Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: Przebi¶niegi II - 19-21 marzec, XVII wiek
> Prywatne Inicjatywy > Wyprawy
SAMUEL77


Rok 1655 to by³ czas szwedzkiego potopu i szlacheckiej zdrady. Jednak ju¿ pocz±tki nastêpnego roku zapowiada³y nadej¶cie lepszych czasów. Najpierw w sylwestrow± noc, na zamku w Tykocinie zmar³ zdrajca Janusz Radziwi³³. Kilka dni pó¼niej w granice Rzeczypospolitej raczy³ wróciæ Jego Królewska Mo¶æ Jan Kazimierz. Od Szwedów, do obozu polskiego powracali kolejni Panowie, korzy³y siê przed królem ca³e chor±gwie i regimenty. Opór szczególnie stê¿a³ na Podlasiu, gdy Jan Kazimierz potwierdzi³ nadanie swoim stronnikom dóbr po zmar³ym Radziwille. W Bielsku, pod rozkazy regimentarza wojsk litewskich Paw³a Sapiehy stanê³o osiem tysiêcy szabel i rusznic. Zwo³ano pospolite ruszenie i powo³ano strzelców z nadle¶nictw. Ca³e to wojsko, ci do niedawna stoj±cy naprzeciw siebie wrogowie, ruszyli, by czym prêdzej spotkaæ nieprzyjaciela. Regularne oddzia³y, które sta³y dot±d przy Szwedach chcia³y siê przed polskim królem zrehabilitowaæ. Czê¶æ szlachty i powo³ani do walki strzelcy rwali siê do bitwy, by pom¶ciæ grabie¿e i ukaraæ heretyków.
Wszystkich nêci³y zdeponowane w Tykocinie radziwi³³owskie skarby.
Coraz wiêcej chor±gwi, rot i wolnych kup ¶ci±ga³o pod twierdzê. Bez artylerii sapie¿yñscy nie mieli jednak szans na szybkie zdobycie zamku ani nawet miasta. Nie wiedzieli te¿, ¿e w kierunku Tykocina na czele swoich oddzia³ów b³yskawicznie zmierza Bogus³aw Radziwi³³...

Tak zaczynaj± siê "Przebi¶niegi II" kolejny z tykociñskich przemarszów.
Wêdrówka jest g³ównie konna.
Dwie osoby zaczynaj± zabawê 19 marca (z powodu przeprowadzenia koni),
wszyscy wêdruj± dwa nastêpne dni.
Wystêpuj±:
Pancerni (TJD)
Pospolitacy (pozostali konni)
Tabor i strzelcy (pozostali)
Parufka
Pikowany ¿upan ju¿ siê szyje na t± okazjê wiêc wolontarz na koniu tak¿e bêdzie chcia³ co¶ uszczkn±æ z Radziwi³owskiego skarbu .
SAMUEL77
Hej,
odbyli¶my wycieczkê samochodow± po kilku trasach, szukaj±c tej najodpowiedniejszej.
¯adnej z tras nie da³o siê przebyæ w ca³o¶ci. Wszêdzie woda i rozlewiska. Ale to nie jedyne przyjemne dla oka widoki bo zaczê³y siê te¿ migracje ptaków. Ze wzglêdu na ptactwo ograniczymy strzelanie, chocia¿ pukawki proszê braæ - sposobno¶æ do rozgrzania luf na pewno bêdzie. Ze wzglêdu na konie, nocleg bêdzie na terenie ogrodzonym acz niezurbanizowanym czyli na jakiej¶ ³±czce. Jedzonko proszê zabieraæ we w³asnym zakresie. W formie gotowej na dzieñ i jak kto¶ chce popichciæ w obozie to niech bierze surowe. Sporo jest mil do przebycia, ale mam nadziejê ¿e uda siê usma¿yæ jakie¶ rybki (co to za przemarsz bez rybek?). Ze wzglêdu na odleg³o¶æ wymarsz w sobotê jest o 9:00 spod pomnika Stefka. Trza tej godziny dotrzymaæ, wieczorem musi dnia starczyæ na rozbicie obozu i zajêcie siê koñmi. Z powrotem w Tykocinie bêdziemy ko³o 15.
Do zobaczenia na szlaku!
Indar
Do Tykocina daleko nie mam - jak tylko nie bêdê mia³ s³u¿by to przyjadê Was po¿egnaæ, albo powitaæ.
SAMUEL77
By³aby okazja pogadaæ sobie w koñcu na ¿ywo s±siedzie.
Obóz/nocleg bêdziemy mieli w dawnym woj. £o¿yñskim.

