Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: Wyprawa Kazimierzowska - Stró¿a AD 2015
> Prywatne Inicjatywy > Wyprawy
Viator
Projekt, aktualnie znany z facebooka jako Hominum Vagorum, zorganizowa³ kolejny przemarsz, który odby³ siê pod has³em stró¿y - nieco mo¿e archaicznym ze wzglêdu na datowanie (XIII-XIV w). Grupa zebrana w liczbie 13 osób (niestety, nie znalaz³ siê ¿aden hobbit chêtny aby do³±czyæ do pechowców), w tym jednej damy, oraz trzech psów, reprezentuj±ca Warszawê, Siedlce, Lublin oraz Kraków (a rekonstrukcyjnie: Szczecin) pod wodz± rotmistrza Jana Marka odby³a przemarsz z ekwipunkiem bojowym i wyposa¿eniem wyruszaj±c z zamku w Janowcu przepraw± promow± przez Wis³ê do zamku i baszty stra¿niczej w Kazimierzu Dolnym a stamt±d do ruin zamku Firlejów w Bochotnicy, zwanego Esterk±. Tam "zmienili¶my wartê" i pozostali na noc na szczycie, pod samym kilkumetrowym wal±cym siê murem kamienno-ceglanym - taki historyczny hardcore i rosyjska ruletka.

Trasa zosta³a zaplanowana nienajgorzej, ale niestety nawierzchnia dróg, po których przysz³o nam i¶æ okaza³a siê niemi³± niespodziank±. Oprócz tego ¿e czê¶æ by³a pokryta trylink±, asfaltem lub p³ytami betonowymi, to nawet drogi i ¶cie¿ki gruntowe zawiera³y sporo pokruszonej ceg³y i ostrokrawêdzistego t³ucznia, tak ¿e tylko jakie¶ 20% trasy mieli¶my pod stopami ziemiê lub trawê. Buty wytrzyma³y; bardzo ciekawym do¶wiadczeniem by³ tu eksperyment najm³odszego z uczestników, Micha³a, który wyplót³ sobie ³apcie z ³yka. Okaza³o siê ono niezwykle twarde i odporne, mimo wyra¼nych ¶ladów pozdzierania w³ókien w niektórych miejscach po drugim dniu marszu.

Nieuniknione by³o (zamierzone) skorzystanie z przeprawy promowej; równie nieuniknione (ze wzglêdu na uzupe³nienie wody i, hm, innych napojów) by³o wej¶cie do Kazimierza Dolnego, które okaza³o siê jednak szokiem, trafili¶my bowiem na zlot zabytkowych samochodów i wielotysiêczny t³um turystów. Trochê polansowali¶my siê jako stra¿ na murach zamku i wie¿y, wziêli¶my udzia³ w sesji profesjonalnego fotografa i trochê pozwiedzali zachowane w barokowym ko¶ciele pó¼nogotyckie rze¼by, ale generalnie to by³a pierwsza nasza wyprawa - jak ³adnie zauwa¿y³ Mariusz - po powrocie z której zamiast odczuæ, ¿e wracamy z dziczy do cywilizacji, mieli¶my nieco odwrotne wra¿enie... smile.gif

Trasa zaplanowana nie by³a zbyt mordercza (gdyby nie pogoda) - oko³o 10-12 km dziennie.

Pogoda natomiast by³a mordercza, zapowiadane zachmurzenie nie zd±¿y³o nadej¶æ przed zakoñczeniem wyprawy. Temperatura przekracza³a 30 stopni a ponad po³owê trasy szli¶my w odkrytym terenie, st±d tak ekstremalne zu¿ycie wody, o czym ni¿ej.

Dwa s³owa jak zwykle o moim wyposa¿eniu, k³opotach i wnioskach, choæ nie by³em typowym uczestnikiem (pozostali zbrojni stanowili rotê XIV-wieczn±, podczas gdy mój ekwipunek by³ XIII-wieczny).

Ze wzglêdu na spodziewan± upaln± pogodê strój mo¿na by³o zminimalizowaæ. Oprócz garde-corpse, który przyda³ siê wy³±cznie jako poduszka pod g³owê, mia³em na sobie tylko cotte, szed³em bez nakrycia g³owy lub kaptura, p³aszcza a nawet koszuli. Z tego samego powodu i za wzglêdu na liczn± grupê nie bra³em tym razem drewna, kory na rozpa³kê itp. - kilka osób mia³o te rzeczy. Nie nastawia³em siê równie¿ na ciep³y posi³ek, ewentualnie mia³em zagotowaæ tylko do picia pokrzywê lub ¿urawinê, ale w sumie wieczorem mi siê nawet nie chcia³o niczego gor±cego piæ i garnek nie zosta³ wypakowany (ani skarpety na noc te¿ nie). Miskê drewnian± od razu zostawi³em w samochodzie.

Przez ca³y czas przemarszu zjad³em jeden ma³y bochenek chleba, dwa nale¶niki, pó³ podp³omyka, kilkucentymetrowy kawa³ek kie³basy, którym zosta³em poczêstowany, oraz kilkana¶cie jagód suszonej ¿urawiny. Po³owa zapasów wróci³a. Upa³ i zmêczenie totalnie odbiera³y apetyt. Natomiast p³ynów (wy³±cznie bezalkoholowych) wypi³em pierwszego dnia prawie 8 litrów plus drugiego dnia 4 litry, w tym oko³o 2 litrów soków owocowych Tymbark, reszta wody mineralnej niegazowanej i naturalnie lekko gazowanej. W ¿yciu bym nie da³ rady tyle nie¶æ ze sob±, wiêc dwa wej¶cia do sklepów w sobotê i jedno w niedzielê by³y wiêc ¿yciow± konieczno¶ci±.

