Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: polskie stroje z XVII wieku
> Ubiór i dodatki > Ubiory renesansowe i barokowe > Inne ubiory renesansowe i barokowe
Stron: 1, 2
Cezary
1. mam zamiar uszyc sobie delie ale nie wiem jakie futro wybrac (musi byc czarne) myslalem tez nad sztucznym futrem lecz mam watpliwosci co do koncowego wygladu delii czy to przypadkiem nie bedzie za bardzo widoczne
2. chce tez uszyc sobie przeszywanice XVII wieczna cos takiego widzialem u ruskich jednostek z wysokim kolniezem, moze ktos posiada jakies rysunki lub zdjecia
3. zastanawiam sie gdzie mozna zamowic guziki/ guzy do zupana/ deli/ kontusza

jesli ktos z was borykal sie z podobnymi problemami prosze o dobra rade...
Pocisk
je¶li chodzi o guzy to w Lidze Baronów bodaj¿e pan Mikiciak robi³ naprwde wypasione guzy (wzór do uzgodnienia).
pozdrawiam
Marek Hany¿ewski
Jesli chodzi o czarne futro, to ja mogê powiedzieæ, ¿e naturalne i bardzo ciemne mo¿esz mieæ z foki. Je¶li chodzi o producenta guzów, to ja nadal przystajê przy Kaji To³ysz. Kontakt do niej i przyk³ady prac mo¿esz ujrzeæ na stronie : http://www.regiment.sarmatia.art.pl

/pozdrawiam/.........
Jan Gradoñ
Witam!

A ja jeszcze raz polecam wyroby Andrzeja Mikiciaka, którego wspomnia³ Pocisk. Przyk³adowe zdjêcia jego wyrobów zamie¶ci³em w temacie "Kupiê guziki" http://www.freha.pl/index.php?showtopic=460

swinka.gifÑün
Cezary
CYTAT(Jan Gradoñ)
Witam!

A ja jeszcze raz polecam wyroby Andrzeja Mikiciaka, którego wspomnia³ Pocisk. Przyk³adowe zdjêcia jego wyrobów zamie¶ci³em w temacie "Kupiê guziki" http://www.freha.pl/index.php?showtopic=460

swinka.gif


a ile te drobiazgi kosztuja orientacyjnie???™ür
JaceK
Cezary wejd¼ na stronê i napisz maila do Wêgla ( mail na stronie ). Mo¿e odczyta - on wie gdzie mo¿na zamówiæ gudziki ( wiem - sam je mam smile.gif
Bartko z £om¿yñca
Strona chwilowo nie dzia³a.

Mail do Wêgla: marwee@interia.pl
JaceK
No tak zapomnia³em o tym wspomnieæ... Strona bêdzie dzia³aæ ponownie 2 maja :>
Cezary
Dzieki za informacje juz wyslalem maila do wegla.
PS.
Jacku widzialem twoje zdjecia z zamoscia yes.gif
EwKa
Futrzane kolnierze do delii robiono z futra niedzwiedzia. Jako imitacja dobre jest futro koz-nie powiem teraz jaki model kozy ale to futerko jest czarno-brunatne, ma wlos sztywny i dlugi na jakies 3-4cm. W sprawach futer polecam wyprawy do lumpexow/szmatexow. Trzeba sobie przebrac organoleptycznie,)))
PS.Czarny kroliczek jest zbyt delikatny i zepsuje charakter calego ubioru.
Kali
Ja mam taki problem nigdzie nie moge znalesc wykroju(ani materialu z jakich byly wykonywane) do spodni innych niz hajdawery czy szarawary....mam tez pytanie czy ktos sie zajmuje produkcja butow z tego okresu(polowa XVIIw) tylko nie te gejowskie trzewiki
Krzysztof
Firma "Akces" z Krakowa - ca³y asortyment butów historycznych, ka¿dy kszta³t i rodzaj.
Don Carlos
Kali!
Lepiej bycc gejem w trzewikach niz transwestyta w szlafroku!
Pozdrawiam
Don Carlos szef.gif
Ptack
sztuczne futro w chcili obecnej jest spokojnie w stanie imitowaæ orygina³.
guzy rzeczywi¶cie w Lidze mo¿na dobre dostaæ.

Przeszywka o której ówi³ CZaru¶ to ¿upan moskiewski z wysokim ko³nierzem, pikowany z rêkawami do ³okcia. W³a¶nie takie nied³ugo zamawiamy z B³a¿ejem. Nosi siê toto jako szatê wierzchni±, na ¿upan. Kolczug w zasadzie ju¿nie jest wtedy niezbêdna.
Pinior
sztuczne futra psu³y by mi wewnêtrzny spokuj...natura.tylko natura.
a ¿upan moskiewski jak go nazwa³ ptaku 8-) te¿ chce mieæ.ju¿ nied³ugo
Artur Brzychcy
sztuczne futro w chcili obecnej jest spokojnie w stanie imitowaæ orygina³.[]

A wibrator ptaka
Artur Brzychcy
Jak z historyczno¶ci± futerka zwanego karaku³ami. Na ów ko³nierz oczywi¶cie???
Krzysztof
karaku³y - pozwól, ¿e zapytam masz zamiar odgrywaæ kogo¶ wyznania moj¿eszowego z dwudziestolecia miêdzywojennego? szczerba.gif
A tak na powa¿nie w ka¿dym mie¶cie jest chyba zak³ad ku¶nierski i tam maj± najczê¶ciej du¿o ró¿nych futer, po co kupowac sztuczne jak mo¿na naturalne i bardziej historyczne?
karaku³y to futro owiec karaku³ów albo karaku³ z turkmenistanu - zobacz w jakich czapkach wystêpuj± oficjele z tamtych rejonów:
"Karaku³, rasa owcy domowej zaliczana do owiec t³ustoogoniastych. Hodowla dla uzyskania skór jagni±t przeznaczonych w tym celu do uboju w wieku 1-5 dni. Skóry te, tzw. smuszki, s± wysoko cenione w futrzarstwie ze wzglêdu na efektownie skrêcon± sier¶æ, tworz±c± tzw. loki lub falowan± (mora). Smuszki posiadaj± barwê czarn±, popielat± lub z³otaw±. U¿ywane s± do wyrabiania futer karaku³owych.
Karaku³y hodowane s± g³ównie w Azji i Afryce. W Europie sporadycznie. W Polsce hodowane rzadko. Charakterystyczne s± obwis³e uszy i znaczna ilo¶æ tkanki t³uszczowej na ogonie oraz ³ukowato wygiêta partia nosowa czaszki."
Dodatkowo w ¿adnych opracowaniach maj±tków szlacheckich z okresu od XVI do XVII wieku nie spotka³em siê z futrami karaku³owymi ale nie rêczê za to ¿e nie pomyli³em siê - nie lepiej dobrze wyprawione futro z barana, jenoty, wilk albo cos w tym stylu?
W Krakowie mo¿na dostaæ skóry z renifera - bardzo mi³e i puchate.
Pozdrawiam
Artur Brzychcy
Dobra, dobra. tak tylko za pyta³em szczerba.gif
Chyba uda mi siê za³atwiæ kawa³ek nied¼wiadka i tyle. Natomiast nareszcie nie mam watpliwo¶ci co z tymi karaco¶tam
Dziêki . smile.gif
Krzysztof
oo nied¼wiadek, widzia³em jaki¶ miesi±c temu ca³± skórê z nied¼wiedzia do kupienia za jakie¶ 8000 z³
polecam te¿ futra kozy na ko³nierze do delii - tylko nie tych swojskich, nie pamiêtam co to za rasa ale maj± bardzo d³ugie i gêste futro. Popytaj ku¶nierzy.
Artur Brzychcy
A jak pañstwu siê widzi adamaszkowy at³as na deliê (I po³ XVIIw, szlachta ruska)? nie za bardzo kra¶ne?
Netka
Co my¶licie o tym stroju? Jaka nazwe mo¿na dla niego przyj±æ?
Czy strój spodni to ¿upan i czy mo¿na przyj±æ, ¿e ma on ko³nierzyk. Acha no i jeszcze zagadkowy jest otwór...to kieszeñ czy wylot do stroju spodniego? Bo na dziurke na broñ to tak za wysoko jako¶...

Namalowa³ go Cesare Vecellio, bodajze pierwszy album ze strojami "De gli habiti antichi et moderni di diverse parti del mondo" (wydany w Wenecji w 1590)
Anonymous
Witam
to pod spodem to jest ¿upan z wyk³adamym ko³nierzem - dal informacji kroje i mody na ¿upany zmienia³y siê nawet co rok, a starsze dla s³u¿by przeznaczano na podarki oko³o¶wi±teczne.
To na wierzchu to je¶li patrzeæ na podpis (data) ryciny jest ferezja podbita suknem, takie zame maj± w budapeszcie w muzeum...przepraszam ale nie wymówiê ani nie napisze bo to ³adna wêgierska nazwa....a ten cz³owiek tak¿e ma w rêce wegiersk± czapkê "magierkê".
A to z boku to jest otwór na szablê, tak sie ja (szablê) przepina³o podczas jazdy konnej.
Pozdrawiam
Netka
Dzieki za szybka reakcje smile.gif

Co do ¿upana tak tez my¶la³am, ale pewna nie by³am, bo spotka³am sie do tej pory tylko ze zmianami mody w stójkach, a nie ko³nierzach. W takim razie jeszcze jedno pytanie...smile.gif
Czy ¿upan pod spodem musi mieæ t± sam± d³ugo¶æ z ty³u i przodu, czy te¿ mo¿e mieæ krój jak owa ferezja i jak ¿upany kawalerzystów?
Anonymous
Nie musi
Koniec wieku XV - istnia³a wtedy mod ana ¿upan który z przodu siêga³ do pó³ uda a z ty³u by³ do ³ydki d³ugi.
Pozdrawiam
Krzysztof
Netka
...Koniec wieku XVI smile.gif

Nasune³o mi siê jeszcze jedno pytanie. Czy zamiast podszywania ca³o¶ci futrem,do takiego stroju mogê doszyc tylko opuszek futrzany jak w deliach z po³owy XVII wieku?

