No nie wiem, czy nie ma o czym gadaæ...
Kole¿ka sam w sobie o tyle zabawny (uchodz±cy za najwybitniejszy umys³ swojego okresu (1275 - 1343) i¿ z wykszta³cenia medyk a z zami³owania filozof i pisarz.
co do za³o¿eñ doktrynalnych, to przecie¿ odmówienie Koscio³owi charakteru korporacji, na rzecz wspólnoty wiernych opartej na pe³nej dobrowolno¶ci by³o, ¿e tak powiem, istotnym nowum (za mniejsze rzeczy na stosie siê l±dowa³o!) - go¶æ szed³ dalej ni¿ konsyliary¶ci...
z innych ciekawostek - Pan Marsylisz (swoj± drog± - niez³e imiê) odrzuci³ prawo Bo¿e jako obowi±zuj±ce w ¿yciu doczesnym (mia³o ono byæ norm± dopiero w ¿yciu "niebieskim") - w ¿yciu doczesnym stanowi jedynie DOKTRYNÊ (zespól nie wi±z±cych zaleceñ), bo nie jest opatrzone sankcj±...
Cedrikowi dziêkujê za rzecz niespotykan±: streszczenie 3 stron opisu doktryny do jednego zdania... Marsyliusz stworzy³ podwaliny wspó³czesnej demokracji parlamentarnej, a pan wyje¿d¿a, ¿e nie ma oczym gadaæ... dooobre... no, jak nie to nie...
polemika: W³adza pañstwowa nie wspiera siê na woli suwerennego ludu. Pañstwo, jak i w³adca, jest REPREZENTANTEM WOLI LUDU (to chyba jednak róznica!) (a koles mówi to w roku 1309 - dalej nie ma o czym mówiæ?)...
papa