację,gdyby cuś takowego się wydażyło
Horhe ma racje .Na infamie z takimi .W sumie ja dopiero co dol±czylem do Chor±gwi ale widze co sie dzieje na treningach. Wszyscy w goracej wodzie kompani.Na szczescie ci bardziej do¶wiadczeni ich troche pacyfikuja.Mysle ze dobrym sposobem tez jest przemawianie do mlodych przy kazdej okazji ze tak nie mozna a tak to nie przystoi.Tylko na niektorych nie ma sposobu
albo z³uku go z ³uku:) dostanie w noge polezy sobie w szpitau to moze go refleksja najdzie:P
Mo¶ci panie Horhe moje stwierdzenie wzglêdem pojedynków jest uwarunkowane zami³owaniem tamtej epoki .
Je¶li jaki¶ rycerz honorowi ur±ga zachowaniem swym umiaru i rozumu w czynach swych nie daj±c winien na ubit± ziemie (po bitwie) wyzwany byæ przez poszkodowanego lub kompana jego je¶li rêkawice podniesie znaczy jaka¶ godno¶æ mu zosta³a i szansê dla niego s± jakowe je¶li odmówi wstydu siê naje a "fama" o czynie jego na prêdce ¶wiatek ca³ego RR obiegnie.
Padnie pewnie pytanie co zrobiæ w narwañcem który mimo swych zachowañ zwyciêski bêdzie w pojedynkach z racji masy ,postury, czy innych jakowych walorów, i nijak rycerz pokonaæ go nie zdo³a przeto mówiê na ka¿dego znajdzie siê si³a , w±tpiê by który ze znamienitszych rycerzy o zdolno¶ciach pozwalaj±cych pokonaæ imc mo¶ci pana odmówi pro¶bie podjêcia siê takiego pojedynku choæby z racji s³awy jak± mu zwyciêstwo w imieniu poszkodowanego przyniesie .
A potem po przegranej niech go w dyby zakuj± co by lepiej lekcje zapamiêta³.
pomys³ mi te¿ do g³owy przyszed³ co by na zjazdach takich co¶ w stylu stra¿y powo³aæ która za¿alenia takie rozpatrywa³a i winnego pod s±d bra³a i w dyby zakuwa³a .My¶lê ¿e s±d taki tak± sam± hañbê by jegomo¶ciowi przyniós³ jak i pojedynek a o matactwach mowy by nie by³o je¶li przy t³umie rozprawy takie siê odbywa³y i obie strony szansê wypowiedzieæ siê mia³y
A w pojedynku z pewno¶ci± bêdzie spokojny i bezpieczny i dok³adnie sobie wszystko przemy¶li. Przecie¿ pojedynek to dla takiego czubka nagroda! Mniej rymcerszczyzny sienkiewiczowskiej, wiêcej rozs±dku, bardzo proszê. Pozdrawiam
Gwyn
Mnie czasem strasznie korciło,aby kogoś z moich w dyby zakuc,ale mam ten problem,że Artykuły Wojskowe stworzone przez księcia Poniatowskiego nie weszły w życie,znosząc tym samym wszelkie kary cielesne w wojsku.Liberaliizmu im się w Księstwie Warszawskim zachciało, a że postepujemy regulaminowo,to też takowych środków przymusu stosować nam nie wolno.
Wy to macie dobrze,bo wedle średniowiecznych praw możecie nawet skazać na chłostę,dyby i wiele innych przyjemności
Widzę jeszcze inną koncepcję na walkę z "wygrzewowcami",lecz wymaga to uwagi i spostrzegawczości w czasie bitwy.Jeżeli tylko zauważycie,że ktoś przegina i ma zamiar posłać kogoś do szpitala,to warto by bylo w kilku się rzucić na niego,rozbroić i związać powrozem i w akcie łaski odciągnąć go powiązanego na skraj pola bitwy,aby sobie popatrzył jak reszta dobrze się bawi.Taki jegomośc zapewne byłby wściekły i tuż po bitwie chciałby się pojedynkować z tymi co go powiązali.Hmmmm...co wtedy zrobic??
