Deva, Chestival czy jak tam to akurat w danym momencie zw±. G³ówna impreza rzymskiego i oko³orzymskiego reko w Anglii. Z tym zacznaczeniem ¿e "reko" w Anglii nie ma. Jest reenactment, jako¶ciowo w okolicach naszych pó¼nych lat 90tych.

Formu³a to co¶ w rodzaju polskiego Grunwstocku, czyli mrok na mroku je¶li chodzi o sam± imprezê, taki kotlet. Obozowisko rozbite jest w lokalnym parku, na plackach zieleni pomiêdzy asfaltowymi ¶cie¿kami. Ma³e podobozy pe³ni± czê¶ciowo funkcjê edukacyjn± dla publiki. Niektóre lepiej, niektóre gorzej. Z jednej strony tortury¶ci mog± pos³uchaæ ¶wietnych pogadanek cz³owieka odtwarzaj±cego rzymskiego chirurga z ca³ym arsena³em narzêdzi i z czym¶ w rodzaju szpitala polowego, z drugiej strony mog± daæ sobie pomalowaæ japy w "celtyckie" wzorki. Kaka od wysokiej jako¶ci nie jest oddzielona w ¿aden sposób i publika nie ma ¿adnego sposobu zorientowania siê gdzie cukierki a gdzie b³oto.

G³ówn± atrakcj± jest marsz przez miasto i ten marsz to jest naprawdê ¶wietna rzecz. Zbiera siê na niego oko³o setki legionistów, ze 20-30 auxilów i kolejne tyle barbarusów z ca³ej Anglii. Co by nie mówiæ o ich poziomie merytorycznym, Angole potrafi± maszerowaæ. Maj± doskona³e za¶piewy marszowe po ³acinie, pó³ ¶piewane, pó³ skandowane, idealne do wyznaczania rytmu. Te za¶piewy, wykrzykiwane komendy, ³omot najró¿niejszych instrumentów, wszystko to razem tworzy naprawdê fantastyczny klimat marszu. Kawa³ek tego mo¿na zobaczyæ tutaj:



Marsz wieñczy przemówienie Boga Imperatora, Cezara Domicjana. Facet jest po prostu ¶wietny. Bez mikrofonu i g³o¶ników potrafi wype³niæ krzykiem ca³y wielki plac, a jego ob³±kana przemowa o swojej bosko¶ci i furii Rzymu naprawdê gotuje krew. To jest jak dot±d jeden jedyny cz³owiek w reko którego przemów potrafiê s³uchaæ bez uczucia g³êbokiego za¿enowania. Jest naprawdê ¶wietny.


Do tego dochodz± pokazy musztry i walki gladiatorów.


Anglicy maj± inne podej¶cie do reenactmentu ni¿ Polacy. Traktuj± to jako pracê, a ca³o¶æ nastawiona jest tylko i wy³±cznie na pokaz. Pracuj± od 9 do 17:30. Kiedy publika opuszcza teren, przebieraj± siê w d¿insy i t-shirty i robi± dicho. Dlatego pojecha³em tam na sam marsz, dicho mogê mieæ i w Londynie.

Poziom merytoryczny jest miêdzy naprawdê dobrym (ze dwie-trzy grupy), przez przeciêtny (wiêkszo¶æ) po naprawdê ¿a³osny (ze 30%). Rzeczy które rzuci³y mi siê w oczy i to mocno siê rzuci³y:

- skórzane karwasze, pizdylion skórzanych karwaszy, nawet u oficerów
- ¶redniowiecznawe kolczugi z zaciskanych kó³ek noszone jako hamata. Widzia³em nawet elementy kolcze z kó³ek do kluczy
- kolczugi noszone jako ozdoba, bez ¿adnego pikowañca ani niczego podobnego
- zupe³nie dzikie kszta³ty subarmalis, takie prosto z Xeny. Wi±¿±ce siê z tym dzikie kszta³ty pteruges
- wspó³czesne skarpetki biegowe noszone do caligae
- ¶redniowieczne torebki, sztylety, wspó³czesne plastikowe "buk³aki" oklejone skór±
- larpowe i ¶redniowieczne torby noszone na rzymskich pasach
- zbroje ³uskowe z ³uskami wielko¶ci deski surfingowej, kolesie wygl±dali jak zabójcy smoków
- czarne he³my chaosu

O reenaktyzmach nawet nie bêdê wspomina³, nie ma co z nimi walczyæ przy takim mroku w samych podstawach. Najgorsze ¿e takie rzeczy by³y nie tylko w szeregach, ale te¿ po¶ród oficerów którzy id± poza kolumn± i s± najbardziej dla publiki widoczni.

Ja generalnie jestem po tej imprezie skwaszony. Dajê sobie chyba w ogóle spokój z angielskim reko. Wolê raz albo dwa na rok polecieæ na kontynent.

Galeria na FB:

http://www.facebook.com/media/set/?set=a.2...4935&type=1

(zaznaczam - kolo w skórzanej manice na koñcu nie jest czê¶ci± marszu i oficjalnego programu, to jest facet z larpowego sklepu który by³ na terenie)