Wiem ¿e letnie stroje tak obszywano, coby nie by³o za gor±co, a ³adnie wygl±da³y. Nie wiem tylko czy pasuje to do tego typu stroju...smile.gif
Anonymous
Wiem, wiem nie dopisa³em I przy XVI i wysz³o XV
Niekoniecznie obszywano tylko brzeg, raczej u¿ywano l¿ejszych futer - króliczki, wiwiórki
A je¶li obszyjesz tylko brzeg to zale¿y od tkaniny bo niektóre musz± miec futro na ca³ej powierzchni ¿eby dobrze wygl±daæ.
Do takiej dyskusji powinnas GG u¿yc by³oby wygodniej pogadaæ
Pode¶le ci zdjecie kumpla w takim futrzanym ubiorku ale na nim i tak bêdzie dobrze widaæ bo t³usty jest.
Netka
Moze komus sie przyda...

Tu le¿a chyba wszystkie rycinki Cesarego Vecellio - http://miedzia.ch.pwr.wroc.pl/uploadz_/vecellio.zip
Kali
Witam. A nie ma nikt czasem wzorów guzów XVIIw do ¿upana, deli(j)i? Potrzebuje zdjêæ, rysunków itp. smile.gif
Kruku
w gutkowskiej jest tego trochê.
pod rêk± mam tylko ten skan: http://miedzia.ch.pwr.wroc.pl/wks/images/guzy_1630.jpg
ja równie¿ polecê produkty pana mikiciaka je¶li guzów szukasz :)

pzdr
kru
--
.
Kali
No wlasnie na razie jeszcze nie chce zamawiac tylko poogladac jakie byly i sie w tej materii zorjetowac...ladne guzy to sa na stronie http://www.ghont.art.pl/bizuteria.html ale cos jeszcze bym popatrzyl smile.gif
ANO
Jakiego koloru we³ny mozna uzyæ na ¿upany i jak dobraæ kolor podszewki?
Opój
Gdzie mo¿na zamówiæ stroje historyczne (XVII w) ? Mo¿e macie jakie¶ adresiki.
Krzysztof
Witam
to chyba bêdzi najlepsze dla panów braci wyja¶nienie co i jak sie nosi³o od XVII do XVIII wieku spisane przez Jedrzeja KItowicza. Opisuje on Polskê w³a¶ciwie pod panowaniem Augusta III, ale du¿a czê¶æ informacji odnosi siê do XVII i XVI wieku.
Korzystajcie


O strojach, czyli sukniach

Na pocz±tku panowania Augusta III ma³o bardzo by³o panów u¿ywaj±cych stroju zagranicznego, wyj±wszy dom Czartoryskich, Lubomirskiego, wojewodê krakowskiego, i kilku innych, którzy jeszcze za Augusta II przestroili siê w niemieck± sukni±. Podczas koronacji August III i wszyscy panowie polscy, ¿adnego nie wy³±czaj±c, byli w polskiej sukni. Lecz skoro August III zbywszy tê ceremoni± wróci³ siê do rodowitego swego stroju niemieckiego, natychmiast i panowie wrócili siê do niemczyzny. A nie tylko, ¿e siê ci wrócili, którzy w niej przedtem, jako siê wy¿ej rzek³o, chodzili, ale te¿ inni coraz gê¶ciej z czasem poczêli siê przebieraæ po niemiecku, tak i¿ ku koñcu panowania Augusta III ledwo dziesi±ta czê¶æ senatorów i urzêdników koronnych zosta ta przy polskiej sukni. Nareszcie po³owa narodu okryta siê niemieck± sukni±. Na wszystkich zjazdach publicznych prezentowa³y siê oczom dwa narody: jeden polski, drugi niemiecki.

M³odzie¿, osobliwie powracaj±ca z zagranicy, upatrywa³a dla siebie w stroju cudzoziemskim jak±¶ dystynkcj±; i choæ nie w jednej kompanii, mianowicie na sejmikach, tym polskim Niemcom fa³dów przetrzepano jedynie z przyczyny stroju, na który krzywo patrzyli d³ugo sektatorowie polskiej sukni, jednak takowe momentalne przypadki nie truty gustu paniczom do niemczyzny, gdy w nadgrodê od bia³ej p³ci pierwsze wzglêdy odbierali. Je¿eli siê do damy zebra³o dwóch konkurentów równej fortuny i talentów, a by³o w mocy damy obieraæ sobie mê¿a, bez w±tpienia obra³a sobie Niemca, a Polaka odprawi³a. Je¿eli rodzicy lub opiekuni obierali pannie mê¿a i byli za Polakiem, ale panna p³aka³a, to mu k³adli kondycj±, aby siê przebra³ po niemiecku.

Dwie przyczyny mia³a p³eæ bia³a do wstrêtu ku polskiej sukni: pierwsza, i¿ Polacy chodz±cy po polsku, jako nie wypolerowani za granic± w te umizgi, ³echc±ce p³eæ bia³±, które modnisiowie za najwiêksz± grzeczno¶æ obyczajów do kraju przywozili, zachowywali jeszcze maniery dawnym sarmatyzmem oddaj±ce; druga, i¿ kto siê nosi³ po polsku, musia³ oraz utrzymowaæ w±sy, nie mog±c ich goliæ bez wystrychnienia siê na b³azna. Nic za¶ tak nie odra¿a³o od siebie Mat± p³eæ jak w±sy, gdy mia³y podostatkiem w stroju cudzoziemskim gachów bez w±sów, a do tego równie jak niewiasty wypudrowanych, wyfryzowanych, wygorsowanych, wypi¿mowanych. Jest to powszechnie w naturze lubiæ obmioty sobie podobne.

Mimo jednak tego powszechnego gustu znajdowa³y siê takie heroiny, które za jak±¶ waleczno¶æ poczyta³y sobie oddaæ rêkê mê¿owi Polakowi, ale taka by³a bardzo rzadkim ptaszkiem. Napisawszy tê ró¿nicê sukni z okoliczno¶ciami do niej siê ¶ci±gaj±cymi, wieszam niemieck± czyli francusk± sukni± u krawca na grzêdzie, niech sobie wisi albo niech j± krawiec przerabia coraz na inn± modê. Ja biorê w rêkê kontusz jako rodowity strój polski i tym bêdê bawi³ Czytelnika mego.

Kontusz, ¿upan, pas, spodnie, czyli portki, i boty, czapka to by³o ca³ym ubiorem publicznym Polaka, szlachcica i mieszczanina. Szlachcic przypasywa³ kontusz pasem. Kontusze zimowe bywa³y podszywane lekkim jakim futrem, gronostajami, popielicami, królikami, pupkami, sus³ami, kunami i sobolami, albo zamiast kontuszów podszywanych k³adli...*

Mieszczanin opasywa³ siê po ¿upanie, kontusz zawieszaj±c tylko na ramionach, sznurem grubym jedwabnym lub z³otym, albo srebrnym z kutasami na koñcach pod szyj± zawi±zany, z ty³u na kszta³t paludamentu wisz±cy. Mieszczanin tak ubrany niós³ w rêku laskê, czyli trzcinê grub±, w pas od ziemi krótk± skuwk± mosiê¿n± u do³u okowan±, na wierszchnim koñcu ga³kê srebrn± lub kokow± z srebrn± obr±czk± maj±c±, pod któr± ga³k± przeci±gniêta by³a przez trzcinê antabka srebrna lub te¿ mosiê¿na, a u antabki wisia³ sznur albo ta¶ma z kutasami: jedwabna przez siê, jedwabna srebrem lub z³otem przerabiana, srebrna lub z³ota przez siê, i zwa³a siê ta ta¶ma lub sznur temblakiem. Trzcina zatem by³a podpor±, ozdob± i orê¿em mieszczanina, gdy¿ przy szabli nie godzi³o siê chodziæ mieszczanom, wyj±wszy krakowskich i magistraty poznañskie i wileñskie z dawno stru¿±cych przywilejów.

Szlachcic gdy wychodzi³ z domu, przypasywa³ szablê do boku, bra³ w rêkê obuch, który oprócz tego nazwiska mianowa³ siê nadziakiem i czekanem. Sk³ad jego by³ taki: trzcina gruba na cal diametru, krótka w pas cz³owieka od ziemi, na koñcu rêk± trzymanym ga³ka okr±g³o-pod³ugowata srebrna, posrebrzana albo w cale mosiê¿na, na drugim koñcu u spodu osadzony mocno na tej¿e trzcinie m³otek ¿elazny, mosiê¿ny albo i srebrny, podobny koñcem jednym p³askim zawsze do szewskiego, drugi koniec je¿eli mia³ p³asko zaklepany jak siekierkê, to siê zwa³ czekanem, je¿eli koñczasto, grubo, nieco pochy³o, to siê zwa³ nadziakiem, je¿eli zawiniêty w kó³ko jak obarzanek, to siê zwa³ obuchem.

Straszne to by³o narzêdzie w rêku Polaka, ile podówczas, gdzie panowa³ humor do zwad i bitwów sk³onny. Szabl± jeden drugiemu obci±³ rêkê, wyci±æ gêbê, zrani³ g³owê, krew zatem dobyta z adwersarza tamowa³a zawziêto¶æ. Obuchem za¶ zada³ ranê czêsto ¶mierteln±, nie widz±c krwi; i dlatego nie widz±c jej nie zaraz siê upamiêta³, wal±c raz na raz i nie obra¿aj±c skóry ³ama³ ¿ebra i gruchota³ ko¶ci. Szlachta chodz±ca z tymi obuchami najwiêcej odbiera³a nimi zdrowie swoim poddanym, a czêsto i ¿ycie. Dlatego na wielkich zjazdach, sejmach, sejmikach, trybuna³ach, gdzie zazwyczaj czêste dzia³y siê zabijatyki, nie wolno by³o pokazywaæ siê z nadziakiem; w ko¶ciele za¶ katedralnym gnie¼niñskim wisi u wielkich drzwi tablica, ostrzegaj±ca o kl±twie na takowych, którzy by siê do tamtego domu bo¿ego z takim instrumentem prawdziwie zbójeckim wchodziæ wa¿yli.- Instrument to by³ prawdziwie zbójecki, bo kiedy jeden drugiego koñcem ostrym nadziaka trafi³ po zauszku, do razu zabija³ wpêdzaj±c w skronie ¿elazo fatalne a¿ na wylot.

