Czo³em!
Ostatnio coraz wiêcej ludzi pyta, albo chce siê uczyæ bezpo¶rednio ze starych tekstów. ¯eby u³atwiæ im podjêcie jedynie s³usznej decyzji (znaczy, znalezienia najbli¿szego bardziej otrzaskanego w temacie cz³owieka ) i oszczêdziæ frustracji i czasu , napiszê jak wygl±da praca z tekstem na przyk³adzie Leckuchnera (cgm 582, napisany w latach 1478-1482). Powinno to daæ do¶æ dobry obraz tego, co kryje siê pod zwrotem "interpretacja traktatów", krok po kroku.
Najpierw kto¶ znajduje w jakiej¶ bibliotece bardzo, bardzo star± ksi±¿kê, zapisan± rêcznie robaczkami, i jak ma szczê¶cie, z obrazkami.
Inny kto¶, je¶li biblioteka pozwoli, robi fotokopie z orgina³u, lub nawet skany. Jak biblioteka jest hojna, albo skanuj±cy jest hojny, albo w wyniku jakiego¶ przypadkowego przecieku skany pojawiaj± siê w sieci.
Nastêpym krokiem jest odcyfrowanie rêcznego pisma sprzed ponad 500 lat. Zostaje wykonana tzw. transliteracja - czyli zapis tre¶ci z u¿yciem "normalnych" fontów. Dodatkowym urokiem tego etapu jest to, ¿e ¶redniowiecze pismo jest pe³ne skrótów, bardzo tolerancyjne je¶li chodzi o ortografiê, i ma³o czytelne dla ludzi wychowanych na druku - wiêc czasami jedna sekwencja robaczków mo¿e byæ odczytywana na multum sposobów, z których ka¿dy drastycznie zmienia sens zdania. Zostaje przyjêta pierwsza warstwa interpretacji, mianowicie "jakie literki widzê w tych robaczkach".
Potem z transliteracji trzeba zrobiæ t³umaczenie na jaki¶ wspó³czesny jêzyk - i tu pojawia siê nastêpna warstwa interpretacji, i mamy "co znacz± s³owa, w które sk³adaj± siê literki, które wydaje mi siê, ¿e widzê w tych robaczkach". Przypominam, ¿e t³umaczymy tekst techniczny (z w³asnym ¿argonem) z formy obcego jêzyka, która by³a w u¿yciu pó³ tysi±clecia temu - kto pamiêta ze szko³y Bogurodzicê w orginale, ten mniej-wiêcej widzi skalê problemu. Tylko zamiast wierszowanej pie¶ni nale¿y podstawiæ odpowiednik skryptu niemieckiej politechniki dotycz±cego æwiczeñ z zaawansowanych metod obróbki obrazu cyfrowego
Potem, jak ju¿ jest t³umaczenie, kombinujemy, jak tu dopasowaæ do siebie tekst, obrazki i to, co wiemy o innych tekstach z tej samej tradycji. Trzecia warstwa interpretacji: "jak wydaje mi siê, ¿e trzeba siê ruszaæ, ¿eby zrobiæ to, co widzê na obrazku i wydaje mi siê, ¿e znacz± s³owa, w które sk³adaj± siê literki, które wydaje mi siê, ¿e widzê w tych robaczkach"
Potem, pamiêtaj±c o tym, ¿e sekwencje z tekstu to przyk³adowe (nauczanie przez exemplum ) zastosowania pewnych zasad, pomys³ów, taktyk itp, staramy siê z masy tekstu i obazków wydestylowaæ rz±dz±ce nimi regu³y. "Dlaczego trzeba siê ruszaæ tak, jak wydaje mi siê, ¿e trzeba siê ruszaæ, ¿eby zrobiæ to, co widzê na obrazku i wydaje mi siê, ¿e znacz± s³owa, w które sk³adaj± siê literki, które wydaje mi siê, ¿e widzê w tych robaczkach"
Kiedy ju¿ wydaje nam siê, ¿e wszystko rozumiemy ( a przynajmniej mamy tak± opiniê ), bierzemy mo¿liwie wielu sparringpartnerów i weryfikujemy nasz± teoriê w praktyce, godzina po godzinie. Wtedy dzieje siê jedna z czterech rzeczy:
- nasz pomys³ dzia³a, i jest zgodny z tekstem i obrazkami - hurra, jeszcze tylko nastêpne 400 stron Mamy nastêpy poziom interpretacji: "to dzia³a z moimi warunkami fizycznymi i przeciw moim sparringpartnerom, pamiêtaj±c o tym dlaczego trzeba siê ruszaæ tak, jak wydaje mi siê, ¿e trzeba siê ruszaæ, ¿eby zrobiæ to, co widzê na obrazku i wydaje mi siê, ¿e znacz± s³owa, w które sk³adaj± siê literki, które wydaje mi siê, ¿e widzê w tych robaczkach"
- nasz pomys³ dzia³a, ale za cholerê nie pasuje do tekstu i obrazka - sprawdzamy czemu, i wracamy do ty³u o dwa-trzy kroki, ¿eby wykombinowaæ, dlaczego tak jest. Zazwyczaj okazuje siê, ¿e to wina przyjêtych nie¶wiadomie za³o¿eñ na temat walki, czy ograniczeñ sparingu.