Pakunek z pos³aniem i garde-corpsem zwi±za³em tym razem nie w prostok±tny baleron a w d³ugi rulon, który nios³em na jednym sznurze przebiegaj±cym poziomo przez ramiona i pier¶. Klasyczny sposób znany z ikonografii Dürera ("Syn marnotrawny"). Powiem, ¿e w porównaniu z poprzednio stosowanymi sposobami (baleron z dwoma paskami noszony a la plecak albo z jednym d³u¿szym zarzucony na ramiê jak torba) jest to rewelacja. Oczywi¶cie, sznur wpija³ siê w ramiona (rulon wa¿y³ 6 kg), które po dwóch dniach by³y podpuchniête i odci¶niête (lekkie siniaki), ale w porównaniu z bolesno¶ci± odcinka miêdzy ramieniem a szyj± by³o to w ogóle niezauwa¿alne i nie przeszkadza³o ani i¶æ z tym, ani spaæ potem na jednym czy drugim boku. Mimo przepocenia cotte (sta³ej wilgotno¶ci) nie powodowa³o to zauwa¿alnych otaræ na skórze - zreszt± zasada nr 1 obwieszania siê sprzêtem wyprawowym brzmi: nic siê nie ma prawa ocieraæ, telepaæ, dyndaæ, zahaczaæ, stukaæ, bujaæ, itp. Wtedy i idzie siê lekko, i nawet go³a szyja spalona s³oñcem i obci±¿ona sznurami od dwóch buk³aków, torby i pendantem z krajki do podwieszenia puklerza nie stwarza problemów. Tym samym mogê uznaæ poziomy pas transportowy jako wypróbowany.

Kolejn± rzecz± któr± siê obawia³em by³ he³m, ciê¿ki jak nieszczê¶cie - s±dzi³em znaj±c siebie ¿e kark szybko odmówi mi pos³uszeñstwa i he³m przez wiêksz± czê¶æ drogi bêdzie jecha³ zarzucony na drzewcu na plecy, tymczasem przez 90% czasu mia³em go na g³owie bez protestów ze strony krêgos³upa szyjnego. Codzienna praca przez 8 godzin przy komputerze, jak siê okaza³o, gorzej obci±¿a kark ni¿ taki he³m...

Kompletna lista ekwipunku:

- buty wi±zane - zastêpcze (stary niezbyt koszerny wyrób bo z doklejon± drug± podeszw±, niestety moje normalne posz³y do szewca do wymiany przetartych podeszew)
- nogawice jednopunktowe (we³na b/podszewki)
- gacie / braies (len)
- cotte (we³na na podszewce lnianej)
- czepek / coif (len)
- pas z kaletk±, no¿em bojowym, no¿ykiem obozowym, dwiema sakiewkami i paternosterem oraz zapasowym pêtem sznura lnianego
- dwa buk³aki, razem 2 litry wody - o wiele za ma³o
- torba lniana z litrowym garnuszkiem ceramicznym, dwiema ³y¿kami, dwoma bochenkami chleba po 0,35 kg (jeden wróci³ nietkniêty) zawiniêtymi w lnian± p³achtê, woreczkiem ¿urawin (wróci³y prawie nieruszone), skarpetami naalbindingowymi do spania (w które zawiniêty zosta³ dla bezpieczeñstwa garnuszek) i gar¶ci± soli w mieszku
- pos³anie: podwójny koc (we³na) do zawiniêcia siê i worek lniany na g³owê (nasz patent przeciw komarom, kolejny raz genialnie siê sprawdzi³) oraz p³achta woj³oku i kilka cieñszych p³atów filcu pod plecy, zwiniête w rulon zwi±zany grubym sznurem

Ekwipunek bojowy, zwi±zany ze scenariuszem wyprawy:
- wspomniany d³ugi nó¿ s³u¿±cy jako bojowy
- siekiera ostra na d³ugim trzonku (tyle¿ sprzêt obozowy co broñ). Siekierê niós³ od pocz±tku Bernard, który nie przywióz³ w³asnego uzbrojenia
- d³ugi oszczep (180 cm) z ostrym grotem
- puklerz drewniany obci±gniêty lnem i skór± z kutym umbem
- he³m segmentowy nitowany z nosalem na czepku pikowanym nie zas³aniaj±cym szyi

£±czna masa ca³o¶ci wygl±da³a nastêpuj±co:
- masa w³asna rano w dniu wymarszu 98,5 kg, w chwilê po powrocie 96,4 kg, a nastêpnego dnia rano po uzupe³nieniu p³ynów 97,5 kg
- ekwipunek sta³y 18,5 kg plus ¿ywno¶æ i woda w buk³akach 3,1 kg (plus 1,3 kg wspomniana siekiera)

W porównaniu z poprzednimi wyprawami letnimi ubranie i podstawowy ekwipunek zosta³ znacznie odchudzony, wa¿y³ niewiele wiêcej po dodaniu he³mu, tarczy i oszczepu ni¿ poprzednio bez uzbrojenia.

.
Viator
Zdjêæ w³asnych niestety mam jak na lekarstwo, polecam wiêc fotki z galerii Coetus Amicorum na fb je¿eli kto¶ ma tam konto:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.8...3524&type=1

To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.