No to napiszê co¶ od siebie. Na pocz±tek od strony sprzêtu:
Wyposa¿enie to:
D³uga przeszywa obszyta futrem na ko³nierzu, krótka kolczuga o umiarkowanej wadze (tshirt 8-9kg), jebitnie ciê¿ki he³m z czepcem kolczym, rêkawica skórzana i karwasz dla ochrony rêki.
Miecz plus tarcza (biedroneczka).
Na sobie (oprócz pancerza) lniane spodnie, we³niane kalesony i gacie tako¿ lniane :P jak i moje giez³o, pod które tunika we³niana wchodzi³a. Buty z Wolina, podeszwa szyta w rowku, haftowane
W torbie lnianej p³aszcz, kaptur, rêkawiczki, czapka.
Oprócz tego ¿arcie: podp³omyki, boczek i suszone miêso. Miêso zrobi³em wg podanego gdzie¶ tutaj przepisu: do uchylonego piekarnika pokrojon± wo³owinê na jakie 4h i jest git. Podp³omyki usma¿one na patelni w domu :P
Poza tym Beinir od nas niós³ patelniê obozow±, na której usma¿yli¶my na kolacjê boczek, przyprawiony smacznie b³otem, oraz odchodami le¶nych stworzeñ :P
Oprócz tego sakiewka z krzesiwem, kor± brzozow±, trocinami i dowodem osobistym, tudzie¿ ma³y ch... no¿yk, który zreszt± muszê zmieniæ podobnie jak he³m. Ostatnia rzecz - lotgarowy buk³ak 1,5l.
Nie chcê siê powtarzaæ co do trasy i organizacji (za któr± Lubomira i Kniazia nie sposób tu nie pochwaliæ i nie podziêkowaæ
). Napiszê o tym, jak praktycznie sprzêt dzia³a³ i jak to by³o i¶æ jako ciê¿kozbrojny.
Kolcza wcale nie przeszkadza³a tak, jakby mo¿na by³o siê spodziewaæ. Je¶li j± zatkn±æ za pas i nie dociskaæ obojczyków baga¿ami, to ciê¿aru wcale nie czuæ. Chyba, ¿e w krzy¿u przy schylaniu, albo przy podej¶ciu pod górkê.
Przeszywa i kolczuga przeszkadza³y mi w marszu bardziej drugiego dnia, kiedy zrobi³o siê ciep³o - ale to by³a raczej wina we³ny i giez³a noszonego pod nimi. W lecie trzeba zwyczajnie na go³± klatê w³o¿yæ.
Problemem by³ he³m: mój norman jest bardzo ciê¿ki (3mm i 71cm obwodu, a do tego czepiec), tak wiêc zatkniêty za pasek wycisn±³ siniak na biodrze, a nosiæ go na g³owie przez ca³± trasê te¿ siê raczej nie da.
Je¿eli chodzi o tarczê, to mog³em j± sobie przewiesiæ przez ramiê albo plecy, i w marszu raczej nie przeszkadza³a.
Podobnie torba z rzeczami, przewieszona przez lewe ramiê i lekko zsuniêta na ty³ by³a praktycznie nieodczuwalna i nie sprawia³a problemów nawet w walce.
Z mieczem inaczej, czasem pl±ta³ siê pod nogami. Nosi³em go przy pasie na rzemieniu przewleczonym przez ramiê, i problemem by³o znalezienie (oraz utrzymanie) odpowiedniej pozycji przy boku. Widzia³em, ¿e kto¶ od Kniazia chyba nosi³ swoj± broñ na plecach: ta pozycja bardziej jest dla piechura praktyczna, a i nawet ¦wi±tkiewicz o tym pisze. Pytam wiêc: jak to zrobiæ, i czy znacie jakie¶ linki/literaturê o szczegó³owych sposobach noszenia wczesnego miecza?
Przyda siê.
Buty przetar³y siê troszkê o asfalt (nienawidzê!
), po którym musieli¶my przej¶æ kawa³ek drogi (za d³ugi) zw³aszcza drugiego dnia wyprawy. Przed wyjazdem roztopi³em w garnku s³oninê i na gor±co posmarowa³em je pêdzelkiem, tak¿e zaczê³y chlupotaæ dopiero pod koniec pierwszego dnia, wtedy jak poszli¶my szukaæ miejsca na obóz.
Drugiego dnia w jednym pu¶ci³ szew na piêcie: w lesie przy obozie je¿yny zaczepi³y siê i wesz³y za napiêtek. A wiêc jest do naprawy, i wniosek z tego taki, ¿e trzeba go bardziej doci±gaæ - bo buty te szy³em jeszcze na sucho, i dlatego stercza³.
Tyle o marszu. Nocleg by³ dla mnie mi³y, lekki i przyjemny: spa³em na tarczy u³o¿onej na igliwiu, z jednej strony zas³oniêty od wiatru p³acht±, z drugiej ga³êziami. Pogoda na szczê¶cie dopisa³a. Przykry³em siê p³aszczem, ubra³em kaptur, zmieni³em skarpety na suche i wyspa³em siê jak dzika ¶winia
Wnioski
na przysz³o¶æ takie, ¿e generalnie sprzêt by³ dobrany dobrze, jak na warunki (pó³)zimowe, trzeba tylko koniecznie wymieniæ he³m na l¿ejszy.
Ubiór pasowa³ do pogody. Gdyby by³o zimniej przyda³by siê jeszcze podkoszulek z dobrej we³ny, za³o¿y³bym te¿ kaptur, rêkawiczki i zimow± czapkê. Na têgie mrozy warto te¿ zabraæ z sob± dodatkowe buty.
W dupê daje asfalt, oraz waga he³mu. Nastêpnym razem postaram siê jeszcze bardziej zminimalizowaæ sprzêt, chocia¿ byæ mo¿e naprawdê sroga zima wymaga³a bêdzie wziêcia jeszcze filcowego ¶piwora. Ale z nim na plecach jako pancerny ju¿ bym sobie nie poradzi³.
Osobna sprawa, ¿e ciê¿kozbrojny nie wêdrowa³ pieszo :P
Jak siê jednak okazuje - by³o to mo¿liwe.
Przynajmniej przez dwa dni.
Szkoda tego asfaltu, bo star³ mi nie tylko piêty i odbi³ stopy, ale i zepsu³ klimat tak zajebisty dnia pierwszego. A i Ba¶ce samochody da³y siê we znaki. Zab³±dzili¶my zreszt± (bêd±c tru mapy nie nada
) i st±d taka droga.
Ale na to ju¿ nie poradzimy, a i tak tereny s± piêkne - zw³aszcza pierwszy dzieñ i pocz±tek wêdrówki by³ zajebisty, kiedy szli¶my przez okolicê cywilizacj± praktycznie nietkniête: ¿adnego asfaltu, ¿adnych mostów czy nawet s³upów i linii elektrycznych.
Wiêcej grzechów nie pamiêtam, na koniec podziêkujê wszystkim obecnym, towarzyszom z PGD, organizatorom...
No i oczywi¶cie Basiuli za tachanie sprzêtu i odstresowywanie Chwaliboga podczas marszu
Dobra robota panowie (i klaczko), wiêcej takich imprez!