WRÓCI£AM
By³o super
Uzupe³niaj±c posty Vislava podajê nasz± trasê powrotn± zaczynaj±c od Zdrojów poprzez Sylczno - K³odno - Nowe Pole - Parchowo (ku naszej rozpaczy w tych lasach wszystkie drogi prowadz± do Parchowa
) - Sucha (równie¿ nieplanowane
) - Bawernica - Mydlita - Rokity - Rokitki - Kozin (bród na rzece Bukowinie oraz nocleg jakie¶ pó³ kilometra za rzek± w miejscu wygodnym szczególnie dla komarów dziêki których staraniom, Ja¶min by³ gotów do drogi ju¿ o 5 rano
i dziêki którym pobi³am swój rekord - plaskacz na czerep towarzysza powali³ a¿ O¦MIU krwiopijców
)
Pi±ty i ostatni dzieñ podró¿y to trasa - z postoju w Kozinie z powrotem do brodu by napoiæ wierzchowce i dalej przez lasy na Kotuszewo (znajduj±c przy okazji mnóstwo potencjalnych, idealnych miejsc na nocleg znajduj±cych siê z³o¶liwie na kupie) - Unieszyno i lasy unieszyñskie w których zaliczyli¶my bli¿ej nieokre¶lon± liczbê piêæsetletnich dêbów - Runowo i przej¶cie przez szóstkê po której znale¼li¶my siê niemal w domu
Bilans strat materialnych wyprawy po podliczeniu powali³ mnie na glebê. Zaczynaj±c od zaginionej w akcji butli na wodê, filcowego wiaderka, tygla (r±czka mi siê osta³a), 10mb linki konopnej, baranicy (szczê¶liwie odnalezionej), zgniecionego kocio³ka, dziurawych skarpet, pêkniêtego buk³aka, z³amanej lipowej ³y¿ki, kawa³ka chleba krasnoludów porwanego przez jakiego¶ nieszczêsnego psa (jego los jest nieznany), usma¿onych filcowych butków, wypalonej dziury w skarpetach, zamordowanej koszuli, podartych spodni, kontuzji kolana Karoliny, nadepniêtej przez Furiê stopy (mojej), dwóch kleszczy (jeden zamordowany przez pocieranie, drugi wyeksmitowany ju¿ po wyprawie) i na koniec obity czerep Ja¶mina (przez mój zamach na komarzych wrogów).
Bilans pogodowy - ¶rednio chyba ze 150% wilgotno¶ci powietrza
Pierwsze dwa dni - pada prawie bez przerwy z wyj±tkiem pierwszej nocy.
Dzieñ trzeci - pada przez oko³o 45% procent czasu
Dzieñ czwarty - to co poprzednio ale noc czysta
Dzieñ pi±ty - zaraz po przekroczeniu szóstki dopad³a nas najbardziej imponuj±ca burza jak± widzia³am od roku. Momentalnie zmokli¶my do gaci i mogli¶my robiæ zawody kto wyci¶nie wiêcej wody z butów. Jeszcze weselej zrobi³o mi siê gdy u¶wiadomi³am sobie ¿e wisz±cy nad nami ogromny cumulus ciska hojnie piorunami a my znajdujemy siê dok³adnie w najwy¿szym punkcie w okolicy
Ulewa towarzyszy³a nam do samego koñca - kiedy zsiad³am z konia czu³am siê jak po k±pieli w jeziorze (w ciuchach rzecz jasna)
Ogólnie to po piêknej pogodzie, podczas poprzedniej wyprawy kiedy to czuli¶my siê niemal doskonali, dostali¶my dosyæ solidny materia³ do przemy¶leñ i zgodnie doszli¶my do wniosku ¿e jednak nale¿y przeorganizowaæ sprzêt i podej¶cie do tematu.
Problemy s± prozaiczne - mokro, mokro i jeszcze raz mokro. Niestety klimat stepów pomorskich ró¿ni siê od klimatu Mongolii. Suszenie siê tylko po to by zaraz ponownie zmokn±æ jest wyj±tkowo niedopinguj±ce. Poza tym próby wysuszenia gdy od ulewy chroni ciê jedynie niewielki namiocik, ognisko nie chce siê rozpaliæ bo hubka i inne przyrz±dy zamok³y wcze¶niej i nawet jakby siê uda³o to drewno bardziej kopci ni¿ grzeje a wilgotno¶æ powietrza przekracza 95%, to walka z wiatrakami.
Uzgodnili¶my ¿e trzeba wymy¶liæ jakie¶ rozwi±zanie ale na razie nam siê to nie uda³o.
A ogólnie to serdeczne podziêkowania dla ca³ej ekipy: Karoliny (szkoda ¿e kontuzja nie pozwoli³a ci dojechaæ do koñca ale w koñcu zdrowie najwa¿niejsze), Ja¶mina (na nastêpn± wyprawê zaserwujê ci twój wymarzony kurs galopu) i Vislava (który prowadzi³ na ¿ywo relacjê z placu boju tak ¿e czasem zastanawiali¶my siê czy w ogóle ma czas na pracê
) By³o super i bardzo siê cieszê ¿e mogli¶my siê razem pow³óczyæ i mam nadziejê ¿e wy tak¿e pomimo wszelkich niedogodno¶ci dobrze bawili¶cie siê na wyprawie.
Poza tym serdeczne podziêkowania dla Mai i Borysa z Le¶niczówki Zdroje za mo¿liwo¶æ legalnego pokoczowania i mi³o spêdzony przy ognisku wieczór.
Koñczê ten przyd³ugi post - wszelkie pomys³y i rozwi±zania je¶li je znajdê natychmiast umieszczê w temacie.
dobranoc
Rosamar