CYTAT(Krasnawa @ 12:31 13.08.2013)
Bêdziemy zdychaæ od upa³u w gie¼le i kiecce wierzchniej z d³ugim rêkawem kiedy na zewn±trz jest 40oC, bo innych kiecek nie znaleziono do tej pory. Bo¿e!
Przepraszam - bredzisz.
Zakonnice wiêkszo¶ci zgromadzeñ (habitowych) i niektórzy (do niedawna wszyscy) kap³ani - nawet wspinaj±c siê na Giewont albo posuwaj±c 40 km dziennie w dowolnym upale w pielgrzymce na Jasn± Górê - chodz± w d³ugim do ziemi stroju z d³ugim rêkawem. W dodatku w kolorze czarnym. Niektóre zakonnice maj± zabudowane czepce jak w XII wieku. Mo¿na? Oczywi¶cie ¿e mo¿na i ¿e tak robiono.
CYTAT(Owka @ 00:09 14.08.2013)
Uwa¿a³abym te¿ z tzw. "ruszaniem g³ow±".
"Gdyby pomy¶leæ logicznie" naszymi kategoriami, to ja np. do pracy w polu i gospodarstwie (a wiem, o czym mówiê) uszy³abym sobie spodnie. Z czego dla rekonstrukcji ubioru kobiety od epoki ¿elaza do wczesnego XX wieku nie wynika dok³adnie nic!
I to jest clue tego co wspomniano wy¿ej - mo¿e za ma³o wyra¼nie - jako odniesienie kulturowe, które te¿ trzeba uwzglêdniæ.
Z tego ¿e co¶ nam siê wydaje najlepsze przy konkretnym w danej epoce poziomie wiedzy, dostêpno¶ci materia³ów i pracoch³onno¶ci, wcale nie wynika ¿e by³o to najprawdopodobniejsze. Po pierwsze, jakkolwiek dziwne by siê nam to nie wydawa³o, ludzie ¶redniowiecza mogli po prostu na to jeszcze nie wpa¶æ, albo co wiêcej mogli te¿ ju¿ to przetestowaæ i stwierdziæ ¿e siê nie sprawdza z jakich¶ ówcze¶nie istotnych a nam dzisiaj ca³kiem nieznanych powodów, a wreszcie mogli mieæ "opory" natury pozamaterialnej, szczególnie dla nas trudno uchwytnej: przyzwyczajenie, moda, kultura, wierzenia, przes±dy, przepisy, lobby konkretnych cechów, a nawet jakie¶ zupe³nie przypadkowe wydarzenia utrwalaj±ce niechêæ do pewnych rozwi±zañ.
Zobaczmy na przyk³ad - przez analogiê - jak to funkcjonowa³o w odniesieniu do fryzury w ró¿nych epokach i kulturach - w³a¶ciwie NIGDZIE I NIGDY nie stosowano fryzury która naprawdê by³aby optymalna i wygodna, bo akurat fryzura i zarost by³y w bardzo wyra¼ny sposób wyznacznikami kulturowymi a potem statusu i pozycji spo³ecznej.
Np. u nas jak dziewica mia³a mieæ warkocze, to mia³a warkocze choæby jej nie wiem jak przeszkadza³y, a jak ch³opak przed postrzy¿ynami mia³ mieæ d³ugie w³osy to je nosi³, choæby mia³ nie wiem jak± wszawicê, a go³ow±s staj±c siê mê¿czyzn± za ¿adne skarby ¶wiata nie zgoli³by w±sów... bo przesta³by byæ za mê¿czyznê uwa¿any (pamiêtacie Kajetana Ko¼miana "Ozdobo twarzy, w±sy pokrêtne, powstaje na was ród zniewie¶cia³y..." ? ) !
A czy nie mówi nam czego¶ historia wspó³czesnego stroju kobiecego? Jakim szokiem by³ w modzie nowo¿ytnej moment ods³oniêcia kostki nóg i ³okcia?
