Witam serdecznie.
Napisa³am ten post w dniu, w którym FREHA poleg³a. Teraz, dziêki dzia³alno¶ci naszych mi³ych administratorów mogê go wreszcie zamie¶ciæ
Mam nadziejê, ¿e kogo¶ to zainteresuje:
Znalaz³am jeszcze kilka s³ów na temat zastosowania wianków na ziemiach polskich. Co prawda informacje te odnosz± siê do epoki nowo¿ytnej, ale mo¿e dla kogo¶ oka¿± siê przydatne. Co ciekawe znowu mocno zwi±zane jest to z zawieraniem ma³¿eñstwa. Otó¿ sprawa przedstawia siê nastêpuj±co:
CYTAT
"Istnia³o wiele zwyczajów i obrzêdów zwi±zanych z zawieraniem ma³¿eñstwa i swataniem. Domy, w których miesza³y panny na wydaniu, oznaczano, maluj±c ¶ciany w bia³e cêtki, zawieszaj±c w oknach lub na specjalnych tyczkach wianki, a czasem ko³o od wozu. Dziewczêta hodowa³y w ogródkach i doniczkach wiecznie zielone ro¶liny: rozmaryn, rutê, lawendê, mirt, z których pó¼niej robi³y wianki bêd±ce czê¶ci± tradycyjnego stroju.
(...) Wesele rozpoczyna³ dziewiczy wieczór. by³o to symboliczne po¿egnanie panny m³odej z niezamê¿nymi rówie¶niczkami. W jego trakcie dziewczêta wi³y panieñski wianek z ruty, mirtu lub rozmarynu oraz sporz±dza³y rózgê weseln± s³u¿±c± do zawieszenia wianka, owiniêt± podarowan± przez pana m³odego chust±. podczas tych czynno¶ci ¶piewano okoliczno¶ciowe pie¶ni (...). Szlachcianki wi³y wianki z ¿ywych ro¶lin i kwiatów, ch³opki i mieszczki u¿ywa³y te¿ papieru, blaszek i ¶wiecide³ek. Wygl±d i bogactwo wianka i rózgi zale¿a³y od zamo¿no¶ci rodziny panny m³odej.
W dzieñ ¶lubu odbywa³y siê uroczyste rozpleciny, oznaczaj±ce po¿egnanie z dziewczêc± wolno¶ci± i wej¶cie w nowy okres ¿ycia. Polega³y one na rozpleceniu noszonych zazwyczaj przez panny warkoczy. w czasie ¶lubu oblubienica wystêpowa³a z rozpuszczonymi w³osami. po rozplecinach ubierano j± w piêkny strój, a na g³owê wk³adano wianek, pod którym umieszczano dukat na szczê¶cie. (...) Na weselach szlacheckich obowi±zywa³ zwyczaj oddawania przez pana m³odego wieñca, przy czym jeden z jego przyjació³ wyg³asza³ oracjê, a kto¶ ze strony panny m³odej podziêkowanie. wieñce o wygl±dzie korony, niekiedy bardzo kosztowne, oddawano potem do ko¶cio³a, gdzie ozdabiano nimi monstrancjê.
(...) W czasie ¶lubu m³odzi wymieniali siê obr±czkami lub wiankami, które ksi±dz po po¶wiêceniu wk³ada³ im na palce [tutaj nie bardzo rozumiem - co z tymi wiankami, te¿ na palce, czy mo¿e jednak na g³owê ??
] W XVIII wieku obr±czki ¶lubne, wprowadzone u nas pod wp³ywem Zachodu, ca³kowicie wypar³y wianki. Co ciekawe i zaskakuj±ce, szybciej sta³o siê to u ch³opów i mieszczan, ni¿ u szlachty"
"Obyczaje w Polsce - od ¶redniowiecza do czasów wspó³czesnych", praca zbiorowa pod red. A. Chwalby, wyd. PWN, Warszawa 2006. Zacytowany fragment pochodzi z II czê¶ci owej ksi±¿ki z rozdzia³u "Czasy Nowo¿ytne" autor Marek Ferenc, s. 134 - 136.
Czyli jak widaæ wianek jako czê¶æ rytua³u zarêczynowo - ¶lubnego przetrwa³ ¶redniowiecze i wystêpowa³ równie¿ w kolejnych stuleciach.
Szczególnie ciekawy jest zapis o tym, ¿e szlachta niechêtnie zrezygnowa³a z noszenia wianków przy ceremoniach za¶lubin. Dowód na to mo¿na znale¼æ choæby u tak uwielbianego przez szkolne polonistki, a przeze mnie chwilami szczerze pogardzanego wieszcza poezji polskiej Mickiewicza. Otó¿ w ksiêdze XI "Pana Tadeusza" niczem wó³ stoi napisane:
CYTAT
"Czy kto¶ Zosi poradzi³ wyj¶æ w takiej sukience,
Czy instynktem wiedzia³a (bo dziewczyna zgadnie)
Zawsze instynktem, co jej do twarzy przypadnie),
Dosyæ, ¿e Zosia pierwszy raz w ¿yciu dzi¶ z rana
By³a od Telimeny za upór ³ajana,
Nie chc±c modnego stroju, a¿ wymog³a p³aczem,
¯e j± tak zostawiono w ubraniu prostaczem.
Spodniczkê mia³a d³ug±, bia³±; sukniê krótk±
Z zielonego kamlotu z ró¿ow± obwódk±;
Gorset tak¿e ró¿owy, zielonymi wstêgi
Od ³ona a¿ do szyi sznurowany w prêgi;
Pod nim pier¶ jako p±czek pod listkiem siê tuli.
Od ramion ¶wieca bia³e rêkawy koszuli,
Jako skrzyd³a motyle do lotu wydête,
U d³oni skarbowane i wst±¿k± opiête;
Szyja tak¿e koszulk± obci¶niona w±sk±,
Ko³nierzyk zadzierzgniony ró¿ow± zawi±zk±;
Zauszniczki wyrzniête sztucznie z pestek wiszni,
Których siê wyrobieniem Sak Dobrzyñski pyszni
(By³y tam dwa serduszka z grotem i p³omykiem,
Dane dla Zosi, gdy Sak by³ jej zalotnikiem);
Na ko³nierzyku wisz± dwa sznurki bursztynu,
Na skroniach zielonego wianek rozmarynu,
Wst±¿ki warkoczów Zosia rzuci³a na barki,
A na czo³o w³o¿y³a zwyczajem ¿niwiarki
Sierp krzywy, ¶wie¿ym ¿êciem traw oszlifowany,
Jasny jak nów miesiêczny nad czo³em Dyjany.”
A. Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, Ksiêga XI, wersy 614 – 640.
Fragment mo¿e nieco przyd³ugi, ale ja osobi¶ci uwa¿am, ¿e najlepiej mówiæ o stroju (lub jego elementach) wtedy, kiedy ma siê pogl±d na ca³o¶æ. Mam nadziejê, ¿e mój d³uga¶ny wywód komu¶ siê przyda
Pozdrawiam serdecznie
Gosia