Informacje na temat dojazdu oraz inne znajdziecie
tu.A oto wstêp fabularny do naszych dzia³añ militarnych:
Zaraz po nocy kupalnej przysz³y deszcze, przez kilka dni niebo zasnute by³o chmurami, spadaj±ce krople zmy³y kurz z nadgranicznych grodów i wype³ni³y potoki rw±c± wod±.
Posadnik jednego z tych¿e grodów Lubomir bêd±cy panem na Wichorze pierwszy s³oneczny dzieñ przywita³ dogl±daj±c wa³ów grodu. Stanica strzeg±ca wschodniej rubie¿y pañstwa ksiêcia Boles³awa nadw±tlona ju¿ by³a czasem i co rusz wymaga³a drobnych napraw. Od ¶witu w dolinie poni¿ej wzgórza s³ychaæ by³o odg³os toporów r±bi±cych drzewa na now± bramê i pokrzykiwania poganiaczy wo³ów które ci±gnê³y mozolnie wielkie pnie pod górê.
Lubomir stan±³ zadumany na pomo¶cie palisady zbudowanej na wysokim ziemnym wale i zapatrzy³ siê na wzgórza na wschodzie gdzie s³oñce zaczê³o ju¿ powoli osuszaæ zroszone po³oninki.
Rz±dzi³ stanic± od czasów gdy Boles³aw wydar³ te ziemie Rusinom wracaj±c z wyprawy do Kijowa. Odk±d tu osiad³ nie mia³ ju¿ spokojnego ¿ywota do jakiego przyzwyczai³ siê gdy przez lat wiele zarz±dza³ Lubomi± i przyleg³ymi ziemiami. Wschodnia granica wci±¿ wrza³a, niedobitki wojsk ruskich, zwolnieni ze s³u¿by wikingowie na przemian z dzikimi pieczyngami na ich ma³ych konikach wci±¿ niepokoili osady po³o¿one w pobli¿u granicy co jaki¶ czas wype³niaj±c niebo s³upami dymu z podpalanych domostw.
-Panie!, Panie!!- dobieg³ go krzyk z starej wie¿y bramnej.
- Czego tam?- zawo³a³ do stoj±cego na stra¿y woja.
- Je¼d¼cy jacy¶ od przemyskiego grodu ci±gn±- odrzek³ stra¿nik.
- A wielu ich?
- Jakie¶ dwie dziesi±tki bêd±.
-Sieciech! M¶cis³aw! -wrzasn±³ Lubomir na dwóch m³odych wojów.
-Bud¼cie chy¿o M¶ciwoja i Wojmira, schla³y siê wczoraj te niecnoty a tu pewnikiem jacy¶ zbrojni od ksiêcia jad±.
M¶ciwoj i Wojmir dwaj dziesiêtnicy Lubomira spali snem twardym. Ca³± noc i wieczór wczorajszy zmarnowali usi³uj±c bia³ki z pobliskiej osady które na Kupale zapoznali ku sobie przypodobaæ. Zbudzeni ochêdo¿yli siê nieco i w sam raz z chaty wyszli by u boku Lubomira przywitaæ zbrojne poselstwo które ju¿ pod bramê podje¿d¿a³o.
- Witaj Lubomirze, S³awa Ci i wszystkim w tym grodzie!- zawo³a³ ¶miej±c je¼dziec na przedzie.
- A witaj S³awomirze, rad ¿em Ciê widzieæ- rzek³ Lubomir ucieszony na widok starego druha.
Je¼d¼cy wjechali do grodu, pacho³kowie przejêli od nich konie i odprowadzili do stajni.
-Zdro¿eni na pewno jeste¶cie , zapraszam do chaty tam ju¿ nasze bia³ki na pewno o wasze puste brzuchy zadbaj±, a ja postaram siê by¶cie mieli czym gard³a zakurzone sp³ukaæ- rzek³ weso³o Lubomir.
Gdy wojowie nasycili g³ód, Lubomir zabra³ S³awomira by pokazaæ mu budowê nowej bramy i na osobno¶ci w spokoju porozmawiaæ.
- Mów¿e przyjacielu co ciê sprowadza, bo widzê ¿e nie o towarzysk± wizytê tu chodzi.
-A no niestety nie- rzek³ S³awomir na wschód spogl±daj±c.
-Ksi±¿ê przys³a³ mnie bo wie¶ci go dosz³y ¿e na granicy niespokojnie a szlakiem od Kijowa poselstwo wa¿ne ci±gnie. Ja i moi wojowie bezpieczny przejazd mamy im zapewniæ, a i twoich ludzi potrzebowaæ te¿ bêdê. Wiemy tak¿e, ¿e hird wikingów którzy po ostatniej wojnie zamiast do domostw swoich na pó³noc wracaæ kr±¿y wzd³u¿ granicy ³upi±c okoliczne osady. Ro¿nicy ¿adnej im nie robi czy naszych czy Rusinów bij±, o ³upy im jeno idzie.
- Ano dam Ci zatem z dwie dziesi±tki zbrojnych, bo i mi te psie syny krwi ju¿ napsu³y i czas najwy¿szy pokazaæ im ¿e jedynie ¶mieræ tu znajd±- powiedzia³ twardo Lubomir
- Zatem postanowione, pos³y jutro oko³o wieczora do granicy siê zbli¿±. Konie u Ciebie ostawimy, bo w górach nam siê ju¿ nie przydadz± i o pierwszym brzasku ruszam pieszo z wojskiem by ko³o po³udnia nad granicê dotrzeæ. Mo¿e napotkamy ten bezpañski hird i upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu- rzek³ S³awomir spogl±daj±c zimnym wzrokiem na wschód.