Niestety muszê zaliczyæ do kategorii filmów z cyklu "obejrzeæ- zapomnieæ". Nawet ciekawa, wprowadzaj±ca w nastrój czo³ówka. Kolorystyka obrazu trochê telewizyjna, mo¿e by³o to krêcone na jakim¶ betacamie. Scenografia i kostiumy na pierwszy rzut oka nawet ³adne, ale nie zachwycaj±. Trochê jak czeski albo w³oski serial kostiumowy z 80's. Podoba³ mi siê tylko skórzany p³aszcz z kontrafa³d± de Breze'a.Wszystkie okucia, gardy broni jasne, o nasyconych barwach (polerka- srebro- z³oto), ¿adnej patyny, wytaræ. Wyra¼nie wspó³czesne szyby w karetach, wspó³czesne karty [!] na stole bez ¶ladu zu¿ycia, bi¿uteria jak z jablonexu, pude³ka jak z Cepelii albo Almi Decor etc. etc.
Zaczyna siê od intrygi na francuskim dworze, potem jest ju¿ coraz ¶mieszniej. Widowiskowy bardzo straszny pojedynek, potem scena ³ó¿kowa w perukach, ale z opatrunkiem na ramieniu ]:-> Dalej francuski kurier wys³any z misj± do cara spotyka bohaterskiego dragona (?) Griszê. Griszeñka jest prawdziwym carskim kastetem do zadañ specjalnych, chocia¿ nie umie czytaæ (rozpala korespondencj± de Breze'a ognisko :D) W filmie pocz±tkowo spe³nia rolê czego¶ w rodzaju rosyjskiego Piêtaszka, s³u¿±c Francuzowi za przewodnika, towarzysza broni i t³umacza, a jednocze¶nie nie mog±c siê nadziwiæ odmienno¶ci ?innostrañca?. Wprowadza go te¿ w uroki ³a¼ni, poi wódk± i kwasem chlebowym, opêdza od nied¼wiedzi oraz rosyjskich m³ódek. Potem nagle okazuje siê byæ prawdziwym prekursorem specnazowców, z no¿em w zêbach pe³zn±c ku sikaj±cemu wartownikowi. Niestety rozs±dek go opuszcza ? w gierojskim amoku atakuje króla Szwecji w ¶rodku szwedzkiego posterunku, ale prze¿ywa.[!] Nasi kuloodporni (ze stu Szwedów do nich wali mo¿e z 20 metrów, ¿aden nie trafia) bohaterowie umykaj± Szwedom, i docieraj± do samego cara batuszki. Wy¿szy oficer o wygl±dzie arystokraty serdecznie wita siê z pañszczy¼nianym ch³opem, zamiast daæ mu pogêbek i kazaæ strzemiê przytrzymaæ (megaROTFL). Etc. Etc.
Szwedzi s± ¼li, pal± i gwa³c±. W lesie spotyka ich za to kara. Mê¿ne rosyjskie dziewoje uzbrojone z Wiejsk± Broñ Drzewcow± (wid³y) szar¿uj± na nich jak górale w "Potopie" i mimo strat w szyku wyk³uwaj± (?) w pieñ :D
Obraz bitwy i wojsk. Armaty jak z filmów wojennych z lat 30- wielkie walce ze styropianu chyba, sporadycznie miota nimi efekt odrzutu ]:-> Szyk piechoty nierównomierny, tu¿ obok ¿o³nierza z 1,6m stoi wy¿szy o g³owê etc. Taktyka- w jednym ujêciu piechota strzela do wrogiego szyku z chyba pó³ kilometra, i biegnie ten dystans ?urrraaa..!?, kilka scen dalej czworoboki stoj± ze 30 metrów od siebie jak wkopane w ziemiê i strzelaj± jak do tarcz, nie próbuj±c wzi±æ na bagnety wroga zanim prze³aduje. Nonsens nonsensem pogania. Kuloodporny rosyjski superhiro³ broni z Francuzem szañca, którego ca³a obsada ginie tylko nie oni dwaj, a potem wysadzaj± ow± placówkê razem z atakuj±cymi Szwedami, prawie jak Ordon redutê, i jak prawdziwy Ordon prze¿ywaj± nieromantycznie ]:-> Car trochê siê zdziwi³ na ich widok, bo brew mu drgnê³a, ale mo¿e to komar go uci±³ :D Wogóle najpiêkniejsza jest rola Cara, który szar¿uje na czele swych wojsk za Rosjê ?woln± i bogat±? [sic..!!] Putinowski propagandzista wymy¶li³by co¶ takiego tylko na ciê¿kim kacu, i nie dosta³by podwy¿ki.
Zabawny jest obraz polskiej partyzantki (?) szlacheckiej napadaj±cej na rosyjskich kurierów. Dowodzi nimi demoniczna m³ódka w p³aszczu Nazgula, pos³uguj±ca siê chyba arbaletem. (kusza na kule). W filmie s± dwa przera¿ajace pojedynki na szpady, pierwszy jeszcze ujdzie, w drugim tn± siê tymi szpadami a¿ mi³o ]:-> Jak wiadomo szpada to broñ do ciêcia, zw³aszcza z siod³a. Bêdê wstrêtny i zaspoilujê, bo i tak nie warto siê tym katowaæ. Griszeñka ginie od kuli m³ódki Nazgula zas³aniaj±c Cara jak Kevin Costner z Bodyguarda ukochan±, wzruszony Francuz p³acze nad swym ¶wie¿o odstrzelonym Piêtaszkiem a la Russe, Car mówi do m³ódki ?Ty suko!? i ka¿e j± powiesiæ :P Niestety Grisza nie dostaje po¶miertnie orderu bohatera zwi±zku radzieckiego. Ogólnie jest weso³o. Tu¿ po bitwie dociera do naszego ¯abola jego ukochana, któr± musia³ by³ odbie¿aæ udaj±c siê na poniewierkê. No i Happy End mamy. Warto zauwa¿yæ, ¿e muzyka jest jak z zupe³nie innego film, i jej ?dramatyzm? w totalnie nieoczekiwanych momentach zbija nas z tropu, jak w brazylijskich serialach.
Je¿eli kto¶ kiedykolwiek widzia³ filmy "Niebezpieczne zwi±zki", "Barry Lyndona", albo choæby Garbusa "Le Bossu" z Jean'em Marais- i ceni je oraz pamiêta, to bêdzie siê mêczy³. IMHO naprawdê szkoda zachodu. Ju¿ lepiej dobra ksi±¿ka, albo odcinek "Mad Men". Tam przynajmniej rekwizyty wygl±daj± na przedmioty u¿ytkowe z epoki ]:-> A fabu³a kupy siê trzyma. Ale ¿eby nie by³o- rozrywki dostarczy³. U¶mia³em siê z Paulin± serdecznie