Pomoc - Szukaj - U¿ytkownicy - Kalendarz
Pe³na wersja: asceci którzy zostali ¶wiêtymi
> Ogólne kategorie (bez podzia³u na epoki) > Ludzie i spo³eczeñstwo
Sextus Furius Pavo
chcialbym sie dowiedziec co sadzicie o ascezie i o ascetach ktorzy zostali swietymi

jako zalozyciel tematu poczuwam sie zobowiazany zaczac: wedlug mnie asceza to ucieczka od okrucienstwa zycia codziennego i pokus np.:
sw. Szymon Slupnik zyje przez 27 lat na kolumnie.... dlaczego nie pomaga innym? jak przystalo na swietego on sobie siedzi na tym slupie i ma cala reszte gdzies ass.gif

nastepny sw. Antoni porzuca swoja zone..... po co? zeby zamieszkac pod schodami (czyt. schowac sie przed prawdziwym zyciem)

dla mnie Ci swieci byli egoistami, ktorzy mysleli tylko o tym jak zdobyc swietosc

a co wy myslicie na ten temat??

mam nadzieje ze nikogo nie urazilem moimi przemysleniami
Colin
My¶lê, ¿e temat bardziej pasuje do Karczmy, ale to zostawmy Adminom admin-patrzy.gif

Zapomnia³e¶ jeszcze wymieniæ ¶w. Franciszka z Asy¿u...

Cz³owieka, który w Twoim mniemaniu pewnie gada³ z ptaszkami bo chcia³ uciec od ¶wiata smile.gif

Wiêc, powiem Ci, ¿e w po³owie siê z Tob± zgodze. Napewno Chcieli uciec od okrucieñstw tego ¶wiata i nie mogli sobie z tym poradziæ w ¿aden inny sposób. Jednak nie zgodzê siê z tym,¿e byli egoistami i robili to tylko po to, ¿eby zostaæ ¶wiêtym. Po¶wiêcili swoje ¿ycie Panu, ¿yli dla Niego i do Niego siê modlili. Na ¶wiêto¶æ zapewne nie liczyli bo którz moze po¿±daæ ¶wiêto¶ci od papie¿a-wszetecznika, który nad wiarê przedk³ada bogactwo i kobiety. Bo bardziej im by³o do gorliwych chrze¶cijan ni¿ wszystkim biskupom, kanonikom i pozosta³ym klechom razem wziêtym.

Aha...¶w. Antoni zanim zamieszka³ pod schodami rozda³ swój calekime niema³y majatek ubogim smile.gif

Kapelan Husyckiej Roty Pieszej
Brat Maciej
Rabiega
Temat zdecydowanie raczej do Obyczajów lub Karczmy.
Tak czy owak - polecam uwadze Andrzeja.

K³aniam.
Bjorn z Dregowii
Moim zdaniem bezdyskusyjnie egoizm. Zresztą leży on u podstawy każdej duchowej motywacji, która stanowi sublimację popędu, a z tym właśnie mamy do czynienia u świętych.

Być może ktoś oglądał azjatycki film "Samsara" (reż. Pan Nalin)? Opowiada o losach faceta wychowanego w tybetańskim klasztorze. Poznajemy go jakoś przed trzydziestką, kiedy zaawansowana asceza, uprawiana na pustkowiu, już prawie go zabiła. Jak się potem okazuje nie pokonał on mimo to swoich naturalnych instynktów, co stanęło mu na przeszkodzie w dalszej religijnej praktyce. Żadni "mistrzowie" i święci nie potrafią mu pomóc i facet wraca do świata po latach odosobnienia. Widzimy jak poznaje ból i rozkosz prawdziwego życia i jak go ono pochłania. Zakoc[beeep]e się i żeni, pracuje i zdradza żonę.
A potem wracają do niego egzystencjalne lęki. Poczucie bezsensu i strachu przed nieuniknionym sprawia że porzuca rodzinę i wraca do klasztoru. Żona idzie za nim przez pustynię...