Najlepiej olać i odizolować.Wtedy się czegoś chyba nauczy,a jesli nie,to nalezałoby go określić jako
persona non grata na bitwach i turniejach.
Niestety w stosunku do walczacych za ostro trza stosować równie ostre restrykcyie
hmmmm... to samo też się tyczy gapiów,którzy za blisko podchodzą
Czołem!
Horhe, jedyny niewielki problem z dybami, chłostami i wieszaniem jest taki, że niestety są niezgodne z XXI-wiecznym prawem
Ale weryfikowalna, w miarę godna zaufania (jestem zgorzkniałym realistą
) i publiczna "czarna lista" oszołomów to dobry pomysł. Kwasy dookoła niej będą, to więcej niż pewne, ale przynajmniej organizatorzy imprez będą mieli _jakąkolwiek_ informację o niebezpiecznych zagrywkach. Byle było jasno określone, za co się na tą listę trafia, a nie, tak jak to jest w zwyczaju, ogólnikami. Pamiętajmy, że różne imprezy mają różne "reguły walki".
Na famę i osławę bym nie liczył - przecież dla oszołoma etykietka "mordercy" to największa nagroda, "bo się mnie boją". Za to _egzekwowany_ zakaz wstępu na imprezy przynajmniej innych uchroni od wypadku.
Pozdrowienia
witam
czarnej (mrrrrocznej
) liście mówię TAK, ale trzeba uważać... chodzi o taką ewentualność, kiedy to jeden pan ryMcerz nielubi drugiego czy trzeciego pana ry(m)cerza i mówi że owi walczą za ostro.... była juz chyba o tym mowa pare stron wcześniej, ale to jest poważna sprawa, żeby ktoś zupełnie niewinny i spokojny nie został omyłkowo szykanowany za rzeczy, których nie zrobił... myślę, że opinia kilku osób mających już swą opinię w światku rr powinna wystarczyć
później tylko sąd, w dyby i papa
a co do dyb i XXI wiecznego prawa to typek sam zadecydował, że chce bawić się w odtwarzanie epoki średniowiecza (choć może w jego wypadku walenia mieczem kogo popadnia) więc nie powinien mieć nic przeciw
pozdrawiam i oby na polach bitew zrobiło się bezpieczniej
"ja rozumiem o co Ci chodzi Bia³y Je¼d¼cze, ale te¿ trzeba mieæ jakie¶ wyczucie w³asnych umiejêtno¶ci... je¶li widzisz, ¿e z takim oto panem nie dasz sobie rady, to odpuszczasz.... przecie¿ nie o to chodzi, ¿eby¶ zjecha³ z pola bitwy w karetce, prawda?"
Zgadzam siê i nie uwa¿am, ¿e trzeba (przynajmniej nie zawsze), z takim walczyæ. Chodzi³o mi jeno o to, ¿e omijanie go nie jest metod± z przyszlo¶ci±
. Chocia¿ rzeczywi¶cie mo¿liwe jest, ¿e kto¶ inny w walcz±cych ma wiêksze umiejêtno¶ci.
Generalnie najlepiej by by³o, gdyby w ogóle nie dopuszczaæ takich (niebezpiecznych, nie tych dobrze walcz±cych
) do walki. Ale sposoby na to to ju¿ inny temat. Czarna lista wydaje mi siê godna uwagi
.
Serdecznie pozdrawiam
Witam
A mo¿e na takich por±bañców o jakich wcze¶niej by³a mowa jest inna metoda, nie "czarne listy", s±dy,itp. mo¿e po prostu wystarczy wiêcej uczciwego treningu, i doj¶cie do takich umiejêtno¶ci ¿eby przeciwnik nie by³ w stanie niczym zaskoczæ. A jak ktos nie potrafi siê biæ niech nie wychodzi na pole bo ka¿dy potencjalny cios jest dla niego zagro¿eniem.
