Jesteśmy przedstawicielami dwóch skrajnie różnych światopoglądów, więc w pewnych miejscach nie dojdziemy do porozumienia.
Możemy jednak spróbowac zrozumieć się nawzajem.
CYTAT
Pragnienie powszechnego dobra też jest w tym ujęciu egoistyczne (skoro jest pragnieniem). Jak piszesz, rzecz tylko w tym żeby możliwie wyższe pragnienia czy cele nami kierowały a nie niższe. A które są niższe i wyższe, to można ocenić zgodnie z regułą że niższe same się narzucają, o wyższe trzeba powalczyć - każda kultura określa swoje etosy, ale wiele jednak jest w nich wspólnego.
Zgoda, o wyższe trzeba powalczyć, lub nauczyć się ich, z tym że nie zawsze są one dobre. Wyższe motywacje to motywacje idealne, zbudowane na bazie ideologii, filozofii, religii. Często są moralnie bardziej szkodliwe i potrafią wypaczyć kulturę w znacznie większym stopniu niż prymitywne zwierzęce odruchy. Przykład: wszystkie totalitaryzmy - powstały z idei większego dobra. Wojny religijne itp. zostawmy w spokoju bo to banał.
Generalnie - wyższa motywacja idealna, to nie zawsze lepsza motywacja. Wydaje mi się że tzw. siedem grzechów głÃ³wnych nie zaszkodziło ludzkości bardziej niż te iluzje.
CYTAT
Zobacz też, jak do pustelników Kościoła Wschodniego ludzie z problemami duchowymi walili drzwiami i oknami w poszukiwaniu rady albo pociechy, i doznawali pociechy. Odsunięcie się od świata często służy przemyśleniu i przepracowaniu pewnych spraw w sobie, a w końcu i tak się ludziom służy.
Tu się zgodzimy, by za chwilę wykorzystać ten wątek.
CYTAT
Reasumując zaś: próbować być świętym bez ascezy to jak próbować być sportowcem albo muzykiem bez trenowania...
To zależy co uznajemy za świętość, a więc wyznawcami jakiej religii, czy światopoglądu jesteśmy.
Jestem skłonny nazwać świetymi tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób stali się częścią sakralnej strony naszej rzeczywistości (moim zdaniem jest to pewnego rodzaju zbiorowa sfera wyobraźni, Twoim zapewne obiektywny i niezależny wymiar istnienia). Własną ocenę ich wartości pozostawiam na boku i zajmuję sie jedynie fenomenem kulturowym jakim jest ich zaistnienie w zbiorowej świadomości.
CYTAT
A gdyby ktoś chciał zostać świętym z "niezdrowego" (tego potocznie rozumianego) egoizmu? To trzeba pamiętać, że w myśl nauki Kościoła o zbawieniu nie decyduje opinia publiczna ani bardzochcenie delikwenta, tylko Bóg.
Idąc za tą myślą dochodzimy do konkluzji, że delikwent musiałby nie chcieć być świętym aby nim zostać. Musiałby więc bronić się przed wejściem na drogę świętości, w głębi serca taić to pragnienie, albo całkowicie je zanegować. Po co miałby to robić? Dla uzyskania życia wiecznego? To już jest "ten" egoizm.
Nie zapominajmy że mówimy o ascetach, a nie o altruistach - naturszczykach
Oni porzucali bliskich dla obietnic pogrobowych. Czy można uznać taką postawę za moralną, czy raczej za eskapizm?
Kogo można nazwać świętym?
1. Legendarną postać, której istnienia nie można potwierdzić naukowo, jednak przez wyznawców obdarzona jest wielkim kultem.
2. Człowieka którego tak okrzyknięto (ze względu na to, że stał się wzorcem moralnym), i zaczęto oddawać mu cześć. Przypisano czyny, których nie dokonał, by w ten sposób dać krew i kości archetypowi, a więc ożywić źródło duchowej motywacji dla siebie.
3. Mistyka który twierdzi, że widział Boga/bogów i/lub sam jest bóstwem.
4. Kogoś kto uważa się za istniejącego już teraz w sferze sacrum.
5. Kogos kogo wybrali bogowie/Bóg i nikt łącznie z nim o tym nie wie i nigdy się nie dowie.
Moim zdaniem jedynie 5 przypadek nigdy nie zostanie "świętym", ponieważ jego sytuacja realnie nie ma prawa zaistnieć. Ponadto nie daje mu to żadnych korzyści.
Pozostałe przypadki jesteśmy w stanie wskazać. Asceci mogą należeć do każdego z tych typów, altruiści, o których piszesz należą do drugiego, a w sposób utajony do czwartego.
Wg mnie interesujące są tylko punkty 3 i 4, ponieważ dają coś realnego, pewien rodzaj mocy, który można nazwać zbliżonym do chrześcijańskiego zbawienia, tyle że ma miejsce za życia. Pozwala już teraz partycypować w sacrum.
Taka moc to ogromna pokusa, dlatego nie wierzę, że ktokolwiek ze świętych ascetów mógł się jej oprzeć.