Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: Konwencje i konsekwencje
> Ogólne kategorie (bez podzia³u na epoki) > Szermierka
Monika ksf
CYTAT(£ukasz P³aza @ 23:43 05.06.2008) *
W walce Rafa³a z Markiem, Rafa³ trafia³ jako pierwszy we wszystkich z³o¿eniach oprócz jednego.

Pomyli³e¶ osoby, w tym sparringu palcat kontra dussaczek uczestniczy³ Rafa³ z Lorici i Patryk (wtedy w Armie). Co do uderzeñ Rafa³a, to by³y pukniêcia kijkiem w maskê, tj po prostu walka na trafienia kijem zatêpuj±cym szablê. Nie doceniasz wra¿enia "psychologicznego" podobnego trafienia "prawdziw± broni±". Kiedy¶ dosta³am ostrzem g³ownii têpej szabli w go³e czó³ko i "zg³upia³am". Czu³am siê jak Kmicic, któremu w³a¶nie sp³ywa stru¿ka krwi zze skroni i zaraz na wznak padnie ;). Skoñczy³o siê tylko guzem smile.gif, bo kolega w ostatniej chwili wyhamaowa³ uderzenie, niestety nie tak dobrzej, bo mia³ szablê bez palucha, który mu odpad³ ("przyjemo¶ci" mosi±¿ej oprawy). Gdy cz³owiek nie ma na sobie ¿adnych "os³on" i nic go nie odziela od ostrza, jego psyche bardzo ¼le znosi podobne sytuacje, wyobra¿nia wtedy strasznie "dzia³a". A jak mi siê kto¶ wym±drza nt pchniêæ szabl± w sparringu, robiê nastêpuj±ca rzecz. Trzymaj±c husarkê skrêcam przedramiê, tak by wyeksponowac sztych wygiêtej g³owni i lekko nim pcham delikwentowi w zgiêcie rêki na wysok¶ci ³okcia, ewentulanie pod pachê, ¿ebro, albo pod ko³nierz maski. Uwierz mi, najgorsi "twardziele", co to szar¿uj± i d±¿± do zwarcia, wtedy "wymiêkkaj±" ":), nie ¿ycz±c sobie bym tê "macankê" kontynuowa³a ;). Uczucie nie jesty fajne nawet wtedy, gdy tylko naciskasz sztychem na te punkty, pchniêcie TYLKO przez WYPROST rêki mo¿na pórównac do pora¿enia pradem ;). Mam nawet przed oczami kilka takich obrazków, jak "pozielenia³e" twarze kolegów, którzy zaliczyli pchniecie zapuntowanymi sportowymi klingami, które siê u³ama³y w czasie natarcia. Mimo, ¿e te klingi ju¿ siê nia ³ami± w"trójk±cik", tylko w "kwadracik", ale i tak bardzo niemi³o "penetruj±" ;), przepiêknie rozcinaj±c skórzan± rêkawicê.
Aha, kiedy¶ walnê³am siê energicznie mieczosztab± kolegi w go³e czo³ko, jak uderzama³ w jaki¶ przedmiot. Zupe³nie inne uczucie ni¿ jak walniesz siê w³asn± szabl± w machê (czyli si³a typowego "lekkiego" pykniêcia), tj ma³am wra¿nie, ¿e nieduzo mi brakowa³o do wstrz±su mózgu. Winna by³a dekoncentracja, na która nie mogê sobie pozwoliæ, gdy macham ostrym mieczem.
Szpila
CYTAT(£ukasz P³aza @ 22:43 05.06.2008) *
Walki z Aramisem w³a¶ciwie nie ma co komentowaæ. Tu by³ by tylko jeden trup - drugi mo¿e zosta³ by zadrapany. Zwrócê tylko uwagê na najwa¿niejsze kwestie. W 12 i 35 s mamy klasyczne "touch off deatch" (dotkn±³em ciê, nie ¿yjesz! panie sêdzio przecie¿ on ju¿ nie ¿yje!). Te pchniêcia komara by nie zrani³y. Notoryczny nawyk opuszczania broni i odwracania siê do przeciwnika plecami u Aramisa, gdy tylko uzna ¿e trafi³ (maniera typowa u sportowców i pokrewnych - takie sugerowanie sêdziemu, ¿e trafi³em). No i te pozy rodem z Dartagnana i trzech muszkieterów tongue.gif Walka bez dwóch zdañ dla Marka


hehehehehe... rozbawiles mnie do lez clap.gif
Z tego co sie orientuje ta walka byla w konwencji "na biale koszule do pierwszego trafienia", a walczyli w pancerzach, zeby sie nie oszczedzac a jednoczesnie nie zrobic krzywdy.

Zreszta nawet jesli nie walczyli do pierwszego trafienia to "taktyka" (moooocno powiedziane) Marka Helmana jest porywnawalna do Ji-had. Dosc ciezko obronic sie przed kims kto walczy tak, zeby zabic i sam nie chce przezyc, a chec przezycia M.H. na tych filmach jest na poziomie leminga.

A teraz co do samych obrazen i tekstow w stylu "te pchniecia komara by nie zranily" (doooobre clap.gif ). Tak sie sklada drogi kolego, ze koncze wlasnie studia medyczne i mam jako takie pojecie o tym co by Cie wylaczylo z walki a co nie. I uwierz mi, ze 5 centymetrowe pchniecie w klatke piersiowa konczy Twoj marny zywot w wielkich mekach, bo nie trzeba komus rozszarpac serca zeby zabic, a wystarczy przebic oplucna. Wtedy nie mozesz zaczerpnac powietrza i zyjesz tak dlugo, jak dlugo potrafisz wstrzymac oddech.. i uwierz mi, ze nie myslalbys wtedy o machaniu dussackiem.
Co do "drasniec w reke" itd. to trafienie w ramie tez bez problemu moze Cie wykonczyc, bo ida w nim dosc duze naczynia, ktorych przerwanie szybko pozbawi Cie takiej ilosc krwi, ze stracisz przytomnosc (a chwile pozniej zycie). Dodajmy do tego sprawe unerwienia ruchowego: Przeciecie nerwow ramienia, ktore ida dosc powierzchownie (uderzyl sie ktos kiedys w lokiec, tak ze "przeszedl prad"?) daje Ci bonusowa bron w postaci bezwladnej kupy miesa i kosci, machajac ktora mozesz kogos np. rozsmieszyc tak, ze mu bron wypadnie z reki.. niestety na tym sie konczy bo sam nie masz juz co marzyc o tym, ze utrzymasz cokolwiek (wiem, ze filmy mowia co innego, ale na filmach ludzie tez nie odgryzaja sobie jezykow z bolu kiedy wbija sobie gwozdz w dlon). A propo dloni i bolu. Leciutkie ciecie w dlon konczy Twoja walke chocby dlatego, ze NIE MASZ JUZ SCIEGIEN!!! Pchniecie natomiast robi z niej piekny, bezwladny szaszlyk.

Tak wiec z wiedza, ktora mam, na tym filmie widze goscia, ktory macha kawalkiem drewna bez ladu i skladu nie zwazajac na to, ze w prawdziwej walce wiekszosc strzalow, ktore dostaje przed swoja akcja, zakonczyly by jego bohaterskie kamikadze zanim by zdazyl powiedziec "AUA".

Pomijam juz w ogole, ze nie widze w stylu Marka niczego zwiazanego ze slowem "fechtunek". Nie twierdze, ze nie umie walczyc. Twierdze tylko, ze na tym filmie jest samobojca i "macha jak cepem"
pozdrawiam
Pickman
To i ja siê wlacze.
Na poczatek – walki na tych zawodach w pancerzu odbywaly siê w konwencji pojedynku do pierwszego trafienia ( lub do pierwszej krwi, jak kto woli ). Rafal z Lorici na filmiku widac, ze tak¿e walczy w tej konwencji. W zalozeniu obaj walczacy nie maja pancerzy na sobie ( to co maja zalozone ma na celu zmniejszenie ilo¶ci obrazen podczas zawodow )

CYTAT
Rafa³ i Aramis próbuj± przeciwnika trafiæ - trzeci, Marek próbuje przeciwnika zabiæ.

Rafal i Marek Jeziorski na obu filmach walcza zgodnie z konwencja szermierki klasycznej „trafic nie bedac trafionym". Natomiast ich przeciwnik usilnie stara siê zabic, tyle ze siebie o bron przeciwnika.
Osoba walczaca dussackiem nie stara siê nawet wykonywac zaslon, naciera tylko staraj±c siê trafic ile sie da, bez wzglêdu na wszystko. Spojrzmy chocia¿ na 1 sekunde walki Rafala – czyste trafienie na dlon i zerowa reakcja ze strony przeciwnika. Spojrzmy tez na 40 ( i dalsze ) sekunde walki Rafala – jego przeciwnik nawet nie jest pobieznie zainteresowany obrona i otrzymuje kilka trafien a mimo to prze z atakami.
Sztuka szermierki powstala po to, by osoby walczace zwiêksza³y swoje szanse na przezycie walki. Walka polegajaca na agresywnych atakach bez zwazania na wlasne rany nie jest ¿adna umiejêtno¶ci±. Jest to taktyka która jest w stanie zastosowac dowolna osoba, choæby miala miecz po raz pierwszy zyciu. Jedynym warunkiem jest niezdolno¶æ do oceny zagrozenia jakie niesie otrzymanie trafienia ostra bronia lub brak jakiejkolwiek checi przezycia. Osoba walczaca w taki sposób jest rownie niebezpieczna dla przeciwnika co dla siebie.
CYTAT
Tylko ¿e jak dla mnie to nie s± ciosy! to jakie¶ pukanie. Mo¿e i lampka by siê za¶wieci³a, normalny cz³owiek by tego nie poczu³!.