SAMUEL77
Hej,
i po wszystkim.
To by³ najmniej koszerny przemarsz jaki organizowa³a moja grupa,
ale te¿, by³ to chyba najwarto¶ciowszy z przemarszów.
Ze wzglêdu na ró¿ne formacje bior±ce udzia³, to by³y dwa dni na których mo¿na by³o siê niesamowicie du¿o nauczyæ.
Najmniej koszerny, bo chc±c zara¿aæ innych ideami marszowymi dopu¶ci³em do
uczestnictwa kilka osób które zaczynaj± dopiero przygodê
z rekonstrukcj± i nie maj± jeszcze za wiele sprzêtu.
Pierwszego dnia wyruszy³o z Tykocina 8 piechociarzy, wóz z wo¼nic± i 10 konnych.
Podzielili¶my siê zgodnie ze scenariuszem na strzelców, pospolite ruszenie (konnych którzy towarzyszyli wozowi i piechocie) oraz regularn± lekk± chor±giew jazdy. Kilka osób nastêpnego dnia rano zrezygnowa³o z ró¿nych wzglêdów.
Na "Przebi¶niegach" odgrywali¶my uciekinierów, zwiewaj±cych spod zamku przed odsiecz±.
Najtrudniej mia³a piechota, która kilkana¶cie kilometrów przedziera³a siê przez zasypan± ¶niegiem i zalan± b³otem le¶n± drogê. Du¿ym utrudnieniem dla piechurów by³ ci±gle grzêzn±cy wóz. Janusz straci³ w po³owie drogi podeszwê od buta i grube kilometry nasuwa³ bez niej.
Trochê przygód mia³a te¿ lekka chor±giew, która przemieszcza³a siê czêsto na prze³aj.
Marian na przyk³ad wjecha³ w grzêzawiska.
Planowany nocleg w terenie nie wyszed³. Piechota, która mia³a do pokonania oko³o 20 kilometrów przeby³a na miejsce grubo po zmroku, zacz±³ padaæ deszcz (który wzmóg³ siê i la³ ca³± noc) i schronili¶my siê w zabudowaniach.
Konie sta³y pod dachem, my spali¶my w stodole na sianie, ci którzy siê nie zmie¶cili spali w oborze z ogierami. Cze¶æ z nas skorzysta³a z zaproszenia w³a¶ciciela zabudowañ i posz³a na kolacjê do gospodarza. Na kolacji by³y kie³basy swojskie, miody i samogon.
Drugi dzieñ to same straty. Konie w oborze urz±dzi³y sobie bijatykê, jeden koñ okula³, moja Ma³pa ma rozwalon± nogê i dziêki munsztukowi ranê na mordzie. Krótko po wyruszeniu stracili¶my wóz. Koñ poci±gowy chc±c nad±¿yæ za jazd± oderwa³ siê od piechoty par³ mocno do przodu i w efekcie po³ama³a siê ho³obla. Pojazd zostawili¶my we wsi. Przez wiêksz± czê¶æ drogi powrotnej kilku je¼d¼ców prowadzi³o konie.(Nie)zmordowana piechota, id±c skrótem na miejsce dotar³a pierwsza.