Szabla za czasów Augusta by³a rozmaita. Szabla prosta czarna, alias w ¿elazo oprawna, na rzemiennych paskach; i ta pospolita by³a zawsze szlachcie ubogiej; zamiast capy albo kurszu (s± to dwa gatunki skóry, w które szable oprawiano) obszyta w wêgorzow± skórkê; nic to nie szkodzi³o, bo g³ownia, alias ¿elazo stanowi³o taty szacunek. I nie tylko miêdzy drobn± szlacht±, ale te¿ miêdzy najmo¿niejszymi pany szabla przechodzi³a od ojca do syna, od syna do wnuka i tam dalej w sukcesji miêdzy najdro¿szymi klejnotami. Przy czarnej szabli tak¿e chodzili zawsze szulerowie, nocni grasanci, sza³apuci, których to zabaw± by³o obci±æ kogo, nakarbowaæ gêbê g³adk± jakiemu galantowi albo Niemca jakiego przepêdziæ przez b³oto w bia³ych poñczochach. W powszechno¶ci za¶ czarna szabla u¿ywana bywa³a od wszystkich w okoliczno¶ciach, w których siê spodziewano tumultu, a potem r±baniny. Ci, którzy u¿ywali niemieckiego stroju, do takich okazyj brali pa³asze niemieckie i rapiry obosieczne; na koniec szabla czarna s³u¿y³a do pojedynku, najwiêcej tym orê¿em odbywanego.

Szabla czarna staro¶wiecka by³a zawsze krzywa. Z ku¼nic wyszyñskich- najbardziej pop³aca³a; dobroci jej próbowano, kiedy siê da³a gi±æ niemal do samej rêkowie¶ci i gdy siê po takim zgiêciu wprost wyprê¿a³a. Nasta³y potem szable proste, staszówki-, hiszpanki w±skie i lekkie, które nie tak wiele przy boku ci꿱c, s³u¿y³y dobrze do obrony i odpêdzenia napa¶ci niespodzianej. Rêkowie¶ci u szabel czarnych by³y z pa³±kiem graniastym i ma³ym skobelkiem, ¿elaznymi; ten pa³±k nazywa³ siê krzy¿em, a skobelek paluchem, od wielkiego palca, który w niego wchodzi³. W dalszym czasie, kiedy sejmy i trybuna³y zaczêty bywaæ burzliwe, wymy¶lono do szabel takie krzy¿e, ¿e ca³± rêkê okrywa³y; i zwa³ siê taki krzy¿ furdyment, sk³ada³ siê z prêtów ¿elaznych jak klatka i z blachy w ¶rodku wielko¶ci d³oni. Dla proporcji tak ogromnego krzy¿a dawano pochwy szerokie jak tarcice, choæ do w±skich szabel, która moda przesz³a potem do wszystkich szabel, nawet i do tych, u których by³y krzy¿e bez furdymentów. Tê modê nied³ugo trwaj±c± wymy¶lili Litwini, a od Litwinów przejêli koroñczykowie, musia³a ona jednak bywaæ dawniej na ¶wiecie w Rzeczypospolitej Rzymskiej, kiedy poeta ³aciñski, nie wiem który - czy Horacjusz, czy Marcjalisz - napisa³ te wierszyki na jakiego¶ Pomyka: "Grandi in vagina, Pontice, claudis acum", co znaczy po polsku:

W du¿ej pochwie Pomyka
Igie³ka siê zamyka.

Takie szable z szerokimi pochwami i wielkimi krzy¿ami nosili najwiêcej ludzie dworscy, szulerowie i sza³apuci, którzy mieli upodobanie kiereszowaæ siê w kordy po wiechach i szynkowniach, bo kogo pobili, to i obdarli, albo siê im op³aci³, je¿eli siê nie czu³ na mocy i serca nie mia³. Wszak¿e gdy taki orê¿, jako ciê¿ki, psowa³ sukni±, wkrótce go zaniechano, osobliwie, kiedy ³agodniejsze obyczaje po grubych i srogich nastêpowaæ poczêty. Do paradniejszego stroju u¿ywano karabelek tureckich, czeczugów tatarskich i patasików w srebro oprawnych albo poz³acanych, albo szmelcowanych; takich najwiêcej wychodzi³o ze Lwowa, przez co zwano je zazwyczaj lwowskimi.

Nawi±zanie do szabel i karabelów by³o dwojakiej mody: najdawniejsze by³o z pasków rzemiennych, obszernych, z sprz±czkami i cêtkami na koñcach srebrnymi albo poz³ocistymi; te paski utrzymowa³y szablê tu¿ przy pasie, tak i¿ krzy¿ szabli równa³ siê z pasem; paski obejmowa³y sam bok lewy, schodz±c siê do wêz³a w tyle, na krzy¿u cz³owieka nad pasem, czyli na pacierzu. Takim sposobem nawi±zywane by³y rapcie, które tym siê ró¿ni³y od pasków, ¿e by³y nie rzemienne, ale z jedwabnego sznuru, czasem same przez siê, czasem srebrem lub z³otem przerabiane, czasem z samego srebra lub z³ota. Dworacy, gaszkowie i paniczowie m³odzi, jaki mieli ¿upan, takie zak³adali i rapcie do karabeli lub szabli, w paskach za¶ jedno¶ci koloru z ¿upanem nie przestrzegano.

Potem nasta³o nawi±zanie d³ugie tak, i¿ szabla wisia³a pod kolanem i id±c trzeba j± by³o koniecznie albo trzymaæ za krzy¿, albo nie¶æ pod pach±, aby siê miêdzy nogi nie wpl±ta³a i nie wywróci³a. Paski i rapcie zachodzi³y na ca³y ty³ cz³owieka jak pó³szorek na konia. Ta moda, jako ¶mieszna i wielce niewygodna, nie trwa³a d³u¿ej nad piêæ albo sze¶æ lat; zosta³a zarzucona i wrócono siê do nawi±zania krótkiego i w±skiego, nic a nic z ty³u nie zajmuj±cego, tylko sam bok, co te¿ niezbyt wygodno by³o, bo siê szabla w chodzeniu t³uk³a po boku. Nasta³y potem paski z ta¶mów srebrnych lub z³otych, sztuczkami srebrnymi odlewanymi lub srebrno-poz³ocistymi gêsto nasadzane. Takich pasków za¿ywano do samych pa³asików, w oków srebrny i srebrno-poz³ocisty oprawnych; nie s³u¿y³y do szabli czarnej, to jest w ¿elazne skuwki oprawnej, ani do karabeli. Takie paski dla trwa³o¶ci niektórzy podszywali spodem irch± bia³±, niektórzy, kochaj±cy przepych i zbytek, niczym nie podszywali. Kiedy w modzie by³o nosiæ nó¿ za pasem, starali siê majêtniejsi mieæ u niego rêkowie¶æ z jakiego kamienia przedniego albo te¿ z ko¶ci lub rogu, srebrem albo z³otem nabijanej. Pochwa no¿owa, pospolicie z skóry czarnej capowej zrobiona, ozdobiona by³a skuwkami srebrnymi, bia³ymi albo poz³acanymi, zszyta misternie nici± srebrn± albo z³ot±. I ¿eby siê nó¿ nie wymkn±³ zza pasa, by³a przy nim ta¶ma na antabce odpowiadaj±cej skuwkom, jedwabna, w kolorze albo srebrna, albo z³ota, i ta siê kilka razy oko³o pasa okrêca³a.

Pasy w pierwszym u¿ywaniu za mojej pamiêci do publicznego stroju tak u szlachty, jak u mieszczan bywa³y jedwabne, siatkowe, szmuchlerskiej roboty, z koñcami w sznurki krêconymi, w kolorach rozmaitych, lecz najwiêcej w karmazynowym, z koñcami, czyli kutasami, u chudszych jednostajnymi, u majêtniejszych z srebrnymi lub z³otymi. Takie¿ pasy bywa³y wci±¿ na pól srebrem lub z³otem przerabiane. Na powszednie chodzenie za¿ywano pasów ta¶mowych, rzemieniem podszytych, na klamrê ¿elazn±, mosiê¿n±, srebrn±, poz³ocist±, wed³ug przepomo¿enia i ambicji ka¿dego, na przedzie zapinan±.

Zarzucili nied³ugo takie pasy siatkowe i ta¶mowe, wziêli siê do pasów tureckich, perskich i chiñskich; te ostatnie by³y to z we³ny tak delikatnej robione, ¿e choæ by³ taki pas szeroki na dwa ³okcie, przewlók³ go przez pier¶cionek; nazywa³ siê taki pas bawolim, s³u¿y³ do najbogatszej sukni, lubo nie mia³ ¿adnej innej ozdoby tylko szlaki, czyli brzegi, dziwnie w mi³e kwiaty wyrobione. Samego pasa takiego kolor bywa³ jednostajny: zielony, pomarañczowy, karmazynowy i bia³y-i by³ w takim szacunku, ¿e choæ nie mia³ w sobie nic drogiego ani ozdobno prócz szlaków, p³acono jednak jeden, osobliwie bia³y, kiedy by³ nowy, nieprzechodzony, do 50 czerwonych z³otych. Lecz z trudna takie pasy nowe dostawa³y siê do Polski. Najwiêcej przychodzi³y od Turków i Persów, na zawojach dobrze podnoszone, a przez naszych Ormianów czysto wyprane, wyprasowane i za nowe przedawane.