CYTAT
Co do sztychu z 30 bodaj s. to mo¿na siê zachwycaæ jego urokiem, ale wybacz - daleko mu by³o do pe³nego pchniêcia popartego mas± cia³a

Niestety brakuje Tobie podstawowej wiedzy jaka daje test-cutting. Sprawdzalismy w SFA efekty uzycia ostrej szpady sportowej, szabli sportowej a nawet ostrego floretu. Zarówno szpada jak i floret niemal bez oporu przebija ludzkie cialo. Nie trzeba nawet wk³adaæ w to sily ani masy – prostujesz reke, robisz wypad ( choæby krotki ) i ostrze przebije na wylot. Jedyny opor stanowia kosci ale nie liczy³bym na to, ze wra¿a szpada wbije siê akurat w mostek a nie prosto w brzuch, miedzy zebra w pluca, tetnice b±d¼ serce. W przypadku naostrzonej szabli sportowej – nawet niezbyt mocne ciêcie by³o w stanie przeciac calkiem grube ¶ciêgno ¶wiñskiej nogi na ktorej tego próbowali¶my.
Na przykladzie – pchniecie które zadal Marek Jeziorski w 11 sekundzie najprawdopodobniej przeszloby przez pache i wyszlo gdzies w okolicy ³opatki przebijajac na wylot pluco. Zakladajac ze walczyl szabla o prostej glowni to zebra nie stanowilyby przeszkody. Natomiast ciêcie Rafala zadane w 1 sekundzie w najlepszym razie unieruchomiloby przeciwnikowi dlon do konca walki, w najgorszym – odciê³o pare palcow.

CYTAT
Jest jeszcze przedciêcie z 19s. Te¿ ³adne, ale niemal zaraz potem Rafa³ ³apie podobne na twarz, z t± tylko ró¿nic± ¿e sporo mocniejsze

Kluczowym slowem jest „zaraz potem”. Rafal zadaje porz±dne trafienie. W przypadku ostrej broni skutki bylyby bardzo nieciekawe. Tak samo jak lapanie ostrej broni siecznej pelnym chwytem reki.
CYTAT
Taktyka Marka czytelna - dopa¶æ przeciwnika kosztem jakiego¶ drobnego trafienia, przechwyciæ rêkê z broni± i w³adowaæ ze trzy sztuki w g³owê (tak ¿eby siê ta g³owa zachwia³a)

Ponownie zauwa¿ê ze „jakies drobne trafienie” w przypadku ostrej broni sieczno-kolnej zadanej na gole cialo jest zdaje siê zupe³nie czym innym ni¿ Tobie siê to wydaje. Tak samo jak chwytanie dlonia broni siecznej. „Taktyka” Marka Helmana w przypadku starcia bez pancerza jest dalekim krokiem wstecz w zakresie sztuki szermierczej.

CYTAT
Gdyby Rafa³ zechcia³ walczyæ, a nie punktowaæ to kto wie jak by siê walka skoñczy³a

Rafal walczyl poprawnie. Dbal zarówno o dobra ofensywe jak i wlasne bezpieczeñstwo. Gdyby Patryk chcia³ przezyc do nastepnego dnia to kto wie, jak by siê walka skoñczy³a?
CYTAT
W 12 i 35 s mamy klasyczne "touch off deatch" (dotkn±³em ciê, nie ¿yjesz! panie sêdzio przecie¿ on ju¿ nie ¿yje!).

Walki na zawodach odbywaly siê do pierwszego trafienia. Marek Jeziorski przerywal walke po zadaniu pierwszego trafienia. Ponownie zwroce uwage co oznacza „dotkniecie” ostra bronia kolna o czym pisalem powy¿ej.
Chcia³bym tak¿e zaznaczyc, ze Marek Jeziorski jest na tyle dobrym szermierzem, ze potrafi siê dostosowac do konwencji narzucanej przez regulamin zawodow. Gdyby w zasadach by³o napisane „Walka do 3 trafien bez rozej¶cia” wtedy jego walka wygl±da³aby zupe³nie inaczej.
CYTAT
Walka bez dwóch zdañ dla Marka

Tu siê zgodze, Marek Jeziorski widocznie wygral walke zarówno pod katem punktow jak i konwencji.
CYTAT
Dlatego w³a¶nie rr-owscy fizole z blaszanych klepanek (jakkolwiek sami s± czêsto ¶mieszni i nie maj± nawet podstaw szermierczych)tak siê u¶miechaj± patrz±c na walki w konwencjach
pojedynkowych.

Nikt im nie broni siê u¶miechaæ. Zauwaze tylko ze walka wyglada zgola inaczej gdy w gre wchodzi szybsza i bardziej zaawansowana pod katem sztuki szermierczej bron oraz brak opancerzenia ochronnego.

Feniks
CYTAT(Pickman @ 17:56 08.06.2008) *
Nikt im nie broni siê u¶miechaæ. Zauwaze tylko ze walka wyglada zgola inaczej gdy w gre wchodzi szybsza i bardziej zaawansowana pod katem sztuki szermierczej bron oraz brak opancerzenia ochronnego.


Na czym polega to wiêksze zaawansowanie broni pod k±tem sztuki szermierczej?
Marcin Surdel
W dyskusjê o zderzeniu konwencji nie bêdê siê w³±cza³. Interesuj±ce dla mnie jest natomiast zbadanie zasadno¶ci za³o¿eñ stoj±cych za konwencj± "do pierwszego trafienia", w szczególno¶ci za³o¿enia o ¶miertelno¶ci i "sile stopuj±cej" pojedynczego pchniêcia.

Szpila, Pickman - czy znane s± Wam poni¿sze dwa artyku³y prezentuj±ce materia³ ¼ród³owy dotycz±cy efektów pchniêæ w rzeczywistych pojedynkach?
http://www.classicalfencing.com/articles/bloody.php
http://www.classicalfencing.com/articles/kill2.php

Je¶li tak, w jaki sposób wyt³umaczycie tak istotn± ró¿nicê pomiêdzy Waszym stanowiskiem, a materia³em ¼ród³owym? Chodzi mi konkretnie o wielokrotne trafienia pchniêciami w korpus, które mimo wszystko nie okaza³y siê ¶miertelne i nie zakoñczy³y opisanych walk.

Pozdrowienia
Szpila
Ten esej, do którego da³e¶ linki mówi tyle, ¿e cz³owiek ¶miertelnie ranny mo¿e jeszcze co¶ zrobiæ zanim umrze. Jasna sprawa, zgadzam siê. Tym niemniej nie widzê takich rozbie¿no¶ci w tym co napisa³em z tym esejem.
Przebicie op³ucnej jest stanem bezpo¶redniego zagro¿enia ¿ycia i z tego powodu umieraj± ludzie, to jest FAKT. Okej, nie gin± natychmiast, bo przecie¿ po to s± lekarze, ¿eby takich rannych uratowaæ, ale nie zmienia to faktu, ¿e z zapadniêtym p³ucem nie bêdziesz krzycza³ "A ch*j! mam jeszcze jedno, mogê walczyæ dalej!"... Czas ucieka i mo¿na go po¶wiêciæ na walkê, albo ratowanie ¿ycia, wybór nale¿y do rannego.
Co do trafieñ w ramiê... tak jak pisa³em, Twoje ¼ród³a potwierdzi³y, ¿e przeciêcie ¶ciêgien natychmiast pozbawia Ciê jakiejkolwiek w³adzy w miê¶niu, do którego te ¶ciêgna nale¿a³y, a warto dodaæ, ¿e nadgarstek to miejsce, w którym s± tylko ¶ciêgna, naczynia i nerwy.. no i ko¶æ, ale ona nas nie interesuje. Ciêcie w nadgarstek NATYCHMIAST pozbawi Ciê mo¿liwo¶ci chwytania je¶li by³o od strony d³oniowej. Od grzbietowej za¶ strony pozbawi mo¿liwo¶ci wyprostowania palców, za to jest to rana potencjalnie ¶miertelna (nie natychmiast rzecz jasna), ze wzglêdu na ilo¶æ ¿y³, które tam przebiegaj±. Co do pchniêæ i szasz³yka z rêki. Jakim cudem chcia³by¶ walczyæ je¶li Twój przeciwnik za pomoc± rapiera, szpady itp. trzyma Twoj± d³oñ czy przedramiê przebite na wylot? Ja osobi¶cie tego sobie nie wyobra¿am.
Co do krwawienia z têtnicy ramiennej napisali dok³adnie to co Ja.
Natomiast facet pisz±cy esej pope³ni³ gafê z tym, ¿e nerwy s± takie schowane w koñczynie górnej. Pisa³em ju¿ o uderzeniu w ³okieæ, dodam jeszcze, ¿e przebiegaj± tam wszystkie nerwy potrzebne do wykonania ciêcia lub pchniêcia. Nie ma unerwienia, nie ma w³adzy w koñczynie.

