Zgadzam sie w 100% z przedmówc±. W³a¶nie wróci³em z seansu, i muszê powiedzieæ ¿e jestem nieco rozczarowany. Nie powiem "zawiedziony", bo jako¶ specjalnie nie czeka³em na akurat ten film. Przyjemno¶æ z ogl±dania piêknych zdjêæ czy scenografii psu³o mi rosn±ce natê¿enie angielskiej propagandy historycznej- bo histori± nie odwa¿y³bym siê tego nazywaæ. [jeden z komentarzy do trailera na youtube- "Ten film jest ca³kiem jak angielski "Triumf woli" ;D]. Filip II- przedstawiony jak zidiocia³y dewot na krzywych nó¿kach, pewnie przez pomy³kê miêdzy jednym pacierzem a drugim uczyni³ Hiszpaniê najwiêkszym mocarstwem swojej epoki. Jego ambasadorzy - sfilmowani jako ponurzy sfanatyzowani intryganci, zapewne biczuj± siê zbiorowo w wolnych chwilach miêdzy audiencj± u królowej a lunchem - jak ch³opaki z Rammsteina w teledysku "Rosenrot"
Maria Stuart standardowo jako neurotyczna, lubie¿na kocica trawiona megalomani±, [to samo w poprzedniej "El¿biecie" Shekara Kapura] vs szlachetna ["pracuje na szacunek mojego ludu", czy jako¶ tak- normalnie zaniemówi³em ;D], o¶wiecona i "europejska" El¿bieta. Dworki Marii S. przypominaj± mi jakie¶ wampiryczne gotki. Uwa¿ny widz niechaj nie ma tu w±tpliwo¶ci, gdzie mrok i b³êdy, a gdzie ¶wiat³o¶æ i postêp. Jak w "300"- "ruszajmy do walki z tyrania i mistycyzmem" ;D Niez³y kawa³ek propagandy. Btw -czy El¿bieta II naprawdê ¶wietnie mówi³a po niemiecku? Walter Raleigh nie by³ ¿adnym tam piratem- to gentleman, poeta, podró¿nik - wizjoner. Hmmm, jako¶ bli¿ej ¿ycia byli pokazani angielscy pira.. ee kupcy ;D w "Tai Panie" - historii o wojnach opiumowych i za³o¿eniu kolonii Hong Kong. Albo w powie¶ciach Verney- Lovett Camerona... A scena z El¿biet± w pe³nej zbroi p³ytowej, zagrzewaj±cej angielsk± armiê do boju pobi³a wszystko ;-O ;-O ;-O Przez chwilê zastanawia³em siê, czy siê nie zdrzemn±³em i obudzi³em na Joannie D'Arc
Zamiast bitwy morskiej sceny Wielkiej Armady pod pe³nymi ¿aglami która p³ynie gdzie¶, kto¶ do niej strzela, miotaj± ni± jakie¶ sztormy, po czym p³onie malowniczo o poranku, pewnie dlatego ¿e Raleigh obieca³ Elce poranny fireshow. Sam go zreszt± osobi¶cie podpala przy pomocy brandera, po czym skacze dzielnie w morskie odmêty, a razem z nim bia³y rumak z hiszpañskiego okrêtu ;-O A mo¿e to powinien byæ jednoro¿ec- amfibia...?];-D Gdzie szyki, manewry, aborda¿e, s³ynna przewaga angielskich armat - a prawda, pada cudowna komenda "Strzelcie z g³ównego dzia³a!" Kubek grogu temu, kto mi powie co to jest "g³ówne dzia³o" ;D Dziobowe, rufowe...? Mo¿e wiwatówka?;] No i ten tekst na koniec- "nazywaj± mnie królow± - dziewic±, nie ma nade mn± pana"... ;-O
Ostatni raz dobry film o historii wojny na morzu, to widzia³em w "Panu i w³adcy", a rzetelny klimat epoki w bodaj... "Kupcu weneckim" Bradforda. "The Golden Age" jest wg. mnie na poziomie "Zakochanego Szekspira". Ot taki thriller historyczno- feministyczny dla eleganckich biznes³umen ];-> Plus "oksfordzki punkt widzenia" ;] Chêtnie bym przeczyta³ soczysty i zapewne zabójczo- ironiczny komentarz Artura Perez - Reverte...
"Panie Kapur, mo¿e we¼ siê pan za Bollywood..." Lub co¶ w tym gu¶cie.