Trochê nam siê terminy poprzestawia³y ale w koñcu przemarsz doszed³ do skutku. Poniewa¿ Koledzy maj± daleko do domów a w poniedzia³ek wszyscy musieli byæ w pracy musieli¶my zrezygnowaæ z niedzielnego etapu. Ale i tak uda³o nam siê pokonaæ 30km w 24 godziny i urz±dziæ dwa biwaki.
Zdjêcia z przemarszu mo¿na zobaczyæ tutaj:
http://picasaweb.google.pl/14thlouisiana/Przemarsz28302009#a poni¿ej mo¿na siê zapoznaæ z moim przyd³ugim opisem i wnioskami z wyprawy ;)
W dniach 28-30 sierpnia odby³ siê przemarsz "Cedar Mountain - Bristoe Station". Pi±tkowa trasa wiod³a od K³odzka na po³udnie wzd³u¿ doliny Nysy K³odzkiej, nastêpnie wzd³u¿ grzbietu tworz±cego granicê Doliny Wielis³awki w kierunku Gór Bystrzyckich. Nocleg odby³ siê 1,5km na pó³noc od wsi Starków. W tym dniu pokonali¶my odleg³o¶æ 10km.
W sobotê 29. sierpnia weszli¶my na grzbiet Gór Bystrzyckich i udali¶my siê w kierunku wsi Lasówka. Przebyty dystans tego dnia wyniós³ 20km.
W niedzielê 30. sierpnia mieli¶my zaplanowany przemarsz w kierunku Bystrzycy K³odzkiej, niestety z przyczyn logistycznych musieli¶my z tego etapu zrezygnowaæ, poprzestaj±c na kilometrowym przej¶ciu do punktu docelowego, sk±d zostali¶my przetransportowani do K³odzka.
Projekt mia³ za zadanie przetestowanie sprzêtu i swoich mo¿liwo¶ci w warunkach zbli¿onych do tych, jakie panowa³y podczas szybkich wypadów piechoty konfederackiej. Uda³o siê pokonaæ ok. 30km w ci±gu 24 godzin, oraz biwakowaæ z pi±tku na sobotê oraz z soboty na niedzielê. Poniewa¿ nasz marsz 'odtwarza³' jeden z b³yskawicznych manewrów "pieszej kawalerii" gen. Stonewalla Jacksona, nie korzystali¶my z taborów i ca³y sprzêt nie¶li¶my ze sob±.
W pi±tek po zapadniêciu zmroku zostali¶my zaskoczeni przez deszcz, który pada³ przez oko³o godzinê. Noc by³a ciep³a i bez opadów, zdecydowali¶my siê na biwak bez rozbijania namiotów. Warty wystawione by³y przez ca³± noc.
W sobotê wstali¶my o godzinie 6.00, wymarsz o godz. 7.00. Od godziny 8.00 do ok. 10.30 pada³ silny deszcz. Po oko³o godzinie marszu w deszczu zdecydowali¶my siê przeczekaæ w lesie. Do³±czyli¶my do naszych dwóch kolegów odtwarzaj±cych osadników amerykañskich, których z racji konserwatywnych ubiorów i uzbrojenia nazwali¶my Amiszami. Odbyli¶my z nimi dalsz± czê¶æ wêdrówki a¿ do ³±k przy wsi Lasówka.
W Lasówce po¿egnali¶my siê z osadnikami i przyst±pili¶my do organizacji obozowiska. Pogoda zapowiada³a siê bez opadów, wiêc i tym razem postanowili¶my biwakowaæ pod go³ym niebem, przy ognisku. Noc okaza³a siê ch³odna i wilgotna, podnios³a siê mg³a a temperatura powietrza spad³a od ok. 5st.C. Na szczê¶cie zgromadzili¶my wystarczaj±c± ilo¶æ opa³u, a wartownicy przez ca³± noc dbali o podtrzymywanie ognia.
W niedzielê pobudka o godz. 6.00, po ¶niadaniu i zwiniêciu obozu udali¶my siê na "meeting point".
