W³a¶nie, nie wiedzia³em gdzie ten temat wrzucic wiêc wyl±dowa³ tu...
Jak traktowano rannych na polu bitwy zarówno wrogów jak i przeciwników... do jakiego stopnia by³a rozwinieta uwczesna medycyna i jakie miano szanse na przezycie przy ciêzkich obra¿eniach... A jakie by³y najczêstsze kontuzje/rany??
Z góry dziêki i pozdrawiam!!
Gdzie¶ s³ysza³em, ¿e pod Visby 70% ran to obra¿enia nóg. Mo¿e dlatego, ¿e by³y s³abiej chronione?
Rzeczywi¶cie, w¶ród poleg³ych pod Visby gros obra¿eñ to obra¿enia nóg. Nawet wielu poleg³ych, którzy maj± rany g³owy, jednocze¶nie maj± rany nóg. Mo¿e to wynika³o nie tylko z tego, ¿e nogi by³y s³abiej chronione, zw³aszcza u piechoty. Mo¿e to dlatego, ¿e w uk³adzie miecz+tarcza, wykroczna noga jest dobrym celem, a wtedy nikt nie zabrania³ ze wzglêdów bezpieczeñstwa ciosów poni¿ej kolan.
Medycyna polowa (bo o to mniej wiêcej chodzi) to wynalazek bodaj¿e XVIII wieczny, ale pewien nie jestem. Medycyna ¶redniowieczna by³a oparta o zabawne dogmaty i naukê Ko¶cio³a, przez to nie mog³a byæ zbyt skuteczna.
hmmm, a rannych wrogów?? czy bo³o jakies rozgraniczenie, np. ten ma takie rany to prze¿yjei we¼miemy okup, a ten raczej rucho to do piachu??
Pewne jest ze jezeli pomagali wrogom to jedynie rycerzom bo za nich pozniej mozna bylo wziasc okup, a za takiego piechura zwyklego to nic sie nie wyciagnie
Hmmmm, wiêc piechurów zostawiano na skonanie, czy mo¿e mi³osiernie im dopomagano?? A jak tak to czy by³ jaki¶ schemat/formu³a tego??
"Mizerykordia" t³umaczy siê jako "ostrze zmi³owania", czy jako¶ tak. To moze o tak± formu³ê mi³osiernej pomocy chodzi? (z tym ¿e nie jestem pewien, czy termin "mizerykordia" nie zosta³ ukuty przez XIX wiecznych romantyków)
CYTAT(Poohatek)
Medycyna ¶redniowieczna by³a oparta o zabawne dogmaty i naukê Ko¶cio³a, przez to nie mog³a byæ zbyt skuteczna.
Pardon, medycyna w ¶redniowieczu oparta by³a na naukach Hipokratesa i jego teorii humoralnej. Zabawne jest to, ¿e obecnie na studiach medycznych powraca siê do dobrego, starego, holistycznego traktowania pacjenta, a nie jako obiektu leczenia, co wypracowa³ wiek XIX i XX. Dopiero wspania³y renesans (pomijam wk³ad w rozwój anatomii i patologii) wymy¶li³ np. i¿ k±piele szkodz±, poniewa¿ woda rozpuszcza organy wewnêtrzne, albo palenie na stosie znachorek. Przypominam, ¿e w ¶redniowieczu (taki o¶rodek jak Salerno) istnia³y szko³y dla po³o¿nych. Co do skuteczno¶ci - nie mamy wiele danych, ale trzeba by siê zastanowiæ nad porównaniem konkretnych etapów w dziejach medycyny. Z tymi naukami Ko¶cio³a, to te¿ ró¿nie - nie zawsze choroba by³a traktowana jako kara bo¿a i nie robiono nic. Zwykle poddawano pacjenta kuracji i dopiero po jej zakoñczeniu, je¶li nie pomog³a, orzekano, ¿e taka by³a wola bo¿a. Mimo to zdarza³y siê procesy o b³±d w sztuce. Przepraszam, ¿e zboczy³am z tematu wojskowego na sprawy cywilne, ale operowanie ogólnikami jest czasem zabójcze dla niektórych pogl±dów, zw³aszcza, ¿e mamy do czynienia z czasami i lud¼mi dla nas miejscami zupe³nie niezrozumia³ymi.