Sprawa bólu... hmm.. no tak, trudno dyskutowaæ na ten temat, ka¿dego inaczej bol± podobne bod¼ce... tym niemniej nie mo¿na go pomin±æ. Kto z obecnych dosta³ kopniaka w "klejnoty" i przypominaj±c sobie ten ból potrafi wyobraziæ sobie siebie robi±cego zas³ony i ataki bezpo¶rednio po takim urazie, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem...

Co do zasadno¶ci walczenia do pierwszego trafienia... Odwrócê pytanie. Jaki jest sens trenowania w konwencji do 2 i wiêcej trafieñ je¶li pierwsze mo¿e byæ ¶miertelne, a do trafionego po prostu nie dotar³o jeszcze, ¿e nie ¿yje? Nie wiem jak wy, ale Ja walcz±c zak³adam, ¿e po walce, chcê wróciæ do domu i wypiæ sobie piwo za spokój duszy mojego przecwnika.
Co do samej konwencji. W SFA nie walczymy tak, ¿eby trafiæ zanim zostaniesz trafiony, tylko tak, ¿eby trafiæ, NIE BÊD¡C trafionym. Co za tym idzie, je¶li atakowany zd±¿y trafiæ atakuj±cego zanim ten wróci do pozycji bezpiecznej (czyli sprzed ataku) to OBAJ PRZEGRYWAJ¡. Zak³adamy, ¿e ka¿de trafienie jest ¶miertelne lub wy³±czaj±ce z walki (patrz. d³oñ).
A jak pisa³em wcze¶niej i jak zosta³o opowiedziane w Twoim ¼ródle, ciê¿ko obroniæ siê przed kim¶, kto nie chce prze¿yæ. Z drugiej strony kto przedk³ada u¶miercenie swojego przeciwnika ponad swoje ¿ycie? St±d wziê³a siê konwencja, ¿e obopólne trafienie koñczy walkê dla obu walcz±cych z punktacj± -1, gdy¿ jest to ewidentny b³±d zarówno atakowanego bo d¼ga³ wtedy gdy powinien chroniæ integralno¶æ swoich tkanek jak i atakuj±cego bo nie upewni³ siê, ¿e jego atak zablokuje atakowanemu mo¿liwo¶ci trafienia go. A je¶li kto¶ wystawia siê na pchniêcie w brzuch, bo bêdzie ¿y³ na tyle d³ugo, ¿eby zda¿yæ ci±æ przeciwnika trzy razy w g³owê, to czemu od razu nie za³o¿yæ kamizelki z dynamitem? Przynajmniej bêdzie mia³ pewno¶æ, ¿e tamten te¿ zginie..
Micha³ /Gwyn/ Czerep
Widzi mi siê, ¿e temat konwencji jest tematem wiecznie powracaj±cym. Chcia³bym tylko u¶wiadomiæ kolegom z SFA, ¿e u 'nas' po prostu bijemy siê ró¿nie, bo ró¿nie mo¿e teoretycznie byæ. I tyle. Do jednego trafienia te¿ siê bijamy i jest fajnie, do wielu te¿ jest dobra zabawa. Ka¿de z tych do¶wiadczeñ daje co¶ æwicz±cemu - chodzi li tylko o to, by ¿adnego nie dyskredytowaæ. Koledzy oko³oarmowi, jak s±dzê, mocniej ni¿ we w³asnym gronie akcentuj± trafienia wielokrotne celem ostrzejszego zarysowania problemu.

Zupe³nie inn± spraw± s± przyzwyczajenia Marka czy Patryka, nawyk³ych do zasad XVI-wiecznych Fechtschule, w okre¶lonej konwencji 'zawodów', podobnie jak przyzwyczajenia sêdziów, innych zawodników czy widzów. To wszystko rzutuje na nasz odbiór takiego widowiska czy do¶wiadczenia. St±d i radosna idea SMDF, by mo¿na by³o powymieniaæ siê konwencjami i nabraæ dziêki temu wiêkszego zrozumienia dla drugiej strony a i wiêkszego obiektywizmu.
Pozdrawiam
Gwyn
Marcin Surdel
CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Ten esej, do którego da³e¶ linki mówi tyle, ¿e cz³owiek ¶miertelnie ranny mo¿e jeszcze co¶ zrobiæ zanim umrze. Jasna sprawa, zgadzam siê. Tym niemniej nie widzê takich rozbie¿no¶ci w tym co napisa³em z tym esejem.


Oba teksty odebra³em jako w³a¶nie podwa¿anie realno¶ci konwencji "do pierwszego trafienia i natychmiast stop", jako symulacji pojedynku w regule ostrzejszej ni¿ do pierwszej krwi.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Przebicie op³ucnej jest stanem bezpo¶redniego zagro¿enia ¿ycia i z tego powodu umieraj± ludzie, to jest FAKT. Okej, nie gin± natychmiast, bo przecie¿ po to s± lekarze, ¿eby takich rannych uratowaæ, ale nie zmienia to faktu, ¿e z zapadniêtym p³ucem nie bêdziesz krzycza³ "A ch*j! mam jeszcze jedno, mogê walczyæ dalej!"... Czas ucieka i mo¿na go po¶wiêciæ na walkê, albo ratowanie ¿ycia, wybór nale¿y do rannego.


Dok³adnie. Przy czym liczenie na uprzejmo¶æ go¶cia, którego w³a¶nie próbujê zabiæ z wzajemno¶ci±, ¿e po pierwszym trafieniu natychmiast grzecznie posk³ada siê jak precelek i cichutko skona, uderza mnie jako nazbyt ... romantyczne? icon_wink.gif
Dok³adnie tak± sytuacjê masz opisan± w pierwszym tek¶cie. Dorset dostaje pchniêcie najprawdopodobniej przebijaj±ce p³uco, po czym ze swad± traci palec w zwarciu, ucina sobie pogawêdkê i sprzedaje przeciwnikowi dwa pchniêcia koñcz±c walkê.
I ¿eby by³o jasne - nie jestem zwolennikiem blokowania klingi przeciwnika we w³asnym ciele. Staram siê nie oberwaæ, czy to pierwszym, czy to nastêpnymi trafieniami. Konwencja, w której mogê odwróciæ siê do przeciwnika plecami tylko na podstawie w³asnego, subiektywnego przekonania o zadaniu trafienia, zanim ew. sêdziowie powiedz± "stop", jako¶ mi nie pasuje jako realistyczna symulacja walki.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Co do trafieñ w ramiê... tak jak pisa³em, Twoje ¼ród³a potwierdzi³y, ¿e przeciêcie ¶ciêgien natychmiast pozbawia Ciê jakiejkolwiek w³adzy w miê¶niu, do którego te ¶ciêgna nale¿a³y, a warto dodaæ, ¿e nadgarstek to miejsce, w którym s± tylko ¶ciêgna, naczynia i nerwy.. no i ko¶æ, ale ona nas nie interesuje. Ciêcie w nadgarstek NATYCHMIAST pozbawi Ciê mo¿liwo¶ci chwytania je¶li by³o od strony d³oniowej. Od grzbietowej za¶ strony pozbawi mo¿liwo¶ci wyprostowania palców, za to jest to rana potencjalnie ¶miertelna (nie natychmiast rzecz jasna), ze wzglêdu na ilo¶æ ¿y³, które tam przebiegaj±. Co do pchniêæ i szasz³yka z rêki. Jakim cudem chcia³by¶ walczyæ je¶li Twój przeciwnik za pomoc± rapiera, szpady itp. trzyma Twoj± d³oñ czy przedramiê przebite na wylot? Ja osobi¶cie tego sobie nie wyobra¿am.


W³a¶nie tak± sytuacjê opisuje niejaki R. Deerhurst, podobno naoczny ¶wiadek. Go¶æ trafiony pchniêciem w rêkê z broni±, z przebit± t±¿ rêk± na wylot sprzeda³ przeciwnikowi pchniêcie w klatkê, które przesz³o na wylot. Po czym obaj zajêli siê radosn± szarpanin± w zwarciu, sprzedali sobie jeszcze po parê pchniêæ, uciêli pogawêdkê z sekundantami czyby nie przerwaæ zabawy i w koñcu zeszli z utraty krwi.
Aldo Nadi w swoim pojedynku te¿ dosta³ w przedramiê. Nie a¿ tak spektakularnie, ale dosta³ - na samym pocz±tku.
I znowu - nie jest moim celem zachêcanie kogokolwiek do unieruchamiania klingi przeciwnika we w³asnym ciele. Staram siê raczej spojrzeæ na sprawê od strony go¶cia, który zada³ to pierwsze trafienie i teraz ma problem, jak prze¿yæ te parê sekund, zanim do organizmu przeciwnika dotrze info, ¿e czas siê spakowaæ i przenie¶æ w za¶wiaty.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Co do krwawienia z têtnicy ramiennej napisali dok³adnie to co Ja.
Natomiast facet pisz±cy esej pope³ni³ gafê z tym, ¿e nerwy s± takie schowane w koñczynie górnej. Pisa³em ju¿ o uderzeniu w ³okieæ, dodam jeszcze, ¿e przebiegaj± tam wszystkie nerwy potrzebne do wykonania ciêcia lub pchniêcia. Nie ma unerwienia, nie ma w³adzy w koñczynie.