Świętość oznacza oddanie się sacrum, przy czym wcale nie koniecznie musi wiązać się z zapędami altruistycznymi jak w przypadku Franciszka. Być może to po prostu efekt uboczny jego filozoficznej "miłości do świata" (przepraszam za wulgarne określenie, ale szkoda miejsca na wdawanie się w analizę)

Podobnie w przypadku "świętych mistyków" każdej religii.
Chociaż chodzi im właśnie o pozbycie się egoistycznego poglądu, to jednak nic innego nie sprowadza ich na drogę "świętości" ;)

Tak to juz jest na tym świecie... smile.gif
Sextus Furius Pavo
przepraszam za pomylke (chodzi o umiejscowienie tematu)

a sw. Antoni zeczywiscie rozdal swoj majatek biednym ale nie podoba mi sie to ze pozucil wlasna zone, ktora go kochala czyli tym samym ja zranil ale zakladajac ten temat nie chcialem wychodzic w tematyke kto powinien byc swietym a kto nie bo tu zdania moga byc rozne chodzilo mi o wasze zdanie na temat ascezy i ascetow.


CYTAT(Colin @ 22:41 05.12.2006) *
Jednak nie zgodzê siê z tym,¿e byli egoistami i robili to tylko po to, ¿eby zostaæ ¶wiêtym. Po¶wiêcili swoje ¿ycie Panu, ¿yli dla Niego i do Niego siê modlili. Na ¶wiêto¶æ zapewne nie liczyli bo którz moze po¿±daæ ¶wiêto¶ci od papie¿a-wszetecznika, który nad wiarê przedk³ada bogactwo i kobiety. Bo bardziej im by³o do gorliwych chrze¶cijan ni¿ wszystkim biskupom, kanonikom i pozosta³ym klechom razem wziêtym.


Colin napisales ze Ci swieci nie poddawali sie ascezie po to zeby zostac swietymi. Wedlug mnie nie masz racji poniewaz mottem sredniowiecza bylo zdanie memento mori (mam nadzieje ze dobrze napisalem) znaczy to "Pamiêtaj, ze umrzesz" a asceeci wierzyli ze im gorsze maja zycie na ziemi tym lepsze beda miel zycie po zbawieniu

oczywiscie nie moge tego powiedziec na 100 % bo nie moge wiedziec co oni o tym mysleli
Rabiega
Przyznam, niewdziêczny to temat do dyskusji na forum, tak by nikogo nie uraziæ...

Czy dziewictwo, podnoszone do rangi symbolu jest ascez± ?
Je¶li tak, to...:



"- Joanno, szykuj siê na ¶mierci
- Dlaczego ¶mierci± mnie straszycie?
Wszystko najgorsze ju¿ poza mn±
Dni rozci±gniête na torturach
¦mieræ moim wybawieniem nazw±!
£zy pot i krew co ze mnie usz³y
Cia³o zsuszy³y na pergamin
Co sp³onie szybko lecz bez duszy
Która powieje popio³ami
Nad bladym ¶wiatem pogrzebowo
Bo k³amstwem ¿yje wasze s³owo!

- Joanno, szykuj siê na potêpienie!
- Dlaczego piek³em mnie straszycie?
Wszystko najgorsze ju¿ poza mn±
Piek³o zostawiam za plecami
Na których waszych r±k s± ¶lady!
Znam piek³o s³awy piek³o w³adzy
I piek³o strachu przed zawi¶ci±
Która zabija za brak wiary
Tych którym wiara daje ¿ycie
Gorszego ognia Bóg nie wznieci
Ni¿ ten spod palców Jego dzieci!

- Joanno, szykuj siê na zapomnienie!
- Czemu niebytem mnie straszycie?
Przecie¿ mój niebyt ju¿ poza mn±
I sami w ciele mym rze¼bicie
Mój pomnik kijem ogniem stal±
Niech krzyknê ludzie chc± mnie spaliæ
To tysi±c g³o¶no siê za¶mieje
A drugi tysi±c mnie ocali
P³on±c zostajê jak nadzieja
Joann± w krwi niewinnej w ³zach
Inkwizytorzy, szykujcie siê na strach!"

Stos w Rouen ci±gle p³onie ?
Bjorn z Dregowii
CYTAT(Rabiega @ 22:44 06.12.2006) *
Czy dziewictwo, podnoszone do rangi symbolu jest ascez± ?
Je¶li tak, to...:


Nie jest. Przecie¿ mo¿na by wtedy powiedzieæ, ¿e Matka Boska uprawia³a ascezê...

