POST PISANY WSPÓLNIE PRZEZ KONRADA I BORGA
¯yjemy! Tym razem nie by³o to tak trudne, ale jednak:)
Pogoda idealnie wrêcz sprzyja³a marszowi po Jurze. Poza drobnym i przelotnym deszczem dnia pierwszego by³o mi³o i pogodnie. Nocami ch³odniej, ale wci±¿ powy¿ej zera, nie jak ostatnio po -10.
Wytyczon± trasê Konrad odda³ na mapie, co te¿ pozwoli³o nam sprawnie przemieszczaæ siê pomiêdzy wsiami i ostañcami. Ostatecznie pokonali¶my oko³o 50 km, zaczynaj±c w Czêstochowie, koñcz±c w Mirowie i Bobolicach, czyli wype³niaj±c plan.
O ile dzieñ pierwszy i dzieñ ostatni to powolne rozgrzewanie i powolne ku¶tykanie, to dnia drugiego przeszli¶my dobre 30km.
Sprzêt nie zmieni³ siê zbytnio od poprzedniej wyprawy. Tylko Borg sporz±dzi³ torbê na ramiê, w formie zbli¿onej do worka marynarskiego. Okaza³a siê strza³em w dziesi±tkê. Jest nie do¶æ, ¿e pojemna to bardzo wygodna. No i pozwala co jaki¶ czas bez problemów zmieniaæ obci±¿one ramiê.
Nasze menu:
wêdzone szproty (smród, bród, t³uszcz, ale dobre), gomó³ki sera podwêdzanego, suszona kie³basa, suszone miêso wo³owe i wieprzowe, ¿urawina, orzechy laskowe, owsianka, placki (takie jak na Grodziec zabra³ Konrad), jab³ka, bu³ki, miêta do picia i piwo w butli.
No i jak poprzednio je¶æ chcia³o siê mniej jak piæ. Wodê uzupe³niali¶my po ludziach, niestety okolica jest sucha jak pieprz i nie trafili¶my na ujêcia czystej wody pitnej.
Wra¿enia niesamowite, okolica jest piêkna. Od sosnowych po bukowe lasy, od p³askowy¿ów po wapienne ostañce. Turystów na szczê¶cie jeszcze niewielu
Gdyby tylko Borg zabra³ wk³adki do butów, to oby³oby siê dodatkowo bez pêcherzy, jêczenia i sta³ego zrzêdzenia :P
No i pierwsza partia zdjêæ. Druga partia w pó¼niejszym czasie.
https://picasaweb.google.com/konradchecinsk...23Kwiecien2011#Pozdrawiamy i idziemy odespaæ ostatnie dni. Mi³o wróciæ i uwaliæ siê na wygodnym ³ó¿ku