Tureckie i perskie pasy by³y rozmaite, d³u¿sze i krótsze, szersze i wê¿sze, sute i ordynaryjne, wszystkie jedwabne, rozmaitych kolorów i deseniów; srebrem i z³otem bogato i sk±po przerabiane. Ordynaryjny pas turecki, mêdelkowym zwany, p³aci³ siê najtaniej czerwonych z³otych 4, stambulski-czerwonych z³otych 12, perski- 16, 18 i wy¿ej, pod³ug gatunku, a¿ do czerwonych z³otych 60. Prócz za¶ takich pasów znajdowa³y siê po pañskich garderobach pasy daleko od wymienionych dopiero dro¿sze, albowiem jeden do czerwonych z³otych 500 szacowano. Tak pas by³ d³ugi ³okci dziewiêæ, szeroki do trzech ³okci, gruby jak sukno francuskie, têgi jak pargamin; przeto te¿ takich pasów nie u¿ywano do stroju, ale raczej trzymano dla zaszczytu garderoby pañskiej i na podarunki; bywa³ tkany z nici srebrnej lub z³otej, albo po jednej stronie srebrnej, po drugiej z³otej, kwiatami jedwabnymi w rozmaite kolory przerabiany. Nasta³y potem pasy s³uckie, bogactwem i piêkno¶ci± perskim i tureckim bynajmniej nie ustêpuj±ce. Ka¿dy pas takowy, bogaty lub ordynaryjny, mia³ na koñcu wyhaftowane s³owa: "Factus est Sluciae", którymi ró¿ni³ siê od perskiego i tureckiego.

Po s³uckich pasach da³y siê widzieæ pasy francuskie w gatunku tureckich i perskich, ale kolorami dobranymi i ¿ywymi daleko wszystkie pasy wy¿ej wyra¿one celuj±ce, z napisem na koñcu: "a Paris". Rozmno¿y³a siê na ostatku w Polszcze fabryka pasów rozmaitych po wielu miejscach, jednak przez to pasy nie stania³y, wyj±wszy ordynaryjne tureckie, które gustowno¶ci± nowych pasów zgaszone, pokupu do siebie nie mia³y.

Przyñdzie tu komu na my¶l: kiedy fabryki pasów zagê¶ci³y siê w kraju, dlaczegó¿ pasy nie stania³y? Odpowied¼ na to bardzo jasna: nie mamy w kraju naszym ani jedwabiu, ani z³ota ci±gnionego, ani fabrykantów; wszystko to sprowadzamy zza granicy i utrzymujemy w kraju naszym kosztownie. Za czym pas zrobiony w kraju dro¿ej kosztuje przy takim nak³adzie ni¿eli zrobiony za granic±, gdzie siê jedwab rodzi, a fabrykantów tak wiele, ¿e siê ledwo nie z ³y¿ki strawy najmuj± do roboty. Nie tak jak u nas, co fabrykant sprowadzony godzi siê na miesiêczne lafy, a te wysokie odbieraj±c, wiêcej pilnuje rozrywek albo i pijatyki ni¿ warsztatu.

Czapki pod panowaniem Augusta by³y kilkorakiego gatunku; najpierwsze, które zazna³em, by³y z w±skim barankiem okr±g³ym, rozcinanym na przodzie i w tyle, z wierszchem czworograniastym, cienko bawe³n± wy¶cie³anym; po szwach, gdzie siê kwaterki schodz±, sznurkiem srebrnym albo z³otym obk³adane lub te¿ rygielkami takimi¿ ujmowane. Po tych nasta³y czapki konfederatkami zwane; by³y to czapki w³a¶nie takiego kroju, w jakich maluj± papie¿ów, co je zowi± piuskami. Po konfederatkach nasta³y czapki kozackie z wysokim wierszchem, z w±skim barankiem, mia³ko wy¶cie³ane. Dalej wesz³y w modê czapki z wysokimi baranami, z wierszchem p³askim, od modnisiów jeszcze do tego wg³±bsz barana wt³aczanym tak, i¿ nie widaæ by³o nic wierszchu, tylko sam baran na g³owie. Forma takich czapek by³a ostatnia i utrzymuje siê do dzi¶ dnia z t± ró¿nic± jedynie, ¿e baranka zwê¿ono, a wierszchu podniesiono; takie czapki zwa³y siê w swoim pocz±tku kuczmami, a potem przezwano je krymkami od Tatarów krymskich, od których modê takich czapek Polacy przejêli. Do wszelkiego rodzaju czapek u¿ywano baranków naturalnych czarnych, siwych, kasztanowatych i bia³ych, i pstrych; lecz najwiêcej czarnych a siwych; innego koloru baranki by³y w gu¶cie tylko ludzi m³odych i gaszków. Rodzaj baranków: wêgierski, krymski i bugarski, jeden od drugiego porz±dkiem wyra¿onym lepszy. Niekiedy te¿ uda³ siê baranek domowej owczarni, który uszed³ za wêgierski i bugarski, mianowicie wyporek, ale tylko w kolorze kasztanowatym, pstrym i bia³ym; w czarnym i siwym nigdy.

Wierszchy u czapek rozmaitego koloru, zawsze sukienne, a¿ do ostatnich lat Augusta III, w których zaczêto u¿ywaæ na lato czapek z wierszchami b³awatnymi, dla lekko¶ci i ch³odu. Kapeluszów albowiem chodz±cy w polskim stroju nie u¿ywali (wyj±wszy ch³opów). A komu dogrzewa³ upa³ s³oneczny, rozwiesza³ chustkê g³owê i twarz okrywaj±c±, aby siê gaszkowi nie opali³a. O któr± szkodê mniej dbaj±c mê¿czy¼ni dawnego sarmatyzmu, ³by wygolone jak kolano-zdj±wszy czapkê albo j± tylko na jednym uchu zawiesiwszy-na najwiêkszym skwarze dystylowali. Jak nasta³y wierszchy b³awatne, nasta³y oraz i baranki at³asowe; z czarnego at³asu na niæ marszczonego robi³ siê baranek czarny, z popielatego siwy, przedziwnie piêkne i lustrowne. Podszewka do czapki zazwyczaj b³awatna, starym ludziom, wygody, nie mody przestrzegaj±cym, z lisiego futra albo ³apek baranich. Takie czapki zwa³y siê kapuzami, by³y zawijane i mog³y siê spuszczaæ na ca³y kark i zas³oniæ twarz, sam nos do oddechu i oczy do patrzenia zostawuj±c go³e.

Senatorowie i majêtni szlachta wieku podesz³ego na wielk± paradê za¿ywali ko³paków sobolich z wierszchami aksamitnymi karmazynowymi, granatowymi albo zielonymi, przypinaj±c do ko³paka w ¶rodek opuszki sobolej nad czo³em jaki kamieñ drogi ¶wiec±cy albo sygnet brylantowy, co Polaka dziwnie powa¿nego i ozdobnego wydawa³o. Krój ko³paka by³ ten sam co czapki krymki, lecz przez wysoko¶æ i ogromno¶æ opuszki sobolej wydawa³ siê inakszym.

Spodnie ubranie, jednym s³owem polskim powszechnym "portki" zwane u szlachty i mieszczan bogatych by³y z sukna francuskiego p±sowego lub karmazynowego, tak¿e z at³asu i adamaszku b³êkitnego. Po szwach w kroku niektórzy te portki szamerowali galonkiem srebrnym lub z³otym, niektórzy g³adkich nieszamerowanych u¿ywali, niektórzy za¶ mieli portki takie tylko rygielkami z³otymi lub srebrnymi po tych¿e szwach ujmowane. Kogo nie staæ by³o na galony i rygielki srebrne lub z³ote albo mia³ je za zbytek, a przecie lubi³ siê do urodzi (jak mówiono) stroiæ, u¿ywa³ na to miejsce ta¶my jedwabnej b³êkitnej i rygielków takich¿e, co tylko s³u¿y³o do portek sukiennych. Spodnie by³y buchaste, przestrone, do samych kostek d³ugie, ¿eby siê za¶ w zuwaniu bota nie zmyka³y z nogi do góry, dawano do nich strzemiona krajczane.

D³ugi czas pod panowaniem Augusta u¿ywali Polacy spodni zawi±zywanych na uczkur; by³ to pasek jedwabny, siatkowy, z obd³u¿nymi koñcami, kutasiki na czas srebrem i z³otem przerabiane maj±cy, na który spodnie nawlekano i onym zawiêzywano sposobem na kszta³t ch³opskich gaci, których do dzi¶ dnia u¿ywaj± wie¶niacy, z t± ró¿nic±, i¿ oni swoje gacie sznurkiem zawi±zuj± na boku. Szlachta za¶ spodnie wy¿ej opisane zawi±zywa³a na przedzie, prosto w rozpór, który zakrywa³y koñce uczkura z kutasami, na wierszch spodni wydawane. ¯eby fa³dy zemkniêtych spodni, szerszych zawsze od lêd¼wi cz³owieka, nie czyni³y grubo¶ci i nie odyma³y sukien jak na kiszce, tak do sukiennych, jak do adamaszkowych lub at³asowych spodni dawano lisztwê po wierszchniej stronie b³awatn±, po wewnêtrznej p³ócienn±, pomiêdzy któr± przechodzi) uczkur; u sukiennych spodni lisztwa bywa³a a³tasowa b³êkitna, u adamaszkowych i at³asowych kitajkowa albo kitajowa u mniej majêtnych. Zarzuciwszy uczkury, zaczêto nosiæ portki na guziki niemieckim sposobem zapinane.

Boty w u¿ywaniu by³y troistego koloru: ¿ó³te, czerwone i czarne. Cholewa u bota krótka, z ty³u ³ydkê ca³±, z przodu pó³ kolana d³u¿szym od tylnej czê¶ci koñcem - wichlarzem zwanym - zajmuj±ca, z dwóch sztuk po bokach bota zszywanych sk³adana, z przyczyny nogawic portkowych szerokich przestrona. Napiêtek u bota ³ubem drewnianym, w ¶rodek skór zasadzonym, obwarowany, aby siê nie ko¶lawi³ i nie marszczy³, pod napiêtkiem podkówka ¿elazna, na trzy palce wysoka, u panów pobielana albo w cale srebrna, u chudych pacho³ków tylko pilnikiem cokolwiek pog³adzona. W dalszym czasie panowania Augusta III nasta³y podkówki p³askie na kszta³t koñskich, trzema æwiekami do podeszwy przybite. Nareszcie podkówki wszelakie zarzucono, na miejsce których nasta³y abcasy skórzane, tak jak u niemieckich botów, ale ni¿sze; i to by³a moda ostatnia bota polskiego pod panowaniem III Augusta.