Asceza jest praktyk±, która implikuje opór przeciw naturalnym bod¼com generowanym przez popêdy.
Je¶li bodziec nie wystêpuje, lub jest zbyt s³aby nie mo¿emy mówiæ o ascezie.
Dopatrywanie siê silnej popêdowo¶ci seksualnej u Matki Boskiej, jako dobrego pola do uprawiania ascezy, k³óci siê z chrze¶cijañskim dogmatem o jej "czysto¶ci", poza tym nie ma na ten temat ¿adnych przes³anek.
Asceza potrzebuje silnego przeciwnika, aby wogóle zaistnieæ, a nie ka¿dy ma w sobie takiego SZATANA devil.gif.
Viator
Tak ¿eby odbr±zowiæ s³owo asceza: Z punktu widzenia chrze¶cijañskiej duchowo¶ci "asceza" to tyle co "praca nad sob±". Oczywi¶cie chodzi o konkretne æwiczenia duchowe, i podejmowane w celu odtworzenia pierwotnej jedno¶ci w cz³owieku, zniszczonej przez jego grzech, co polega³o na postawieniu tego co mi siê chce przed tym, co powinienem (tak mo¿na potocznie zdefiniowaæ grzech), z czego bez celowej pracy nad sob± nie da siê ju¿ wycofaæ, tak jak np. rzuciæ palenia.

Odtworzenie tej jedno¶ci woli, rozumu i uczuæ wy¿szych i ni¿szych musi polegaæ na podporz±dkowaniu swoich dzia³añ swojej woli i rozumowi, poprzez nie dopuszczanie do automatycznego reagowania na popêdy, gniew, pokusy itd. Z cz³owiekiem jest bowiem tak jak ze stadem zwierz±t, które musi mieæ wyra¼nego i odpowiedniego przewodnika, a przy jego braku lub s³abo¶ci, powodzenie w konkurencji i samo istnienie stada staje siê zagro¿one. A poniewa¿ cz³owiek jest grzeszny, to znaczy sk³onniejszy do z³a ni¿ do dobra ("³atwiej jest pozbyæ siê dobrych nawyków ni¿ z³ych"), st±d wymaga to wysi³ku. Wysi³ku zahaczaj±cego w wypadku silnego "oporu przeciwnika" o post, czyli akceptacjê dobrowolnie podejmowanego wyrzeczenia lub cierpienia, ale to nie jest ograniczone tylko do walki z ca³± potêg± Szatana - ka¿dy ma walczyæ z takim przeciwnikiem, jakiego mu ¿ycie podsuwa, i rzucanie palenia a nawet nauka prania swoich skarpetek zamiast rozrzucania ich po pokoju te¿ jest jak najbardziej ascez±.

W tym sensie rzeczywi¶cie Maryja jako Niepokalanie Poczêta, a wiêc nie podlegaj±ca skutkom grzechu pierworodnego, nie potrzebowa³a duchowego zintegrowania przez ascezê (ale tylko ona jedyna mia³a to szczê¶cie...).

Dobrowolnie podjête dziewictwo mo¿e mieæ charakter "postu", ale nie musi; jak s³usznie zauwa¿yli¶cie wcze¶niej, bywa podejmowane równie¿ z "faryzejskiego" egoizmu, tak jak i inne rodzaje ascezy, ale wtedy nie jest ¿adn± ¶wiêto¶ci±, tylko jej dok³adnym zaprzeczeniem. Samo bycie dziewic± nie jest ani trochê lepsze ni¿ bycie ¿on± czy matk± - chocia¿ przez tyle stuleci oficjalne zdanie Ko¶cio³a Rzymskokatolickiego podkre¶la³o w³a¶nie warto¶æ dziewictwa nic nie wspominaj±c a¿ do do XX wieku o równej warto¶ci innych powo³añ...
Bjorn z Dregowii
Nie wchodz±c w kwestie ¶wiatopogl±dowe i moralne, uwa¿am ¿e asceza jest praktyk± uniwersaln±, nadaj±c± siê do zastosowania (i wystêpuj±c±) w wielu religiach, a tak¿e poza jakimkolwiek systemem wierzeñ.
Mo¿e byæ podejmowana w ró¿nym celu, newet w zwi±zku ze swoim przeciwieñstwem, czyli libertynizmem.
Mo¿e byæ bardzo zdrowa lub niszcz±ca, ale najwa¿niejsz± jej cech± jest d±¿enie do opanowania umys³u i cia³a.
Pewne rodzaje ascezy, które rozgraniczy³bym ca³kowicie od zwyk³ej pracy nad charakterem, umo¿liwiaj± transformacjê energii psychofizycznej w ten sposób, by doprowadziæ do mistycznego kontaktu z sakrum (jakimkolwiek). Jednak nawet taki cel, albo zw³aszcza taki pozostaje wci±¿ egoistyczny, bo jakiekolwiek d±¿enie do ¶wiêto¶ci jest d±¿eniem do indywidualnej mocy. Wszak bez pokusy nie da siê nic osi±gn±æ.