Pozdrawiam
Panowie mam putanie. Czy za dobrze wyszkolonego (walcz±cego) uwo¿acie kogo¶, kto potrafi walczyæ tak, ¿eby nikt mu nie zrobi³ k¿ywdy, czy tak ¿eby nie robiæ krzywdy innym.
Osobi¶cie bawiê siê w "rycerza" od wielu lat i nieraz by³em ³atany. Wyznajê doktrynê, ¿e to zabawa, ale je¶li spotkam w polu kolesia i ten powa¿nie zagrozi memu zdrowiu (¿yciu, palc± ect.) to staram siê go eliminowaæ. Z drugiej strony co z "nie¶miertelnymi". Kolo dostaje trzy czy cztery dzwony na ³eb i dalej walczy. nie wnikam czy z pian± na ustach czy nie. Czy w tym przypadku by³bym karcony przez ogó³ braci za to, ¿e skasowa³em mu palcê lub przestawi³em kolano?
I drugi aspekt. Jak rozliczaæ bezpieczeñstwo w bitwach skoro bior± w nich udzia³ ludzie uzbrojeni od kija po nadziak. Czy masz na sobie p³ytê czy nie jak traficz na m³ota z m³otem czy insz± bu³aw± to nery nasz obite (a jak jeste¶ puszka to czeka ciê jeszcze wizyta w warsztacie i klepanie pancerza).
Z uszanowaniem.
Czo³em!
Dobrze wyszkolony to taki, który umie walczyc tak, ¿eby nikt mu nie zrobi³ krzywdy, nie robi±c nikomu niezaplanowanej krzywdy
)))
Co rozumiesz przez "eliminacjê go¶cia, który zagra¿a Twojemu zdrowiu lub ¿yciu"? Je¶li odp³acenie mu piêknym za nadobne (uszkodzenie go, zanim on uszkodzi Ciebie), to wcale nie jeste¶ od niego lepszy. Nie têdy droga.
Moim zdaniem, "skasowanie" nie¶miertelnemu kolana czy palców tylko dlatego, ¿e nie raczy³ uznaæ Twojego trafienia/trafieñ jest ciê¿kim przegiêciem. To, ¿e on nie gra fair nie znaczy, ¿e masz prawo go okaleczyæ. Od "k³adzenia" nie¶miertelnych s± sêdziowie, lub inne, mniej krwawe sposoby
Co do nadziaków i innych "otwieraczy" - je¶li organizator wpuszcza ludzi z tak± broni± do swojej bitwy (zak³adam, ¿e wbrew wcze¶niejszym ustaleniom), to jest nieodpowiedzialnym g³upcem i powinien zostaæ napiêtnowany - razem z operatorami takiego sprzêtu.
Co innego, je¶li wcze¶niej u¿ycie takiego sprzêtu by³o uzgodnione - wtedy id±c do takiej bitwy wiedzia³e¶, na co siê piszesz. Ja osobi¶cie nie mam nic do buzdyganów czy toporów, byle bym wiedzia³, ¿e siê z nimi mogê spotkaæ w polu - ale nadziak/m³otek rycerski jest ju¿ dla mnie przegiêciem, i do takiej bitwy bym raczej nie wyszed³.
Od odsiania m³otów i innych takich zabawek, a tak¿e opancerzenia z alufolii i prze¶cierad³a jest przegl±d sprzêtu przed bitw±. Konkretny i uczciwy, a nie udawany i kumoterski. Jego przeprowadzenie to psi obowi±zek organizatorów i ¶wiête prawo uczestników.
Witam
Z wiêkszo¶ci wypowiedzi wynika ¿e albo nale¿y wogóle nie wychodziæ do bitwy, albo przed wszystkimi uciekaæ, albo odrazu siê k³a¶æ i nie nara¿aæ na ewentualne kontuzje.
