Jo³
To nie tylko o kobietach, ale o grzecznym zachowaniu siê przy stole, które przystoi rycerzowi m.in. jak nale¿y dbaæ o towarzyszkê siedz±c± obok
"Autorstwo przypisuje siê Przec³awowi S³ocie (Z³ocie) - burgrabiemu poznañskiemu w latach 1398-1400. Wiersz jest najstarszym znanym utworem ¶wieckim w jêzyku polskim."
S³ota - o zachowaniu siê przy stole
fragment
[G]ospodnie! Da mi to wiedzieæ,
Bych mog³ o tem czso powiedzieæ,
O chlebowem stole.
Zgarnie na siê wszytko pole,
Czso w sto[do]le i w tobole,
Czsole sie na niwie zwiê¿e,
To wszytko na stole lê¿e.
Przetoæ sto³ wieliki ¶wieboda:
Stanie na nim piwo i woda,
I k temu miêso i chleb,
I wiele jinych potrzeb,
Pod³ug dostatka tego,
Ktole mo¿e dostaæ czego.
Z jutra wiesió³ nikt nie bêdzie -
Ali¿ gdy za sto³em siêdzie,
To¿ wszego my¶lenia zbêdzie;
A ma z pokojem sie¶æ,
A przytem sie ma naje¶æ.
A mnogi idzie za sto³,
Siêdzie za nim jako wo³,
Jakoby w ziemiê wetkn±³ ko³;
Nie ma talerza karmieniu swemu,
E¿by ji ukroi³ drugiemu,
A grabi siê w misê przod,
I¿ mu mied¼wno jako miod -
Bogdaj mu zaleg³ usta wrzod!
A je z mnog± twarz± cudn±,
A bêdzie mieæ rêkê brudn±,
Ana te¿ ma k niemu rzecz ob³udn±.
A pe³n± misê nadrobi,
Jako on, co motyk± robi.
Siêga w misê prze drugiego,
Szukajê kêsa lubego,
Niedostojen nic dobrego.
Panny, na to siê trzymajcie,
Ma³e kêsy przed siê krajcie!
Ukrawaj czêsto, a ma³o,
A jedz, byleæ siê jedno chcia³o!
Ano w¿dy widz±, gdzie czsny siedzi:
Ka¿dy ji s³uga nawiedzi,
Wszytko jego dobre sprawia,
Lepsze misy przedeñ stawia.
Mnoszy na tem nic nie dadz±,
Siêdzie, gdzie go nie posadz±;
Chce siê sam posadziæ wyszej,
Potem siêdzie wielmi ni¿ej.
Mnogi jeszcze przed d¼wirzmi bêdzie,
Czso na jego miasto siêdzie,
An mu ma przez dziêki wstaæ;
Lepiej by tego niechaæ.
Jest mnogi ubogi pan,
Czso bêdzie ksi±¿êtom znan
I za dobrego wezwan;
Ten ma z prawem wyszej sie¶æ,
Ma nañ ka¿dy w³o¿yæ cze¶æ;
Nie mo¿e byæ panic taki,
Musi ji w tem poczciæ wszaki;
Bo czego nie wie doma chowany,
To mu powie je¿d¿a³y.
U wody siê poczyna cze¶æ;
Drzewiej ni¿ gdy siêd± je¶æ,
Tedy j± na rêce daj± -
Tu siê wiêc starszy poznaj±,
Przytem siê k sto³u sadzaj±.
Za to siê ma ka¿dy wzi±æ,
Ot³o¿ywszy jedno sw±æ;
Mnodzy za to niczs nie dbaj±,
I¿ jim o czci powiedaj±,
Przytem mnogiego ruszaj±.
Kogo podle siebie ma,
Tego z rzecz± nagaba,
Nie chce dobrej mowy dbaæ,
Ni je da drugiemu s³uchaæ.
Panny, na to siê trzymajcie,
Ma³e kêsy przed siê krajcie!
Tako panna, jako pani
Ma to wiedzieæ, czso siê gani;
Lecz rycerz albo panosza
Czci ¿eñsk± twarz, toæ przys³usza.
Czso masz na stole lepszego przed sob±,
Czci j±, i¿by ¿y³a z tob±.
Bo, ktoæ je chce sobie zachowaæ,
Bêd± ji wszytki mi³owaæ
I kromie oczu dziêkowaæ.
Ja was chwalê, panny, panie,
I¿ przed wami niczs lepszego niec.
Boæ jest korona czsna pani;
Przepa¶æ by mu, kto j± gani.
Ot Matki Bo¿e tê moc maj±,
I¿ przeciw jim ksi±¿êta wstaj±
I wielk± jim chwa³ê daj±.
Boæ paniami stoji wiesiele,
Jego jest na ¶wiecie wiele -
I ot nich wszytkê dobroæ mamy,
Jedno na to sami dbajmy.
I toæ s± ¼li, co jim szkodz±,
Bo nas ku wszej czci przywodz±.
Kto nie wie, przecz by to by³o,
Ja mu powiem, aæ mu mi³o.
Ktokoli czsn± matkê ma,
S niej wszytkê cze¶æ otrzyma.
Prze niê mu nikt nie nagani;
Têæ ma moc ka¿da czsna pani,
Przeto¿ je nam chwaliæ s³usza,
W kiem je¶æ koli dobra dusza.
Ktokoli czci ¿eñsk± twarz,
Matko Bo¿a, ji tym odarz:
Przymi ji za s³ugê swego,
Schowaj grzecha ¶miertnego
I te¿ skoñczenia nag³ego.
Przymicie to powiedanie
Prze waszê czê¶æ, panny, panie!
Te¿, mi³y Gospodnie moj,
S³ota, grzeszny s³uga twoj,
Prosi za to twej mi³o¶ci,
Udziel nam wszem swej rado¶ci! Amen.