W pewnych momentach dziejowych próba wprowadzenia optymalnego i logicznego rozwi±zania - na przyk³ad obciêcie niepraktycznych bród siêgaj±cych do kolan bojarom przez Piotra I - prowadzi³o do otwartego sprzeciwu, nieledwie do buntu. Czy nie znaj±c edyktu cara i maj±c tylko ikonografiê sprzed i po edykcie domy¶liliby¶my siê tego czy raczej uznaliby¶my ¿e widocznie bojarzy zauwa¿yli ¿e brody s± niewygodne i postanowili je sobie skróciæ?
W odniesieniu do stroju sytuacja jest podobnie delikatna jak w odniesieniu do fryzury, a nawet znacznie bardziej skomplikowana, poniewa¿ fryzura nie mia³a tylu funkcji do spe³nienia (mog³a co najwy¿ej przeszkadzaæ albo nie), natomiast strój £¡CZY£ nierozerwalnie funkcjê praktyczn± i kulturow±, i NIE DA SIÊ bez dodatkowych ¼róde³ (zw³aszcza pisanych) oceniæ co w rozwi±zaniach, barwach i dodatkach do stroju wynika³o z praktyczno¶ci i do¶wiadczenia, a co z mody, zwyczaju czy przes±dów. D³ugo¶æ rêkawa wczesno¶redniowiecznego nie jest tu wyj±tkiem.
Dlatego zgadywaæ i wymy¶laæ na logikê mo¿na w rekonstrukcji tylko wtedy je¶li jak±¶ rzecz zrobiæ musimy a na to co¶ absolutnie nie ma ¿adnych ¼róde³. I wcale to nie oznacza ¿e zrobiwszy logicznie, zrobimy tym samym poprawnie. Howgh!
PS. Proszê siê na ten przyk³ad zastanowiæ nad funkcjonowaniem elementu stroju, zdawa³oby siê w oczywisty sposób wy³±cznie praktycznego i u¿ytkowego (i to bardzo odpowiedzialnego) a niewidocznego dla oczu jakim jest podeszwa buta. Wywiniêta, specjalnie wszyta, podklejana lub podszywana drug± warstw±, z obcasem, wreszcie podkuwana. Co mo¿na wiêcej wymy¶liæ?
A jednak: teraz proszê sobie w ten rozwój buta wstawiæ pojawienie siê wysokich obcasów. To jest co¶, czego mo¿liwo¶ci istnienia nigdy by¶my siê nie domy¶lili, gdyby¶my nie zobaczyli na w³asne oczy ¿e kto¶ to zrobi³ i ¿e to dzia³a, a historyk-kostiumolog który by zasugerowa³ tak± teoretyczn± mo¿liwo¶æ przypuszczalnie musia³by siê przekwalifikowaæ, okrzykniêty idiot± stulecia.
Oto dla uzyskania innej postawy i kilku centymetrów wzrostu kobiety za³o¿y³y "szpilki" - rozwi±zanie ur±gaj±ce logice z punktu widzenia praktyczno¶ci, antyergonomiczne, niebezpieczne dla zdrowia i ¿ycia, uniemo¿liwiaj±ce nawet w miarê wygodne chodzenie po nierównym chodniku czy dogonienie uciekaj±cego autobusu. I chodz± w tym nie tylko na bale, ale nawet po tych nierównych chodnikach, a bywa ¿e i po Tatrach (sam widzia³em). I gdzie tu logika?
Reasumuj±c: w dziedzinie stroju wzglêdy kulturowe/spo³eczne/zwyczajowe pe³ni± rolê decyduj±c± i je¶li te wzglêdy czego¶ wymagaj±, to bêdzie siê to nosiæ, choæby to by³o nie wiem jak kosztowne, niewygodne a nawet niebezpieczne. A zatem je¿eli nie znamy tych wzglêdów, to nie wiemy o zasadach konstruowania stroju w³a¶ciwie nic i domniemywaæ nie mo¿emy równie¿ nic.