- nasz pomys³ nie dzia³a, a przecie¿ jest zgodny z t³umaczeniem i obrazkiem - znaczy, pomys³ albo t³umaczenie jest do chrzanu. Wracamy do transliteracji albo t³umaczenia sprawdziæ, gdzie zrobili¶my b³±d; przy okazji sprawdzamy sobie, czy przypadkiem nie przyjêli¶my jakich¶ nadmiarowych za³o¿eñ i wyobra¿eñ na temat natury walki kordem.
- nasz pomys³ nie dzia³a i okazuje siê, ¿e nie jest zgodny z tekstem - no có¿ ... ale przynajmniej by³a zabawa
Kiedy ju¿ umiemy zrobiæ parê rzeczy z tekstu, na sparringpartnerze uczciwie staraj±cym siê nam w tym przeszkodziæ, i rozumiemy dlaczego akurat to dzia³a, mo¿emy zacz±æ siê zastanawiaæ nad programem treningowym - znaczy, "Jak wydaje mi siê, ¿e najlepiej by³oby uczyæ innych tego, co dzia³a z moimi warunkami fizycznymi i przeciw moim sparringpartnerom, pamiêtaj±c o tym dlaczego trzeba siê ruszaæ tak, jak wydaje mi siê, ¿e trzeba siê ruszaæ, ¿eby zrobiæ to, co widzê na obrazku i wydaje mi siê, ¿e znacz± s³owa, w które sk³adaj± siê literki, które wydaje mi siê, ¿e widzê w tych robaczkach"
Jak ju¿ to wszystko sobie wykombinujemy, przeæwiczymy, wyja¶nimy, zrozumiemy, i nauczymy paru ludzi - to piszemy ksi±¿kê, krêcimy film, i jeste¶my s³awni i bogaci , a ludzie próbuj±cy æwiczyæ tylko wed³ug tej¿e ksi±¿ki czy filmu, dok³adaj± sobie kolejne warstwy interpretacji, zaczynaj±ce siê od "wydaje mi sie, ¿e poeta mia³ na my¶li ... "
Dla pocieszenia dodam, ¿e ju¿ po oko³o dwu latach pracy z kordem wed³ug tekstu Leckuchnera oscylujê sobie nieskromnie w okolicach weryfikacji teorii w praktyce, z pierwszymi nie¶mia³ymi próbami kombinowania z cudzym treningiem niektórych elementów - a mia³em gotow± transliteracjê i pewne do¶wiadczenie. Jestem przekonany, ¿e ju¿ na emeryturze, za jakie¶ trzydzie¶ci parê lat, bêdê ogania³ siê od t³umu fanów po¿±daj±cych autografu na broszurce ci±gle pachn±cej drukarni±
Tekst ten dedykujê wszystkim, którzy "znaj± Talhoffera" od razu po obejrzeniu obrazków na sieci
Pozdrowienia