Jak napisa³em wy¿ej, do¶wiadczeñ i spostrze¿eñ jest ca³a masa.
Jeden wóz mo¿e wystarczyæ na podró¿ co najwy¿ej dla 6 osób.
Piechota to mia³a kiedy¶ przerypane. 20 kilometrów w tak morderczych warunkach to jest ponad jej maksymalny wysi³ek.
Na przemarszach z³o¿onych z konnych i pieszych, i kilkunastu osób jest potrzebny dok³adny podzia³ ról. Musz± byæ np. ludzie odpowiedzialni za rozbijanie obozu.
Je¼d¼cy musz± mieæ wyrównany poziom wyszkolenia.

Osobi¶cie to jestem zadowolony ze swoich sakw, oraz smakowitego suszonego bia³ego sera.
Bardzo siê te¿ cieszê i dziêkujê wszystkim którzy w "Przebi¶niegach II" wziêli udzia³.
Wielkie brawa koledzy i kole¿anki dla was, za wytrwanie i pomoc.
A udzia³ wziêli:
Je¼d¼cy Rubie¿y (nowa grupa konna z Pomigacz)
Cywil Bande Regiment
Towarzystwo Jazdy Dawnej
Wolontarze ¶w Dyzmasa
Podlaska Brygada Rekonstrukcji

http://picasaweb.google.pl/Probollo/Przebi...021Maerzec2010#


M¶cidróg
W³a¶nie w takich warunkach ,gdy sprawdzaj± siê nasze rekonstrukcje,widzimy co mamy do doci±gniêcia,a co nie -najbardziej jeste¶my zadowoleni z takiej formy spedzania czasu wolnego. Gdy przedmioty u¿ytkowe sa faktycznie u¿ytkowe uzywanie ich sprawia najwiêksza rado¶æ.
CYTAT
Piechota to mia³a kiedy¶ przerypane. 20 kilometrów w tak morderczych warunkach to jest ponad jej maksymalny wysi³ek.
Na przemarszach z³o¿onych z konnych i pieszych, i kilkunastu osób jest potrzebny dok³adny podzia³ ról. Musz± byæ np. ludzie odpowiedzialni za rozbijanie obozu.
Podpisuje sie tutaj obiema rêkami.
Pytanko:
-jak Ci sie udaje dowodziæ tyloma ludzmi?Czy s± jakie¶ tarcia?Czy wszyscy jakby nie patrzeæ poddaj± sie takiej formie zabawy z ³atwo¶ci± czy trzeba co niektórych prostowaæ?
pozdrawiam
M.
SAMUEL77
Dowodzenie odda³em innym. Wszystkie trzy formacje mia³y swoich wodzów.
Brakowa³o ludzi wyznaczonych do zbudowania obozu, gdyby byli, mo¿e obóz uda³oby siê rozbiæ.
Musieliby byæ to konni, bo oni najwcze¶niej docieraj± na miejsce, ale z drugiej strony, po ca³odniowej je¼dzie konie wymagaj± pracy. Wszyscy mieli wiêc rozbijaæ obóz razem.
Nie uda³o siê ani przed zmrokiem, ani przed deszczem.
Taræ w³a¶ciwie nie by³o, chocia¿ piechociarze nie koniecznie byli zadowoleni z tego, ¿e brn±c w ¶niegu i b³ocie musieli kilka kilometrów pchaæ wóz, widz±c siedz±cych wygodnie w siod³ach kolegów. Oprócz przemarszu, tykociñska piesza dru¿yna pracowa³a ciê¿ko nad przygotowaniem, wozu, stajni i pieszo w pi±tek przyprowadzi³a konie ze stajni poza miastem do kowala i potem do zabudowañ u kolegi Szwajcara gdzie mia³y spêdziæ noc (nie da³o siê na nich jechaæ, kopyta by³y do roboty). Wszystko po to, ¿eby w sobotê bez zak³óceñ wcze¶nie wyruszyæ.
Prostowaæ niektórych trzeba, ale ze wzglêdu na zami³owanie do alkoholu.
Po tym przemarszu moje ch³opaki bêd± raczej organizowali przemarsze nie³±czone - wy³±cznie piesze lub z³o¿one tylko z konnych. Czas poka¿e.


