We³na, we³na, we³na czyli jak spêdziæ listopadow± noc pod chmurk±.
Po raz kolejny uda³o siê nam zapolowaæ na tury w mazowieckiej puszczy. Samwtór, z Marcinem B±kiem, uda³em siê na krótki marsz po Puszczy Kampinoskiej w okolicy wsi £ubiec. Turów nie u¶wiadczyli¶my, ale te¿ by³o fajnie Podczas marszu bardzo dobrze sprawdzi³ siê tzw. tumpline, czyli pas materia³u, na którym ztroczony i przenoszony by³ koc - jest to co prawda patent s³u¿±cy noszeniu na plecach pakunków na pasie opartym na czole, ale zmodyfikowa³em go do moich potrzeb. Pewnie z historyczno¶ci± na bakier, ale nie mia³em czasu przygotowaæ plecaka z kosza. Poza tym chyba na polowanie ¶rednio by³by wygodny.
Gwo¼dziem programu by³ jednak nie sam spacer lecz nocleg pod go³ym niebem, ognisko rozpalane krzesiwem i oszukany tur z ro¿na czyli królik.
Podczas marszu by³o na tyle ciep³o, ¿e musia³em zdj±æ we³niany ciuch spodni i pozostaæ w samym / samej (?) robe. Po przyj¶ciu na miejsce noclegu, jakie¶ pó³ godziny przed zmrokiem, by³o ju¿ na tyle ch³odno, ¿e z powrotem trzeba by³o siê cieplej ubraæ.
Rozpalenie ognia, którego¶ ju¿ z kolei w mojej historii ¶redniowiecznego piromana, zajê³o mniej ni¿ 3 minuty - od wyjêcie krzesiwa do weso³o trzaskaj±cego ma³ego ogniska.
Posiedzieli¶my sobie trochê przy ognisku i przyst±pili¶my do pieczenia kró... tura. Zaimprowizowany ro¿en z prêta stalowego niezbyt siê sprawdza³, gdy¿ kró... tur okrêca³ siê na nim jak chcia³ i trzeba by³o go podpieraæ patykami, ¿eby piek³ siê równomiernie ze wszystkich stron. Do¶æ szybko upiek³ siê ¶rodek tu³owia, z boczkiem zaszytym w ¶rodku, i zad, za¶ przód pozosta³ ró¿owy bli¿ej krêgos³upa nawet rano. Wniosek jest taki, ¿e je¶li chce siê piec w warunkach polowych zwierzaka to wypada³oby go raczej poporcjowaæ lub te¿ mieæ ro¿en z prawdziwego zdarzenia, który umo¿liwi³by umieszczenia i obracania tuszy nad ¿arem bez ryzyka spalenia. Mo¿na by³oby wtedy równie¿ odkrajaæ na bie¿±co plastry ju¿ upieczonego miêsa.
Nocleg by³ bardzo przyjemny mimo do¶æ ch³odnego wiatru wiej±cego prawie ca³± noc. Okutany w 4 warstwy we³ny, 2 ciuchy i 2 koce, spa³em smacznie, od czasu do czasu, na zmianê z Marcinem, dok³adaj±c do ognia. Podczas snu sprawdzi³y siê dwa kaptury zamiast jednego - jeden bardziej dopasowany do g³owy, a drugi obszerniejszy i chroni±cy twarz przed wiatrem.
Rano dokoñczyli¶my królika wypili¶my rycersk± herbatê i zebrali¶my siê do domu.
Tutaj krótka fotorelacja (zdjêcia, szczególnie nocne, marnej jako¶ci bo robione telefonem): https://picasaweb.google.com/10483842811869...CLT6gNTLpq7Q1AE