A mizerykordia, to nie ¿adne ostrze, tylko po prostu mi³osierdzie ;)
Ot choæby napis ostrobramski: mater misericordia.
Toæ to nie matka ostrza zmi³owania
Szcza³ka!
CYTAT
Pardon, medycyna w ¶redniowieczu oparta by³a na naukach Hipokratesa i jego teorii humoralnej.
Czy ta teoria mówi³a,¿e zdrowie cz³owieka zale¿y od równowagi czterech elementów? (Zdaje siê ¿e ¿ó³æ, flegma, + dwa, których nie pamiêtam)
Mo¿esz ten temat trochê przybli¿yæ?
CYTAT
Z tymi naukami Ko¶cio³a, to te¿ ró¿nie - nie zawsze choroba by³a traktowana jako kara bo¿a i nie robiono nic.
Ale¿, nikt nic nie wspomina³ o karze boskiej. Tyle, ¿e ko¶ció³ by³ bardzo zachowawczy, i pewnych dzia³añ nie dopuszcza³, ciê¿ko by³o prowadziæ badania. To spowalnia³o rozwój medycyny, poza tym wielu rozwi±zañ szukano w Biblii. No i oczywi¶cie, by³a wiara we w³adzê ¶wiêtego nad chorob±: ¶w.Wawrzyniec "zarz±dza³" egzem±, ¶w. Jan epilepsj±, w czym wodzi³ rej ¶w.Wit nawet wspominaæ nie trzeba.
CYTAT
Mimo to zdarza³y siê procesy o b³±d w sztuce.
Powa¿nie? Co¶ wiêcej, proszê...
CYTAT
A mizerykordia, to nie ¿adne ostrze, tylko po prostu mi³osierdzie ;)
podajê za "Ma³y s³ownik jêzyka polskiego", PWN 1969
"
mizerykordia ¿ I, (...),
hist. "króciutki sztylet o w±skiej klindze"
³ac."
CYTAT
"Mizerykordia" t³umaczy siê jako "ostrze zmi³owania"
CYTAT
"mizerykordia ¿ I, (...), hist. "króciutki sztylet o w±skiej klindze" ³ac."
S³owo "mizerykordia" po polskiemu jest nazw± jakiego¶tam sztyletu, ale nie t³umaczy siê ono(to s³owo) jako jakiekolwiek ostrze
Ale to w sumie offtopic, a ja gdzie¶ mia³em co¶ o tej medycynie. Rzucê okiem.
CYTAT
Medycyna ¶redniowieczna by³a oparta o zabawne dogmaty
Mówi±c o zabawnych dogmatach, mam na my¶li np.
Paris Consilium, spisane przez czterdziestu dziewiêciu medyków z uniwersytetu paryskiego, w pa¼dzierniku 1348, na pro¶bê Filipa VI, króla Francji. Stwierdzili oni, ¿e przyczyna Czarnej ¦mierci lezy poza ludzkim zrozumieniem, jakkolwiek jednak najbardziej prawdopodobny jest nieszczê¶liwy zbieg dwóch przyczyn.
Przyczyn± pierwsz± by³a niekorzystna koniunkcja Saturna, Jowisza i Marsa w wilgotnym Wodniku, która mia³a miejsce w 1345. Cytowali Arystotelesa, wed³ug którego koniunkcja Saturna i Jowisza zwiastuje nieszczê¶cia, oraz Alberta, wed³ug którego koniunkcja Jowisza i Marsa przynosi zarazê. Jowisz to planeta wilgoci i gor±ca, które prowadzi do gnicia i rozk³adu, a w konsekwencji do zarazy.