To normalny i zdrowy mechanizm ewolucji.

Nie istenieje nieegoistyczne pragnienie, a wola zaprzeczenia mu wynika z innego, wy¿szego lub ni¿szego, pragnienia...
Viator
Nie no, oczywiście, zgadzam się, Bjornie, że można i tak na to spojrzeć. W chrześcijaństwie też chęć dostania się po śmierci do raju a nie do piekła jest w sumie szukaniem osobistej korzyści... można to określić jako taki "zdrowy" egoizm. Pragnienie powszechnego dobra też jest w tym ujęciu egoistyczne (skoro jest pragnieniem). Jak piszesz, rzecz tylko w tym żeby możliwie wyższe pragnienia czy cele nami kierowały a nie niższe. A które są niższe i wyższe, to można ocenić zgodnie z regułą że niższe same się narzucają, o wyższe trzeba powalczyć - każda kultura określa swoje etosy, ale wiele jednak jest w nich wspólnego.

Z drugiej strony, w tym ujęciu nie ma sensu się wypowiadać czy święci byli egoistami, czy nie - bo wszyscy jesteśmy tylko i wyłącznie egoistami. Nie wiem czy o taką konkluzję Pawciowi chodziło?

Raczej sądzę że miał na myśli porównanie świętych typu Matka Teresa czy Adam Chmielowski ze "skrajnymi" ascetami typu Szymon Słupnik czy eremici - to znaczy służących bezpośrednio ludziom contra tych usuwających się z życia. Czy ci drudzy są bardziej egoistyczni niż ci pierwsi?

Istnienie tych drugich może być usprawiedliwione tylko przy założeniu, że człowiek najwięcej dobra daje innym wtedy, kiedy służy Bogu. I słucha go wtedy, kiedy Bóg go posyła do innych, albo wtedy, kiedy go pozostawia "do swojej wyłączności", że tak się wyrażę. Człowiek zamknięty przez całe życie w czterech ścianach swojej celi (patrz praktyka zamurowywania się żywcem średniowiecznych świętych mniszek, z pozostawieniem tylko okienka do podawania żywności i nocnika, no i rozmów ze swoim spowiednikiem) może poprzez swoją modlitwę w intencji innych zrobić baaardzo wiele.

Zobacz też, jak do pustelników Kościoła Wschodniego ludzie z problemami duchowymi walili drzwiami i oknami w poszukiwaniu rady albo pociechy, i doznawali pociechy. Odsunięcie się od świata często służy przemyśleniu i przepracowaniu pewnych spraw w sobie, a w końcu i tak się ludziom służy.

Asceci tego typu są też znakiem sprzeciwu wobec pokus i reklam świata. W społeczeństwie goniącym za pieniądzem i rozrywkami widok człowieka dobrowolnie odrzucającego to wszystko jest dla ludzi bardzo wyraźnym i silnym znakiem, pod warunkiem że ten człowiek nie odnosi się z wyższością i pogardą, ale z miłością i spokojem. Jest to poświęcenie życia analogiczne do współczesnych nam aktów samospalenia w proteście przeciw czemuś, tyle że powolne i długotrwałe.

Reasumując zaś: próbować być świętym bez ascezy to jak próbować być sportowcem albo muzykiem bez trenowania...

A gdyby ktoś chciał zostać świętym z "niezdrowego" (tego potocznie rozumianego) egoizmu? To trzeba pamiętać, że w myśl nauki Kościoła o zbawieniu nie decyduje opinia publiczna ani bardzochcenie delikwenta, tylko Bóg. I jeśli nawet ktoś próbowałby zostać świętym poprzez ascezę tak że stałby się odporny na wszelkie pokusy, a nie czyniłby tego z miłości tylko z egoizmu, to i tak nic by mu to nie dało. Mówi o tym Hymn o Miłości: "Choćbym całą majętność rozdał ubogim a ciało wystawił na spalenie, a miłości bym nie miał - nic bym nie zyskał..." To jest odpowiedź.
Bjorn z Dregowii
Jesteśmy przedstawicielami dwóch skrajnie różnych światopoglądów, więc w pewnych miejscach nie dojdziemy do porozumienia. icon_wink.gif Możemy jednak spróbowac zrozumieć się nawzajem.