Przemarsz mia³ za zadanie wypróbowanie w praktyce kilku kwestii:
1. Jak siê sprawuje umundurowanie, obuwie, bielizna, generalnie historyczny, wojskowy ubiór z czasów Wojny Secesyjnej, na d³u¿szych dystansach i w ró¿nych warunkach atmosferycznych.
2. Jak siê sprawuje wyposa¿enie i uzbrojenie, jak wygl±da ergonomia tego¿; co jest niezbêdnie potrzebne do biwakowania we wzglêdnym komforcie a bez czego mo¿na siê obej¶æ.
3. Jak wygl±da sprawa ¿ywno¶ci, czy da siê i jak d³ugo mo¿na poci±gn±æ na typowym ¿o³nierskim po¿ywieniu; oraz ile po¿ywienia trzeba ze sob± zabraæ ¿eby byæ sprawnym i wydolnym a bez potrzeby siê nie przeci±¿aæ. £atwo siê mówi - "we¼cie ¿ywno¶ci na trzy dni drogi", ale ile tego tak naprawdê potrzeba?
Ad.1
Tu akurat by³o wiadomo czego siê spodziewaæ. Sukno we³niane to idealny materia³ na mundur, oczywi¶cie w odpowiednim przedziale temperatur
Moja kurtka po prawie dwóch godzinach w deszczu by³a mokra z zewn±trz, ale nie od ¶rodka. Wysch³a pó¼niej na mnie w ci±gu kilku godzin, w czasie marszu. Równie¿ spodnie uszyte z jean-cloth (76% we³na, 24% bawe³na) sprawowa³y siê bardzo dobrze, szybko wysch³y zarówno po deszczu jak i po niezamierzonej k±pieli w bajorku.
Co do koszul, to te zrobione "regulaminowo" z bawe³ny czy lnu bardzo szybko nasi±kaj± potem, co mo¿e prowadziæ do pewnego dyskomfortu (chocia¿ nikt nie obiecywa³, ¿e na wojnie bêdzie ³atwo ;) ). Maj± jednak tê zaletê, ¿e bardzo szybko wysychaj± na s³oñcu czy przy ognisku. Ale je¶li posiada siê jedn± koszulê na sobie a drug± na zmianê, to zawsze mo¿na zapewniæ sobie komfort przebywania we wzglêdnej sucho¶ci. Zamierzam uszyæ sobie koszulê z cienkiej we³ny, zobaczymy jak siê bêdzie sprawowaæ.
Je¶li chodzi o bieliznê "doln±" to ju¿ wcze¶niej przekona³em siê o zaletach historycznych, XIX-wiecznych kalesonów, równie¿ ten przemarsz pokaza³ ¿e ¶wietnie siê sprawuj±, s± wygodnie, przewiewne i nie powoduj± obtaræ w strategicznych miejscach.
Skarpety historyczne, by³y testowane w dwóch wersjach - poñczochy z cienkiego sukna we³nianego, siêgaj±ce nieco powy¿ej kolan, oraz robione na drutach skarpety typu "góralskiego". Obydwa warianty sprawdzi³y siê bardzo dobrze zapewniaj±c wygodê i brak obtaræ. Jednak skarpety z grubej we³ny zajmuj± mniej miejsca w plecaku, ³atwiej je wysuszyæ przy ognisku i ³atwiej je za³o¿yæ (nie trzeba siê bawiæ z podwi±zkami), wiêc pod tym wzglêdem s± lepsze od sukiennych poñczoch.
Buty okaza³y siê rewelacyjne. Bardzo wygodne, dopasowuj±ce siê do stopy, nie wyst±pi³y u nas ¿adne obtarcia, pêcherze ani ¿adne inne marszowe nieprzyjemno¶ci. Zobaczymy tylko jak bêdzie z ich trwa³o¶ci±, bo s± wykonane z do¶æ cienkiej skóry. W ka¿dym razie jak na razie nie ma z nimi problemu i dzia³aj± ¶wietnie.