Przyczyn± drug± by³o zatrucie powietrza, wywo³ane gazami uwolnionymi z trzewi Ziemi podczas trzêsieñ. Do tego do³o¿y³y siê gazy bagienne, gnane wilgotnymi po³udniowymi wiatrami. Kiedy zatrute powietrze dostawa³o siê do cia³a, bieg³o do serca (w/g ¶redniowiecza organu odpowiedzialnego za oddychanie), sk±d zatruwa³o ca³y organizm, powoduj±c jego gnicie.
W porównaniu z ostatnimi dwoma wiekami medycyna ¶redniowieczna oczywi¶cie by³a prymitywna, dlatego napisa³am, ¿e nale¿y porównywaæ ze sob± konkretne etapy w jej rozwoju.
O karach (przewa¿nie finansowych) wspominaj± dokumenty np. londyñskich s±dów, wiêkszo¶æ danych dla historyków o ilo¶ci chirurgów czy medyków pochodzi z tego w³a¶nie ¼ród³a. W latach 1350 - 1360 by³o np. w nich wymienionych 11 chirurgów. Opieram siê na ksi±¿ce do której nie mam niestety obecnie dostêpu, "Medical practitioners in medieval England", wiêc chyba mi nie uwierzysz na s³owo.
cyt: "Stwierdzili oni, ¿e przyczyna Czarnej ¦mierci lezy poza ludzkim zrozumieniem,..."
A to i nie dziwota, skoro bakteriologia liczy sobie niewiele ponad 100 lat i zaiste, nie tylko ¶redniowieczna medycyna wydaje siê dzi¶ prymitywna. Osiemnastowieczna tak¿e.
Przypominam, ¿e pierwszy antybiotyk - penicylinê - odkryto w koñcu lat 20, a wprowadzono do lecznictwa w czasie II wojny ¶wiatowej.
Co siê za¶ tyczy k³ód rzucanych przez ko¶ció³, to by³ takow± niew±tpliwie zakaz przeprowadzania sekcji zw³ok. Nasuwa siê przewrotna my¶l, i¿ ¿±dnym wiedzy anatomicznej medykom pozostawa³a walka o dobre miejsca w pierwszym rzêdzie podczas publicznych æwiartowañ... ;)
Witam ponownie
Znalaz³am chwilkê czasu, ¿eby napisaæ parê s³ów o wspomnianej teorii humoralnej. Wed³ug niej zdrowie, choroba i jej leczenie zwi±zane jest z równowag± czterech czynników: gor±ca, zimna, wilgoci i sucho¶ci. Wed³ug greckich filozofów (ka¿dy uczony by³ przede wszystkim filozofem) gor±co to ¿ó³æ, sucho¶æ - krew, wilgoæ - flegma, zimno - czarna ¿ó³æ (humor wydzielany przez ¶ledzionê). Z tym podzia³em wi±za³y siê cztery rodzaje ludzkego charakteru. Ka¿da ro¶lina, zwierzê, kamieñ mog³y byæ pogrupowane wed³ug tego podzia³u, który jakkolwiek mo¿e nam siê wydawaæ zabawny, stanowi³ pierwsz± próbê systematyki. W pó¼niejszych wiekach Arabowie, którzy zachowali wiele pism greckich, rozwinêli tê teoriê. W przybli¿eniu - ka¿dy z humorów stanowi³ patologiczny produkt przemiany materii. I tak np. flegma to produkt zmian zapalnych. Leczenie opiera³o siê na kilku zasadach - podobne lecz podobnym, po¿ywienie jest lekiem i lek po¿ywieniem, choroba to przewaga którego¶ z czynników, wiêc leczenie ma na celu wyrównanie ich poziomu. Skomplikowana sieæ zale¿no¶ci wi±za³a zio³a z odpowiednimi objawami, zale¿nie, czy ro¶lina by³a bardziej np. "sucha" czy "zimna".