CYTAT
Pragnienie powszechnego dobra też jest w tym ujęciu egoistyczne (skoro jest pragnieniem). Jak piszesz, rzecz tylko w tym żeby możliwie wyższe pragnienia czy cele nami kierowały a nie niższe. A które są niższe i wyższe, to można ocenić zgodnie z regułą że niższe same się narzucają, o wyższe trzeba powalczyć - każda kultura określa swoje etosy, ale wiele jednak jest w nich wspólnego.


Zgoda, o wyższe trzeba powalczyć, lub nauczyć się ich, z tym że nie zawsze są one dobre. Wyższe motywacje to motywacje idealne, zbudowane na bazie ideologii, filozofii, religii. Często są moralnie bardziej szkodliwe i potrafią wypaczyć kulturę w znacznie większym stopniu niż prymitywne zwierzęce odruchy. Przykład: wszystkie totalitaryzmy - powstały z idei większego dobra. Wojny religijne itp. zostawmy w spokoju bo to banał.
Generalnie - wyższa motywacja idealna, to nie zawsze lepsza motywacja. Wydaje mi się że tzw. siedem grzechów głÃ³wnych nie zaszkodziło ludzkości bardziej niż te iluzje.

CYTAT
Zobacz też, jak do pustelników Kościoła Wschodniego ludzie z problemami duchowymi walili drzwiami i oknami w poszukiwaniu rady albo pociechy, i doznawali pociechy. Odsunięcie się od świata często służy przemyśleniu i przepracowaniu pewnych spraw w sobie, a w końcu i tak się ludziom służy.


Tu się zgodzimy, by za chwilę wykorzystać ten wątek.

CYTAT
Reasumując zaś: próbować być świętym bez ascezy to jak próbować być sportowcem albo muzykiem bez trenowania...


To zależy co uznajemy za świętość, a więc wyznawcami jakiej religii, czy światopoglądu jesteśmy.
Jestem skłonny nazwać świetymi tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób stali się częścią sakralnej strony naszej rzeczywistości (moim zdaniem jest to pewnego rodzaju zbiorowa sfera wyobraźni, Twoim zapewne obiektywny i niezależny wymiar istnienia). Własną ocenę ich wartości pozostawiam na boku i zajmuję sie jedynie fenomenem kulturowym jakim jest ich zaistnienie w zbiorowej świadomości.

CYTAT
A gdyby ktoś chciał zostać świętym z "niezdrowego" (tego potocznie rozumianego) egoizmu? To trzeba pamiętać, że w myśl nauki Kościoła o zbawieniu nie decyduje opinia publiczna ani bardzochcenie delikwenta, tylko Bóg.


Idąc za tą myślą dochodzimy do konkluzji, że delikwent musiałby nie chcieć być świętym aby nim zostać. Musiałby więc bronić się przed wejściem na drogę świętości, w głębi serca taić to pragnienie, albo całkowicie je zanegować. Po co miałby to robić? Dla uzyskania życia wiecznego? To już jest "ten" egoizm.
Nie zapominajmy że mówimy o ascetach, a nie o altruistach - naturszczykach smile.gif Oni porzucali bliskich dla obietnic pogrobowych. Czy można uznać taką postawę za moralną, czy raczej za eskapizm?

Kogo można nazwać świętym?

1. Legendarną postać, której istnienia nie można potwierdzić naukowo, jednak przez wyznawców obdarzona jest wielkim kultem.

2. Człowieka którego tak okrzyknięto (ze względu na to, że stał się wzorcem moralnym), i zaczęto oddawać mu cześć. Przypisano czyny, których nie dokonał, by w ten sposób dać krew i kości archetypowi, a więc ożywić źródło duchowej motywacji dla siebie.