Tylko do tego wszystkiego trzeba jako¶ dotrzeæ i trafiæ. Samo ciêcie ¶winki pokazuje jedynie, ¿e technicznie da siê osi±gn±æ takie zranienie. ¦winki jednak nieczêsto nosz± ubrania i broñ, i nieczêsto próbuj± odpowiedzieæ piêknym za nadobne.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Sprawa bólu... hmm.. no tak, trudno dyskutowaæ na ten temat, ka¿dego inaczej bol± podobne bod¼ce... tym niemniej nie mo¿na go pomin±æ. Kto z obecnych dosta³ kopniaka w "klejnoty" i przypominaj±c sobie ten ból potrafi wyobraziæ sobie siebie robi±cego zas³ony i ataki bezpo¶rednio po takim urazie, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem...


<rozgl±da siê za kamieniem> Kopanie po klejnotach zmilczê bo nie ma siê czym chwaliæ, ale z osobistego do¶wiadczenia mam walkê pokazow± na drzewcówki, kontynuowan± mimo z³o¿onego z³amania z przemieszczeniem palca lewej rêki. Co siê okaza³o, jak ¶ci±gn±³em rêkawicê - wcze¶niej by³em przekonany, ¿e to mocne st³uczenie. Jakby bli¿ej tematu. Odporno¶æ na ból jest bardzo zmienna w zale¿no¶ci od bod¼ca, osoby i jej motywacji do kontynuowania.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Co do zasadno¶ci walczenia do pierwszego trafienia... Odwrócê pytanie. Jaki jest sens trenowania w konwencji do 2 i wiêcej trafieñ je¶li pierwsze mo¿e byæ ¶miertelne, a do trafionego po prostu nie dotar³o jeszcze, ¿e nie ¿yje? Nie wiem jak wy, ale Ja walcz±c zak³adam, ¿e po walce, chcê wróciæ do domu i wypiæ sobie piwo za spokój duszy mojego przecwnika.


Dok³adnie. Dlatego po pierwszym trafieniu wolê powtórzyæ proces parê razy, tak dla pewno¶ci, ¿eby przeciwnik mia³ siê czym zaj±æ do czasu, gdy jego organizm powie "pass". Zamiast daæ mu choæby sekundê na zabranie mnie ze sob±. Bo niezale¿nie od tego kto trafi³ pierwszy, je¶li dam siê trafiæ to przegrywam.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Co do samej konwencji. W SFA nie walczymy tak, ¿eby trafiæ zanim zostaniesz trafiony, tylko tak, ¿eby trafiæ, NIE BÊD¡C trafionym. Co za tym idzie, je¶li atakowany zd±¿y trafiæ atakuj±cego zanim ten wróci do pozycji bezpiecznej (czyli sprzed ataku) to OBAJ PRZEGRYWAJ¡.


To logiczne. Najwyra¼niej jednak ró¿nie okre¶lamy czas, w którym trafienie kwalifikuje siê jako obopólne.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Zak³adamy, ¿e ka¿de trafienie jest ¶miertelne lub wy³±czaj±ce z walki (patrz. d³oñ).


To za³o¿enie w ¶wietle statystyk policyjnych i relacji z pojedynków jest ... ¶mia³e. Ale rozumiem, jakie¶ za³o¿enia trzeba przyj±æ - i dlatego nazywa sie to konwencja.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
A jak pisa³em wcze¶niej i jak zosta³o opowiedziane w Twoim ¼ródle, ciê¿ko obroniæ siê przed kim¶, kto nie chce prze¿yæ.


To zale¿y od stylu. Style obejmuj±ce swoim repertuarem walkê w zwarciu i u¿ycie lewej rêki daj± wiêksze szanse. Style powsta³e jako d¿entelmeñskie konwencje pojedynkowe - najwyra¼niej mniejsze.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
Z drugiej strony kto przedk³ada u¶miercenie swojego przeciwnika ponad swoje ¿ycie? St±d wziê³a siê konwencja, ¿e obopólne trafienie koñczy walkê dla obu walcz±cych z punktacj± -1, gdy¿ jest to ewidentny b³±d zarówno atakowanego bo d¼ga³ wtedy gdy powinien chroniæ integralno¶æ swoich tkanek jak i atakuj±cego bo nie upewni³ siê, ¿e jego atak zablokuje atakowanemu mo¿liwo¶ci trafienia go.


To logiczne, z punktu widzenia metodyki treningu. Nie rozumiem tylko, kiedy narzêdzie wpajania prawid³owych w danym stylu pojedynkowym postaw awansowa³o do roli realistycznego, uniwersalnego symulowania walki na ostre.

CYTAT(Szpila @ 02:07 09.06.2008) *
A je¶li kto¶ wystawia siê na pchniêcie w brzuch, bo bêdzie ¿y³ na tyle d³ugo, ¿eby zda¿yæ ci±æ przeciwnika trzy razy w g³owê, to czemu od razu nie za³o¿yæ kamizelki z dynamitem? Przynajmniej bêdzie mia³ pewno¶æ, ¿e tamten te¿ zginie..


Odwrócê kwestiê. Czy przypadkiem ten pchaj±cy w brzuch nie powinien tego pchniêcia wykonaæ tak, ¿eby nie ryzykowaæ g³ow± w razie trafienia? Niezale¿nie od tego, czy przeciwnik podziela za³o¿enia konwencji, czy te¿ nie ma ochoty grzecznie z³o¿yæ siê w precelek i cichutko skonaæ?

W tradycji L. problem przeciwnika zbyt upartego, ¿eby zej¶æ od pierwszego strza³u staramy siê rozwi±zywaæ wielokrotnym trafieniem i wyj¶ciem poza dystans, lub wej¶ciem do zwarcia i unieruchomieniem broni przeciwnika (nie, nie we w³asnych bebechach). Wychodzi ró¿nie, jak to w ¿yciu.

Pozdrowienia
lancelot
Chyba powstaje tu OT ale trudno. Od d³uzszego czasu zastanawiam siê, co tzreba zrobiæ cz³owiekowi, ¿eby nie by³ w stanie nam oddaæ w ci±gu najbli¿szej sekundy i jak mocne lub precyzyjne musi byc tzw. ciecie (czy pchniêcie, wszystko jedno) powstrzymuj±ce. Mogê zdobyæ troche informacji na temat analogicznego dzia³ania no¿a ale juz nie miecza.
Kapitan
ludzie ale sami sprawdzcie... wezcie ostre szpady wbijcie w klaty i ze stoperem liczcie sobie czas w ktorym mozecie kontynuowac walke ;/

Co do przykladu zlamanego palca...szczerze powiem ze zlamania nie bola az tak bardzo czasem mozna sobie cos zlamac i funkcjonowac nawet nie wiedzac ze cos jest zlamane . i nie mozna porownywac sytuacji w ktorej zlamales osbie palec do sytuacji w ktorej wlasnie zaplatales sie we wlasne jelita ktore niewiedziecz czemu wylewaja sie na podloge ( ale co tam wsadze przeciwnikowi jeszcze pare ciec )

Jesli chodzi o zordla i opisy pojedynkow to jednak lepiej wzorowac sie na wspolczesnych badaniach
prowadzonych przez naukowcow a nie ludzi ktorzy zyli sobie kiedystam i napisali ze pojedynek potoczyl sie tak albo tak ( wystarczy znalezc pojedynek opisywany przez powiedzmy 3 swiadkow - kazda wersja bedzie inna )

no dobra ale jesli chcemy korzystac ze zrodel to spoko :

-rycerze pozbawieni rak i nog potrafia obgryzac rzepki kolanowe przeciwnikom
-wsciekli wikingowie kontuowali walke po utracie reki albo nogi urzywajac jej potem jako oreza
-roland miel tyle sily ze rozwalal saracena od stop do glow przy uzyciu noza kuchennego ( warto dodac ze wielkie kaniony powstaly w ten sam sposob tylko ze miecz poszedl troche dalej i zaryl w ziemie)
-chinscy mistrzowie miecza potrafia latac
-a rycerz pod crecy ( tak to sie chyba pisze ) przyjal na klatke 12 kopii naraz
i nic mu sie nie stalo albowiem twardym byl wielce ( zacznijmy od tego gdzie tych dwunastu by sie zmiescilo obok siebie by go rownoczesnie i gdzie koles w kolczudze i cienkiej warstwoeej przeszywce by to przezyl...
-koles ze szpada w klacie gaworzy sobie z sekundantem :

"och dorgi zdzisiu moglibysmy przerwac na chwilke gdyz szpada ktora przebila mi pluca
i wyszla druga strona potwornie uwiera mnie pod lopatka "

co ciekawe wspolczesni ludzie tak nie potrafia , zolnierze na bitwach sa o tyle niefajni
ze potrafia umrzec od potrzelenia nawet nisko kalibrowa bronia a przebicie pluca albo watroby
to dla nich pewne wyzwanie by kontynuowac walke...coz za nietakt powinni brac przyklad z naszych przodkow !