Poki trwa³y w modzie podkówki, przy ka¿dych jatkach szewskich po wielkich miastach znajdowa³ siê kowal, który wszelkiego rodzaju boty podbija³ podkówkami, wed³ug mody u¿ywanymi, bior±c za proste po groszy sze¶æ, za pog³adzone pilnikiem po groszy dwana¶cie; pobielane i srebrne wychodzi³y od innych majstrów. Bia³og³owy tak¿e gminne za¿ywa³y do trzewików ma³ych podkówek, które do nich przybija³ ten sam kowal za zap³at± trzech groszy od pary. I taki kowal nie robi³ ¿adnych innych sztuk przy wielkich miastach, maj±c dosyæ zatrudnienia i po¿ytku z samych podkówek.

Pospólstwo i szlachta drobna ró¿ni³a siê od ubo¿szych jeszcze od siebie botami, u których by³y przyszwy nowe czarne, a cholewy ¿ó³te lub czerwone podszarzane, z ¿±dzy-zwyczajnej naturze ludzkiej-pokazania siê czymsiæ wiêcej, ni¿ jest, chc±c ka¿dy takowy zostaæ w rozumieniu, jakoby mia³ wprzód nowe ¿ó³te lub czerwone boty, a te znosiwszy, kaza³ przez dobr± ekonomi± podszyæ czarnymi przyszwami, choæ w samej rzeczy takie kupi³ od szewca jako tañsze od ¿ó³tych i czerwonych nowych, acz cokolwiek dro¿sze od w cale czarnych, pospolitych. Sk±d uros³o szyderskie przys³owie: "Znaæ pana po cholewach."

Koszula polska mia³a rêkawy szerokie, oko³o piê¶ci zawijane, ko³nierz w±ski, tasiemk± zawi±zywany pod szyj± albo szpink± srebrn±, z³ot± lub rubinkow± zapiêty, którego nic spod sukni widaæ nie by³o. D³ugo¶æ koszuli u tych, którzy staropolskim obyczajem nosili gacie p³ócienne na go³ym ciele, spodem portek, nie dochodzi³a kolan. U tych, którzy ju¿ zarzucali gacie, spuszcza³a siê do pól goleni.

Opisawszy ka¿d± sztukê z osobna do stroju nale¿±c±, obaczmy¿ teraz Polaka w to wszystko w czasach swoich ustrojonego. Najdawniejsz± zazna³em modê pod panowaniem Augusta III kontusz i ¿upan, d³ugi niemal do samej ziemi, w plecach w±sko - pod³ug mi±¿szo¶ci cz³owieka - przykrojony, od pasa do do³u fa³dzisty, z przodu opiêto, ko³nierzyk w±ziuchny tak u ¿upana, jak u kontusza, u którego zapina³ siê na jednê pêtelkê. Od szyi do pasa spod kontusza w±skiego dawa³ siê widzieæ ¿upan. Dembski, marsza³ek Za³uskiego, biskupa krakowskiego, Szaniawski, starosta k±kolownicki, i Kraszewski, natenczas dworzanin wojewody kijowskiego, trzej patriarchowie mód polskich, jakie mieli ¿upany, takiego koloru wdziewali i boty: ¿ó³te, czerwone, zielone, b³êkitne etc., ale tego ich gustu nicht wiêcej nie na¶ladowa³. Rêkawy tak u ¿upana, jak u kontusza w±skie, wyloty u kontusza od pachy a¿ do ³okcia otwarte, którymi wygl±da³ ¿upan. Po³y u obojga nic a nic nieza³o¿yste i tylko brzegami po³a po³y dosiêgaj±ca, w siedzeniu i chodzeniu otwieraj±c siê, widok spodni sprawowa³a. Ten widok upowa¿nia³ albo upodla³ osoby. Je¿eli albowiem portka by³a czysta, nowa, bogata, wra¿a³a patrz±cym rozumienie, ¿e ten, co siê tak nosi³, jest pan, majêtny cz³owiek. Je¿eli pokaza³y siê portki dziurawe, ³atane, wytarte, zafolowane, by³a konwikcja, i¿ osoba w takich chodz±ca ma³ego jest w±tku. Przeto te¿, kiedy b³oto uginaæ siê w takim d³ugim stroju chodz±cych przymusza³o, ci, co mieli dobre portki, brali fa³dy sukien w rêkê z ty³u, podnosz±c je tym sposobem do góry, aby siê nie szargali, i by³o to pod³ug przys³owia metaforycznego: "Nie¶æ zadek w gar¶ci." Ci, co mieli z³e portasy, zawijali po³y na przedzie jednê na drug±, podkasuj±c tym sposobem sukien wy¿ej trochê nad pó³ goleni, aby podkasawszy siê wy¿ej, kolanami lub giczelami przez z³e portki nie b³yskali.

Poki suknie d³ugie by³y w modzie, czupryna tak¿e by³a d³uga, z ty³u i z przodu wszêdzie równo okr±g³a, rzêsista, pó³ czo³a z przodu, a z boków pó³ ucha zajmuj±ca, spod której ca³y kark go³y wygl±da³.

A ¿e pod owe czasy karety nie by³y nikomu znajome po miastach, tylko wielkim panom i pos³om podczas sejmu, a reszta szlachty i wszelki lud mo¿ny i ubogi roi³ siê pieszo po ulicach, przeto moda d³ugich sukien, jako wielce na b³oto niewygodna, ustawaæ poczê³a jako¶ oko³o roku piêtnastego panowania Augusta i we dwa roki najdalej od pocz±tku ustawania zupe³nie usta³a. Na jej miejsce nasta³a insza, w cale kusa i we wszystkim od pierwszej ró¿na. Kontusz i ¿upan ledwo zakrywa³y kolano, krój od ko³nierza do pasa haniebnie buchasty, tak i¿by móg³ wygodnie pod pachy w³o¿eæ po bochenku chleba; ko³nierz u kontusza wyk³adany wysoki, zachodz±cy prawie na kark ca³y; rêkawy d³ugie a¿ do palców, szerokie jak wory i dla zbytecznej d³ugo¶ci fa³duj±ce siê na rêku, z wylotami maleñkimi, ledwo znak ¿upana ukazuj±cymi, czêsto do góry od tej¿ rêki, aby jej wcale nie skryty, pomykania potrzebuj±ce. Od pasa do do³u ¿adnego fa³du ani z przodu, ani z ty³u, wydawa³y cz³owieka jakby nie w sukni przykrojonej, lecz jakby w kawa³ sukna obwiniêtego. Po³y na przedzie zak³ada³y siê jedna na drug± a¿ pod same pachy. Nie potrzeba siê by³o w takim stroju obawiaæ rozczosniêcia, bo tak szczup³y krój - a przy tym otulony oko³o cz³owieka - ledwo dawa³ sposobno¶æ uczynienia zamaszystego kroku. Spod takich sukien portki wielkie, buchaste, na pó³ cholew opuszczone, nieprzywyk³ym oczom w czasy pogodne ¶mieszn±, a podczas b³ota, zachlastane tym¿e, plugaw± Polaka wystawia³y postaæ; lecz póki co jest w modzie, póty za dobre uchodzi, choæby by³o najgorsze i najniewygodniejsze.

Pod tê modê czupryna zredukowan± zosta³a do kilku w³osów na samym wierszchu pozosta³ych, dla czego takie g³owy, m³okosom, dworakom najwiêcej upodobane, powa¿niejsze osoby nazwa³y g³owami cybulanymi, przez podobieñstwo do cybuli, w¶ród g³adkiego krêgu swego ma³y kosmek maj±cej.

Pasów do takiego stroju za¿ywano jak najd³u¿szych i jak najszerszych. Ze za¶ do miary grubo¶ci i szeroko¶ci, pretendowanej w modnym opasaniu, pasy ¿adne nie wystarcza³y, przeto zwijali w kupê po dwa i po trzy pasy, ubo¿si modnisiowie k³adli rêczniki, prze¶cierad³a albo paku³y. Guz na przedzie wi±zano jak bochen chleba i ten z pasem musia³ byæ spuszczony a¿ na lêd¼wie; koñce za¶ pasa pozak³adane w ty³ cz³owieka. Wielu jednak z panów starych tê modê, czerkiesk± nazwan±, miarkowali po¶redni± z starej i nowej kompozycj±, u¿ywaj±c sukien nie tak d³ugich i szczup³ych jak pierwsze ani nie tak kusych i buchastych jak drugie. Opasowali siê tak¿e niezbytnie grubo. Wojewoda za¶ wo³yñski Potocki, starzec du¿oletni, do samej ¶mierci ¿adnego pasa nie u¿ywa³, opasuj±c siê samymi od szabli paskami, zachowuj±c modê dawniejszych lat, która podobno pod Augustem II, ale ju¿ nie pod III panowa³a. Czupryn tak¿e wielu z nich nie podgala³o zbyt wysoko, ¿aden jednak nie nosi³ staro¶wieckiej czupryny wy¿ej opisanej.