A mo¿e to jest sposób: powa¿ne skrzywdzenie takiego porombañca, mo¿e to go nauczy szcunku dla drugiego cz³owieka, mo¿e jak poczuje ból i zobaczy w³asn± krew nastêpnym razem pomy¶li, ¿e drugiego to bêdzie tak samo boleæ.
A wszystkie pierdo³y jak jakie¶ czarne listy itp. nic go nie naucz± bo pojedzie na jak±¶ impreze gdzie lista nie dotrze i tam bêdzie sia³ ¶mieræ i zniszczenie, s±dy: i tak ludzie zapomna o takim incydencie bardzo szybko (chyba za wyj±tkiem osoby pokrzywdzonej w starciu)
Mo¿e trzeba spojrzeæ na sprawe pod inny k±tem i zmienic sposób postêpowania, zaprzestaæ ja³owych dyskusji i zacz±æ od siebie . Kto bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem
Pozdrawiam
Có¿ - chyba najlepszym pomys³em jest wy¶mianie takiego delikwenta - nale¿y napusciæ na niego najlepszego z bractwa czy innego mistrza fechtunku, a ten ju¿ spowoduje ¿e napaleniec na durnia wyjdzie - jest na to wiele sposobów.
Je¶li wyjdzie na durnia raz czy drugi to odechce mu siê g³upich popisów.
A faktem jest, ¿e w³asne wytrenowanie pozwoli pokonaæ wielu - ale nie ka¿dego!
Na piêknych miniaturach "Ksiegi turniejowej krola Renee d' Anjou" (XVw.) przedstawiaj±cych obyczaje turniejowe prawdziwego rycerstwa mo¿emy zobaczyæ scenê w której arbitrowie turniejowi stoj± nad le¿±cym na ziemi he³mem z labrami. W tle , na galerii sa wystawione he³my i proporce uczestników maj±cego siê rozpocz±æ turnieju.
Co oznacza ta scena ? Otó¿ jest to pokaz funkcjonowania prawdziwej , ¶redniowiecznej "czarnej listy". To znaczy "ksiêg turniejowych", funkcjonujacych w tamtych czasach. W³a¶ciciel he³mu zrzuconego z galerii na ziemiê musia³ siê uprzednio zachowaæ niegodnie ( t.j. niezgodnie z obyczajami ówczesnego - czyli prawdziwego rycerstwa). Fakt taki zapisywano i og³aszano publicznie a heroldowie mieli obowi±zek dopilnowania by delikwent ten nie by³ przyjmowany na ¿adnym turnieju. Rygoryzm kastowy szed³ jeszcze dalej i powodowa³ ¿e nikt przyzwoity nie podawa³ takiemu rêki a zatem ówczesny "dresiarz" ponosi³ ¶mieræ cywiln±. Tak oto , proszê Pañstwa przodkowie nasi umieli zadbaæ o wymuszenie respektowania ustalonych zasad. Je¶li dzisiaj nie staæ nas na podobne postêpowanie to wystawiamy sobie samym z³e ¶wiadectwo. Uwagi powy¿sze dedykujê wszystkim którzy w±tpi± w celowo¶æ (dopuszczalno¶æ?) "czarnej listy".
Uk³ony
Ave!