[uwaga Greywolfa] Buty-na deszczu i w ogóle mokre maj± miêkk± podeszwê i nie nale¿y ¿a³owaæ æwieków do ich podbicia (podeszwa jest wtedy w miarê prosta). Mokra staje siê miêkka i rzadko wbite æwieki (u mnie ok 32 na buta z czego ok 10 pó³koli¶cie w obcas) stwarzaj± wra¿enie kamieni w bucie. Ma³o przyjemne.
Ad.2
Mo¿na du¿o powiedzieæ o plecaku "double bag", ale na pewno nie to ¿e jest wygodny. Rekompensuje to ca³kiem niez³± ³adowno¶ci±. Do plecaka wrzuci³em: po³ówkê namiotu, poncho przeciwdeszczowe, kamizelkê, koszulê na zmianê, zapasowe skarpety (potem wyl±dowa³y tu na ich miejsce zu¿yte poñczochy), filcow± "karimatê", zestaw do czyszczenia broni (sk³adany wycior i trzy szczotki), sk³adan± latarenkê, trzy ¶wiece, zapa³ki, rêkawiczki, paczkê sucharów, 250g m±ki, ma³± butelkê whiskey, cebulê i trzy kolby kukurydzy. Za³adowany plecak wa¿y³ ok. 9-10kg.
Do tego w chlebaku mia³em drug± paczkê sucharów, suszone miêso, fajkê, kapciuch z tytoniem, portfel, buteleczkê z sol±, korkoci±g, sznurek, ³y¿kê. Ca³o¶æ wyposa¿enia dope³ni³a ³adownica z czterdziestoma pociskami, manierka (ok. 1,5l) z kubkiem, karabin oraz pas na którym zawieszony by³ bagnet, nó¿ i pojemnik na kapiszony. Poniewa¿ mój kubek ma pojemno¶æ dwóch pint (ok. 1l), zrezygnowa³em z zabrania patelni i talerza, decyduj±c siê na u¿ycie kubka jako substytutu zarówno garnka jak i miski, kufla i kieliszka ;) Jak siê okaza³o mog³em zabraæ nieco mniej jedzenia. Mog³em te¿ spokojnie zrezygnowaæ z bagnetu, bo ten d³ugi dziab±g tylko siê majta³ i zahacza³ o inne czê¶ci ekwipunku, przejawiaj±c przy tym zadziwiaj±c± sk³onno¶æ do rdzewienia, natomiast nie przedstawia³ ¿adnej warto¶ci u¿ytkowej (móg³ s³u¿yæ najwy¿ej za ro¿en czy ¶wiecznik) czy bojowej (Jankesowi lepiej pos³aæ kulkê a z bliskiej odleg³o¶ci poczêstowaæ kolb±).
Bardzo przydatne okaza³o siê poncho przeciwdeszczowe. Stanowi³o zarówno ca³kiem niez³± ochronê podczas marszu w deszczu jak i by³o niezast±pione przy przygotowaniu pos³ania. Przy mokrej od deszczu lub rosy trawie stanowi³o bardzo dobr± izolacjê od wilgotnego pod³o¿a.
Filcowa "karimata" po³o¿ona na poncho bardzo dobrze izolowa³a od ch³odu ziemi, co by³o szczególnie istotne podczas drugiej nocy, kiedy temperatura spad³a do ok. 5 st.C.
Tym razem ani na pi±tkowym, ani na sobotnim biwaku nie rozbijali¶my namiotów, preferuj±c nocleg pod go³ym niebem. Po³ówki namiotów "dog tents" (o wymiarach ok. 170x160cm) s³u¿y³y w tym przypadku jako dodatkowe oprócz koca przykrycie, przydaj±c siê szczególnie w niedzielê nad ranem.