Trochê siê rozpisa³am, mo¿e obok tematu, ale Poohatku chcia³e¶, ¿ebym przybli¿y³a, mo¿e kto¶ inny te¿ siê zainteresuje.
CYTAT(Hildr @ 22:48 29.12.2003)
Przypominam, ¿e pierwszy antybiotyk - penicylinê - odkryto w koñcu lat 20, a wprowadzono do lecznictwa w czasie II wojny ¶wiatowej.
Owszem, odkryto j± pó¼no, ale stosowano odk±d pewna samica do oczyszczenia rany swojego samca u¿y³a tego samego urz±dzenia (patyka?), którym wcze¶niej posprz±ta³a jaskiniê z pajêczych sieci. :-)
Wracaj±c do tematu rannych w bitwach...
ogl±da³am program kiedy¶ na Discovery albo na National Geographic, nie pamiêtam ju¿ (i nie wiem na ile mo¿na temu wierzyæ), ale ponoæ naukowcy badali pozosta³o¶ci z Wojny Dwóch Ró¿. Ponoæ w bitwie pod Bosworth odnaleziono poleg³ych z zaleczonymi ranami, i to nie byle jakie, gdy¿ nie leczone spowodowa³yby ¶mieræ. Na tej podstawie wnioskowali oni, ¿e rannych musieli normalnie leczyæ...
Niestety ogl±da³am ten program bardzo dawno i niewiele ju¿ z tego pamiêtam. No i na ile mo¿na temu wierzyæ to ju¿ inna kwestia, ale mo¿e kto¶ wie co¶ na ten temat wiêcej?
Jakość medycyny zajmującej się kontuzjami najwyraźniej od dawien dawna stała na bardzo wysokim poziomie w porównaniu z "medycyną ogólną" czyli leczeniem chorób i epidemii.
W ogóle można odnieść wrażenie, że człowiek od zawsze najintensywniej pracował nad zwalczaniem tych zagrożeń, które sam umiał wywołać - w ślad za bitwą szło składanie kości, nastawianie zwichnięć, tamowanie krwotoków, opatrywanie ran... podobnie jak w ślad za truciznami szła "toksykologia dworska" czyli wiedza o odtrutkach na nie.
Niezależnie od tego czy Kościół zakazywał sekcji na uniwersytetach, praktyczna wiedza takich, nazwijmy: felczerów obozowych, składających do kupy wojaków po każdym starciu, była solidna i skuteczna, choć nie podparta studiami i głęboką teorią. Ale doświadczenie jednak zbierano - już średniowiecze przyniosło np. diagram pokazujący lokalizację obszarów mózgu odpowiedzialnych za poszczególne narządy zmysłÃ³w (czysto empiryczna wiedza pochodząca z obserwacji skutków urazów głowy), włącznie ze spostrzeżeniem, że to lewa półkula operuje prawą stroną ciała i na odwrót.
Z drugiej strony, sterylizacja ran czy leczenie zakażeń i chorób bakteryjnych stało na niskim poziomie, ograniczając się przez stulecia do zalewania ran oliwą i winem albo zaklejania chlebem z pajęczynami, niewiele więc tu nowego odkryto. A że ludzie, nie wiedząc co wywołuje epidemie, winili za nie grzechy królów, koniunkcje planet, przeloty komet czy miazmaty Wezuwiusza, to w końcu nic dziwnego.
Tyle o skuteczności medycyny jako takiej.
