CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Ten esej, do którego da³e¶ linki mówi tyle, ¿e cz³owiek ¶miertelnie ranny mo¿e jeszcze co¶ zrobiæ zanim umrze. Jasna sprawa, zgadzam siê. Tym niemniej nie widzê takich rozbie¿no¶ci w tym co napisa³em z tym esejem.
Oba teksty odebra³em jako w³a¶nie podwa¿anie realno¶ci konwencji "do pierwszego trafienia i natychmiast stop", jako symulacji pojedynku w regule ostrzejszej ni¿ do pierwszej krwi.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Przebicie op³ucnej jest stanem bezpo¶redniego zagro¿enia ¿ycia i z tego powodu umieraj± ludzie, to jest FAKT. Okej, nie gin± natychmiast, bo przecie¿ po to s± lekarze, ¿eby takich rannych uratowaæ, ale nie zmienia to faktu, ¿e z zapadniêtym p³ucem nie bêdziesz krzycza³ "A ch*j! mam jeszcze jedno, mogê walczyæ dalej!"... Czas ucieka i mo¿na go po¶wiêciæ na walkê, albo ratowanie ¿ycia, wybór nale¿y do rannego.
Dok³adnie. Przy czym liczenie na uprzejmo¶æ go¶cia, którego w³a¶nie próbujê zabiæ z wzajemno¶ci±, ¿e po pierwszym trafieniu natychmiast grzecznie posk³ada siê jak precelek i cichutko skona, uderza mnie jako nazbyt ... romantyczne?
Dok³adnie tak± sytuacjê masz opisan± w pierwszym tek¶cie. Dorset dostaje pchniêcie najprawdopodobniej przebijaj±ce p³uco, po czym ze swad± traci palec w zwarciu, ucina sobie pogawêdkê i sprzedaje przeciwnikowi dwa pchniêcia koñcz±c walkê.
I ¿eby by³o jasne - nie jestem zwolennikiem blokowania klingi przeciwnika we w³asnym ciele. Staram siê nie oberwaæ, czy to pierwszym, czy to nastêpnymi trafieniami. Konwencja, w której mogê odwróciæ siê do przeciwnika plecami tylko na podstawie w³asnego, subiektywnego przekonania o zadaniu trafienia, zanim ew. sêdziowie powiedz± "stop", jako¶ mi nie pasuje jako realistyczna symulacja walki.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Co do trafieñ w ramiê... tak jak pisa³em, Twoje ¼ród³a potwierdzi³y, ¿e przeciêcie ¶ciêgien natychmiast pozbawia Ciê jakiejkolwiek w³adzy w miê¶niu, do którego te ¶ciêgna nale¿a³y, a warto dodaæ, ¿e nadgarstek to miejsce, w którym s± tylko ¶ciêgna, naczynia i nerwy.. no i ko¶æ, ale ona nas nie interesuje. Ciêcie w nadgarstek NATYCHMIAST pozbawi Ciê mo¿liwo¶ci chwytania je¶li by³o od strony d³oniowej. Od grzbietowej za¶ strony pozbawi mo¿liwo¶ci wyprostowania palców, za to jest to rana potencjalnie ¶miertelna (nie natychmiast rzecz jasna), ze wzglêdu na ilo¶æ ¿y³, które tam przebiegaj±. Co do pchniêæ i szasz³yka z rêki. Jakim cudem chcia³by¶ walczyæ je¶li Twój przeciwnik za pomoc± rapiera, szpady itp. trzyma Twoj± d³oñ czy przedramiê przebite na wylot? Ja osobi¶cie tego sobie nie wyobra¿am.
W³a¶nie tak± sytuacjê opisuje niejaki R. Deerhurst, podobno naoczny ¶wiadek. Go¶æ trafiony pchniêciem w rêkê z broni±, z przebit± t±¿ rêk± na wylot sprzeda³ przeciwnikowi pchniêcie w klatkê, które przesz³o na wylot. Po czym obaj zajêli siê radosn± szarpanin± w zwarciu, sprzedali sobie jeszcze po parê pchniêæ, uciêli pogawêdkê z sekundantami czyby nie przerwaæ zabawy i w koñcu zeszli z utraty krwi.
Aldo Nadi w swoim pojedynku te¿ dosta³ w przedramiê. Nie a¿ tak spektakularnie, ale dosta³ - na samym pocz±tku.
I znowu - nie jest moim celem zachêcanie kogokolwiek do unieruchamiania klingi przeciwnika we w³asnym ciele. Staram siê raczej spojrzeæ na sprawê od strony go¶cia, który zada³ to pierwsze trafienie i teraz ma problem, jak prze¿yæ te parê sekund, zanim do organizmu przeciwnika dotrze info, ¿e czas siê spakowaæ i przenie¶æ w za¶wiaty.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Co do krwawienia z têtnicy ramiennej napisali dok³adnie to co Ja.
Natomiast facet pisz±cy esej pope³ni³ gafê z tym, ¿e nerwy s± takie schowane w koñczynie górnej. Pisa³em ju¿ o uderzeniu w ³okieæ, dodam jeszcze, ¿e przebiegaj± tam wszystkie nerwy potrzebne do wykonania ciêcia lub pchniêcia. Nie ma unerwienia, nie ma w³adzy w koñczynie.
