Oho! Widzę, że Was rozruszałem. I dobrze.
Zatem odpowiedzi po kolei.
Do Rudego: napisałem, że badania psychologiczne są nierealne. Nie dlatego, że się nie da takich przepisów stworzyć. To akurat nie problem. Ale po pierwsze: w tym kraju istnieje wiele bardzo dobrych przepisów, a wszystko i tak kuleje, bo nikt ich nie egzekwuje. I z tego typu testami w bractwach byłoby tak samo. Po drugie: w tym kraju na legalne posiadanie broni palnej trzeba mieć pozwolenie, do którego z kolei potrzebne są testy psychologiczne. I metoda jest taka, jak opisałeś: kto nie ma papierka, nie ma prawa legalnie posiadać broni. Po trzecie: po kiego grzyba mnożyć przepisy? Im mniej, tym lepiej. Prostsze mechanizmy zazwyczaj są bardziej niezawodne. Oczywiście się nabijam z tych testów psychologicznych razem z Tobą. Chodziło mi o podkreślenie innych możliwości.
Do Feniksa: System jest w miarę jednolity. Bazuje przede wszystkim na stałym zestawie zasłon, tu wiele nowego wymyślić się nie da. Powiem więcej: takie bloki w karate np. też bazują na bardzo zbliżonym systemie. Jeśli chodzi o obronę przed przeciwnikiem, to naprawdę nie ma sensu wysilać mózgownicy w celu odkrywania jakichś nieznanych lądów... Problem w tym, że trafiają się osoby, które jeszcze tego nie wiedzą. Spotkałem już osobę (jeśli czyta, to wie, że o nim mowa), która uważała zasłony za niepotrzebne. Skończyło się to poważnymi obrażeniami dłoni(Grunwald 2000 bodajże) i z tego co wiem, osoba ta już nie uznaje za niepotrzebne metod wypracowanych przez wieki. Spotkałem też bractwo stosujące jakieś dziwne i pokraczne systemy walki kataną (i "berzerki toporem", hi, hi, hi) czy coś takiego (kumpel bardzo szybko poradził sobie z tym stosując standardowe metody walki szablą). Wracając do tematu: chociaż zdarzają się różne dziwne przypadki, to jednak nas wszystkich uczą mniej więcej tego samego. Tak mi się przynajmniej wydaje. Chyba, że coś się zmieniło przez te dwa lata, kiedy mnie nie było w ruchu. Podtrzymuję zatem, że co jak co, ale znajomość zasłon sprawdzić można. Oczywiście to nie świadczy jeszcze o umiejętnościach szermierczych. Zresztą, jeśli ktoś umie się zasłonić, to już coś. Jego (lub jej) ryzyko, czy wyjdzie do bitwy czy do walki turniejowej. Ale nie o umiejętności nam chodzi, tylko o stan psychiczny. Pal sześć, czy ktoś coś umie, czy nie. Jeśli sobie zrobi kuku, to prywatna sprawa tejże persony. Chodzi o to, żeby nie robił kuku innym. I myślę, że takie walki testowe byłyby pomocne w eliminacji przynajmniej jakiejś części naparzaczy. I fakt, że problem pogłębia się w przypadku broni innych niż sieczne, bo trudno mówić o sprawdzeniu zasłon osby walczącej kiścieniem czy inna glewią. Ale tego już nie potrafię przeskoczyć.
Do Pokraka: zgadzam się, że to powinna być zabawa, a nie walka. Słowa walka używam z przyzwyczajenia. Problem w tym, że przez wygrzew własnie zabawa przestaje być zabawą, a zaczyna być walką, bo trzeba się przecież jakoś przed wariatami bronić. Co jest trudne szczególnie w przypadku, kiedy nie chce się takiemu zrobić krzywdy.
Co do propozycji dowództwa w Rocie św. Jana, to ja bardzo chętnie. Tylko przesuń Wrocław o jakieś cztery godziny jazdy pociągiem bliżej Warszawy.
Wnioski ogólne i podsumowanie:
1.Widzimy, że jest problem, a to już coś. A nuż ta dyskusja coś przyniesie?
2. Potrzebujemy jakiegoś systemu eliminacji niebezpiecznych jednostek, to jasne. O ile nie wszystkie pomysły da się zrealizować z racji oporu materii, to przynajmniej dwie rzeczy daje się zrobić napewno: a. ustalić wiek dopuszczenia do walk turniejowych i bitewnych w całej Polsce na jeden, powiedzmy 18 lat. b. ustalić jednolity system kar za nieodpowiednie zachowania i pilnować go z żelazną konsekwencją. Ale to wymaga z kolei po prostu sądu rycerskiego na każdym turnieju, co z uwagi na podziały istniejące w ruchu byłoby niezmiernie trudne.
3. Kończąc moje przydługie ględzenie: Panie i Panowie! Trzeba wypracować jednolite stanowisko i je wdrażać. Inaczej zaleją nas hordy młodocianych naparzaczy. Proponuję zastanowić się, co zrobić żeby tak się nie stało i to na poważnie, a potem postarać się, żeby wnioski z dyskusji i jednolite stanowisko tarfiło do organizatorów imprez, szefów bractw itd. Innymi słowy: trzeba ludzi wychować.
Pozdrawiam.
Draco Argenteus.
P.S. Przepraszam za długie posty, ale staram się przedstawiać swoje opinie w sposób w miarę pełny.