Natomiast co do praktycznej troski o rannych na polu walki:
Oczywiście jak ktoś był sławny i bogaty, wszyscy medycy rzucali się na wyprzódki, żeby go leczyć - NFZ nie było, a za leczenie należała się przecie gruba gotówka. Biedni mieli gorzej - jak zawsze i wszędzie. Jeśli ich jednak uznano za wartych wzięcia do niewoli, a nie wyrżnięcia w pień, to leczono ich prawdopodobnie normalnie - przecież nie miałoby sensu ich ze sobą wlec, żeby się potem wykrwawili. Że jednak na pobojowisku trzeba było na tę pomoc nieraz długo czekać, świadczy choćby efekt bitwy grunwaldzkiej. Wielu rannych zabrano dopiero nastepnego ranka, a bardzo wielu nie doczekało się pomocy i zmarło do tego czasu z ran i z pragnienia.
Rozróżnienie wrogów i przyjaciół w klasycznym kodeksie rycerskim w zasadzie nie istniało; twój wróg przed minutą mógł być za minutę twoim lennikiem (jeśli go pokonałeś) lub panem (jeśli to on zwyciężył ciebie). Jednak w praktyce wojny były toczone głÃ³wnie nie z idealizmu, ale z nienawiści - więc wyrzynanie w pień zdarzało się nieraz, szczególnie często przy okazji tłumienia buntów czy zdobywania miast, nie mówiąc o wojnach pomiędzy różnymi kulturami, nie wyznającymi wspólnego etosu, choćby z Mongołami, Tatarami i innymi koczownikami ze Wschodu. Dorzućmy wojny z heretykami i pogromy innowierców, połączone z licznymi torturami i sadystycznymi "zabawami", a będziemy mieli pogląd na wrażliwość na cudze cierpienie u przeciętnego człowieka średniowiecza...
A chłopstwo?
Nawet w rycerskiej Europie plebejska piechota, czy to własna czy wroga, nie była przedmiotem niczyjej troski. Własna - rany musiała sobie lizać sama, a wroga - pokonana dawała gardło pod nóż. W najlepszym razie, jak piechota angielska podczas Wojny Stuletniej, traciła tylko obcięte palce prawej ręki... Zresztą "cywilne" chłopstwo też nie było traktowane lepiej niż bydło. Dla zniszczenia ekonomiki wrogiego barona wygodnie było najeżdzając jego włości porywać jego chłopów i przesiedlić na własne karczowiska, albo po prostu wymordować wszystkich jak leci, bez względu na wiek i płeć.
Ikonografia i źródła pisane ukazują nam wielką liczbę kalek, z reguły żebraków, stanowiących tło każdego większego miasta. Przeżycie rany lub choroby nie oznaczało wszak koniecznie powrotu do pełnego zdrowia.
Czytaj±c o organizacji rot pieszych w XV wieku zauwa¿y³em ¿e ranni mogli dopominaæ siê o odszkodowanie od najemcy- ten wiec musia³ dbaæ o to by ch³opaków wyleczyæ na tyle dobrze, ¿eby mogli dalej stawaæ do walki. Pomijaj±c to ¿e musieli mieæ w doskona³ym stanie ekwipunek wojenny, mieli te¿ dbaæ o zdrowie wiec za taka rot± piesz± chodzili medycy ró¿nej skuteczno¶ci, szczególnie pod koniec XV w.
Mizerykordia jako sztylet do zabijania, by³a ¶redniowiecznym sposobem eutanazji i u¿ywano jej tylko w przypadku obra¿eñ, których ówcze¶ni medycy nie umiêli wyleczyæ. By³ to gest który mia³ byæ uczynkiem mi³osierdzia a sta³ siê z czasem gestem zysku (cia³o wys³aæ za okupem , zbrojê sprzedaæ - lub conajmniej czê¶æ zbroji , która nie uleg³a nadmiernemu zniszczeniu-). Ko¶æió³ nie zabrania³ takiego sposobu zabijania bo uwa¿a³ ,¿e osoba która zosta³a u¶miercona (chodzi o chrze¶æijan) dostanie siê szybciej do Królestwa Niebiskiego.
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê
kliknij tutaj.