Pozatym mam pytanie czy ktokolwiek widzial czlowieka zacietego w nadgarstek ?
moj znajomy zreszta troszke z mojej winy wsadzil pewnego pieknego dnia lapke swoja
w szybe , szyba nie wiedziec czemu wziela i pekla robiac mu od strony dloi dosc plytka szrame ktora mimo niewielich rozmiarow zaczela tak mocno krwawic ze wezwalismy karetke , co wiecej
bylo to 3 lata temu a kolega nadal nie moze do konca wyprostowac i zgiac palcow...


Pozdrawiam Wszystkich :D
Jabol
jest te¿ i sytuacja kiedy facet rozmawia³ przez telefon wszed³ w drzewo i albo skrêci³ sobie kark albo wbi³ owy telefon w ucho/g³owê (nie pamiêtam dok³adnie) i umar³.
Nikt nie chce wbijaæ sobie niczego-to nie klub sado-maso dla ch³opaków z holandii.
Sam uwa¿am ¿e powinno trenowaæ siê g³ownie walkê do pierwszego trafienia bo z tych wszystkich konwencjach jest najbardziej realistyczne i najpewniejsze- zawsze lepiej trafiæ i wyj¶æ poza dystans niewa¿nie czy to bêdzie odciêcie g³owy razem z nogami czy zaciêcie przy goleniu.
Jednak nie bagatelizowa³ bym relacji z dawnych pojedynków- nie mówimy tutaj o sagach wikingowskich czy ¶redniowiecznych chansons de geste bo nie mia³y one na celu zdawania naocznej relacji, ale o tym pewnie wiecie wiêc nie ma sensu pisaæ o czym one by³y i jaki mia³y charakter.
Kolejnej rzeczy której nie wolno bagatelizowaæ - silnego stresu i adrenaliny. Dlaczego ludzie od zawsze w sytuacjach kryzysowych potrafi± prze³amaæ ból/strach i zrobiæ rzeczy które medycyna i nauka uwa¿aj± za niemo¿liwe.
Barbatus
Przepraszam, ze sie wtracam w te arcyinteresujaca dyskusje jako prawie zupelny laik w dziedzinie szermierki historycznej. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, ze od dluzszego czasu jestem pilnym obserwatorem tego dzialu forum. A ze przy okazji mam od lat sporo do czynienia z "brutalnym" i "brudnym" obliczem medycyny (wliczajac w to w pewnej czesci obrazenia zadawane najrozniejszymi narzedziami w celach podobnych do omawianych powyzej) - poczulem sie wywolany do odpowiedzi. smile.gif
Prawda jest, ze uszkodzenie nawet najwiekszych naczyn nie powoduje natychmiastowego zgonu. Teoretycznie nawet czlowiek z przeklutym sercem jest w stanie funkcjonowac jakis czas, zanim osierdzie nie wypelni sie krwia uniemozliwiajac dalsza prace pompki. Podejrzewam ze moglby to byc czas wystarczajacy na utopienie glowni z plecach przeciwnika, ktory przedwczesnie uznal, ze zakonczyl walke. Trafienie w dobrze unerwione narzady rowniez nie musi przerwac walki - bol ktory rzuci na kolana doroslego faceta siedzacego przed telewizorem, dla tego samego faceta moze byc niezauwazalny w sytuacji walki o zycie.
Z drugiej strony, tak jak napisal ktorys z kolegow powyzej, nawet stosunkowo lekkie trafienie w pewne regiony ciala moze natychmiast zakonczyc walke. Niekoniecznie powodujac smierc przeciwnika. Pociete sciegna lub nerwy wylaczaja konczyne z uzytku. Polamane kosci przedramienia (rzecz wcale nietrudna) - watpliwe czy w ogole utrzymasz w reku ciezar broni, a na pewno nie da sie ta bronia operowac. Kto kiedykolwiek dostal w pysk zamknieta piescia wie ze o K.O., czy chocby chwilowe zamroczenie, nietrudno. Kilogramowa, rozpedzona sztaba zahaczajaca nawet przypadkowo o glowe spowoduje podobny efekt ze znacznie wiekszym prawdopodobienstwem. Zahaczajaca nieprzypadkowo spowoduje znacznie bardziej dramatyczne, i natychmiastowe, efekty.
Biorac to wszystko pod uwage... obie strony maja sporo racji smile.gif.
Odnosnie konwencji: nie da sie walczyc do pierwszego "efektywnego" trafienia? Uznawane tylko ciecia wyprowadzone z pelnego zamachu z lokcia lub ramienia, z pelna sila i szybkoscia, prowadzone po jednej plaszczyznie, wszystko poza tym ignorowane. Jezeli strzelam jakas gafe zadajac to pytanie, prosze o wybaczenie ;).

P.S. Przepraszam za brak polskich fontow - nei moge sie ostatnio dogadac z moim windowsem.
Riz
dorzucê swoje trzy grosze.
Ustalmy. Je¶li walczymy w konwencji do 1 trafienia, to po trafieniu nie nale¿y odwracaæ siê od przeciwnika plecami tylko wróciæ do bezpiecznej pozycji i zadbaæ aby nie bylo obupula, jednak konwencja wymaga równie¿ od trafionego aby to trafienie uzna³ i nie szar¿owa³ nieprzerwalnie po otrzymaniu trafienia , jasne powinien skoñczyæ akcje bo atakuj±cy powinien siê wci±¿ broniæ. Ale Panowie <i Panie> chyba zgodzimmy siê ¿e je¶li kto¶ kto otrzymuje ewidentne trafienie kiedy walczymy do "1", atakuje dalej i nie mam tu namysli skoñczenia akcji ale zignorowanie trafienia i szaleñczy atak, jakgdyby nie przestrzega zasad KONWENCJI, jasne pewnie z medycznego punktu widzenia mo¿e to zrobiæ, ale sparingi i konwencja walk jest nie po to zeby okresliæ kto mo¿e na klate przyj±æ wiecej i dalej machaæ broni± tylko po to ¿eby okre¶liæ kto jest lepszym SZERMIERZEM, kto lepiej opanowa³ technike i strategie walki, a strategia "to trafienie by³o s³abe z medycznego punktu widzenie po¿yje jescze 70 sekund biegne go zat³uc" nie jest strategi± wcale.
Aion
CYTAT(Riz @ 01:56 10.06.2008) *
jasne pewnie z medycznego punktu widzenia mo¿e to zrobiæ, ale sparingi i konwencja walk jest nie po to zeby okresliæ kto mo¿e na klate przyj±æ wiecej i dalej machaæ broni± tylko po to ¿eby okre¶liæ kto jest lepszym SZERMIERZEM, kto lepiej opanowa³ technike i strategie walki, a strategia "to trafienie by³o s³abe z medycznego punktu widzenie po¿yje jescze 70 sekund biegne go zat³uc" nie jest strategi± wcale.


Oczywi¶cie ¿e jak najbardziej JEST strategi± (albo taktyk±). Po otrzymaniu trafienia - jak dowodz± wy¿ej wymienione opinie/ ¼ród³a mo¿e zmieniæ siê strategia trafionego. Nie ma nic do stracenia i jest w¶ciek³y z bólu. Pytanie czy jeste¶ na to przygotowany, czy bêdziesz wo³a³ - Stop Stooop!!! Odwracaæ siê ty³em tez nie polecam.

Je¶li nie uwa¿asz takie scenariusza za czê¶æ walki, to nic mi do tego. Z tym, ¿e dla mnie to za³o¿enie "d¿entelmeñskie".

Moim zdaniem - choæ ró¿nie to w ¿yciu wychodzi, powinno siê umieæ takiego szar¿uj±cego dzika, trafiæ kilka razy i przydusiæ seriami etc. zanim nie bêdzie mia³ do¶æ. Najlepiej oczywi¶cie wyj¶æ poza dystans i poczekaæ, ale jak próbuje goniæ, najlepsz± obron± jest atak.
Marcin Surdel
<mod> Czy kto¶ jest przeciwny wydzieleniu postów od postu Mblade do osobnego tematu? </mod>

CYTAT(Kapitan @ 23:26 09.06.2008) *
Jesli chodzi o zordla i opisy pojedynkow to jednak lepiej wzorowac sie na wspolczesnych badaniach
prowadzonych przez naukowcow


W takim razie, polecam uwadze statystyki policyjne dotycz±ce ataków no¿em. Zw³aszcza te przypadki, kiedy ofiara prze¿ywa wielokrotne pchniêcia w korpus i np. ucieka napastnikowi.
Albo rozwa¿ania dotycz±ce "si³y stopuj±cej" ró¿nych rodzajów amunicji, te oparte na rzeczywistych akcjach, a nie wy³±cznie na strzelaniu w ¿elatynê.

CYTAT(Kapitan @ 23:26 09.06.2008) *
co ciekawe wspolczesni ludzie tak nie potrafia , zolnierze na bitwach sa o tyle niefajni
ze potrafia umrzec od potrzelenia nawet nisko kalibrowa bronia a przebicie pluca albo watroby
to dla nich pewne wyzwanie by kontynuowac walke...coz za nietakt powinni brac przyklad z naszych przodkow !