Wszystko fajnie, tylko istnieje mała różnica a nawet kilka małych różnic. Po pierwsze my ODTWARZAMY (albo staramy się odtwarzać) życie rycerzy (dajmy na to), a wtedy to oni nimi BYLI! Po drugie my odtwarzamy prawie całe społeczeństwo średniowieczne (może za mało duchowieństwa?) i w "turniejach" (TAK w cudzysłowie!) biorą udział też ludzie odtwarzający najemników i innych takich (bez obrazy). W PRAWDZIWYM średniowiecznym czy renesansowym turnieju (bez cudzysłowia) najemnicy nie mogli brać udziału, albo mogli brać udział jako ochrona przed motłochem (może kolega nazwie tak dzisiejszych odtwórców plebejuszy/rzemieślników itp.?) Po trzecie grupa społeczna (osobiście w stosunku do rycerstwa zachodnioeuropejskiego bardziej podoba mi się określenie kasta) może rządzić się własnymi, nawet bardzo surowymi prawami bo sami je sobie ustanowili i dotyczą tylko ich. Dzisiejszy reenactor może być z miasta, wsi, przysiółka; może być studentem, profesorem, ministrem i sprzątaczką (niczego im nie ujmując). Może należeć do każdej grupy społecznej i to nie może mieć wpływu na to kogo/co odtwarza.
Ponieważ się trochę zaczynam zagalopowywać, więc już podsumowuję:
Wszystkie zasady obowiązujące w średniowieczu (czy rycerzy, czy gajowych, czy innych kramarzy i garncarzy) mogą być wykorzystywane w RR jako element odtwarzanej kultury duchowej/społecznej. Nie mogą natomiast być traktowane jako zasady obowiązujące podczas organizacji imprezy. W przeciwnym razie można by było kogoś NAPRAWDĘ zakuć w dyby. Taka "czarna lista" z dodatkową oprawą byłaby bardzo fajna tyle tylko, że byłaby kompletnie niezgodna z dzisiejszymi zasadami moralnymi i społecznymi. Ktoś komu powiesz: "Nie stary, nie dopuszczę Cię do turnieju, bo w zeszłym roku zwieźliśmy kolesia któremu zdemolowałeś znienacka potylicę karetką i była boruta" może mieć pretensje tylko do siebie. Natomiast jeżeli taki przykładowy ktoś zobaczy jak jego hełm spada i jak wszyscy, przy całej publice, pokazują go palcem i mówią "To on jest niegodny i w ogóle to pewnie sodomita jakiś", może się poważnie pogniewać, z konsekwencjami prawnymi włącznie (publiczne poniżanie i znęcanie się psychiczne). Jeżeli takiemu ktosiowi nikt nie będzie podawał ręki, to zostanie dla RR stracony na zawsze i dopiero zacznie się jatka, "bo to mój kolega jest, a wyście go tak obrazili. To teraz my was...". Albo "po cichu", albo w ogóle nie. A oprawa turniejowa powinna być i nawet gdzieniegdzie jest - zapytajcie tych co byli w Żywcu albo Chudowie. Edgar leżący krzyżem przed swoją Damą jako pokuta za przegraną walkę robił bardzo fajne wrażenie i było to właśnie takim elementem oprawy, który zachwyca ludzi i ubarwia całą atmosferę.
Uff! Ale gaduła ze mnie
Pozdrawiam!
Szymon de Conti Sarré
Wszystko ³adnie i pieknie ale
Ocym tak maprawde mówicie co rozumiecie pod pojeciem bitwa
czy to bedzie bohurt czy inscenizacja czy czy moze jeszcze co¶ innego.
W zasadzie trudno jest egzekwowaæ cokolwiek jesli organizator nie okre¶li co jest co.
Zauwa¿cie ¿e gro nieporozumieñ wynika z faktu ró¿nego pojmowania nazwy "bitwa"
moze czas najwyzszy by zacz±æ wymagac od organizatorów przedsiebwzieæ Bitewnych by powiedzieli co jest dozwolone a co nie -mam na my¶li broñ jak i równie¿ co mozna a co nie -zachowania.
Ogólniki typu "niema sztychów" nie wystarczaj± , wtedy sprawa bedzie jasna uniknie sie wielu nieporozumieñ.
Daje g³owe ¿e je¶li zapyta³ bym co rozumiecie pod pojeciem bitwa to ilu jest ludzi na tym forum tule bêdzie odpowiedzi szkopu³ w tym ¿e pewne pojecia musz± byc jednolite, jasne i zrozumia³e dla wszystkich. bez znaczenia czy kto¶ przyjedzie ze ¦l±ska czy Pomoza je¶li us³yszy s³owo XXXXXXX to bêzie to jednakowo rozumia³.