Boty wy¶cie³ano s³om±, a stopy nóg obwijali w chusty p³ócienne latem, do których w zimie przyk³adano dla ciep³a kuczbaje, i zwa³y siê takie p³aty b±d¼ p³ócienne, b±d¼ kuczbajowe onuczkami; s³oma za¶ w bot u¿ywana-wiechciami. Najwiêksi panowie, senatorowie, hetmani, w polskim stroju chodz±cy, u¿ywali wiechcia do botów, i by³a to funkcja ch³opców hajduków i pajuków co dzieñ k³a¶æ panu w boty ¶wie¿e wiechcie, strzyg±c s³omê w miarê bota no¿yczkami albo te¿ przecieraj±c j± w rêku do tej¿e miary. Przed koñcem panowania Augusta najprzód onuczki, a potem wiechcie skasowane zosta³y, bo siê ju¿ coraz wiêksze ochêdóstwo w stroju polskim zajmowa³o, do którego wielk± przyczynê, ile wzglêdem nóg, da³y wprowadzone pod³ogi woskowane, które siê z wiechciami i bar³ogami z nich zrobionymi nie cierpia³y. Miejsce wiechciów zast±pi³y podeszwy pli¶niowe, kuczbajowe, burkowe albo kapeluszowe. Onuczki za¶ przemienione zosta³y na szkarpetki i meszty tureckie. Co do ciep³a i zdrowia, lepsze by³y wiechcie s³omiane od jakichkolwiek podeszew, poniewa¿ s³oma to ma do siebie, i¿ wyci±ga wilgoæ, dla zbytku której niejednemu przera¼liwie nogi ¶mierdz±. Co do ochêdóstwa albo polityki ochêdo¿niej pokazuje siê go¶æ w domu uczciwym, kiedy po³o¿y na taborecie szkarpetki z nóg zdjête i podeszwy wyjête z bota dla przesuszenia, ni¿ kiedy, jak przedtem bywa³o, porozwiesza onucze, potem z nóg i kwasem z bota przejête i wyci±gaj±cym siê przy wszelkiej ostro¿no¶ci za nog± wiechciem z bota pod³ogê woskowan± zabar³o¿y.

Trzecia i ostatnia moda polskiej sukni po owej buchastej nast±pi³a ostatnich lat Augusta III, moda w cale przystojna, ani zbyt kusa; ani zbyt d³uga. Krój w cale przystojny, niezbyt opiêty, niezbyt fa³dzisty, rêkawy g³adkie, sudanne, wy³ogi na przedzie u kontusza obd³u¿ne i wyloty u rêkawów takie¿, dosyæ ¿upana na widok wystawuj±ce, który poniewa¿ siê prêdko brudzi³ w tych otworach, przeto wymy¶lili bluzgiery, to jest ³aty z takiej¿ materii, przyszyte na przedzie. Koszule nasta³y z ko³nierzami w±sko na ¿upanowy w±ski ko³nierz wyk³adanymi, takie¿ ko³nierzyki u rêkawów koszuli na wierszch ¿upana wywijane, szpinkami metalowymi, a u panów wielkich per³owymi albo diamentowymi zapinane; w tym czasie z trudna kiedy rêkawy kontuszowe zawdziewano na rêce, ale pospoliciej zak³adano je na plecy. ¯upany a¿ do tego czasu u koroñczyków by³y ca³kowite, z jednej materii w tyle i na przodkach. Litwini ty³ ¿upana robili z p³ótna, choæby do najbogatszego ¿upana.

W ten¿e sam czas zagê¶ci³y siê zegarki, dewizki do nich, szpinki pod szyjê diamentowe albo brylantowe i pier¶cienie na rêce, które Polakom wiele do stroju ozdoby przydawa³y. Z pocz±tku jak siê zagê¶ci³y zegarki, Polacy nosili je w kieszonkach ma³ych u ¿upanów, na prawym boku, Niemcy w spodniach, dewizki, ³añcuszki i ta¶my z kutasami srebrne, z³ote lub z jedwabiem przerabiane wystawuj±c na widok. Potem

Polacy zegarki przenie¶li za kontusze na przód piersi, a Niemcy zostawili swoje w dawnym schowaniu.

Poczêli tak¿e Polacy u¿ywaæ kontuszów materialnych, b³awatnych i kamlotowych tudzie¿ do czapek wierszchów materialnych koloru ¿upanowi odpowiadaj±cego. Kontusz b³awatny albo kamlotowy ju¿ siê odt±d nie zwa³ kontuszem, ale kubrakiem. Na ostatek Polacy, coraz lepiej na¶laduj±c kobiec± pieszczotê w stroju, wymy¶lili pod b³awatne kubraki ¿upany mu¶linowe, czerwon± albo zielon± kitajk± podszywane, zamiast której mniej majêtni dawali p³ótno glancowane takich¿e kolorów. Zimow± por± najdawniej za¿ywali wilczur, at³asem karmazynowym podszywanych, na sznur gruby srebrny lub z³oty, z kutasami, pod szyj± zawiêzywanych. Te wilczury, w powozach siedz±c, wdziewali na rêkawy i otulali siê nimi, chodz±c za¶ pieszo lub jad±c konno, zawieszali na sobie za ów sznur na bakier, to jest przykrywaj±c jedno ramiê i bok, a drugie na powietrze wystawuj±c; a gdy jedna strona uziêb³a, obracali wilczurê na drugi bok naziêbiony. Wilczury, lubo od wilczego futra mia³y nazwisko, nie wszystkie jednak by³y robione z wilków; nosili mo¿niejsi krzy¿akowe, marmurkowe i barankowe czarne i siwe; te za¶ barankowe, i¿ mniej mia³y ciep³a ni¿ inne wysokiego w³osa, podszywali gronostajami. Wilczury z wilków czym bielsze, tym by³y dro¿sze; wszak¿e kiedy wilczura by³a z wilków brunatnych, jak marmurkowa albo krzy¿akowa, dro¿ej by³a szacowana od bia³ej, kosztowa³a czasem taka do stu czerwonych z³otych i nie okrywa³a, tylko panów wielkich i dobrze majêtn± szlachtê. Ordynaryjna wilczura kitajem podszywana, jakich najwiêcej za¿ywali szlachta mniej majêtna, sk±pcy i s³u¿±cy ludzie, nie by³a dro¿sza nad czerwonych z³otych sze¶æ, piêæ a¿ do czterech, a taka pospolicie by³a z wilków krajowych. Podolskie, szwedzkie i sibierskie wilki pod³ug gatunku dobroci jedne drugich cen± przewy¿sza³y. Bywa³y te¿ wilczury z bia³ych baranków lustrownych, gronostajami podszywane, ale bardzo rzadkie.

Wilczur u¿ywali zarówno tak Polacy, jak Niemcy, czyli Polacy po niemiecku wystrojeni. Lecz nie wszyscy; najwiêcej u¿ywali panowie niemieckiego kroju p³aszczów sukiennych p±sowych, ze z³otymi guzikami i pa³etami do rozporów ku wytchniêciu r±k s³u¿±cych, rozmaitym futrem, najczê¶ciej krzy¿akami, podszywanych. Lubo jeszcze d³ugo by³y u¿ywane wilczury dopiero opisane, jednak ju¿ rzadko. Moda wnios³a bekiesy; te daj± siê jeszcze po dzi¶ dzieñ widzieæ w miejskim stanie i miêdzy szlacht± ubog±. Bekiesa jest to suknia futrem podszyta, krojem kontusza zrobiona, z zaszywanymi rêkawami, tak dostatnia, ¿eby mog³a wniñ¶æ na ¿upan i na kontusz, z pêtlicami i sznurkami do zawi±zywania.

Najpierwsze bekiesy pokaza³y siê w ¿ó³tym kolorze, siwymi barankami jak najprzedniejszymi u panów podszyte, z srebrnymi albo te¿ b³êkitnym jedwabiem ze srebrem przerabianymi potrzebami; chudsi dawali potrzeby same b³êkitne, baranki pod spód jakie takie, z opuszk± czyli wy³ogami lepszymi, siwymi albo czarnymi. Tak siê nagle zagê¶ci³y ¿ó³te bekiesy, i¿ nie by³o dworaka ani modnisia, który by jej nie nosi³.

Dzia³o siê to przez kilka lat na znak akomodacji królowi Augustowi. I¿ on liberi± dworowi swemu od parady dawa³ ¿ó³t±, wiêc panowie u¿ywaj±c takich bekiesów pokazywali siê królowi byæ ¿yczliwymi s³ugami, choæ w sercu inakszymi ku niemu byli. Lud za¶ mniejszy, nie zapatruj±c siê na tê tajemnicê i nie my¶l±c o niej, tylko z zapatrzenia siê na panów, rzuci³ siê do ¿ó³tych bekiesów, a skoro te panowie porzucili, i on porzuci³. ¯ó³ty kolor jak siê nagle pokaza³, tak te¿ nagle zgin±³; ale bekiesy w d³ugim zostawa³y u¿ywaniu w rozmaitych kolorach, rozmaitym futrem podszywane; i te dosta³y siê do czasów Stanis³awa Augusta.

Po zga¶nieniu ¿ó³tych bekiesów nasta³y kiereje karmazynowe, wilczym futrem podszywane; ta suknia jest bez stanu w pasie, z rêkawami szerokimi, u niektórych przy piê¶ci w±sko ¶cinanymi, u niektórych, osobliwie Niemców, równo od ramienia do koñca szerokimi. Kiereja nie rugowa³a bekiesy; lubi±cy ciep³o i podró¿ni odziewali siê razem i bekies±, i kierej±. Karmazynowa kiereja oprócz ciep³a, zwyczajnego ka¿demu kolorowi dobrym futrem podszytemu, przydawa³a i honoru, poki by³a w modzie. Kto nie mia³ kierei karmazynowej, poczytany by³ za chudego pacho³ka. A co znaczy³a kiereja karmazynowa, to¿ samo znaczy³a opoñcza tego¿ koloru adamaszkiem albo at³asem b³êkitnym podszyta, takiego¿ kroju jak kiereja bêd±ca: z przydanym kapturem do nakrycia g³owy s³u¿y³a od deszczu wszêdzie i od kurzawy w drodze. Mieszczankowie ma³ych miasteczek i szlachta drobna przylgnê³a upodobaniem do kierejów, poniewa¿ one s³u¿y³y im tak do stroju, jako te¿ do podró¿y, w dzieñ za sukni± i opoñcz±, w nocy za pierzynê. Kierejka by³a distinctorium tych dwóch stanów, z t± ró¿nic±, i¿ kto by³ w kierejce przy szabli, uznawany by³ za szlachcica; kto bez szabli, tylko z trzcin± w rêce, za mieszczanka; lecz kiereje takiego drobnego ludu nie by³y karmazynowe ani wilkiem podszyte, tylko kuczbaj±, najwiêcej czerwon±, mniej zielon± lub bia³±, pod wierszchem z sukna prostego granatowego albo popielatego.