Potrafi± te¿ kontynuowaæ walkê mimo wielokrotnych trafieñ, które nie rozwalaj± niczego wa¿nego. Ró¿ne rzeczy siê zdarzaj±. Na tyle ró¿ne, ¿e policje ró¿nych krajów u¿ywaj± amunicji niedozwolonych dla wojska - po to, ¿eby podnie¶æ szanse na wy³±czenie celu z walki _wielokrotnym_ trafieniem.

CYTAT(Kapitan @ 23:26 09.06.2008) *
Pozatym mam pytanie czy ktokolwiek widzial czlowieka zacietego w nadgarstek ?
moj znajomy zreszta troszke z mojej winy wsadzil pewnego pieknego dnia lapke swoja
w szybe , szyba nie wiedziec czemu wziela i pekla robiac mu od strony dloi dosc plytka szrame ktora mimo niewielich rozmiarow zaczela tak mocno krwawic ze wezwalismy karetke , co wiecej
bylo to 3 lata temu a kolega nadal nie moze do konca wyprostowac i zgiac palcow...


Je¶li zraniony kolega nie zwin±³ siê od razu bez przytomno¶ci w k³êbek na pod³odze, trudno uznaæ to za argument za tym, ¿e pierwsze zranienie _gwarantuje_ natychmiastowy koniec walki.

CYTAT(Riz @ 01:56 10.06.2008) *
dorzucê swoje trzy grosze.
Ustalmy. Je¶li walczymy w konwencji do 1 trafienia, to po trafieniu nie nale¿y odwracaæ siê od przeciwnika plecami tylko wróciæ do bezpiecznej pozycji i zadbaæ aby nie bylo obupula, jednak konwencja wymaga równie¿ od trafionego aby to trafienie uzna³ i nie szar¿owa³ nieprzerwalnie po otrzymaniu trafienia , jasne powinien skoñczyæ akcje bo atakuj±cy powinien siê wci±¿ broniæ.


Zgadzam siê - je¶li umawiamy siê (uzgadniamy konwencjê), ¿e przerywamy walkê na sygna³ sêdziego, czy w momencie, kiedy pierwszy z nas dwu uzna ¿e zada³ trafienie, czy te¿ po wymianie ustalonej liczby nataræ, czy te¿ po up³ywie ustalonego czasu, czy te¿ w dowolny inny, ustalony i uzgodniony sposób, nie jest w dobrym tonie ³amaæ potem te ustalenia. K³opot zaczyna siê, kiedy w uzgadnianiu konwencji u¿ywamy takich nieprecyzyjnych zwrotów, jak "dobre", "wystarczaj±ce", "ewidentne" trafienie - bo dla jednego bêdzie to strza³ w g³owê, po którym przeciwnik musi gramoliæ siê z ziemi, a dla drugiego np. po³o¿enie klingi na d³oni.
Impreza u Ptacka, z której pochodz± filmy od których wysz³a dyskusja, by³a klasycznym przypadkiem "zderzenia konwencji". Polecam uwadze w±tek, w którym by³a organizowana.

Natomiast nie dorabiajmy ideologii do ulubionej konwencji walk _towarzyskich_, bo je¶li chodzi o symulowanie "prawdziwej" walki - dowolna konwencja w najlepszym razie prezentuje fragment rzeczywisto¶ci.

CYTAT(Riz @ 01:56 10.06.2008) *
Ale Panowie <i Panie> chyba zgodzimmy siê ¿e je¶li kto¶ kto otrzymuje ewidentne trafienie kiedy walczymy do "1", atakuje dalej i nie mam tu namysli skoñczenia akcji ale zignorowanie trafienia i szaleñczy atak, jakgdyby nie przestrzega zasad KONWENCJI, jasne pewnie z medycznego punktu widzenia mo¿e to zrobiæ, ale sparingi i konwencja walk jest nie po to zeby okresliæ kto mo¿e na klate przyj±æ wiecej i dalej machaæ broni± tylko po to ¿eby okre¶liæ kto jest lepszym SZERMIERZEM, kto lepiej opanowa³ technike i strategie walki, a strategia "to trafienie by³o s³abe z medycznego punktu widzenie po¿yje jescze 70 sekund biegne go zat³uc" nie jest strategi± wcale.


Walki w danej konwencji okre¶laj± tylko, kto jest lepszy _w_danej_konwencji_. Konwencje natomiast s± po to, ¿eby po ka¿dym sparingu nie trzeba by³o ¶ci±gaæ karetki. Tylko tyle. Wszelkie pisanie o 100% realistycznym symulowaniu walki na ostre to dorabianie ideologii - najwy¿ej mo¿na mówiæ o symulowaniu pewnych elementów walki. Do pe³nego obrazu brakuje choæby ¶wiadomo¶ci (nie wyobra¿ania sobie, tylko konkretnej ¶wiadomo¶ci), ¿e w razie trafienia raczej potrzebna bêdzie pomoc medyczna bardziej z³o¿ona, ni¿ naklejenie plastra.

Co¶ mi siê widzi, ¿e ¼ród³o dyskusji bierze siê z ró¿nych punktów siedzenia. O ile dobrze rozumiem, Wy (SFA, "klasyczni") patrzycie z punktu widzenia trafionego: "je¶li dosta³em, to przegrywam i nie ma znaczenia, czy przeciwnik prze¿yje czy nie", a np. ja - z punktu trafiaj±cego: "czy pierwsze trafienie daje mi sensown± gwarancjê, ¿e przeciwnik przestanie mi zagra¿aæ, a je¶li nie - czy jestem w stanie sobie poradziæ?". Odpowiedzi na moje pytanie nie uzyskam w konwencji do pierwszego trafienia.

Pozdrowienia
Heliotis
CYTAT(kiwi)
Prawda jest, ze uszkodzenie nawet najwiekszych naczyn nie powoduje natychmiastowego zgonu.


Czy zatem dane z tabeli czasów ¶mierci Fairbarna (6 post od góry) s± zgodne z rzeczywisto¶ci±? Je¶li tak, to w przypadku trzech z wymienionych tam obszarów ¶mieræ co prawda nie jest natychmiastowa, ale utrata przytomno¶ci nastêpuje na tyle szybko, ¿e uniemo¿liwia jak±kolwiek akcjê trafionemu. Równie¿ pytam jako zupe³ny laik w dziedzinie medycyny i bez zwi±zku z dyskusj± o konwencji.
Barbatus
CYTAT(Heliotis @ 08:48 10.06.2008) *
CYTAT(kiwi)
Prawda jest, ze uszkodzenie nawet najwiekszych naczyn nie powoduje natychmiastowego zgonu.


Czy zatem dane z tabeli czasów ¶mierci Fairbarna (6 post od góry) s± zgodne z rzeczywisto¶ci±? Je¶li tak, to w przypadku trzech z wymienionych tam obszarów ¶mieræ co prawda nie jest natychmiastowa, ale utrata przytomno¶ci nastêpuje na tyle szybko, ¿e uniemo¿liwia jak±kolwiek akcjê trafionemu. Równie¿ pytam jako zupe³ny laik w dziedzinie medycyny i bez zwi±zku z dyskusj± o konwencji.


Otwarcie duzej tetnicy tak zeby krew wydostawala sie od razu na zewnatrz ciala pewnie mogloby dac rezultaty podobne do opisanych w tabeli. Problem w tym (a raczej wielkie szczescie), ze tetnice przebiegaja w wiekszosci bardzo gleboko i otoczone sa masa innych tkanek, ktore spowalniaja i w pewnym stopniu ograniczaja wyplyw krwi. Znane sa przypadki ludzi, ktorzy przezywali droge do szpitala z rozerwana aorta po masywnym, tepym urazie klatki piersiowej. Poza tym uszkodzone naczynie kurczy sie, rowniez w pewnym stopniu ograniczajac krwawienie. Wiec podejrzewam ze trafienie w podobojczykowa na glebokosc opisana w tabelce - moze spowodowac stopniowe oslabienie, utrate przytomnosci i smierc w stosunkowo krotkim czasie, ale IMO trafionemu i tak pozostanie kilka sekund "pelnej" sprawnosci.
Riz
CYTAT("Marcin Surdel")
Tylko tyle. Wszelkie pisanie o 100% realistycznym symulowaniu walki na ostre to dorabianie ideologii - najwy¿ej mo¿na mówiæ o symulowaniu pewnych elementów walki. Do pe³nego obrazu brakuje choæby ¶wiadomo¶ci (nie wyobra¿ania sobie, tylko konkretnej ¶wiadomo¶ci), ¿e w razie trafienia raczej potrzebna bêdzie pomoc medyczna bardziej z³o¿ona, ni¿ naklejenie plastra.


