Pomimo Wielkich Przeciwno¶ci wróci³em do domu i doprowadzi³em siê do stanu u¿ywalno¶ci. Có¿ mogê napisaæ. Dziêki wszystkim za wspólne przebycie tych wszystkich trudów z u¶miechem i M¶cidrugom za go¶cinê. A trudy to by³y nie ma³e. Gramolenie siê na Koberstein w kapciach na skórzanej podeszwie, w takich te¿ butkach taszczenie opa³u, r±banie drewna dopóki starczy³o ¶wiat³a i rozpalanie najbardziej opornego ogniska jakie w ¿yciu spotka³em. Wszystko przy padaj±cym non stop od pi±tku rano i przez ca³± noc mokrym sniegu przez co szybko zaczêli¶my wygl±daæ jak ba³wany. A wytrzepaæ siê tego do koñca nie da³o bo przymarza³o do ubrañ. Nastêpnego dnia brodzenie w ¶niegu dobrze po kolana by³o tyle¿ zabawne co mêcz±ce. Mróz nie by³ du¿y, ale dosyæ zauwa¿alny, ¿eby zamarza³y wszystkie p³yny a rêce przymarza³y do no¿y i toporów.
Co ciekawego siê nauczy³em, to ¿e niesienie nawet ciê¿kiego tobo³a na w³óczni jest ca³kiem wygodne, je¶li robi siê to odpowiednio - to jest dzidê trzyma siê jak najbardziej pionowo. Ciê¿ar opera siê wtedy na piersi i plecach a nie gniecie w ramiona - a to by³ zawsze mój problem z gratami przewieszanymi przez ramiê na krajkach czy rzemieniach. Co wiêcej w razie postoju zdjêcie ³adunku zajmuje tyle co zrzucenie w³óczni z ramienia. Niestety rzecz nie sprawdza siê na stokach o du¿ej pochy³o¶ci i niepewnym pod³o¿u bo po prostu mamy wysoko ¶rodek ciê¿ko¶ci. Podczas wspinaczki i zej¶cia z kobersteinu tobó³ trzyma³em w rêce a w³óczni± siê podpiera³em.
Ech, ¿ebym ja teraz pamiêta³ co ¿em wzi±³:
-Trzy we³niane tuniki, z czego jedna "thorsbergopodobna" bardzo cienka i z krótkim rêkawem. Z pozosta³ych dwóch d³u¿sza na sobie ca³y dzieñ, krótsz± za³o¿y³em tylko do snu i wpu¶ci³em w spodnie - ¿eby mieæ na sobie co¶ niespoconego i nie przemnoczonego.
- we³niany kaftan z zachodz±cymi po³ami
- dwie pary we³nianych skarpet - jedna na dzieñ, druga do spania
- raki
- dwie pary butów - znany typ "opole" i na to jako zewnêtrzna warstwa poluzowane "carpatiny"
- w³ócznia
- zapinka podkowiasta
- dwa futerka do spania
- gruby koc
- cieniutki koc, tylko do owiniêcia stóp do spania
- ma³a lniana torba przez ramiê
- sakiewka z ko³a na gubi±ce siê drobiazgi
- kaletka do pasa - bo akura przy nim by³a
- kubeczek
- pas ³adniejszy do zapiêcia w pasie
- pas brzydszy do spiêcia paczki koców i futer
- buk³ak 1,1 l
- filcowa czapeczka
- kwadratowy kawa³ek we³ny pod czapeczkê
- nó¿
- topór
- trochê dodatkowych rzemieni o przeznaczeniu ró¿nym
- we³niane rêkawiczki
Straty: poprzepalane i podarte rêkawiczki. Do tego gdzie¶ na kwaterze zapodzia³em notes i szwajcarski scyzoryk a w nieznanym mi miejscu mapê Wroc³awia.
Tako¿ czekam niecierpliwie na dalsze zdjêcia.