Litwini kiereje swoje karmazynowe podszywali nied¼wiedziami czarnymi albo szarymi, czyli marmurkowatymi. Od Litwinów przejêli modê koroñczykowie podszywaæ kiereje nied¼wiedziami. To futro nie tak ob³azi jak wilcze, ale te¿ za to nie jest tak ciep³e jak wilki, choæby z najokrytszych i m³odych nied¼wiadków, poniewa¿ nied¼wied¼ nie ma tyle puchu pod d³ugim w³osem co wilk i skóra nied¼wiedzia jest dziurkowata, za czym ³atwiej j± wiatr przedyma ni¿ wilcz±, gê¶ciejsz± i kosmatsz±.

Karmazynowy kolor trwa³ trochê d³u¿ej nad ¿ó³ty; zgas³ jednak najd³u¿ej po dziesiêciu leciech; rzucili siê do kierejów zielonych, które siê lepiej do wilków stosowa³y, a potem do rozmaitych kolorów. Kiereje jednak, choæ siê w barwê odmieni³y, jednak nie zaginê³y, jako najwygodniejsze okrycie zimowe czy to w mie¶cie, czy w drodze, ale nie by³y tak powszechne jak z pocz±tku swoich narodzin.

Delie wymy¶lone odebra³y im wiêksz± po³owê nosicielów, osobliwie m³odych ludzi. Delia niczym siê nie ró¿ni od kierei, tylko jednym stanem wciêtym w miarê pasa, którego nie ma kiereja. Gdy nasta³y delie, nasta³y te¿ razem i opoñcze wcinane rozmaitego koloru, at³asem b³êkitnym podbijane; i by³a to suknia, w której godzi³o siê wniñ¶æ do pokoju, gdy przeciwnie w opoñczy bez stanu, choæby karmazynowej, wniñ¶æ do pokoju by³oby grubiañstwem. Lecz takich opoñczów, jako z przedniego sukna francuskiego robionych, nie nosi³ lud pospolity, tylko sami mo¿ni, a najwiêcej dworzanie. Te delie przezwali potem czujami, choæ siê przez to nazwisko w niczym nie odmieni³y.

Jeszcze siê muszê wróciæ do kontusza i ¿upana.

Najdawniejsi Polacy na strój codzienny za¿ywali ¿upanów sukiennych karmazynowych, do których pod szyj± przyszywali drobne guziczki srebrne lub poz³ociste z ma³ymi w koñcach osadzonymi rubinkami. Kontusze tak¿e nosili sukienne z du¿ymi sze¶ci± guzami w formie g³ogu, wielko¶ci orzecha laskowego; te guzy bywa³y bia³e srebrne, srebrne szmelcowane i marcypanowe albo pstro poz³acane z rubinkami ma³ymi; mniej majêtni za¿ywali takich guzów z prostego krwawnika, kolbuszowskiej i g³ogowskiej roboty, których sze¶æ nie wiêcej kosztowa³o nad dwa tynfy, tera¼niejsze dwa z³ote i groszy szesna¶cie.

Sukni± od¶wiêtn± by³y: kontusz sukienny ró¿nego koloru, ¿upan a³tasowy karmazynowy, bez guziczków, albo ¿ó³ty. Kontusze i ¿upany sukienne bramowali Polacy sznurkami jedwabnymi takiego¿ koloru, jakiego by³ kontusz i ¿upan, albo te¿ srebrnymi i z³otymi; w kontuszach najwiêcej u¿ywali ciemnych kolorów. Mieszczanie pomniejszych miast za¿ywali ¿upanów ¿ó³togor±cych, ³yczakowych; a ¿e ta materia, at³asowi podobna, robi siê z w³ókien, czyli ³yków konopnych, dlatego mieszczanków pospolicie nazywano ³yczakami; szlachtê za¶ od ¿upana karmazynowego, najwiêcej za¿ywanego, karmazynami.

Potem nasta³y kontusze aksamitne, at³asem podbijane, do ¿upanów b³awatnych; dalej znowu kontusze sukienne drugim suknem takiego koloru, jakiego by³ ¿upan, podszywane; dalej wesz³y w modê kontusze bez podszewki, sukienne, koloru pieprzowego, z ¿upanami aksamitnymi zielonymi; znowu kontusze i ¿upany z jednakowego sukna, z grubym jak bicz furmañski sznurem srebrnym lub z³otym, to z plecionkami takimi¿, to na koniec z brzegami doko³a kontusza suto haftowanymi, to z wycinanymi doko³a w z±bki albo w ³uszczkê rybi± brzegami, jedwabiem koloru takiego jak ¿upan obdzierzganymi. Nied³ugo ta moda trwa³a; zarzucili hafty, dzierzgania, galony, ta¶my, sznurki, które dawali do kontuszów i ¿upanów sukiennych, a wnie¶li modê g³adk±, bez wszelkich potrzeb, ale rêkawy u kontuszów i po³y podszywali kitajk±, grodetorem lub at³asem ró¿owym, choæ przy sukiennym ¿upanie. Kiedy zwierszchnia suknia mia³a zaszyte rêkawy, zwa³a siê czechmanem i tak± bêd±c, musia³a byæ podszyta takim suknem, jakiego by³ ¿upan. Kiedy za¶ suknia zwierszchnia mia³a rêkawy z wylotami, zwa³a siê kontuszem, chocia¿ by³a podszyta jak pierwsza. Na ¿upany b³awatne modnisiowie przywdziewali kaftany krótkie, za pas nieco wystêpuj±ce, z takiej samej materii, jakiej by³ ¿upan; to by³o czê¶ci± dlatego, aby siê ¿upany na podbródku, którego nigdy kontusz nie zakrywa³, nie smoli³y, czê¶ci± dla okazania dostatku. By³y te¿ czechmany zapinane na drobne guziczki szmuchlerskiej roboty a¿ do samej szyi, sukienne, z w±skim wyk³adanym ko³nierzem aksamitnym; lecz takich ma³o noszono, poniewa¿ czyni³y porozumienie z³e o ¿upanie.

Nie wiedzieli panowie, jak siê mieli ró¿niæ od szlachty; jak±kolwiek oni modê wymy¶lili, wnet j± widzieli na szlachcie. Kaza³ sobie pan obsadziæ doko³a per³ami kontusz, szlachcic, choæby mu przysz³o ¿onê i córki poobdzieraæ z pere³, musia³ tak¿e po pañsku swój kontusz uszamerowaæ albo przynajmniej ze srebra narobiæ guziczków, per³om podobnych. Przypi±³ pan do kontusza jak± bogat± z diamentów i drogich kamieni konchê, syn szlachcica, dobrze majêtnego, na matce, na siostrach, na ciotkach, na stryjenkach wytargowa³ zausznice, manelki, pier¶cionki, z których sobie podobn± w kszta³cie, choæ nie w szacunku, zrobi³.

Piotr Sapieha, wojewoda smoleñski, którego ta emulacja najbardziej mierzi³a, medytuj±c, jak by siê wystroiæ tak, ¿eby go ¿aden z szlachty nie na¶ladowa³, kaza³ sobie zrobiæ czechman multanowy bia³y, b³êkitnym aksamitem podbity, przyszywszy do niego order. Uda³a mu siê na pierwszych s±dach w Poznaniu wy¶mienicie taka sukni dystynkcja; on sam jeden w czechmanie multanowym paradowa³. Lecz przyjechawszy na drugie s±dy, niemal wszystkich obywatelów województwa poznañskiego w czechmanach multanowych, choæ nie w cale aksamitem podbitych, to przynajmniej nim ob³o¿onych, zasta³. A jeszcze bardziej zdziwi³ siê, kiedy tego¿ roku w Warszawie pe³no multanowych czechmanów obaczy³. Darowa³ swój kucharzowi; i natychmiast czechmany multanowe z panów na kuchtów, masztalerzów i podstaro¶cich poprzechodzi³y.

Choæ ja w ca³ym tym opisaniu stroju usi³owa³em wyraziæ wszystkie odmiany kroju i materiów pod Augustem III u¿ywanych, zapomnia³em jednak po³o¿yæ w swoim miejscu ¿upanów dymowych bia³ych, latem od dworzan i innej szlacheckiej i miejskiej dru¿yny u¿ywanych, z tasiemk± w±sk±, jedwabn±, w z±bki robion±, oko³o ko³nierza i na przednim licu od szyi do pasa przyszywanych; tak¿e pasów ka³amajkowych w ró¿nym kolorze, z szlakami w rozmaite kwiaty jedwabn±, srebrn± i z³ot± nici± wyszywanymi, z frandzl± na koñcach z³ot± lub srebrn±. Te pasy by³y za¿ywane w jednym czasie z pasami siatkowymi, nim nast±pi³y pasy tureckie i perskie.

Do podró¿y u¿ywali Polacy zamiast kontuszów kurtek zielonych sukiennych, kitajk± czerwon± podszytych, z maleñkimi na przedzie i oko³o rêkawów guziczkami szmuchlerskiej roboty, do kszta³tu, nie do zapinania s³u¿±cych; a to tylko latem; w zimow± porê nosili takie¿ kurtki barankami, rysiami, lisami i wilkami podszywane. Na ¿upan ob³óczyli szarawary wielkie sukienne, popielate albo zielone; i to by³ strój podró¿ny ka¿dego dworskiego, na koniu przed karet± jechaæ pod³ug zwyczaju obowi±zanego w ³adownicy i przy szabli.