Tu rola organizatora imprezy by wszystkich o¶wieciæ.
PS:
W¶redniowieczu mo¿na by³o zrzucaæ he³my bo by³o jednolite wspólne prawo dotyczace wsystkich.
CYTAT(Radek Kaźmierczak)
PS:
Wśredniowieczu można było zrzucać hełmy bo było jednolite wspólne prawo dotyczace wsystkich.
Ave!
Wszystkich... rycerzy! Czyli maksymalnie 10% ludności. W praktyce rycerstwo biorące udział w turniejach to pewnie poniżej 1% - czyli żadziej niż 1 na 10 rycerzy. Teraz może jest to jeszcze mniejszy procęt..., ale CAŁEGO społeczeństwa a nie jednej, bardzo elitarnej, kasty rządzącej się własnymi, bardzo surowymi zasadami.
Lubię (jak to niektórzy nazywają) etos i staram się tak żyć, ale nie dla tego, że jestem rycerzem (czy go odtwarzam) tylko dla tego, że tak jest dobrze i taką mam rodzinną tradycję. Nie mogę jednak batożyć z samochodu opieszałych przechodniów, ani wyzywać na pojedynek kogoś, kto mnie obraził (w praktyce albo olewam, albo daję w pysk
). Dzisiejsze prawa, a przede wszystkim normy społeczne i moralne, UNIEMOŻLIWIAJĄ publiczne poniżenie kogokolwiek, bez żadnych przykrych konsekwencj. Po prostu w rozumienu dzisiejszych ludzi to jest objawem zezwierzęcenia i barbarzyństwa
.
Jeśli chodzi o jasne zasady, to się w całej rozciągłości zgadzam (i to nie tylko w sprawie bitew, ale także klimatu, datowania, dopuszczalnych "niehistoryczności"
, itp.). Zamiast jednak mówić: "Tak byłoby lepiej", pomyśl, poanalizuj i zaproponuj coś bardziej konstruktywnego, bo ja sobie nie wyobrażam bitwy dla 200 osób, gdzie wszyscy potraktują poważnie i zapamiętają zasady z "brefingu" - trzeba czegoś więcej...
Pozdrawiam i kłaniam się nisko!
Szymon de Conti Sarré
Dotycz±ce wsystkich traktuj jako preno¶nie nie dos³ownie dylematy ile we³ny w we³nie ile rycerzy w turnieju zostawiam na pu¼niej gdy o bezpieczeñstwo chodzi
Inaczej powiem K±zdy uczestnik turniejów ¶redniowieczu wiedzia³ zaco grozi okrycie sie nies³aw± by³y to prawa oczywiste i nie zmienne jasne dla wszystkich.
Tego na dzieñ dzisiejszy brakuje.
Co do konstruktywnych propozycji.
prosze bardzo
organizator zapraszajac bractwa na impreze daje kazdemu dowódcy regulamin gdzie jasno i czytelnie wszystko bêdzie opisane.
Dowódca za¶ z asywch ludzi rêczyæ bêdzie jak nie ---to sory wypad z baru---
Jak dobrze pujdzie to juz na grunwie moze uda sie wprowadziæ ma³e zmiany tak by co niektórych o¶wieciæ.
O szczegó³ach nie bede sie rozpisywa³ bo s± w fazie projektów i czy przejda czy nie
nie odemnie zale¿y.
Pozdrawiam
Szymonie, wiem, ¿e jestem upierdliwa, ale sporo siê tu ostatnio mówi o polszczy¼nie postów, a wypada³oby wspomnieæ i o arytmetyce. Poni¿ej 1% to mniej (rzadziej) ni¿ 1 na 100 - nie na 10!
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê
kliknij tutaj.