Generalnie zestaw nó¿ + zapa³ki (w wersji deluxe uzupe³niony ma³ym toporkiem/siekierk± którego tym razem nie mieli¶my) wystarczy³ do przygotowania odpowiedniej przestrzeni ¿yciowej w pobli¿u lasu, a zestaw poncho, "karimata", koc i p³achta namiotowa pozwoli³ siê wyspaæ w pobli¿u ogniska przy temperaturze zbli¿aj±cej siê do zera.
Zarówno w pi±tek wieczorem jak i w sobotê mieli¶my przyjemno¶æ maszerowaæ w deszczu, wiêc oczywi¶cie nasze karabiny zaczê³y pokrywaæ siê piêknym, rudym nalotem. Broñ jednak pozosta³a sprawna, pomimo mg³y i du¿ej wilgotno¶ci w nocy z soboty na niedzielê, zarówno ³adunki prochowe w ³adownicy jak i kapiszony ci±gle by³y suche i nadawa³y siê do u¿ytku. Doprowadzenie broni do porz±dku zajê³o mi w niedzielê równe cztery godziny. My¶lê, ¿e zastosowanie dobrych zatyczek do luf, chroni±cych wnêtrze lufy, jak i zastosowanie t³uszczu, np. niesolonego smalcu na lufê z zewn±trz i mechanizmy zamka, powinno znacznie ograniczyæ zapêdy "rudej".
[uwaga Sasa] Wniosek, ¿e sprzêt siê sprawdzi³ i by³o ok, uzupe³ni³ bym o zdanie "w tych warunkach". Ciekaw jestem jak wygl±da³oby to np. w upale.
Ad.3
Podstaw± wy¿ywienia by³y suchary i suszone miêso. W sobotê zostali¶my poczêstowani przez naszych kolegów-osadników chlebem z mas³em orzechowym, a wieczorem piekli¶my na ognisku kukurydzê, ka¿demu trafi³a siê kromka chleba z serem w formie ogniskowej grzanki, odrobina fasoli i kawa³ek konserwy. Nie by³o to zbyt wyrafinowane po¿ywienie, ale wszyscy siê najedli i byli zadowoleni
Suchary i miêso jako podstawa, a kukurydza jako uzupe³nienie sprawdzi³y siê bardzo dobrze. Mia³em nieco obawy czy uda siê upiec kukurydzê na ognisku, na szczê¶cie okaza³o siê to wykonalne, a samo danie by³o bardzo smaczne.
Suszone miêso przygotowa³em z trzech kotletów schabowych, wyszed³ z tego woreczek miêsnych wiórów. Po przemarszu zosta³o mi z tego ok. 1/4. Sucharów upiek³em dwie paczki po 200g, do tego mia³em jeszcze trochê sucharów luzem, do domu wróci³a jedna paczka. Kukurydzê zjad³em jedn±, na cebulê nie by³o chêtnych. W niedzielê oprócz sucharowo-miêsnego ¶niadania zjad³em dopiero kolacjê w domu, tak wiêc na "marszowej" diecie by³em ok. 48 godzin, w dobrym zdrowiu i pe³nej sprawno¶ci fizycznej. Do prze¿ycia dwóch dni wystarczy³o nieco ponad dwa kotlety wysuszone na wiór, ok. 300g sucharów, jedna kukurydza, kromka chleba z mas³em orzechowym, ³y¿ka fasoli, kawa³ek konserwy miêsnej, kromka chleba z serem
Przez tak krótki okres czasu pewnie da³bym radê funkcjonowaæ w ogóle bez jedzenia, wiêc trudno w tym przypadku orzec jak d³ugo bym jeszcze móg³ maszerowaæ na takiej diecie. Niemniej jednak eksperyment pokaza³, ¿e nie trzeba targaæ ze sob± du¿ych ilo¶ci jedzenia. W moim przypadku trzy suszone schabowe (lub ich wo³owy odpowiednik), 1/2kg sucharów, dwie kukurydze i odrobina czego¶ s³odkiego w zupe³no¶ci wystarcz± do prze¿ycia weekendu na szlaku, nie mówi±c ju¿ o imprezie stacjonarnej.