Lubo nie za³o¿y³em sobie opisowania stroju niemieckiego, dotchn±æ go atoli w przedniejszych okoliczno¶ciach muszê. U¿ywaj±cy takiego stroju Polacy przesadzali siê na galony i hafty sukien jak najsutsze, po wszystkich szwach dawali galony albo kolbertyny tak szerokie, ¿e ledwo spod nich cokolwiek sukna widzieæ mo¿na by³o. To¿ potem nasta³y hafty bogate do zimowych sukien i jedwabne do letnich. Te sprowadzali z Francji; haft w materiach pomienionych by³ tak u³o¿ony w sztuce, jak i w których miejscach mia³ przypadaæ w sukni. Do mankietów oko³o r±k i gorsów na piersi u koszul u¿ywali koronek brabanckich, których para z gorsem do jednej koszuli kosztowa³a piêædziesi±t czerwonych z³otych. Na wielk± galê panowie pierwszej rangi dawali do sukien wszystkie guziki z samych diamentów, brylantów i innych najdro¿szych kamieni

robione; w inne za¶ czasy u¿ywali guzików srebrnych albo z³otych, odlewanych na fason szmuchlerskiej roboty albo te¿ w cale szmuchlerskich.

G³owy nosili jedni w naturalnych w³osach, pod³ug mody fryzowanych, drudzy w pudrowanych, inni, najwiêcej starzy, w wielkich perukach pó³ policzków zastêpuj±cych, z lokami, czyli po polsku kêdziorami, na plecy spadaj±cymi. M³odsi koñce peruk albo w³osów przyrodzonych k³adli w worki kitajkowe czarne, p³askie, na plecy spuszczone. A insi ca³± g³owê strzygli tak nisko jak benedyktyni, pudrem posypawszy; i to siê zwa³o - po szwedzku. Ci, którzy nosili w³osy naturalne, przykrywali g³owê kapeluszem; którzy mieli peruki, nie k³adli na nie kapeluszów, ale jakiekolwiek kapeluszysko stare pod pach± gnietli. Potem za¶, kiedy puder wszed³ generalnie na wszystkie g³owy, nie nakrywali g³ów, a uk³ony sobie kapeluszem spod pachy wyjêtym oddawali; nie nakrywali dlatego g³owy, poniewa¿ fryzura modna, wytrefiona i grubo pudrem przyprószona, traci³a od kapelusza swoje u³o¿enie, kapelusz siê pudrem oblepia³ i kiedy w izbie musia³ z g³owy przenie¶æ siê pod pachê, sukni± plami³. By³o tedy ¶mieszno Polakowi, ciep³± czapk± g³owê nakryt± maj±cemu, widzieæ Niemca w najtê¿szy mróz z go³± g³ow± po ulicy biegaj±cego, a w futrze ciê¿kim, wilczym albo nied¼wiedzim, albo innym, lecz moda wszystko wytrzyma.

Z tym wszystkim, kiedy mia³ mieæ audiencj± w senacie turecki pose³, wtenczas panowie niemieckiego stroju brali kapelusze do nakrycia g³owy zdatne. Albowiem i¿ Turcy zawsze maj± g³owê turbanem przykryt±, wiêc aby Polacy nie zdawali siê byæ dla pos³a z odkrytymi g³owami, skoro Turczyn wchodzi³ do senatu, natychmiast wszyscy senatorowie nakrywali g³owy czapkami albo kapeluszami.
Sventevith
To juz wiem po co Krzychowi pludracki stroj cool.gif
Kaczu
CYTAT(ANO)
Jakiego koloru we³ny mozna uzyæ na ¿upany i jak dobraæ kolor podszewki?


I pol XVII w. moga byc jaskrawsze kolory, zolte, czerwone, zielone jesli chcesz jednolity.
Mozna tez tkaniny wzorzyste. Jesli chcesz oczywiscie zupan zimowy welniany. Taki zwykly codzienny, pospolity. Bogatsze byly z atlasow, jedwabiow, altembasu i zlotoglowia. Podszewka moze byc kontrastowa. Od pol XVII w. kolory sa przygaszone, ciemniejsze np. cynamonowy, pieprzowy, braz, gozdzikowy, kolory zlamane i ciemniejsze.
Pzdr
Kaczu
Kaczu
[quote="Netka"]Co my¶licie o tym stroju? Jaka nazwe mo¿na dla niego przyj±æ?
Czy strój spodni to ¿upan i czy mo¿na przyj±æ, ¿e ma on ko³nierzyk. Acha no i jeszcze zagadkowy jest otwór...to kieszeñ czy wylot do stroju spodniego? Bo na dziurke na broñ to tak za wysoko jako¶...

To raczej ferezja, chociaz delie tez takie byly. Bardzo wczesna. Otwor na szable.
Roznica dlugosci tyl przod charakterystyczna dla delii konca XVI w i pocz XVII. Ubiory jezdzieckie takie byly. Widac to na ikonografii wielu przedstawien. Pod spodem zupan, z tym ze z nietypowym kolnierzem. Wtedy modny byl kolnierz wysoki z tylu a malutki z przodu (Ale to brzmi: malutki z przodu...;)). W pol XVII w modne byly kolnierze rowne w calej dlugosci wykladane - odgiete z przodu. Pozniej sie skracaly az do stojki.
Pzdr
Kaczu]
Kali
Witam.
Nie ma ktos moze pod reka linkow do stojow kobiecych na I polowe XVIIw. Albo moze jakas bibliografia, namiary na ksiazki lub albumy gdzie mozna by sobie poogladac takie rzeczy? Najlepiej moda Polska.
Dzieki z gory.
KubaT
A ja mam pytanko co do futer w delii: czy sarna siê nadaje?
Krzysztof
sarna niekoniecznie
ale renifer tak zw³aszcza z dlugim w³osem
sarnanadaje sie na podlogê w namiocie albo pod ³ó¿ko lub kominek, albo do uszycia kamizeli, lub kaftana jak angielski "jack"
Jarek Przyby³o
O materia³ach i kolorach na ¿upany i delie poczytaæ mo¿na u Rze¼niczka na stronie (taki mi³y skrót z Gutkowskiej). Rze¼niczku jeste¶ mi winny piwo bigsmile2.gif

Z wyrazami szacunku.

Jarek P.
Piotr Czy¿
A jak sie ma sprawa z kontuszami.
Gutkowska pisze ¿e pierwsze wzmianki na temat kontuszy jako stroju polskiego pochodza z XVI,
Nie ma do tego wieku ikonografii, lecz sam krój nie zmieni³ siê zbytnio przez okres Obojga Narodów.
Pawe³ Lipnicki
S³usznie pisze - "pierwsze wzmianki", jest to koniec XVI wieku, moda wêgierska - giermak, do³oman+delia,
powoli przekszta³ca siê w ¿upan+giermak, ferezja, delia lub szuba, czêsto przepasane jedwabnym lub
kaszmirowym wschodnim pasem. Pierwsza po³owa XVII to ¿upan+delia lub krótki kopieniak, potem
"formy przej¶ciowe" od delii do kontusza, wreszcie kontusz, czêsto z wzorzystego materia³u ( jak nasze
wy¶miewane 'obiciówki' i 'zas³ony', czasem jeszcze bardziej pstrokate tongue.gif )
Abrat
Nie wiem w sumie gdzie wsadziæ to info ale mo¿e tu smile.gif
Muzeum Narodowe w Krakowie wyda³o ksi±¿eczkê:
Beata Biedroñska-S³otowa
"POLSKI UBIÓR NARODOWY ZWANY KONTUSZOWYM.
Dzieje i przemiany opracowane na podstawie zachowanych ubiorów zabytkowych i ich czê¶ci oraz w ¶wietle ¿róde³ ikonograficznych i literackich".

Na targach ksi±¿ki kosztowa³a 25 z³ i wygl±da³a zachêcaj±co smile.gif, pewne w normalnej sprzeda¿y bêdzie niewiele dro¿sza.

Pozdr.
Abrat
Tomasz Rejf
CYTAT
( jak nasze  
wy¶miewane 'obiciówki' i 'zas³ony', czasem jeszcze bardziej pstrokate  )


raczej nie chodzi o pstrokato¶æ materia³u, wy¶miewa siê co¶ innego.
igorusis
Witam

Ponawiam pytanko o producentow butow. Interesuja mnie buty wysokie XVII w uzywane przez pancernych i husarie (baczmagi - chyba tak sie nazywaja), preferowany kolor zolty lub jazny brazowy.
Bylem na stronach "Akces", Slawka Rokity z Krakowa i "U szewca", ale czy ktos posiada ich wyroby i moze poradzic jak sie sprawuja w "boju".

Moze jeszcze jacys inni producenci?

Pozdrowionka

--------------------------------
Animus facit nobilem
Kruku
CYTAT(igorusis)
Ponawiam pytanko o producentow butow. Interesuja mnie buty wysokie XVII w uzywane przez pancernych i husarie (baczmagi - chyba tak sie nazywaja), preferowany kolor zolty lub jazny brazowy.
Bylem na stronach (...) "U szewca", ale czy ktos posiada ich wyroby i moze poradzic jak sie sprawuja w "boju".


z czystym sumieniem mogê (my¶lê ¿e mogê napisaæ w imieniu kompanii: mo¿emy) poleciæ wyroby od szewca. uszy³ dla nas ponad 10 ró¿nych par butów na XVIIw (od rajtarskich za kolano, przez 'husarskie', po damskie pó³buciki). nie by³o jeszcze przypadku, ¿eby odbiorca by³ niezadowolony. mimo zdalnego pobierania miar pasuj± jak ula³, s± ¶wietnie wykonane i co najwa¿niejsze -- zawsze oddane w terminie.
igorusis
Dzieki

Najprawdopodobniej skorzystam z jego oferty, buty na zdjeciach wygladaja bardzo ladnie a i do tego mowicie solidne.

Pozdrowionka
Stanis³aw Szal
Witam!
Mam pytanie co do d³ugo¶ci ¿upanu, je¿eli chodzi o II po³. XVII wieku? Czy siêga³y one do kolan, czy do kostek? Czy haftowano mo¿e jako¶ ¿upany? Je¿eli tak, to gdzie mogê za³atwiæ sobie jakie¶ wzory?
Z góry dziêki. Pozdrawiam!
Krzysztof
siêga³y tak jak akurat moda panowa³a i takie szyli, a zmienia³o sie toto nawet co pó³ roku, wzór, krój, ozdobniki, hafty, podszewki i inne ¶mieci :]
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.