CYTAT(pedro @ 11:25 04.10.2006)
Mówię o karwaszach skórzanych, rekawicach do hokej na trawie, i ochronie głowy oraz tułowia, która wytrzymuje normalna niehamowaną walkę na metalowe szable owadze około 800-900g.
I mówię o lekkich wasterach, które ważą jakieś 600g ze zwężająvcym się ostrzem.
Względne mozna jeszcze do tego dorzucić plastron z takiej samej pianki, która podwaja grubość zabezpieczeń. I w jak ty to nazwałeś "beż zabezpieczeń" ludzie biją sie na husarki i nawet się specjalnie nie łamią, a właściwie w ogóle.
Ale mimo tych wszystkich pięknych faktów, też raczej myślę, że to nie ma szans na bezpieczną realizacje. To tylko moje myślenie życzeniowe.
Pierwsza sprawa: rękawice hokejowe używane przez Loricę do wasterów długiego miecza (900-1200 gram, strzały z dwóch rąk) - kiepski pomysł. Loricowe karwasze jakoś oblecą, ale nie te rękawice. Jak masz dostęp do kote (rękawice do kendo, ok 60 USD plus koszty przesyłki w kendoshopie), one lepiej chronią zarówno przed drewnianymi pałkami, bambusowymi shinaiami, jak i stalą. Jednak najlepszym rozwiązaniem są dobrze dopasowane rękawice płytowe (np klepsydry) i solidne karwasze (mogą być ze zbrojnikami
.
Zwykła maska szermiercz na głowę z trudem obleci - POTYLICA! i skronie. Trzeba na nią założyc tłumiący kapturek.
Przeszywka - przyzwoicie chroni tylko taka, która, jak ją połozysz na ziemi, sama stoi ;).
Mimo tych zabezpieczweń, nie możesz pozowlić sobie na full kontakt, nawet bez sztychów. Uderzenia przeciwnika takiego do 70 kg jakoś przeżyjesz, ale ważacego ponad 100 kg - gips i wstrząs mózgu gwarantowane.
Dlatego sparring na drewniane wastery długiego miecza to maks rozsądku i 30% siły, i ograniczenie, niestety, szybkości (szybkie strzały to silne strzały), dlatego my wolimy w Kraku shinaie z jelcem, co prawda silne, na pełnej szybkości, uderzenia nimi też są bolesne, jak obrywasz od idącego na berserka 100 kg gostka, ale niebezpieczne są tylko sztychy (uwaga na gardło), reszta to siniaki, obrzmienia, guzy i nadtłuczone kości - kciuk przy jelcu i mały palec przy głowicy w szczególności ;).
Co do walki 800-900 g szablami, Lorica z rękawicami hokejowymi, jak wiesz, zaczęła wymiękać. I jednak ich walka to nie jest full kontakt, zasada: rozsądek i niewalenie na full siły i ograniczenie pchnięć obowiązuje.
A i my w Kraku właśnie zaczynami patencić: 2-4 klingi floretowe połączone ze soba (na podobnej zasadzie jak bambus w shinaiu), wpakować trzpienie w jakąś rurę:), plus zgrabny jelec i głowica, może coś z tego bedzie, jak się uda klingi poniżej 40 pln sztuka łyknąć. Ale do tego niezbędne są ochranicze typu przeszywka i plastron. Plus: jak jedna z kling walnie, zbytniej tragedii nie będzie, tj nie wbije się ułamka klingi w ludzia, minus: niska w stosunku do miecza waga.
Pozdrawiam