Polowanie zakoñczone.
Pi±tek od rana nie zapowiada³ siê dobrze, wyjazd siê opó¼nia³, piêtrzy³y siê problemy, co rusz pojawia³a siê nowa przeszkoda. Droga te¿ siê d³u¿y³a koszmarnie. Mocno spó¼niony dotar³em na miejsce, lecz tu siê okaza³o ¿e nie tylko ja siê spó¼ni³em, a bez wszystkich si³ ruszaæ na czorta nie zamierzali¶my, wiêc polowanie trzeba by³o od³o¿yæ na dzieñ nastêpny. Wielu z nas dziwna s³abo¶æ nad ranem dopad³a, znak ¿e wampir ju¿ o naszym przyje¼dzie wiedzia³ i pewnie jakie¶ czary na nas w nocy pozak³ada³. W ka¿dym razie gdy ju¿ wszyscy byli w komplecie i gdy niemoc prze³amali¶my gard³a swe kropi±c wod± ¶wiêcon±, ruszyli¶my na poszukiwania.
Ale tu dopiero siê problemy zaczê³y prawdziwe. Wampierz musia³ poznaæ nasze plany, najpewniej za pomoc± czarnej magii, i co rusz zaczêli¶my wpadaæ w jego pu³apki. To dziura w ziemi, to ga³±¼ napiêta, to dziwne owoce w ¶rodku lasu rosn±ce, swym zapachem i wygl±dem do zjedzenia kusz±ce, to znów rów z czarn± mazi±. W ka¿dym razie gdy ju¿ morale w nas zaczê³o maleæ do wsi doszli¶my, ko¶ció³ w niej nowy, obok dzwonnica stara i kostnica otwarta na o¶cie¿, pewno¶ci nabrali¶my -
to musia³o byæ wampierza le¿e. Lecz niestety czort musia³ uciec w pop³ochu s³ugom swym ka¿±c na nas zasadzki pozak³adaæ. Bez nadziei teren obadali¶my i pó¼nym popo³udniem do karczmy doszli¶my. Kiedy beztrosko w cieniu odpoczywali¶my i kiedy czas ju¿ by³ do dalszej drogi, spostrzegli¶my ¿e jednego z nas brakuje. Trwoga w nasze serce wst±pi³a, jednego brakuje, jeszcze nastêpny z si³ opad³ i ledwo nogami pow³óczy, czas nagli by kompana z si³ z³ego odbiæ, a tu wszytko przeciw nam.
ca³ym szczê¶ciem w tym nieszczê¶ciu kumotra zaginionego z r±k po³udnic odbili¶my. W szczerym polu w pe³nym s³oñcu bój z po³udnica stoczyli¶my, kompana uratowali¶my i ledwo ¿ywi do obozu wrócili¶my.
Tak w skrócie wyprawa wygl±da³a
a tak na zdjêciach siê prezentowa³a
http://picasaweb.google.pl/ATomic242/Polow...rzaZNietoperza#