A to sakwy na mego konika. S± pomarszczone od wilgoci, muszê je wysuszyæ (chocia¿ by³y zaimpregnowane woskiem do siode³) i dorobiæ poprêg, lub jak mi podpowiada jeden z uczestników napier¶nik do rzêdu i do niego je czepiaæ. Na "Przebi¶niegach" do³y wi±za³em sznurkiem przez pier¶, nie by³o z sakwami problemów, nic, ani ich nie zgubi³em.
Parufka
Kolejny zaliczony przemarsz i kolejne wnioski.
- mocno rozczarowa³a mnie moja kondycja po zimie i poczu³em w ty³ku i nogach te dwa dni w siodle po mimo spacerowego tempa marszu z lekkimi k³usami i trzema galopami. Czas zacz±æ je¼dziæ regularnie bo i moja technika pozostawia wiele do ¿yczenia.
- muszê sobie sprawiæ juki na konia i ca³y mój marszowy dobytek do niego troczyæ tak ¿eby wszystko mieæ przy sobie, anie czekaæ na wóz ¿eby co¶ z niego wydobyæ. Przy okazji w jukach mogê trzymaæ swoje fanty na imprezach stacjonarnych co te¿ wprowadzi mi trochê porz±dku no i nie bêdê musia³ trzymaæ w namiocie wspó³czesnego plecaka. Dodatkowo na wozie kawalerzy¶ci mog± zostawiæ wtedy tylko namioty co pozostawi piechocie wiêcej miejsca na ich rzeczy.
- przy tak niepewnej pogodzie muszê jednak w razie deszczu u¿ywaæ albo burki albo zak³adaæ giermak tak ¿eby by³a to warstwa skazana na zatrzymanie wody i jej zabsorbowanie co utrzyma mój ¿upan suchy. Kolet jest ¶wietny na wiatr i deszcz ale mam w nim ods³oniête rêce wiêc ¿upan i tak mi moknie.
- b³êdem moim by³o to, ¿e pospolite ruszenie na koniach czêsto siê oddziela³o od piechoty. Po mimo tego, ¿e w linii prostej byli¶my zawsze od siebie nie wiêcej ni¿ kilometr ale w lesie tracili¶my siê z oczu, a w Zajkach siê pogubili¶my. Pewnie gdyby¶my wêdrowali zwarta grup± piechota, jazda i wóz dotar³y by wcze¶niej i w komplecie do miejsca obozowania.
-jeden wóz to zdecydowanie za ma³o na ca³y dobytek tak du¿ej liczby osób.
-trasê musimy koñczyæ tak ¿eby mieæ minimum godzinê normalnego ¶wiat³a (nie zmroku) na przygotowanie obozu.
Podsumowuj±c kolejna fajna impreza, która da³a du¿o wniosków na przysz³o¶æ.
rydz
Przede wszystkim du¿e dziêki wszystkim którzy przyczynili sie realizacji imprezy.
Ja przyjecha³em w³a¶ciwie na gotowe. Koñ z rzêdem czeka³ na podwórzu.

Dla mnie bardzo ciekawymi by³y spostrzerzenia dotyczace ró¿nic w tempie podró¿owania piechoty i konnicy. Teoretycznie wydawaæ siê mo¿e ¿e cz³owiek jest w stanie i¶æ w tempie stêpujacego konia. Praktyka jest jednak bezlitosna. Ró¿nice w tempie widoczne s± szczeólnie w ciêzkim terenie.
Np b³oto dla konia nie jest w³a¶ciwie ¿adn± form± przeszkody, a piechota ma z nim spore nieprzyjemno¶ci. Nie jest to mo¿e zbytnio odkrywcze, ale ró¿nice s± zaskakuj±co du¿e.

Przemarsz daje równie¿ do my¶lenia , jak wa¿ne by³y tabory. Utrata takowych, w przypadku kawalerii która nie wozi ze sob± spodstawowych sprzetów obozowych, powoduje totalne "upo¶ledzenie postojowe".

