Pewnej piêknej soboty trójka aspirantów do miana Wayfarer'ów czyli Greslav, Jeszko i ja, wyruszyli¶my na szlak by przetestowaæ nasze wynalazki i koncepcje w praktyce.
Wystartowali¶my oko³o 15:30 tak wiêc nie daliby¶my rady przej¶æ d³u¿szego dystansu i zadowolili¶my siê piêcioma kilometrami po ¶cie¿kach pomorza. ¦cie¿ki okaza³y siê byæ dobr± szko³± ³a¿enia po wertepach oraz przedzierania siê przez pustyniê (kto¶ na znakomit± cze¶æ naszej trasy wysypa³ mnóstwo piachu tak ¿e grzê¼li¶my po kostki).
Pogoda ku naszemu zmartwieniu by³a prze¶liczna - niemal wiosenna, s³oneczko ¶wieci³o ¿e a¿ nam pot po ty³kach ciek³
Zaczê³am wtedy w±tpiæ w zasadno¶æ zabierania ze sob± zimowego filcowego kaftana i przyleg³o¶ci a tak¿e zastanawia³am siê czy ciê¿ki we³niany koc w moim plecaku by³ rzeczywi¶cie niezbêdny :/ Ale ogólnie mój plecako ¶piwór (który notabene wykañcza³am jeszcze na moment przed wyruszeniem) sprawdzi³ siê ca³kiem dobrze. Co do noside³ Jeszka i Greslava to niech sami napisz± jak im siê podró¿owa³o.
Rozbili¶my siê siê po oko³o godzinnej wêdrówce w chaszczach opodal lokalnej ka³u¿y szumnie okre¶lanej mianem jeziora. Przed wzrokiem tubylców ukryli¶my siê w do³ku z trzech stron otoczonym krzakami a z jednej spor± górk±.
Jeszko zabra³ siê za rozpalanie ognia a my za zbieranie drewna. Kiedy górka chrustu uros³a do niebotycznych rozmiarów stwierdzili¶my ¿e chyba wystarczy. Jeszkowi uda³o siê wykrzesaæ iskrê i ropaliæ ogieniek który przez nastêpne pó³ godziny próbowali¶my rozpaliæ do przyzwoitych rozmiarów. W miêdzyczasie ch³opaki r±bali na mniejsze kawa³ki parê suchych k³ódek które przytargali¶my z lasu. Gdy ogieñ ju¿ siê wreszcie raczy³ porz±dnie rozpaliæ ja zabra³am siê za parzenie herbaty (oraz grzañca który ofiarnie niós³ w swoich baga¿ach Greslav) a ch³opaki zabrali siê za rozbijanie namiotów. Poniewa¿ by³y to pierwsze próby (ciê¿ko jest zrobiæ to mieszkaniu b±d¼ na balkonie) nie oby³o siê bez drobnych opó¼nieñ. Greslav tak d³ugo i pracowicie ociosywa³ swoje "maszty" a¿ osi±gnê³y imponuj±c± wysoko¶æ 30cm przez co jego daszke zyska³ dumn± nazwê "Trzydziestka"
Natomiast Jeszko przy projektowaniu i konstruowaniu swojego domku zapomnia³ o instrukcji obs³ugi do niego i szybko stwierdzi³ ¿e jednak skoro pogoda sprzyja to nie bêdzie siê mêczy³ w zapadaj±cym zmroku wiêc usiedli¶my i w poczuciu dobrze spe³nionego obowi±zku przyst±pili¶my do integracji
Niestety pogoda wci±¿ dopisywa³a, niebo by³o niesamowicie gwia¼dziste i nie wia³o specjalnie wiêc zmartwili¶my siê ¿e z testowej wyprawy w ciê¿kich warunkach zrobi³ nam siê piknik ale stwierdzili¶my ¿e i tak nic nie poradzimy. Oko³o dwunastej ku naszemu zdumieniu zacz±³ nam sypaæ siê na g³owy najprawdziwszy ¶nieg! Temperutura spad³a odrobinkê i zerwa³ siê lekki podmuch. W zwi±zku z tym dostali¶my przyspieszenia i szybkim tempie (i bez instrukcji!!! ) postawili¶my na nogi Jeszkowy namiot i nazwali¶my go StoCzterdziestka
Poniewa¿ ¶nieg sypa³ dalej i zaczêli¶my wygl±daæ jak ¶niegowe ba³wanki wle¼li¶my pod daszki i gadali¶my sobie z g³êbin betów.
A potem chyba siê pospali¶my a¿ do ranka kiedy to da³ siê odczuæ mróz.
Poza tym wygas³o nam ognisko (co by³o oczywi¶cie zamierzone
gdy¿ chcieli¶my przetestowaæ nasze mozliwo¶ci przetrwania noclegu na pla¿y
) ale bez problemu da³o siê z powrotem roznieciæ niczym feniks z popio³ów.
Do bazy wrócili¶my ko³o dziesi±tej rano jak ju¿ skoñczy³o siê drewno jedzenie i integracja
No i teraz po tej przyd³ugiej relacji parê moich spostrze¿eñ.
Primo zrobi³am za krótkie szelki do plecaka. Do naprawienia zw³aszcza ¿e planujê trochê zmieniæ listê rzeczy które mam zapakowaæ do plecaka. Oprócz tego trzeba je podszyæ grub± wy¶ció³k± - historyczno¶æ historyczno¶ci± ale moje ramiona nie wytrzymaj± takiego obci±¿enia :-/
Secundo daszek co najmniej w stylu Trzydziestki jest niezbêdny. Koncepcjê ju¿ mam choæ równie¿ wymaga to przeplanowania za³adunku plecaka
Tertio tykwa jako pojemnik na wodê jest super. Nie wiem co tam ludziom nie pasowa³o ze smakiem. Ja nic nie zauwa¿y³am. Poza tym na moje oko 2 litry wody to trochê za ma³o. Nawet podczas marszu co jaki¶ czas popija³am ³yczek to po godzinie mia³am ju¿ tylko po³owê. Poza tym ;lepsze bêd± dwa mniejsze buk³aki ni¿ jeden wiêkszy.
Quarto na gwa³t potrzebna jest owca
- l¿ejsza od koca, miêksza ni¿ twarda ziemia i nie nasi±ka wod± jak centymetrowy filc.
Quinto prowiant, o ile nie jest samobie¿ny, trzeba pakowaæ oszczêdnie. Og³aszam Jeszka, Mak³owiczem stepów po tym jak zacz±³ wyci±gaæ z plecaka wszelkie dobra ³±cznie z kilogramem m±ki (bo przecie¿ chleb jest ciê¿ki), jajkami w etui na lunetê, fasolk± po bretoñsku i zup± ogórkow±. Ogólny
Seksto kocio³ek to raczej dobrze je¶li ka¿dy by mia³ w³asny malutki. Wziêli¶my mój du¿y kocio³ i jedyne do czego siê przyda³ to zasobnik na ró¿ne drobne przedmioty. Gotowaæ w nim dla trzech osób nie ma sensu
Septimo W(y)praw(k)a uda³a siê super i bardzo dziêkujê wam ch³opaki za towarzystwo i wspólne spêdzenie tego weekendu!
By³o genialnie!
Zapraszam te¿ do galerii:
Ma³a Wyprawa 2008 z pozdrowieniami
Rosamar