Trochê o taktyce, trochê o szykach
Analiza przebiegu bitew stoczonych w latach 963 – 1138 niedwuznacznie wskazuje, ¿e wodzowie polscy nie stosowali z góry ustalonych schematów taktycznych. Nie zna³y ich wówczas tak¿e inne armie ¶rodkowoeuropejskie, niemieckiej nie wy³±czaj±c. ¯adne ze ¼róde³ nie wspomina o jakim¶ typowym dla wojsk polskich szyku bitewnym, ani o jakimkolwiek obowi±zuj±cym schemacie prowadzenia walki. Historycy wojskowo¶ci podkre¶laj±, i¿ wszystko wskazuje, ¿e cech± polskiej taktyki owych lat by³a ró¿norodno¶æ podejmowanych przez wodzów decyzji bitewnych, uzale¿nionych wy³±cznie od konkretnej sytuacji na polu walki. Owa elastyczno¶æ taktyczna ¶wiadczy niew±tpliwie o du¿ych umiejêtno¶ciach, ¿eby nie powiedzieæ – talentach, wojskowych wielu polskich dowódców rozmaitych szczebli.
Nie nale¿y jednak s±dziæ, i¿ w taktyce polskiej nie da siê dostrzec pewnych zasad uniwersalnych, wynikaj±cych jednak nie tyle z obowi±zuj±cej doktryny wojennej, ile z nabytego w trakcie walk do¶wiadczenia dowódców.
D±¿ono przede wszystkim do rozbicia ugrupowania bojowego przeciwnika i do rozcz³onkowania jego zwartych szeregów, poprzez zadanie silnego uderzenia frontalnego, które powodowa³o chaos w szykach, utrudnia³o wzajemne ubezpieczanie siê walcz±cych i zak³óca³o dowodzenie. Starano siê, co oczywiste, zadaæ nieprzyjacielowi jak najwiêksze straty w sile ¿ywej.
W³asne wojska usi³owano uszykowaæ tak, uwzglêdniaj±c warunki terenowe, aby nieprzyjaciel nie móg³ od razu zorientowaæ siê w ich rozmieszczeniu, liczebno¶ci i sk³adzie. Znakomitym przyk³adem takiego postêpowania mo¿e byæ szyk bojowy wojsk Mieszka I w bitwie pod Cedyni±, podczas której pojawienie siê na prawej flance niemieckiego ugrupowania ukrytych dot±d przed okiem nieprzyjació³ oddzia³ów Czcibora, zupe³nie zaskoczy³o margrabiego Hodona i w znacznym stopniu przyczyni³o siê do jego klêski.
Wodzowie polscy czêstokroæ starali siê, najczê¶ciej w rozstrzygaj±cej fazie bitwy, otoczyæ lub choæby oskrzydliæ ugrupowanie przeciwnika. Zamiar ów osi±gano pozoruj±c odwrót czê¶ci wojsk i wci±gaj±c przeciwnika w zasadzkê. Wedle takiego planu rozegra³ Mieszko I bitwê z Wichmanem, gdy pozoruj±c odwrót piechoty odci±gn±³ go od ubezpieczaj±cego ty³y jego wojsk obozu, a nastêpnie uderzaj±c konnic± otoczy³ i zniszczy³ ca³e ugrupowanie. Podobnie post±pi³ w 967 r. pod Cedyni±, gdy po krótkim oporze przy brodzie nad Odr±, rozpocz±³ celowe wycofywanie siê ku grodowi w Cedyni, przez co umo¿liwi³ dwóm innym oddzia³om okr±¿enie wojsk Hodona i ca³kowite rozgromienie wroga. Podczas walk w kraju Dziadoszan z wojskami Gerona, Boles³aw Chrobry zaatakowa³ Niemców uderzaj±c piechot± miotaj±c± strza³y, a gdy zaanga¿owali siê w bój z ³ucznikami, wkroczyli do akcji pancerni.
W 1109 r. w bitwie pod Nak³em Boles³aw Krzywousty, mimo pocz±tkowego zaskoczenia pojawieniem siê zd±¿aj±cego na odsiecz grodowi oddzia³u Pomorzan, zastosowa³ manewr oskrzydlaj±cy. Sam zwi±za³ od czo³a walk± ugrupowanie nieprzyjació³, a wojewoda Skarbimir niepostrze¿enie obszed³ je i uderzy³ od ty³u. Dziêki temu manewrowi Pomorzanie ponie¶li klêskê.
Pozorowanie odwrotu, wobec mo¿liwo¶ci przekszta³cenia siê udawanej ucieczki w rzeczywist±, wymaga³o wysokiej dyscypliny w wojsku.
O szykach, w których wczesno¶redniowieczne wojsko polskie przystêpowa³o do bitew wiemy bardzo niewiele. Nie wykluczone, ¿e niekiedy mogli oni, o czym ¶wiadcz± analogie ze sztuki wojennej Pomorzan, ustawiaæ siê do bitwy tylko w jednym, zwartym zgrupowaniu, o mo¿liwie szerokim froncie. Ca³e to zgrupowanie sk³ada³o siê z wojowników walcz±cych pieszo, gdy¿ je¼d¼cy zsiadali do boju z koni. Taki szyk by³ do¶æ prymitywny, utrudnia³ manewrowanie, zmianê frontu, celowy odwrót czy sprawne dowodzenie du¿± i nieruchaw± mas± wojska. Ponadto, gdy zosta³ przerwany i podzielony na czê¶ci, dalsza walka koñczy³a siê nieuchronn± klêsk± i utrat± znacznej czê¶ci si³ ¿ywych.
