Trochê mi przez te parê dni palce zesztywnia³y, to do pisania jako¶ nie mog³em siê zebraæ po powrocie
Impreza udana w stu procentach pomimo, ¿e trzy razy chrupn±³em sobie nogê i wprawdzie chodzê bez problemu to biegaæ ju¿ niespecjalnie. A bieganie jest moim podstawowym sposobem zd±¿ania na autobusy i tramwaje. Zreszt± nikt nie zmusza³ mnie do biegania jak g³upi czy ganiania siê po wie¿y bramnej zamiast siedzieæ spokojnie jak na kalekê przysta³o.
Ale przynajmniej pozna³em paru nowych fajnych ludzi, pop³ywa³em d³ubank± mocz±c siedzenie obficie, przekona³em siê dziêki nieocenionej...hmm... inwencji kolegów jak mo¿na ³atwo zapobiec desantowi (co jak mo¿na by³o zaobserwowaæ nie do koñca mi siê spodoba³o po odparciu 20 prób desantu chybotliw± d³ubank±), u¶wiadczy³em sauny, dowiedzia³em siê wreszcie czym s± eklektyczni koczownicy i wystruga³em gumikajak, który od biedy mo¿e robiæ za lateñskie umbo. A dziêki Fiolnirowi, od Beltanu dumnemu posiadaczowi tarczy z dartych desek u¶wiadomi³em sobie, na co musze sie przygotowaæ nastawiaj±c na robienie tarczy z darcic. Mo¿e na razie zostanê przy wiklinie...
Przy okazji - by³ to chyba najcieplejszy Beltan ze wszystkich trzech na których by³em. A zauwa¿y³em to, bo Beltan jest dla mnie zawsze okazj± do spojrzenia wstecz, co zdzia³a³em od czasu ostatniego Beltanu - bo moj± pierwsz± imprez± by³...
Zdaje siê, ¿e muszê zorganizowaæ sobie s³omkowy kapelusz bo troche siê przypiek³em.
Pozdrawiam wszystkich!