Jest dok³adnie tak jak mówisz, dlatego w SFA u¿ywamy sparingów do weryfikacji UMIEJÊTNO¦CI szermierczych, uznaj±æ ka¿de trafienie za naruszenie integralno¶ci tkanek <czego nie chcemy i trafienie uznajmy>. Jasne, prawdopodobnie nie ka¿de trafienie które uznajemy wy³±czy³o by nas z walki, ale skoro dostali¶my znaczy ¿e nie zrobilismy zas³ony nie wrócilismy do pozycji po ataku itd, czyli pope³nili¶my b³±d. (a tylko taka konwencja pozwoli na uniknienie zagrywek typu "po¶wiêce rêke ale go zabije, co¶ takiego ni jak ma siê do szermierki)
SPARING NIGDY NIE ODDA W 100% REALNEJ WALKI i dlatego mozna albo d±¿yæ ku "to trafienie napewno by mnie nie zabi³o, lub umre za 20sek. musze go obt³uc" lub do "kurcze pope³nilem b³±d nie zrobilem zas³ony, podczas sparingu dosta³em tylko w ramie, podczas walki móg³by ude¿yæ w korpus i bym nie ¿y³"

CYTAT
Co¶ mi siê widzi, ¿e ¼ród³o dyskusji bierze siê z ró¿nych punktów siedzenia. O ile dobrze rozumiem, Wy (SFA, "klasyczni") patrzycie z punktu widzenia trafionego: "je¶li dosta³em, to przegrywam i nie ma znaczenia, czy przeciwnik prze¿yje czy nie", a np. ja - z punktu trafiaj±cego: "czy pierwsze trafienie daje mi sensown± gwarancjê, ¿e przeciwnik przestanie mi zagra¿aæ, a je¶li nie - czy jestem w stanie sobie poradziæ?".


tak jak napisa³em wy¿ej, przy czym nalezy podkreslic fakt ¿e do trafiaj±cego nalezy obowi±zek zabezpieczyc sie przed trafieniem obupulnym <tj. w tej samej akcji lub bezpo¶rednio po pierwszym trafieniu>

Pozdrowienia
Feniks
CYTAT(Marcin Surdel @ 08:46 10.06.2008) *
Walki w danej konwencji okre¶laj± tylko, kto jest lepszy _w_danej_konwencji_. Konwencje natomiast s± po to, ¿eby po ka¿dym sparingu nie trzeba by³o ¶ci±gaæ karetki. Tylko tyle. Wszelkie pisanie o 100% realistycznym symulowaniu walki na ostre to dorabianie ideologii - najwy¿ej mo¿na mówiæ o symulowaniu pewnych elementów walki. Do pe³nego obrazu brakuje choæby ¶wiadomo¶ci (nie wyobra¿ania sobie, tylko konkretnej ¶wiadomo¶ci), ¿e w razie trafienia raczej potrzebna bêdzie pomoc medyczna bardziej z³o¿ona, ni¿ naklejenie plastra.


Podpisujê siê w 100%.

CYTAT(Heliotis @ 08:48 10.06.2008) *
Czy zatem dane z tabeli czasów ¶mierci Fairbarna (6 post od góry) s± zgodne z rzeczywisto¶ci±?


Nie s±. Polecam lekturê "Contemporary Knife Targeting" Grosza, gdzie go¶æ rozprawia siê do¶æ skutecznie z podanymi przez Fairbarna tabelami:

http://www.paladin-press.com/detail.aspx?ID=1475

CYTAT(Riz @ 11:20 10.06.2008) *
SPARING NIGDY NIE ODDA W 100% REALNEJ WALKI i dlatego mozna albo d±¿yæ ku "to trafienie napewno by mnie nie zabi³o, lub umre za 20sek. musze go obt³uc" lub do "kurcze pope³nilem b³±d nie zrobilem zas³ony, podczas sparingu dosta³em tylko w ramie, podczas walki móg³by ude¿yæ w korpus i bym nie ¿y³"


Zgadzam siê, ¿e ¿aden sparring nie odda realnej walki.

Osi±gniêcie trafienia bez zostania trafionym jest idea³em i niew±tpliwie dowodzi wy¿szo¶ci umiejêtno¶ci szermierczych w danej konwencji i po¶rednio w konwencjach podobnych.

Z niejakim zaskoczeniem muszê stwierdziæ, ¿e jeste¶cie (SFA) wyj±tkowymi ideallistami, je¶li chodzi o szermierkê.

Osobi¶cie nie potrafiê jednak pogodziæ konwencji walki do pierwszego (dowolnego) trafienia z brutalnymi i momentami zaskakuj±cymi realiami walki, jakie znajdujê we wspó³czesnych analizach policyjnych i wojskowych.
Riz
CYTAT
Osobi¶cie nie potrafiê jednak pogodziæ konwencji walki do pierwszego (dowolnego) trafienia z brutalnymi i momentami zaskakuj±cymi realiami walki, jakie znajdujê we wspó³czesnych analizach policyjnych i wojskowych.

Bo walka i sparing to nie to samo. Ja wielkokrotnie uzywa³em broni szermierczej w sparingu, dziêki któremu mogê æwiczyæ swoje umiejêtno¶ci, i wiem nad czym æwiczyc muszê dalej, natomiast nigdy nie walczy³em <i pewnie nie bedê gdy¿ podoba mi siê stopien integralno¶ci tkanek jaki mam>

A walka na np. szpady w moim wykonaniu wygl±da³a by tak ¿e trafiam <przebijam ziomka X w miejscu Y> oceniam jego sprawno¶æ bronie siê dystansem próbuje go zameczyæ zeby rana go wyczerpa³a lub ryzykujê nastepna akcje na dobitke itd.
Kapitan
zgodze sie z skutecznoscia walki w stylu Armowym pod warunkiem ze odtwarzamy walke na polu bitwy gdzie adrenalina skacze i kazdy proboje zabic jak najwiecej osob przed wlasna smierca z reki innego czlowieka o podobnym nastawieniu... zgadzam sie ze w brutalnej wscieklej walce gdzie nie zalerzy nam na przezyciu tylko o zadaniu wiekszej ilosci hitpoints niz przeciwnik ( bo co tak jak nie bede mial oka albo dloni to przynajmniej bedzie o czym opowiadac przy kominku wnukom [pod warunkiem ze na wojnie nie odetna czego innego i bedzie czym je zrobic ] )

Jednak wydaje mi sie ze w pojedynku chocby do pierwszej krwi w ktorym chcemy nauczyc przeciwnika respektu ( a obaj walczacy sa pewni swych umiejetnosci ) konwencja SFA ma lepsze prze³o¿enie . Nawet na smierc i zycie kiedy ktos poscial by mi juz lapke to raczej rzucil bym sie na kolana proszac o litosc niz ryzykowal dalsza walke z przeciwnikiem ktory swoja wyzszosc w szermierce juz udowodnil tnac mnie w chocby lapke , bo skoro juz raz nie dalem rady to dlaczego drugi raz nie mialby pchnac w serce zamiast dobrodusznie w reke...

oczywiscie jesli nie mial bym nic do stracenia a moje kalectwo i tak bylo by lepsze od tego co chocby spotka moich bliskich gdy nie poswiece reki dla sztychu w gardlo no to wybor prosty...jednak to juz nie jest szermierka tylko napierdalanka i to w akcie rozpaczy...
trzeba tez pamietac ze w tym wypadku zawsze istnieje mozliwosc obupolnego trafienia niezalerznie od umiejetnosci...

Pozdrawiam Wszystkich
Feniks
Nie piszcie o walce ci±g³ej jako o "stylu Amowym". My uwa¿amy, ¿e ka¿dy rodzaj sparringu ma swoje wady i zalety i æwiczymy na ró¿ne sposoby (w tym te¿ walki do pierwszego trafienia), nie ograniczaj±c siê do jednej konwencji.
Monika ksf
CYTAT(Kapitan @ 14:31 10.06.2008) *
Jednak wydaje mi sie ze w pojedynku chocby do pierwszej krwi w ktorym chcemy nauczyc przeciwnika respektu ( a obaj walczacy sa pewni swych umiejetnosci ) konwencja SFA ma lepsze prze³o¿enie . Nawet na smierc i zycie kiedy ktos poscial by mi juz lapke to raczej rzucil bym sie na kolana proszac o litosc niz ryzykowal dalsza walke z przeciwnikiem ktory swoja wyzszosc w szermierce juz udowodnil tnac mnie w chocby lapke , bo skoro juz raz nie dalem rady to dlaczego drugi raz nie mialby pchnac w serce zamiast dobrodusznie w reke...

oczywiscie jesli nie mial bym nic do stracenia a moje kalectwo i tak bylo by lepsze od tego co chocby spotka moich bliskich gdy nie poswiece reki dla sztychu w gardlo no to wybor prosty...jednak to juz nie jest szermierka tylko napierdalanka i to w akcie rozpaczy...
trzeba tez pamietac ze w tym wypadku zawsze istnieje mozliwosc obupolnego trafienia niezalerznie od umiejetnosci...

