Hej,
i po wszystkim.
To by³ najmniej koszerny przemarsz jaki organizowa³a moja grupa,
ale te¿, by³ to chyba najwarto¶ciowszy z przemarszów.
Ze wzglêdu na ró¿ne formacje bior±ce udzia³, to by³y dwa dni na których mo¿na by³o siê niesamowicie du¿o nauczyæ.
Najmniej koszerny, bo chc±c zara¿aæ innych ideami marszowymi dopu¶ci³em do
uczestnictwa kilka osób które zaczynaj± dopiero przygodê
z rekonstrukcj± i nie maj± jeszcze za wiele sprzêtu.
Pierwszego dnia wyruszy³o z Tykocina 8 piechociarzy, wóz z wo¼nic± i 10 konnych.
Podzielili¶my siê zgodnie ze scenariuszem na strzelców, pospolite ruszenie (konnych którzy towarzyszyli wozowi i piechocie) oraz regularn± lekk± chor±giew jazdy. Kilka osób nastêpnego dnia rano zrezygnowa³o z ró¿nych wzglêdów.
Na "Przebi¶niegach" odgrywali¶my uciekinierów, zwiewaj±cych spod zamku przed odsiecz±.
Najtrudniej mia³a piechota, która kilkana¶cie kilometrów przedziera³a siê przez zasypan± ¶niegiem i zalan± b³otem le¶n± drogê. Du¿ym utrudnieniem dla piechurów by³ ci±gle grzêzn±cy wóz. Janusz straci³ w po³owie drogi podeszwê od buta i grube kilometry nasuwa³ bez niej.
Trochê przygód mia³a te¿ lekka chor±giew, która przemieszcza³a siê czêsto na prze³aj.
Marian na przyk³ad wjecha³ w grzêzawiska.
Planowany nocleg w terenie nie wyszed³. Piechota, która mia³a do pokonania oko³o 20 kilometrów przeby³a na miejsce grubo po zmroku, zacz±³ padaæ deszcz (który wzmóg³ siê i la³ ca³± noc) i schronili¶my siê w zabudowaniach.
Konie sta³y pod dachem, my spali¶my w stodole na sianie, ci którzy siê nie zmie¶cili spali w oborze z ogierami. Cze¶æ z nas skorzysta³a z zaproszenia w³a¶ciciela zabudowañ i posz³a na kolacjê do gospodarza. Na kolacji by³y kie³basy swojskie, miody i samogon.
Drugi dzieñ to same straty. Konie w oborze urz±dzi³y sobie bijatykê, jeden koñ okula³, moja Ma³pa ma rozwalon± nogê i dziêki munsztukowi ranê na mordzie. Krótko po wyruszeniu stracili¶my wóz. Koñ poci±gowy chc±c nad±¿yæ za jazd± oderwa³ siê od piechoty par³ mocno do przodu i w efekcie po³ama³a siê ho³obla. Pojazd zostawili¶my we wsi. Przez wiêksz± czê¶æ drogi powrotnej kilku je¼d¼ców prowadzi³o konie.(Nie)zmordowana piechota, id±c skrótem na miejsce dotar³a pierwsza.
Jak napisa³em wy¿ej, do¶wiadczeñ i spostrze¿eñ jest ca³a masa.
Jeden wóz mo¿e wystarczyæ na podró¿ co najwy¿ej dla 6 osób.
Piechota to mia³a kiedy¶ przerypane. 20 kilometrów w tak morderczych warunkach to jest ponad jej maksymalny wysi³ek.
Na przemarszach z³o¿onych z konnych i pieszych, i kilkunastu osób jest potrzebny dok³adny podzia³ ról. Musz± byæ np. ludzie odpowiedzialni za rozbijanie obozu.
Je¼d¼cy musz± mieæ wyrównany poziom wyszkolenia.
Osobi¶cie to jestem zadowolony ze swoich sakw, oraz smakowitego suszonego bia³ego sera.
Bardzo siê te¿ cieszê i dziêkujê wszystkim którzy w "Przebi¶niegach II" wziêli udzia³.
Wielkie brawa koledzy i kole¿anki dla was, za wytrwanie i pomoc.
A udzia³ wziêli:
Je¼d¼cy Rubie¿y (nowa grupa konna z Pomigacz)
Cywil Bande Regiment
Towarzystwo Jazdy Dawnej
Wolontarze ¶w Dyzmasa
Podlaska Brygada Rekonstrukcji
http://picasaweb.google.pl/Probollo/Przebi...021Maerzec2010#