Bardzo du¿o ciekawych doznañ i piêkne rozlewiskowe twereny!!
Dziêki ch³opaki!
Rydz
SAMUEL77
Dokoñczenie historii z pierwszego posta:

Radziwi³³ mia³ niewiele wojska, ale wiedzia³, ¿e Litwini i Polacy nadto rozproszyli swe si³y. Z Mazowsza na Podlasie wkroczy³ Ksi±¿e od po³udnia. Bi³ po kolei zaskoczonego przeciwnika pod Drohiczynem, w Krzemieniu i w Wysokiem Mazowieckiem. Nim jednak przyby³ pod Tykocin pojawili siê tu uciekinierzy z rozbitych oddzia³ów. Usprawiedliwiaj±c sw± pora¿kê wyolbrzymili si³y przeciwnika, skutkiem czego blokuj±cy postanowili jak najprêdzej zwin±æ oblê¿enie. Jedna z grup, z³o¿ona z o¶miu strzelców, piêciu towarzyszy jazdy i piêciu pospolitaków z jednym wozem taborowym usz³a ku pó³nocnemu zachodowi, gdzie rozci±ga³a siê Puszcza Czarna. Droga przez bór by³a sroga. Piechota i tabor grzê¼li w ¶niegu i b³ocie. Przecierajaca szlak jazda wpada³a w grzêzawiska. Pokonanie trzech mil zajê³o wojsku ca³y dzieñ. Gdy zmierzcha³o, by zmyliæ pogoñ, jazda przesz³a z powrotem na lewy brzeg rzeki. Zatrzymano siê w £asi Toczy³owo we dworze u Pana Józefa. Grubo po zmroku do wsi przyby³a piechota. Nie wystawiano wart, konie i tabor ukryto w obej¶ciu. Wojsko na zaproszenie dziedzica uda³o siê na ucztê do dworu. ¦wiêtowano imienny Pana Józefa i urodziny jego siostrzenicy. Resztê nocy ¿o³nierze spêdzili w stodole.
Mocno pokrzepione snem i kolacj± i wzywane przez hetmana wojsko postanowi³o rankiem ruszaæ nazad, ku Tykocinowi. Wyje¿d¿ano ze wsi z muzyk± i w szyku. Stoj±cy przy drodze ch³opi rzewnie ¿egnali strzelców i towarzyszy. To nie by³a jednak zapowied¼ dobrego dnia.
Najsamprzód zdezerterowa³a czê¶æ piechoty z oficerem, zaraz w Targoniach trzeba by³o porzuciæ tabor, narowi³y siê przemêczone konie. Dopiero w Nieciecach uda³o siê zebraæ rozproszone wojsko, ale ju¿ bez piechoty, której reszta gdzie¶ siê zapodzia³a. Prosto go¶ciñcem ruszy³a jazda komunikiem ku Tykocinowi. W stadninie maj±tku Pentowo pozostawiono czê¶æ zmêczonych koni. Je¼d¼cy rozjechali siê do domów na odpoczynek i ¦wiêta. Zbratane wspóln± dol± wojsko zaprzysiêg³o, ¿e po Wielkanocy znów przybêdzie pod Tykocin, by odbiæ na Szwedach i zdrajcach niepowodzenia.



Fotki Andrzeja:
http://picasaweb.google.pl/AndrzejJR/Przem...onnyMarzec2010#
i Tomka:
http://www.regiment.pl/
Parufka
Komuda zaczyna siê stresowaæ bigsmile2.gif .
vroobell
Ech, zazdroszczê Wam fajnej przygody. Sprzêt ju¿ szykujê, ¿eby zd±¿yæ na jesienny marsz.
AndrzejJR
To po prostu trzeba by³o prze¿yæ.
Mam nadziejê, ¿e wszyscy zdrowi i na zdobycie Tykocina siê stawi±.

Dzieki wszystkim za dobr± przygodê. clap.gif

No i jeszcze jedno.
Na w³asnej skórze przekona³em siê, ¿e piechota mia³a przer±bane.
Nastêpnym razem wolê mieæ odciski na ty³ku warrior.gif ni¿ na nogach i do tego przemokniête od zelówki po cholewki buty.
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.