Tylko do tego wszystkiego trzeba jako¶ dotrzeæ i trafiæ. Samo ciêcie ¶winki pokazuje jedynie, ¿e technicznie da siê osi±gn±æ takie zranienie. ¦winki jednak nieczêsto nosz± ubrania i broñ, i nieczêsto próbuj± odpowiedzieæ piêknym za nadobne.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Sprawa bólu... hmm.. no tak, trudno dyskutowaæ na ten temat, ka¿dego inaczej bol± podobne bod¼ce... tym niemniej nie mo¿na go pomin±æ. Kto z obecnych dosta³ kopniaka w "klejnoty" i przypominaj±c sobie ten ból potrafi wyobraziæ sobie siebie robi±cego zas³ony i ataki bezpo¶rednio po takim urazie, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem...
<rozgl±da siê za kamieniem> Kopanie po klejnotach zmilczê bo nie ma siê czym chwaliæ, ale z osobistego do¶wiadczenia mam walkê pokazow± na drzewcówki, kontynuowan± mimo z³o¿onego z³amania z przemieszczeniem palca lewej rêki. Co siê okaza³o, jak ¶ci±gn±³em rêkawicê - wcze¶niej by³em przekonany, ¿e to mocne st³uczenie. Jakby bli¿ej tematu. Odporno¶æ na ból jest bardzo zmienna w zale¿no¶ci od bod¼ca, osoby i jej motywacji do kontynuowania.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Co do zasadno¶ci walczenia do pierwszego trafienia... Odwrócê pytanie. Jaki jest sens trenowania w konwencji do 2 i wiêcej trafieñ je¶li pierwsze mo¿e byæ ¶miertelne, a do trafionego po prostu nie dotar³o jeszcze, ¿e nie ¿yje? Nie wiem jak wy, ale Ja walcz±c zak³adam, ¿e po walce, chcê wróciæ do domu i wypiæ sobie piwo za spokój duszy mojego przecwnika.
Dok³adnie. Dlatego po pierwszym trafieniu wolê powtórzyæ proces parê razy, tak dla pewno¶ci, ¿eby przeciwnik mia³ siê czym zaj±æ do czasu, gdy jego organizm powie "pass". Zamiast daæ mu choæby sekundê na zabranie mnie ze sob±. Bo niezale¿nie od tego kto trafi³ pierwszy, je¶li dam siê trafiæ to przegrywam.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Co do samej konwencji. W SFA nie walczymy tak, ¿eby trafiæ zanim zostaniesz trafiony, tylko tak, ¿eby trafiæ, NIE BÊD¡C trafionym. Co za tym idzie, je¶li atakowany zd±¿y trafiæ atakuj±cego zanim ten wróci do pozycji bezpiecznej (czyli sprzed ataku) to OBAJ PRZEGRYWAJ¡.
To logiczne. Najwyra¼niej jednak ró¿nie okre¶lamy czas, w którym trafienie kwalifikuje siê jako obopólne.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Zak³adamy, ¿e ka¿de trafienie jest ¶miertelne lub wy³±czaj±ce z walki (patrz. d³oñ).
To za³o¿enie w ¶wietle statystyk policyjnych i relacji z pojedynków jest ... ¶mia³e. Ale rozumiem, jakie¶ za³o¿enia trzeba przyj±æ - i dlatego nazywa sie to konwencja.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
A jak pisa³em wcze¶niej i jak zosta³o opowiedziane w Twoim ¼ródle, ciê¿ko obroniæ siê przed kim¶, kto nie chce prze¿yæ.
To zale¿y od stylu. Style obejmuj±ce swoim repertuarem walkê w zwarciu i u¿ycie lewej rêki daj± wiêksze szanse. Style powsta³e jako d¿entelmeñskie konwencje pojedynkowe - najwyra¼niej mniejsze.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
Z drugiej strony kto przedk³ada u¶miercenie swojego przeciwnika ponad swoje ¿ycie? St±d wziê³a siê konwencja, ¿e obopólne trafienie koñczy walkê dla obu walcz±cych z punktacj± -1, gdy¿ jest to ewidentny b³±d zarówno atakowanego bo d¼ga³ wtedy gdy powinien chroniæ integralno¶æ swoich tkanek jak i atakuj±cego bo nie upewni³ siê, ¿e jego atak zablokuje atakowanemu mo¿liwo¶ci trafienia go.
To logiczne, z punktu widzenia metodyki treningu. Nie rozumiem tylko, kiedy narzêdzie wpajania prawid³owych w danym stylu pojedynkowym postaw awansowa³o do roli realistycznego, uniwersalnego symulowania walki na ostre.
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008)
A je¶li kto¶ wystawia siê na pchniêcie w brzuch, bo bêdzie ¿y³ na tyle d³ugo, ¿eby zda¿yæ ci±æ przeciwnika trzy razy w g³owê, to czemu od razu nie za³o¿yæ kamizelki z dynamitem? Przynajmniej bêdzie mia³ pewno¶æ, ¿e tamten te¿ zginie..
Odwrócê kwestiê. Czy przypadkiem ten pchaj±cy w brzuch nie powinien tego pchniêcia wykonaæ tak, ¿eby nie ryzykowaæ g³ow± w razie trafienia? Niezale¿nie od tego, czy przeciwnik podziela za³o¿enia konwencji, czy te¿ nie ma ochoty grzecznie z³o¿yæ siê w precelek i cichutko skonaæ?
W tradycji L. problem przeciwnika zbyt upartego, ¿eby zej¶æ od pierwszego strza³u staramy siê rozwi±zywaæ wielokrotnym trafieniem i wyj¶ciem poza dystans, lub wej¶ciem do zwarcia i unieruchomieniem broni przeciwnika (nie, nie we w³asnych bebechach). Wychodzi ró¿nie, jak to w ¿yciu.
Pozdrowienia