3. Mistyka który twierdzi, że widział Boga/bogów i/lub sam jest bóstwem.

4. Kogoś kto uważa się za istniejącego już teraz w sferze sacrum.

5. Kogos kogo wybrali bogowie/Bóg i nikt łącznie z nim o tym nie wie i nigdy się nie dowie.

Moim zdaniem jedynie 5 przypadek nigdy nie zostanie "świętym", ponieważ jego sytuacja realnie nie ma prawa zaistnieć. Ponadto nie daje mu to żadnych korzyści. smile.gif

Pozostałe przypadki jesteśmy w stanie wskazać. Asceci mogą należeć do każdego z tych typów, altruiści, o których piszesz należą do drugiego, a w sposób utajony do czwartego.

Wg mnie interesujące są tylko punkty 3 i 4, ponieważ dają coś realnego, pewien rodzaj mocy, który można nazwać zbliżonym do chrześcijańskiego zbawienia, tyle że ma miejsce za życia. Pozwala już teraz partycypować w sacrum.
Taka moc to ogromna pokusa, dlatego nie wierzę, że ktokolwiek ze świętych ascetów mógł się jej oprzeć. smile.gif
Viator
Nie jestem pewien, czy nie zataczamy zbyt szerokich krêgów - temat jest trochê dziwnie sformu³owany, bo jest w kategorii "bez podzia³u na epoki" a podtytu³ w±tku mówi o ¶redniowieczu; z kolei nie narzuca regionu, ale mam wra¿enie ¿e koledze w pierwszym po¶cie chodzi³o o ascezê w sensie chrze¶cijañskim a i podane przyk³ady dotycz± Europy.

Trudno mi siê te¿ wypowiedzieæ obiektywnie o innych ¶wiatopogl±dach i religiach; poniewa¿ sam praktykujê ascezê akurat w sensie chrze¶cijañskim, a inne podej¶cia znam ze s³yszenia a nie z autopsji, z konieczno¶ci te¿ nie po¶wiêcam im równej uwagi. Niezale¿nie od wyznawanych pogl±dów ceniê sobie jednak ascetów niektórych innych religii, je¶li dochodz± do podobnego punktu, to znaczy zasady "nie czyñ drugiemu co tobie niemi³o", ¿yczliwo¶ci, szacunku do innych osób i istot, s³u¿enia swoj± m±dro¶ci± innym - czyli zachowañ prospo³ecznych i altruistycznych, choæ docieraj± do nich wychodz±c z innych ni¿ chrzescijañskie za³o¿eñ. Pewnych innych ascetów i ich wierzeñ natomiast sobie nie ceniê, je¶li ich celem ma byæ nirwana, odciêcie siê od rzeczywisto¶ci, osi±gniêcie wy¿szo¶ci nad innymi, zdobycie pe³nej w³adzy nad swoim cia³em, nad duchami i tak dalej, czyli cele indywidualistyczne i egoistyczne.

A dodatkowo co do chrze¶cijañskich ascetów, to poddanie siê pokusie osi±gniêcia w³asnej "wielkiej mocy" oznacza³oby ca³kowite wycofanie siê z ascezy, której pierwszym i podstawowym krokiem i warunkiem jest w³a¶nie u¶wiadomienie sobie swojej absolutnej nico¶ci i niemo¿liwo¶ci dokonania absolutnie niczego.

Nie widzê tutaj specjalnej potrzeby uzasadniania ¿e w nakre¶lonym powy¿ej sensie altruizm jest lepszy od egoizmu. Z ca³± pewno¶ci± za¶ nie od dzi¶ ale od zawsze tak by³o to rozumiane i tak nauczane przez Ko¶ció³.

A czy altruizm jest osi±galny? Wierzê ¿e do altruizmu mo¿na siê przynajmniej zbli¿yæ (bo osi±gn±æ go w pe³ni i trwale chyba nie mo¿na), ale tylko wtedy je¶li siê do niego d±¿y. W tym kontek¶cie twierdzê ¿e ruch ascetyczny, tak silnie zaznaczony w europejskim ¶redniowieczu, by³ pozytywnym zjawiskiem. Nawet je¶li tylko niektórym siê uda³o zbli¿yæ do postawionego idea³u. A ju¿ inna rzecz, ¿e pewne jego formy mog± byæ dzisiaj dla nas niezrozumia³e lub zakrawaj±ce na egoizm i nieakceptowalne (jak Szymon S³upnik, biczownicy, itd.).
To jest wersja lo-fi g³ównej zawarto¶ci. Aby zobaczyæ pe³n± wersjê z wiêksz± zawarto¶ci±, obrazkami i formatowaniem proszê kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.