Wedle skromnej informacji ¼róde³, Polacy ustawiali siê przed bitw± w szyku rozcz³onkowanym wszerz, a mo¿e tak¿e w g³±b. W centrum ugrupowania znajdowa³a siê piechota, a na skrzyd³ach – jazda. Piechota wi±za³a, przy ataku nieprzyjaciela, nacieraj±cego wroga i stara³a siê nie ust±piæ mu pola. W tym czasie jazda usi³owa³a oskrzydliæ, najlepiej dwustronnie, walcz±cych nieprzyjació³. Taki manewr wymaga³ niew±tpliwie wspó³dzia³ania wojsk, niemo¿liwego do osi±gniêcia bez dobrego wyszkolenia indywidualnego i grupowego wojska, a tak¿e sprawnego dowodzenia. Podejmowali go choæby Mieszko I w bitwach z Wichmanem i pod Cedyni±, czy Krzywousty pod Nak³em w 1109 r.. Niekiedy oskrzydlenie nieprzyjació³, zw³aszcza w terenie uniemo¿liwiaj±cym u¿ycie do tego celu szerokim frontem posuwaj±cej siê jazdy, dowódcy polscy powierzali oddzia³om pieszym – jak choæby podczas bitwy w kraju Dziadoszan, stoczonej w 1015 r. Przyk³adem bitwy w której udzia³ wziê³a tylko stra¿ tylna, wprawdzie do¶æ liczna bo utworzona przez hufiec przyboczny Boles³awa Krzywoustego oraz oddzia³ arcybiskupi, jest starcie z Czechami nad Trutin± z 8 pa¼dziernika 1110 r. Ugrupowanie to kilkakrotnie atakowane, przechodzi³o do kontruderzeñ, które rozbi³y i zmusi³y do ucieczki wojska czeskie.
Wojownicy polscy w pierwszej fazie bitwy starali siê zadaæ przeciwnikowi straty ostrza³em z ³uków. £ucznicy wielokrotnie w czasie wojen polsko – niemieckich znakomicie wywi±zywali siê z tego zadania. Przy zwarciu wrêcz w ruch sz³y w³ócznie, a po ich skruszeniu, topory i miecze. Broñ ochron± je¼d¼ców tworzy³y sz³omy, kolczugi i tarcze. Wojownicy piesi os³aniali siê jedynie tarcz±.
Po rozproszeniu nieprzyjació³ i zmuszeniu ich do odwrotu nastêpowa³ po¶cig, najczê¶ciej energiczny i prowadzony na znaczn± odleg³o¶æ.
To podczas po¶cigu, dopadniêty i otoczony przez wojowników Mieszka, zgin±³ Wichman. Po¶cigiem by³ zagon Mieszka Boles³awowica na Mi¶niê w 1015 r., podobny charakter mia³ polski wypad na ziemie miêdzy £ab± a Muld± podjêty w koñcowej fazie wojny z Henrykiem II w 1017 r. Jako po¶cig nale¿y tak¿e traktowaæ marsz Boles³awa Chrobrego na Kijów po rozbiciu wojsk Jaros³awa M±drego w bitwie pod grodem Wo³yñ. Po¶cigiem zakoñczy³a siê bitwa Kazimierza Odnowiciela z Mas³awem w 1047. W czasie pogoni za Mazowszanami w wielkim niebezpieczeñstwie znalaz³ siê sam ksi±¿ê. Tak bowiem pisze Gall Anonim: „Sam te¿ Kazimierz, osobi¶cie siek±c mieczem, niezmiernie siê utrudzi³, ramiona, ca³± pier¶ i twarz ubroczywszy rozlan± krwi±, i tak zapamiêtale ¶ciga³ sam jeden uciekaj±cych wrogów, ¿e by³by musia³ zgin±æ, nie znajduj±c pomocy ze strony swoich; pewien wszak¿e prosty ¿o³nierz, choæ nie ze szlachetnego rodu, szlachetnie pospieszy³ mu z pomoc±, gdy ju¿ mia³ zgin±æ, co nastêpnie Kazimierz hojnie mu odp³aci³” . W 1110 r. Boles³aw Krzywousty po bitwie pod Trutin± wyda³ rozkaz po¶cigu dopiero po nabraniu pewno¶ci, i¿ ucieczka Czechów jest prawdziwa i nie grozi niebezpieczeñstwo wci±gniêcia wojowników polskich w zasadzkê.
¬ród³a pisane informuj± tak¿e o sporadycznych przypadkach, gdy polski wódz odstêpowa³ od zamiaru stoczenia walnej bitwy, oceniaj±c i¿ przeciwnik ma przewagê liczebn± lub lepsz± sytuacjê w terenie. Postêpowanie takie ¶wiadczy³o o dobrym rozpoznaniu si³ wroga, a decyzja, niew±tpliwie wymuszona niekorzystnymi okoliczno¶ciami, podejmowana i realizowana nader szybko, dowodzi³a sprawno¶ci dowodzenia i wysokiej dyscypliny w wojsku. Znamy dwa takie wydarzenia, oba zwi±zane z osob± Boles³awa Chrobrego – wycofanie siê spod Krosna w 1005 r. oraz odst±pienie znad Odry w 1017 r.