Dobrze to nazwa³e¶. "Akt rozpaczy". Pierwszy fragmencik z artykuliku nt walki na no¿e, gdy nam odbi³o i decydujemy siê po¶wiêcic ¿ycie dla portfela, zamiast wsi±¶æ nogi za pas, a gro¿acy nam przeciwnik okaza³aby siê równie¿ pozbawiony wyobra¿ni, bo np jest na prochach. "Je¶li zdecydowa³e¶ siê podj±æ walkê na no¿e, musisz mieæ ¶wiadomo¶c tego, ¿e je¶li prze¿yjesz, wyjdziesz z niej pociêty"
Fajnie jest teoretyzowac co by nas zabi³o, a co nie, jak d³ugo by¶my schodzili, jak odporni jeste¶my na ból, maj±c na ³apkach solidne karwasze i maskê ;). Po dobrym trafieniu wcale nie trzeba wracaæ do pozycji, by je nam uznano. Ja np jak dostanê czystego strza³a szabl± na machê, gdy moja broñ gdzie¶ tam sobie polecia³a, albo solidne osadzenie rapierem na gard³o, biceps czy centralnie w plastron, przyznajê punkt przciwnikowi, nie dyskutuj±c czy r±bi±c go jeszcze kilka razy, bo sytuacja jest klarowna zarówno dla mnie, jak i dla osoby która czysto trafi³a. Poza tym by wyelminowc przciwnika z walki, nie trzeba go w u³amku sekundy zabiæ, wystarczy ¿e siê po uderzeniu w czó³ko zdekoncentruje, wtedy wystarczy czasu by go jeszcz raz walnaæ (przyk³ad znokautowanego boksera jest tutaj akuratny). W±tpliwo¶ci budz± tylko obopole, czy trafienia u³amek sekundy po, albo lekkie trafienia czy mu¶niêcia. Mo¿na ich po prostu nie liczyæ i skupiæ siê na czystych akcjach. Tyle ¿e tego typu "mu¶niêcia" w pamiêtnikach, w których autor opisuje pojedynki na szable koñczy³y siê obciêciem ucha, kilku palców, kciuka, czubka nosa. Przciwnik ich pozbawiony szybciuchno uznawa³ przewagê oponenta, zamiast za wszelk± cenê d±¿yc do zwarcia, aby mu siê odwdziêczyæ i te¿ pozbawiæ ucha odgryzaj±c go ;).
Tak na marginesie, typowy b³±d ludzi d±¿±cych do zwarcia to skupienie siê na samym obaleniu i zbagatelizowanie kontroli nad broni± przciwnika.
grzdacz
Tak z ciekawo¶ci to zdarza siê czêsto zwarcie w konwencji do pierwszego trafienia?
Osobi¶cie nie mam do¶wiadczenia w tej dziedzinie ale gdybym musia³ walczyæ do pierwszego trafienia to uzna³bym atakowanie szyi czy brzucha za strategicznie nieuzasadnione i walka pewnie skoñczy³aby siê ju¿ w dystansie po trafieniu w najbli¿szy cel czyli koñczyny. Wyobra¿am sobie ¿e pewny siebie bardziej do¶wiadczony ale ju¿ nie tak skoczny jak za m³odu szermierz-d¿entelmen d±¿y³by do pó³dystansu ale po co kto¶ mia³by wchodziæ do zwarcia to ju¿ nie wiem.

¯eby unikn±æ nieporozumieñ dodam ¿e przez pó³dystans rozumiem odleg³o¶æ przy której mo¿na siêgn±æ broni± tu³owia lub g³owy bez robienia kroku . A przez zwarcie odleg³o¶æ przy której mo¿na siêgn±æ rêk± tu³owia lub g³owy czyli bezpo¶rednio wp³yn±æ na jego ¶rodek ciê¿ko¶ci.

Zawsze te¿ my¶la³em ¿e zwarcie nie mie¶ci siê w d¿entelmeñskiej konwencji i dlatego lew± rêkê trzyma siê na plecach smile.gif
Micha³ /Gwyn/ Czerep
Powróci³a dyskusja znana niegdy¶ jako 'ARMA vs Lorica', tyle, ¿e teraz w roli oponenta 'ARMY' wystêpuje SFA. Argumenty w zasadzie znane, dopóki nie uda siê zwolennikom obu konwencji spotkaæ i powalczyæ razem w przyjaznej atmosferze to bêdzie siê tu odbywa³o bicie piany ad nauseam, by nie powiedzieæ ad mortem defecatam. Có¿, taki urok for dyskusyjnych smile.gif
Pozdrawiam
Gwyn
Kapitan
zgadza sie atakowanie brzucha jest w tym wypadku malo strategiczne , oczywiscie mozna to zrobic po np nieudanej akcji przeciwnika przy cieciu na rece , albo gdy my wiemy ze przeciwnik wie itd...czyli po prostu kiedy oprzeciwnik mysli ze bedziemy atakowac na rece to zaczynamy atakowac na brzuch lub krtan albo inne gêbo zujki

oczywiscie takie ciecia na dlonie to deffensive style robimy wyprzedzenie w atak przeciwnika albo zaczepiamy go starajac sie nie byc trafionym niz trafic (trafienie jak sie uda to ok jak nie to wazne ze my nie jestesmy trafieni a nasza akcje mozemy powtarzac do znudzenia) jesli przeciwnik zaczyna agresywnie chobby mocnym cieciem lub pchnieciem to nie ma co bic po dloniach bo choc bedzie obupolny to przeciwnik nie ma reki ale rozpedzonego miecza nie zatrzymamy ( no chyba ze uda nam sie wrocic do pozycji pozostajac nie trafionym )

Co do spotkania z Arma i wogole wszystkimi grupami to mam nadzieje ze spotkamy sie na turnieju miecza ktory postaramy sie (SFA) zorganizowac , na jesien ( dlaczego nie teraz ?abo chcialbym by nagroda byla na tyle kuszaca by mimo odmiennych konwencji [ktore mozna sprawdzic i zastosowac w miedzyczasie spotkania] przyjechalo jak najwiecej grup smile.gif

Wydaje mi sie ze nasze rozbierzne podejscie do szermierki wynika z tego ze oko³oarmowcy traktuja szermierke jako wlasnie walke w akcie rozpaczy na bitwie a klasyczni jako pojedynek 2 obrazonych dzentelmenow w cylinderkach smile.gif

Pozdrawiam Wszystkich
Micha³ /Gwyn/ Czerep
To pewne przerysowanie, 'oko³oarmowcy' traktuj± spotkanie z broni± w rêku jakby to mia³ byæ pojedynek s±dowy, i kombinuj± raczej z punktu widzenia atakuj±cego.

Ze swojej strony po raz kolejny zapraszam w imieniu Jana Chodkiewicza i w³asnym na kolejny SMDF. Nagród nie ma i raczej nie bêdzie, ale siniaków i rado¶ci nie brak smile.gif
Pozdrawiam
Gwyn
Monika ksf
CYTAT(grzdacz @ 21:02 10.06.2008) *
Zawsze te¿ my¶la³em ¿e zwarcie nie mie¶ci siê w d¿entelmeñskiej konwencji i dlatego lew± rêkê trzyma siê na plecach smile.gif

Rêke trzyma siê w zasadzie za boczkiem a nie na plecach, by w ni± nie zerwaæ, a je¶li rzeczywi¶cie dojdzie do zwarcia mo¿e nam siê jeszcze przydaæ smile.gif.
Piszê za bokiem, bo zdarza siê, ¿e kto¶, kto j± trzyma dodk³adnie na krzy¿u i wtedy te¿ w ni± zrywa, gdy walcz±cy i ich szable siê rozhulaj± smile.gif. Mój znajowy tak niedawno w czasie bardzo dynamicznego sparringu zerwa³ w dwie ³apki, co ciekawe mocnie w rêkê, ktor± powinien trzymaæ z ty³u, a która mu pewnie za niego trochê wyskoczy³a, kiedy nie trzeba. bo to jest instynktowne, tj gdy przciewnik za bardzo siê do ciebie zbli¿a zasypuj±c ciê uderzeniami, instynktownie chcesz go zatrzymaæ, tylko ¿e lepiej to zrobiæ broni± ni¿ cia³em ;).
Ja np do walki z koleg±, który ma przywyczajenia mieczowo-tarczowe, ubieram na drug± rêkê porzadn± rekawicê z 5 mm utwardzonej skóry, tak na wszelki wypadek, gdyby mi siê zapomnia³o i bym j± wysunê³a zza boku. On tak ostro idze do przodu, zasypuj±c mnie ciêciami, ¿e instynktownie r±êka mi za boku wypada. Wtedy jestem przez niego upominana bym ja trzyma³a z ty³u. A dlaczego? bo wymiana uderzeñ stal± jest tak szybka, ¿e lec± skry. Jak zaczynamy tak "tañczyæ", ludzie którzy s± na sali, usuwaj± siê spod zasiêgu "obstrza³u" ;). W takiej sytuacji rêka z przodu dostaje siê w taki szybki m³ynek dwóch broni, bo szabla jest bardzo szybka broni±, szczególnie gdy wa¿y tak do 800 gram. Dlatego tylko osoby, które maj± du¿± przewage nad sparringpartnerem i perfekcyjnie opanowany dystans, moga sobie pozwoliæ na trzymanie drugiej rêki z przodu. Co ciekawe w³a¶nie jak kto¶ ostro prze do przodu, jest bardziej dla naszej drugiej ³apki niebezpieczny, bo dostaje siê ona w zasiêg jego broni.
robert w. Wielki
znacie ju¿ termin kolejnegoSMDF ?
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.