Witam
W zesz³y weekend, za namow± i pomys³em Konrada (Chêciñskiego) z Czêstochowy dwuosobowo maszerowali¶my po lublinieckich lasach.
Idea marszu by³a do¶æ prosta.Jak to regularnie siê zdarza³o po kampanii nastêpowa³o rozpuszczenie zaciê¿nych, a Ci nim powrócili do matek, ¿on i kochanek wa³êsali siê po okolicy. I w zgodzie z duchem epoki dwóch obszczymurków jaki¶ Muszelników czy Fekete Sereg po wojnie Macieja Korwina z Jagielloñczykiem maszerowa³a sobie po granicy ¦l±sko-Polskiej.
Marsz nie mia³ konkretnego celu. Lasy lublinieckie ci±gn± siê kilometrami, tylko co jaki¶ czas natrafiæ mo¿na na wie¶, drogê, czy tory kolejowe. Tych starali¶my siê unikaæ. Wedle obliczeñ, na podstawie zaobserwowanych punktów orientacyjnych, widzianych wsi przeszli¶my w dwa dni oko³o 30 km.
W trakcie marszu pada³ lekki ¶nieg, z czego na bezdro¿ach, zw³aszcza drugiego dnia trzeba by³o brodziæ ju¿ chwilami do pó³ ³ydki.
Nocleg mia³ miejsce pod zwalonym drzewem, wykorzystanym jako konstrukcja no¶na pod sza³as. Ognia nie uda³o nam siê utrzymaæ przez ca³± noc. Zebrali¶my zwyczajnie za ma³o drewna. Suche w okolicy nie wystêpowa³o, grube, mokre konary paliæ siê nie chcia³y a drobnizna szybko znika³a w p³omieniach.
Wyprawa by³a mocno rozpoznawcz±. Nie znali¶my problemów na jakie mo¿na napotkaæ nosz±c 15 wieczne ciuchy. Wiêc to chyba miejsce na krótk± refleksjê.
Obaj z Konradem ubrani byli¶my podobnie. Na zwyk³a lnian± bieliznê arming dublety (Konrad mia³ jeszcze jedn± warstwê zwyk³ego dubletu), na to robki, kaptury, nogawice z saczkiem i krótkie do kolan, wieczorem i w ¶niegu p³aszcze.
Buty dawa³y radê przez wiêkszo¶æ czasu.
Najwiêkszym dla mnie problemem by³a nikczemna d³ugo¶æ modnych ówczesnych ciuchów. Ledwo to ty³ek zas³ania, w efekcie lubi zawiaæ po nerach.
Nie musieli¶my siê przejmowaæ ¶niegiem. Dobre, spil¶nione, sukienne nogawice daj± radê i przy ¶niegu.
Jedzenia jak ju¿ Brayan chyba zauwa¿y³ nie trzeba braæ za wiele. sporo wróci³o z nami na plecach. Natomiast najcenniejsza by³a suszona miêta i garnuszek do gotowania.
Pakunki nasze wzorowali¶my na ikonografii. Prosty prostok±tny worek owiniêty sznurkiem jak baleron z przewleczonym zmy¶lnie pasem da siê nosiæ jak plecak. Trzeba tylko co jaki¶ czas daæ 5min odpocz±æ plecom. Nie potrzeba wzorowaæ siê na nosicielach rzepy na targ, czy Indianach.
A i kilka zdjêæ na zakoñczenie:
http://picasaweb.google.com/konradchecinsk...aXVw2728XI2010#
edycja - Poprawi³em datê. Boran