Skonczyl 2 lata, nigdzie o tym nie pisalem, niewielki procent na przetrwanie i zwalczenie jego choroby sklania mnie do tej przedwczesnej konstatacji. Od polowy lutego wydajemy srednio 80-100 pln dziennie na leczenie, polegajace na dozylnym karmieniu, podskornym piciu oraz podawaniu lekow, w tym sterydow i antybiotykow.
Choroba w niczym nie dolega, ale uniemozhliwia przyjecie pokarmu i picia na skutek zaniku miesni przelyku. Czeka nas operacja z zainstalowaniem sondy "karmiacej" bezposposrednio do zhaladka. sonde sprowadzamy ze Stanow, operacje zrobia najlepsi stoleczni lekaze w nadchodzacym tygodniu, jednak obecna waga 12,2 kg zamiast min. 22 kg pogarsza rokowania.
Od urodzenia Ulmo pracowal z dziecmi z rodzin tzw. patologicznych i ubogich, teraz zostala po nim tesknota jego
podopiecznych i nasza czarna codzienna rozpacz. Jestesmy wycieczeni fizycznie, psychicznie i finansowo; nie prosimy o pomoc, bo nie wiemy ile jeszcze pochlonie leczenie, ale gdyby ktos mial taka wole, prosimy (Monika i ja) o zajrzenie na http://piesdlastasia.republika.pl/ulmo_wiecej.htm
Jest mi niezmiernie przykro