CYTAT(Tomasz Rajtar @ 11:22 18.12.2006)
Problem dotyczy³ tak naprawdê tylko StuGów. Reszta pojazdów (Elephanty po modyfikacjach) mia³a kad³ubowy kaem, moim zdaniem o wiele lepiej sprawdzaj±cy siê w zwalczaniu piechoty czy innych "lekkich" celów ni¿ wynalazki na dachu wie¿y/przedzia³u bojowego - szczególnie na bliskich odleg³o¶ciach.
Ja z kolei my¶lê, ¿e zdalnie sterowany km do obrony przed piechot± nadawa³ siê lepiej ni¿ kad³ubowy (i dlatego nie rozumiem dlaczego Niemcy nie wdro¿yli takiego rozwi±zania na innych pojazdach).
Kad³ubowy km ma k±t ostrza³u oko³o 60 stopni, reszta to martwe pole.
Zdalny km na dachu ma k±t ostrza³u 360 stopni (zak³adaj±c u¿ycie polskiego wynalazku z "miêdzywojnia" - peryskopu odwracalnego Gundlacha, u¿ywanego zreszt± do dzisiaj - bez licencji
).
¯eby ostrzelaæ piechotê zbli¿aj±c± siê nie od przodu pojazdu za³oga musia³a:
a. otworzyæ w³azy i bawiæ siê przy pomocy km i/lub pm (piechota odpowie ogniem)
b. obróciæ pojazd (zak³adamy ¿e jest bezwie¿owy) - a wiêc trzeba go wcze¶niej odpaliæ, bo w zasadzce raczej nie stoi siê na ja³owym biegu, to trwa ³adnych kilka sekund, a pó¼niej obróciæ siê (nie w miejscu - takiej sztuczki niemieckie pojazdy nie potrafi³y), co daje ha³as, mgie³kê spalin i ruchome krzaki
Kolejnym argumentem przemawiaj±cym za zdalnymi km jest specyfika walki niemieckiej panzerwaffe - g³ównie obrona. Czo³g maj±cy na wie¿y taki wynalazek mo¿na schowaæ w okopie (kad³ubowy km zablokowany - mo¿na co najwy¿ej wyj±æ, jak Janek Kos pod Studziankami) i skutecznie prowadziæ ogieñ przeciwko piechocie w dwóch kierunkach (razem z dzia³em i sprzê¿onym z nim km).
Granatniki na pancerzu - ¶wietna sprawa, tylko po ka¿dym strzale dowódca musi albo wydaæ befehl, albo wybraæ metodê losowania, bo kto¶ musi wyj¶æ na zewn±trz i za³adowaæ nowe granaty.
Zgadzam siê z tym, ¿e zdalnie sterowany km by³ zapewne du¿o bardziej awaryjny, ale przecie¿ z Hetzerów go nie zdejmowano. Sam± zas sylwetkê czo³gu "podniós³by" nawet chyba mniej ni¿ celowniki noktowizyjne monotwane na w³azach dowódców Panter.
I ju¿ z zupe³nie innej beczki: Angole my¶leli podobnie, tylko im wyszed³ w 1936 roku dziwaczny pojazd o nazwie Praying Mantis, zrobiony w oparciu o podwozie Bren Carriera (
A oto Mantis), uzbrojony w dwa sprzê¿one Breny w sterowanej zdalnie wie¿yczce, które mog³y byæ podnoszone do prowadzenia ognia znad przeszkody. Oczywi¶cie skoñczy³o siê na serii próbnej
Pozdr.
M.